Jesień 2024, nr 3

Zamów

Nie damy się wyrzucić z Kościoła. Dyskusja „Więzi”

Dyskusja „Po co Kościół, który nie umie rozpoznać zła?” zorganizowana 14 października 2020 r. na Facebooku Więzi

Wyjście z kryzysu może przyjść tylko poprzez to, że przejmiemy się Ewangelią i zaczniemy działać, nie oglądając się na opieszałość innych – 14 października dyskutowali Agnieszka Kosowicz, Paweł Dobrowolski, ks. Grzegorz Strzelczyk i Zbigniew Nosowski.

Rozmowę o kryzysie Kościoła z Agnieszką Kosowicz, Pawłem Dobrowolskim i ks. Grzegorzem Strzelczykiem prowadził Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”. Inspiracją był jesienny numer pisma oraz esej Nosowskiego „Jest źle”.

Bezradność, która rodzi agresję

Jak zauważyła Agnieszka Kosowicz, prezeska Polskiego Forum Migracyjnego, obecnie wśród znacznej grupy katolików panuje strach, nieufność wobec innych i postrzeganie wiary przez pryzmat odgradzania się od nich. Jej zdaniem Kościół przestał być miejscem dla wielu osób autentycznie wierzących, nie odnajdują się one w nim i dyskutują, ile jeszcze są w stanie wytrzymać, by nie odejść.

Paweł Dobrowolski, teatrolog i współtwórca kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”, zwrócił uwagę, że agresywne postawy w Kościele wynikają z kryzysu wiary. – Próbuje się własną niewiarę i wątpliwości zakrzyczeć obroną „wartości chrześcijańskich” przed różnego rodzaju obcymi – ideologami czy uchodźcami. Nie chcemy się w Kościele przyznać do tego, że nasza wiara ze swej istoty jest krucha – mówił.

Z kolei ks. Grzegorz Strzelczyk przekonywał, że mamy dziś trudność z przekazem wiary, zwłaszcza wśród młodzieży. Ta bezradność rodzi lękowe reakcje i agresję. – Najprostszym rozwiązaniem wydaje się znalezienie winnego na zewnątrz, i niestety często tego winnego się znajduje. A problem jest wewnątrz, w naszym własnym świadectwie – stwierdził teolog. Ten kryzys – jak zaznaczył – trwa w Polsce co najmniej od lat 80., ale „strukturalnie przespaliśmy sprawę”.

„Okazało się, że nie mówimy tym samym językiem”

Mówiąc o trudnościach w Kościele, prezeska Polskiego Forum Migracyjnego wspomniała ogromny opór księży, który napotkała, próbując przekonywać parafie do przyjęcia uchodźców. – To był dla mnie szok. Myślałam, że przyjęcie prześladowanych jest dla chrześcijan sprawą oczywistą. Zwróciłam się do Kościoła w przekonaniu, że idę do swoich. Okazało się, że nie mówimy tym samym językiem, odczułam na sobie, co to znaczy słowo „wzgarda”. To bardzo bolało – wyznała.

Paweł Dobrowolski przyznał natomiast, że kampania społeczna „Przekażmy sobie znak pokoju” być może została zorganizowana za wcześnie (2016 rok) i teraz byłaby bardziej potrzebna. Język Kościoła bowiem – zauważył – bardzo się wyostrzył, biskupi dehumanizują osoby LGBT, wykluczają je. Jak podkreślił, on sam doświadcza homofobii nie od szeregowych wiernych w kościelnych ławkach, lecz od hierarchii, której dokumenty – jak niedawne stanowisko episkopatu o osobach LGBT – są homofobiczne i antynaukowe. – Ten tekst to zresztą zaprzepaszczona szansa na dialog z osobami LGBT, którym zależy na Kościele. To policzek wobec nich – dodał.

Odpowiadając na pytanie o trudności w walce z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich w Kościele, ks. Strzelczyk, od kilku tygodni członek Zarządu Fundacji Świętego Józefa, zwrócił uwagę, że obecnie najpilniejszym zadaniem jest zbudowanie systemu ochrony dzieci i młodzieży, a Fundacja ma wreszcie ku temu realne narzędzia, czyli pieniądze, dzięki którym może stymulować działania. Trzeba też jednocześnie – zaznaczył teolog – przebudowywać świadomość wierzących, którzy wciąż negują występowanie pedofilii w kościelnych szeregach. – Największym problemem jest oporowanie niektórych kurii. Będą się zapewne mnożyć w najbliższym czasie zgłoszenia dotyczące zaniedbań przełożonych – mówił.

To także mój Kościół

A co możemy zrobić w obecnej sytuacji kryzysu Kościoła? – Najważniejsze jest to, żeby dogadać się z sąsiadem w kościelnej ławce. Zrozumieć, że ten człowiek obok mnie też się boi, ale razem możemy tworzyć wspólnotę. Warto też przyjrzeć się, co katolicy robią w innych krajach i tym się zainspirować. A także rozejrzeć się dokoła siebie – może się okazać, że w naszym bloku mieszka ktoś, kogo problemom jesteśmy w stanie zaradzić – odpowiadała Kosowicz. – Dobrze jest pamiętać, że to także mój Kościół, moje miejsce, które współtworzę, jestem w nim tak samo ważna jak biskupi, Kościół to nie tylko oni, ale my wszyscy – dodała.

Zgodził się z tym Dobrowolski. – Już dawno pożegnałem się z nadzieją, że odnowa może przyjść z góry, od hierarchii. Nadzieję pokładam w świeckich. Warto organizować się od dołu, a nie oglądać się na księdza czy biskupa – stwierdził. Trzeba też, jak podkreślił, nie dać się wyrzucić z Kościoła i nie bać się być na jego marginesie, bowiem „stamtąd nierzadko widać więcej”.

Ks. Grzegorz Strzelczyk, „Po co Kościół”, Wydawnictwo Więź, Warszawa 2018

– Wyjście z kryzysu może przyjść tylko poprzez to, że przejmiemy się Ewangelią – tłumaczył ks. Strzelczyk. – Na każdym poziomie życia kościelnego musimy się pytać, na ile nasz sposób funkcjonowania i struktury, które tworzymy, odzwierciedlają Ewangelię. Jeśli nie odzwierciedlają, to mogą mieć fasady, herby, pieczątki, ale nie będą Kościołem – przekonywał.

Wesprzyj Więź

Zdaniem teologa czarno-biały podział na świeckich i duchownych jest fałszywy, zaś te same dylematy idą przez każdego wierzącego. Powołując się ponadto na encyklikę „Fratelli tutti”, dodał, że „w katechezie i w duszpasterstwie musimy o wiele mocniej zacząć ukazywać społeczną naturę wiary, fakt, że chrześcijaństwo to nie indywidualny kontakt z Bogiem, w którym nie musimy przejmować się bliźnim”.

A po co nam dziś Kościół? – pytał na koniec Nosowski, powołując się na tytuł książki ks. Strzelczyka. – Ze wszystkimi trudnościami, które mamy, to jednak przechowaliśmy żywą pamięć o Jezusie i Jego Ewangelię. Kościół ma jedną zasadniczą rację bytu – głoszenie Jezusa, Jego Ewangelii, zmartwychwstania i przebaczenia grzechów. Tego nie da rady przykryć zaniedbanie jednego czy drugiego przełożonego – odpowiedział teolog, który jest także proboszczem parafii św. Maksymiliana w Tychach.

DJ

Podziel się

Wiadomość

Aż się dziwię, że ks. Strzelczyk się z tak niepoważnymi osobami zadaje. Szczególnie rażą w tekście dwie herezje:

1) „Kościół przestał być miejscem dla wielu osób autentycznie wierzących, nie odnajdują się one w nim i dyskutują, ile jeszcze są w stanie wytrzymać, by nie odejść”

Czyli według tej Pani autentycznie wierzącymi są jacyś lewacy, którym nie podoba się nauczanie moralne Kościoła lub konserwatywny światopogląd polskich katolików, ale już nie ci, którzy bez większych problemów głęboko przeżywają jedność z Chrystusem w Duchu Świętym poprzez życie Sakramentami w Kościele. Komedia!

2) „od hierarchii, której dokumenty – jak niedawne stanowisko episkopatu o osobach LGBT – są homofobiczne i antynaukowe”

Czyli według tego Pana nauczanie Kościoła nie ma być oparte na Objawieniu oraz refleksji teologicznej nad Objawieniem, ale ma być oparte na świeckich naukach głoszących moralną neutralność dowolnych czynów seksualnych. Oczywiście na sugestię, iż są to grzechy, które Bóg zakazał, a z których cieszy się diabeł, ów Pan by zapewne wybuchnął gromkim śmiechem. Kto to w ogóle jest?

Komediodramat. Ks. Strzelczyk słusznie zauważa, że receptą na te problemy jest nawrócenie ku Ewangelii, obawiam się jednak, że jego rozmówcy nic a nic z tego nie rozumieją, bo myślą, że to takie pobożne gadanie, a oni chcą KONKRETÓW, czyli spełnienia ich żądań politycznych: zalania polski imigrantami z innego kręgu religijno-cywilizacyjnego w celu rozmontowania polskiej tożsamości narodowej (bo Ukraińcy jej przecież nie rozmontują, są niemal tacy sami, jak my), a także normalizacji grzechów seksualnych w nauczaniu Kościoła w celu odebrania ludziom (szczególnie młodym) drogowskazu wskazującego czystość duszy.

To jest tak samo diaboliczne, jak nienawistne porykiwania wznoszone przez część uczestników Marszu Niepodległości, tylko w innym stylu.

@Jan
Szanowny panie Janie. Wyciąga pan nazbyt pochopne wnioski z tych treści. Cytuje pan:

„Kościół przestał być miejscem dla wielu osób autentycznie wierzących, nie odnajdują się one w nim i dyskutują, ile jeszcze są w stanie wytrzymać, by nie odejść”’

A pan pisze w odpowiedzi, że „Czyli według tej Pani autentycznie wierzącymi są jacyś lewacy, którym nie podoba się nauczanie moralne Kościoła lub konserwatywny światopogląd polskich katolików(…)”

Po pierwsze napisane jest „dla wielu” a nie że nikt z wierzących autentycznie się w Kościele nie odnajduje !
Nigdzie nie jest napisane kimże są pozostali autentycznie wierzący. Wyciąganie przez pana wniosków, że wszyscy autentycznie wierzący to jacyś „lewacy” jest grubym niezrozumieniem tekstu !

Ja sam jestem bardziej na prawo w swoich poglądach ale też się takim kościele jak widzę nie odnajduję. Trwam w nim choć nie podoba mi się wiele rzeczy i zjawisk.

Fakt, że ktoś autentycznie wierzący się w kościele nie odnajduje i dyskutuje nie jest żadną herezją !
Za wikipedią: „Herezja – doktryna religijna odrzucana przez władze kościelne lub religijne jako błędna”

Kolejny cytat:
„od hierarchii, której dokumenty – jak niedawne stanowisko episkopatu o osobach LGBT – są homofobiczne i antynaukowe”

I pańska odpowiedź:
„Czyli według tego Pana nauczanie Kościoła nie ma być oparte na Objawieniu oraz refleksji teologicznej nad Objawieniem, ale ma być oparte na świeckich naukach głoszących moralną neutralność dowolnych czynów seksualnych. ”

Byłbym wdzięczny za wskazanie mi w którym miejscu Objawienia napisane jest że należy tępić homoseksualne czyny w świecie świeckim ale… równocześnie przymykać oko na homoseksualne czyny wśród duchowieństwa, w seminariach (Płock, Elbląg, Kalisz, Sosnowiec (oba ostatnie już zamknięte), St Polten (zamknięte !), Tegucigalpa i wiele wiele innych oraz w… Watykanie !

Z chęcią przeczytam gdzie w Objawieniu jest napisane że „czyn homoseksualny duchownego jest lepszy niż świeckiego” ! Czyli „mój czyn homoseksualny jest lepszy niż twój”.

Hipokryzja z hierarchów aż się wylewa im uszami.
Jak chcą być wiarygodni to najpierw niech się zabiorą za swoje LGBT a potem mogą zacząć się mądrzyć na zewnątrz. A teraz wychodzi, że… osoby LGBT mówią nam że… LGBT to zaraza !
(O. Prusak pisał na tym portalu, że ocenia się ilość duchownych homoseksualnych na około… 40 %!)

Kościół, a właściwie część kleru, biskupów opowiedział się za „tronem” i doprowadziło to do podziału. Większość młodzieży jest dziś poza kościołem. Każdy kto się nie zgadza jest pogardliwie przezywany „lewakiem”, Gdy z armią Andersa, zagłodzeni cywile i dzieci znalazły pomoc w Syrii, to jako „Chrystusowi narodów” nam to się należało, gdy uchodźcy syryjscy proszą o podobną pomoc, to my nie chcemy w nich widzieć bliźniego, a jedynie zagrożenie. To my staliśmy się „letnimi” katolikami i jest nam z tym dobrze. Przyjęcie głęboko wierzących muzułmanów obnażyło by kruchość naszej kościelnej wspólnoty.
Wypowiedź @Jana to kolejny kamyczek w naszym polskim, kościelnym ogródku. Życie w duchu chrześcijańskim, to nie tylko niezrozumiały przez nikogo język biskupów, to dawanie świadectwa swoim działaniem w stosunku do innych i otwarcie na nich.

Drogi Panie Jerzy2
Czy mógłby Pan zacytować pełną wypowiedź Pana Jana ponieważ z jakiegoś powodu nie mogę się doczytać w jego komentarzu opini jakoby Objawienie usprawiedliwiało czyny homoseksualne duchownych.
Natomiast Św. Paweł jasno pisze:
,,Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą,… nie odziedziczą królestwa Bożego. (1 list do koryntian)

O. Prusak pisał na tym portalu, że ocenia się ilość duchownych homoseksualnych na około… 40 %!)
I co z tego? Czy mógłby Pan przytoczyć jakiś dokument kościelny mówiący o tym że czyny homoseksualne księży są w zgodzie z nauczaniem Kościoła?

@Radek
Nie do końca pan zrozumiał mój komentarz więc go doprecyzuję.

Jan zacytował wypowiedź uczestnika debaty który stwierdził, że dokumenty episkopatu są homofobiczne: „od hierarchii, której dokumenty – jak niedawne stanowisko episkopatu o osobach LGBT – są homofobiczne i antynaukowe”

Odpowiedział na to samemu, że: „Czyli według tego Pana nauczanie Kościoła nie ma być oparte na Objawieniu oraz refleksji teologicznej nad Objawieniem, ale ma być oparte na świeckich naukach głoszących moralną neutralność dowolnych czynów seksualnych. ”

Podsumowując więc: na wypowiedź, że dokumenty są homofobiczne stwierdza, że wg niego nauczanie ma być oparte na objawieniu. Tak w skrócie.

Jako, że dokumenty episkopatu ani wypowiedzi hierarchów polskich jakoś dziwnie nigdy nie poruszają tematu homoseksualności / czynów homoseksualnych wśród księży, bo niczego o duchownych w tych dokumentach jakoś nie znajduję, to można wnioskować, że „tęczowa zaraza” i czyny homoseksualne są potępiane przez kościół tylko wtedy gdy to świeccy się ich dopuszczają !

Stąd moje pytanie do Jana:
„Byłbym wdzięczny za wskazanie mi w którym miejscu Objawienia napisane jest że należy tępić homoseksualne czyny w świecie świeckim ale… równocześnie przymykać oko na homoseksualne czyny wśród duchowieństwa(…)”

A pan odwracając kota ogonem pyta właśnie mnie „Czy mógłby Pan przytoczyć jakiś dokument kościelny mówiący o tym że czyny homoseksualne księży są w zgodzie z nauczaniem Kościoła?”

Wynika to z faktu, że nie rozumie pan toku rozumowania z tego komentarza.

Pyta pan też „Co z tego?” że około 40 % duchownych jest homoseksualna…

Cóż, warto zastanowić się chwilę skąd wiadomo, że ta część z nich taka właśnie jest. A wiadomo może być tylko i wyłącznie gdy osoby takie są aktywne seksualnie ! bo inaczej jak niby ktoś miałby się zorientować w tym temacie ?
Jeśli mamy dajmy na to 2 osoby duchowne z których jedna jest hetero a druga homoseksualna ale obie są nieaktywne seksualnie (nie podrywają / nie mają partnerek/partnerów na boku / nie korzystają z usług seksualnych etc oraz nikt ich nigdy nie widział w takich sytuacjach) to jakim sposobem (jeśli dana osoba sama nie powie) można by rozpoznać który z nich jakie ma preferencje ? Obaj zachowują czystość i celibat !

Więc pewność co do orientacji można mieć tylko wobec aktywnych seksualnie duchownych (zarówno hetero jak i homoseksualnych), pozostali co najwyżej mogą się zadeklarować (ale kto to robi i po co ?).

Z jednej strony więc kościół tępi z całą mocą czyny homoseksualne i „tęczową zarazę” a z drugiej strony nie słyszę w wywiadach hierarchów samokrytyki ! Nie ma niczego o prawie połowie aktywnych homoseksualnie duchownych ! Nie ma niczego o seminariach !
Dla mnie to jest totalna obłuda ! Walczą z czynami homoseksualnymi ale tylko na zewnątrz !
Za siebie biorą się dopiero wówczas gdy informacje stają się publiczne (vide zamknięte seminaria w Sosnowcu, Kaliszu, St Polten…), lub gdy ktoś sam ogłosi publicznie że taki jest (vide Charamsa).

Jędraszewski miał „tęczową zarazę” na codzień w Poznaniu, były „czyny homoseksualne” a nawet molestowanie seksualne ! Czy znajdzie mi ktoś choć jeden artykuł lub wywiad tego obłudnika, w którym potępia „tęczową zarazę” z pałacu biskupiego z Poznania ? Wręcz przeciwnie – to właśnie on był inicjatorem listu poparcia dla Paetza a tu nie chodziło tylko o czyny homoseksualne ale także o wykorzystanie seksualne czyli czyny kryminalne !

A może by tak równoczesny coming-out wszystkich aktywnych seksualnie duchownych ? I wystąpienie ich z kapłaństwa ? Oj zrobiłyby się pustki w szeregach…

Na ten moment więc stanowisko obłudników w tym temacie nie powinno nikogo interesować bo skoro połowa z nich się sama tego dopuszcza to nie mają prawa nikogo w tym temacie pouczać !

Mt 7,3-5
„Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.”

@Jerzy2

Myślę że nie ma Pan racji pisząc, że nie da się zorientować w homoseksualnej orientacji osoby, która żyje w czystości.
Po pierwsze, często widać to po gestach, sposobie mówienia czy zachowania. Podobno homoseksualiści bezbłędnie się wzajemnie rozpoznają.
Po drugie – i to jest istotne w kontekście seminarium – istnieją testy psychologiczne.

@Artur
Wie pan, po gestach to można ewentualnie się domyślać i robić inne przypuszczenia. Gesty mogą też świadczyć o jakimś tam stopniu „zniewieścienia” co nie koniecznie może znaczyć od razu homoseksualizm.

Co do testów to widzę, że z tym środowiskiem chyba pan za bardzo do czynienia nie miał.

Proszę parę cytatów z tekstu o. Józefa Augustyna SJ z artykułu „W kościele zbyt wolno uczymy się na błędach” (zamieszczony na tym portalu):

„Testy psychologiczne, jakie stosowane są w niektórych środowiskach przed przyjęciem do seminarium, bywają przeprowadzane nieraz w przypadkowy sposób i przez osoby mało przygotowane.”

„Osoby mające skłonności homoseksualne i praktykę w tej dziedzinie, które nie chcą zmagać się ze swoją słabością, w sposób nieświadomy szukają nieraz takich miejsc i funkcji w społeczeństwie, które pozwalałyby im z jednej strony ukryć ich tendencje seksualne, a z drugiej zaś strony dawałyby im możliwość realizowania ich. Seminaria duchowne w Polsce nie podejmowały do tej pory przemyślanych starań, aby — przez odpowiednią selekcję – wykluczyć z formacji osoby mające głębokie homoseksualne skłonności i praktykę.”

Ojciec Augustyn „Od lat zajmuje się formacją kapłańską i seminaryjną.” (Info spod tego samego artykułu) a więc ma wiedzę rzetelną czy takie działania były / są podejmowane czy nie a pisze wyraźnie:
„Seminaria duchowne w Polsce nie podejmowały do tej pory przemyślanych starań, aby — przez odpowiednią selekcję – wykluczyć z formacji osoby mające głębokie homoseksualne skłonności i praktykę.”

A to nie jedyne źródło informacji o tym, że seminaria przyjmują wszystkich jak leci bo z czego tu wybierać gdy zgłasza się na przykład jeden (sic !) kandydat na rok albo… nikt ?

i kolejny cytat:
„Temat homoseksualizmu i pedofilii musi być dzisiaj podjęty w formacji seminaryjnej w sposób zamierzony i planowy. Ponieważ cywilizacja zachodnia promuje zachowania homoseksualne, problem będzie raczej narastał. Osoby o skłonnościach homoseksualnych mogą coraz częściej zgłaszać się do seminariów, czy też do zakonów. Jeżeli nie podejmiemy tego problemu w sposób świadomy, to sytuacja społeczna – podobna do tej, jaka zapanowała w wielu krajach zachodnich – może nas do tego zmusić.”

Dziwne!
Co rozumieją pod pojęciem „Kościół” poszczególni uczestnicy opisywanej dyskusji? „To także mój Kościół”??? Jezus modlił się „ut unum sint” – aby byli jedno. A ja we wszystkich stanowiskach widzę „my i oni” i to ostro rozgraniczone. Jakby sugerując, że oni (hierarchia, czyli biskupi i znaczna część duchownych) nie byli „prawdziwym” Kościołem. A przecież dla chrześcijan to Jezus założył Kościół i to jest Kościół Chrystusowy. Do Piotra Jezus mówi: … zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. Nie powinno być dla chrześcijanina pojęcia „mój Kościół” tylko Kościół Chrystusowy w którym dla mnie i dla każdego jest miejsce, bo jest on powszechny. Tzn dla emigrantów też, dla ludzi (!) o innej orientacji seksualnej też, ale i dla grzeszników też. Bo Jezus za wszystkich umarł na krzyżu i wszystkich odkupił chcąc, aby każdy był zbawiony. Chrześcijanin chcąc być wiernym Chrystusowi i Jego Ewangelii nie może rzucać kamieniem w nikogo. Nawet w księdza pedofilia czy biskupa, który o tym milczał. Nikomu nie można odbierać prawa do bycia w Kościele czy bycia Kościołem, bo to są synonimy. Mówi się, że Diabeł (diabolos) jest ojcem wszelkich podziałów, a Bóg dąży do harmonii i jedności. Jezus właśnie o to się modlił. Czy zatem w tej dyskusji zatroskannia o Kościół jej uczestnicy budują jedność Kościoła zgodnie z wolą jego Założyciela czy raczej przyczyniają się do dzielenia go na „my i oni”. Jeśli chcemy dotknąć tajemnicy Kościoła to szukajmy w Ewangelii Chrystusowej, a nie wśród powtarzanych haseł na łamach głównych mediów opiniotwórczych. Wróćmy do Chrystusowej wizji Kościoła, a nie kreowanej przez „jakichś ludzi”. W tym samym duchu pisał Paweł: … innej Ewangelii nie ma tylko są jacyś ludzie, którzy sieją zamęt. Per analogiam można mówić o Kościele, który jest częścią zamierzenia Jezusa tak jak Jego Ewangelia.

W artykule poruszona została min. kwestia przyjmowania imigrantów.
To nie prawda, że jesteśmy zamknięci ze strachu przed obcymi. Setki tysięcy ludzi przyjęliśmy i nadal przyjmujemy. Problem leży gdzie indziej. Tym problemem jest islam. Religia wprost nawołująca do przemocy wobec niewiernych. Zgoda na przyjmowanie jej wyznawców oznacza radykalne obniżenie poziomu bezpieczeństwa niemuzułmanów a w szczególności kobiet i Żydów. Mamy okazję obserwować jak to wygląda na Zachodzie. Chciałbym przypomnieć, że polskie parafie przyjęły kilka tysięcy Syryjczyków ale to oni nie chcieli u nas mieszkać i praktycznie wszyscy wyjechali do Niemiec. Stąd wzięły się pomysły tzw. kwot, gdzie chciano umieszczac uchodźców np. w Polsce nie pytając ich o zdanie i bez prawa do zmiany kraju zamieszkania. Podsumowując: ludzi, którzy chcą u nas żyć i nie stanowią zagrożenia Polska przyjmuje. Ci którzy zagrożenie stanowią i tak naprawdę woleliby mieszkać na Zachodzie niech się u nas nie osiedlają. I nie jest to żadna fobia tylko rozsądek. Dbałość o domowników, jak uczy Pismo Święte

Przyjmowanie ludzi, którzy żeby dostać się do Europy ryzykują utopienie się w morzu to coś zupełnie innego niż przyjmowanie 2 mln migrantów ze wschodu (statystykom rządowym nie wierzcie, bo nie są rzetelne) do pracy na stanowiskach, na których Polacy wolą rzucić pracę i siedzieć w domu, zadowalając się 500+.

Zgadzam się że islam (zwłaszcza w wydaniu np. afgańskim, pakistańskim czy czeczeńskim) jest problemem i jestem zdecydowaniem przeciwny pomysłom Komisji Europejskiej o obowiązkowych kwotach, ale mieszanie Ukraińców z napływem muzułmanów jest zaciemnianiem problemu.

Chyba najjaskrawszym przykładem takiej głupoty były brednie pani Szydło w Parlamencie Europejskim, która przekonywała wtedy publicznie, że „Polska przyjęła ponad milion uchodźców z Ukrainy”.

„Uchodźca” to termin prawny, ściśle w polskim prawie zdefiniowany. Nie wypada kłamać, a już na pewno polskiemu premierowi nie wypada popisywać się skrajną nieznajomością polskiego prawa.

No tak, bo jakos sobie trzeba wszystko usprawiedliwic. To dlaczego w latach 90 nie bylo zagrozeniem przyjecie dziesiatek tysiecy muzulmanskich uchodzcow z Czeczenii lub bylej Jugoslawii?

Islam jest bardzo scisle powiazany z chrzescijanstwem i judaismem i zdecydowanie nie nawoluje do przemocy (przynajmniej nie w wiekszym stopniu niz reszta religii abrahamowych). Jak sobie Pan poczyta Koran, to Pan zauwazy, ze jego wiekszosc ma w roznej formie swoje analogie w Biblii i to wraz z Dekalogem. Oczywiscie istnieja radykalne sekty i odlamy (znowu – tak samo jak w chrzescijanstwie), ale nie maja one nic wspolnego z wiekszosciowym islamem (prosze sobie poczytac np. o nauczaniu takich autorytetow jak uczelni Al-Azhar w Kairze, ktore stanowczo odrzucaja jakakolwiek przemoc). To tak samo, jak uwazac za charakterystycznych reprezentantow chrzescijan na przyklad Mormonow lub radykalne nurty ewangelikalne z USA. Do tego jest mnostwo krajow i regionow muzulmanskich, gdzie jest wiekszosc osob nominalnie wierzaca, ale nie za bardzo praktykujaca i niewiele sobie robia z nakazow religijnych dotyczacych np. picia alkoholu (typowo Balkany i praktycznie wszystkie regiony muzulmanskie bylego ZSRR – dzisiaj sie tez mimochodem bardzo szybko sekularyzuje np. polnocna Afryka). Ja sam bylem w wielu krajach i regionach, gdzie tradycyjnie zyja muzulmanie (pomiedzy innymi Albania, Bosnia, Kosowo, Krym, Tunezja, Uzbekistan, Iran, Palestyna itp.) i mam takze doswiadczenie ze studiow w Londynie, kiedy wynajmowalem pokoj u muzulmanskiej rodziny i nigdzie nie mialem z kimkoliwiek zadnego problemu, wszedzie sa normalni ludzie tak samo jak w Polsce i gdziekolwiek indziej. Jak czasami czytam i slysze rozne komentarze, to mam wrazenie, ze juz mialem byc przynajmniej sto razy zamordowany.

Co do Zachodu, to nic przerazliwego sie tam nie dzieje, tylko media potrzebuja miec co najwieksza czytalnosc i tej najlepiej osiaga sie przez rozne wiadomosci sensacyjne z clickbaitowymi tytulami. Istnieja studie naukowe, wedlug ktorych np. o zamachu terorystycznym popelnionym przez islamistow media informuja o wiele obszerniej niz o jakimkolwiek innym. Problem po prostu w tym, ze sie natychmiast dowiadujemy o prawie jakimkolwiek pojedynczym czynu kryminalnym popelnionym przez muzulman, ale juz niekoniecznie o innych. Na przyklad w moich rodzimych Czechach nie bylo nigdzie nawet slowa o zeszlorocznym ataku nozownika w kinie w Szczecinie. Jakby cos identycznego popelnil muzulmanin w Niemczech, to by sie taka wiadomosc od razu wszedzie pojawila.

Co do kwot, to powtarza Pan ulubiona dezinformacje. Kwoty mieli dotyczyc tylko i wylacznie relokacji uchodzcow, ktorzy juz byli na terenie UE (w Grecji i we Wloszech). Kazdy kraj sobie mial sam wybrac konkretne osoby i nie chodzilo o to, zeby ich przyjac, tylko zeby przeprowadzic postepowanie o udzielenie azylu (ktorego wcale nie musieli otrzymac). Caly sens polegal na tym, zeby odciazyc przeciazone urzedy w tych krajach.

Z uwagi na stosunek do kobiet (postrzeganie kobiet jako istot niższych, mniej ważnych, podporządkowanych mężczyźnie; które nawet w zaświatach będą tymi mniej ważnymi, o ile w ogóle tam będą, skoro są niczym inne rzeczy mężczyzny (część imamów tak naucza)), islam musi być rozpatrywany jako jest ideologia, nie – religia. Sposób integracji rodzin czeczeńskich w Polsce pozostawia dużo do życzenia i rodzi pytania o sens tych nakładów ze środków publicznych dla osób, które odrzucają europejską kulturę, i marzą o życiu w innych niż Polska krajach: oto rodzina czeczeńska, złożona z samotnej kobiety z gromadką dzieci, która uciekła głównie przed agresją głowy rodziny oraz opresyjną i zagrażającą życiu i zdrowiu kulturą, a także, oczywiście, wojną: po -nastu latach w Polsce rodzina, prócz jednego z synów, odrzuca kulturę polską, nie widzi możliwości np. związku małżeńskiego z nie-Czeczenem/ką, zdjęcia chusty, itd., preferując już raczej osoby narodowości arabskiej lub tureckiej. Córki wychodzą za mąż w wieku lat-nastu, często przed ukończeniem 18 lat i chętnie wyjeżdżają z Polski. Druga rodzina, także samotna matka-uciekinierka z dziećmi. Dano jej sporo szans, w tym szansę, aby córka zdobyła dobre wykształcenie w prywatnym i znanym LO w stolicy Polski. Za darmo. Córka w wieku lat 18-stu… zostaje wydana za mąż, za Czeczena, na oko z dekadę starszego. Żadna z kobiet, pomimo tylu lat życia na wolności, nie odważa się pomyśleć o zdjęciu chust, czy zmianie poglądów, np. o wyższości mężczyzny nad kobietą. W duchu tych uprzedzeń wychowuja kolejne pokolenia dzieci, w tym córek…

@ML
Nie zgadzam się z panem. Kraje zachodnie dajmy na to 20 – 30 lat temu to nie to samo co obecnie.
Dawniej w mniejszościach muzułmańskich w tych krajach większość wpływów miały odłamy islamu dość pokojowo nastawione do Europy i Europejczyków. I sobie wszyscy normalnie koegzystowali.
Obecnie sytuacja jest zgoła odmienna bo jest kilka odłamów walczącego islamu, które narzucają swoją retorykę pozostałym.
Wydalanie niektórych imamów z krajów zachodu też nie jest bez przyczyny, prawda ?

„Jak czasami czytam i slysze rozne komentarze, to mam wrazenie, ze juz mialem byc przynajmniej sto razy zamordowany.”

Na szczęście nie ma tych zamachów dużo ale…
…może pan tak pisać bo szczęśliwie 13 listopada 2015 nie poszedł pan na koncert do Bataclan w Paryżu ani wieczorem tego dnia nie pił pan kawy na tarasie w kawiarni Petit Cambodge lub Le Carillon lub Café Bonne Bière, ani nie jadł pan w restauracji Casa Nostra, nie był pan też pracownikiem Charlie Hebdo w tym samym roku, ani nie jechał metrem do pracy w Madrycie w 2004 roku…
Ci co tam zginęli raczej tego samego nie powiedzą…
Wcześniej nie zdarzały się w tych stolicach takie rzeczy a teraz jest sporo grup zradykalizowanych.

Mieszkałem dawniej we Francji i często tam bywam (byłem też w Bataclan…), z racji tego mam też wielu znajomych z tego kraju i mam dość szczegółowe porównanie tego co było i tego co jest obecnie. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły.

Twierdzenia tylko z własnego punktu widzenie „a bo mi się nic nie stało” niczego nie dowodzą, bo… jednak komuś innemu się stało ! Fakt, że akurat nie padło na pana osobiście nie jest żadnym dowodem potwierdzającym jakąkolwiek teorię.

Pragne podkreslic, ze Bataclan, to juz 5 lat temu i Madryt nawet 16! Porownujac z sytuacja w latach 60-90 XX wieku (IRA, ETA, RAF, Brigate Rosse, NAR i wielu innych), to sie praktycznie nic nie dzieje. Zreszta rownie dobrze mozna mowic o wyspie Utoya i w tym roku zreszta w jedynym wiekszym zamachu w Europie zginelo w Niemczech 10 osob z rak prawicowego ekstremisty. W ostatnich 10 latach (!) zginelo w calej Europie w zamachach przeprowadzonych przez islamistow 350 osob (lacznie z zamachowcami), to naprawde o wiele predzej zostane zamordowany w Polsce, gdzie jest co roku wiecej zabojstw (okolo 500), nie mowiac juz np. o wypadkach samochodowych.

@ML
Czysta demagogia.

Zginęło wg pana 350 osób przez 10 lat w zamachach (nie sprawdzałem statystyk) . No tak, to tylko 35 osób rocznie. Co to jest prawda ? A najważniejsze że nie padło na piszących te słowa…

Fakt, że coś miało miejsce 5 lat temu albo i 16 lat temu nie ma żadnego znaczenia. Myślę, że pijący kawę 13 listopada w Paryżu w tych kawiarniach też mogli sobie pomyśleć „jest tak bezpiecznie w Paryżu, praktycznie nigdy nie było poważniejszych zamachów ” a za chwilę byli martwi.

Szkoda dyskusji.

@ML
Po drugie jeśli nie widzi pan różnicy pomiędzy przypadkowym wypadkiem samochodowym, oraz pomiędzy morderstwem (gdzie w większości przypadków zabójcą jest zazwyczaj ktoś znajomy – polecam statystyki) a byciem zastrzelonym z broni automatycznej na tarasie kawiarni to nie ma pola do dyskusji.

Atak terrorystyczny to jest świadome podniesienie ręki na społeczeństwo. To nie jest wypadek losowy ani np. zabójstwo w afekcie, czy z zemsty, czy z zazdrości czy jakiegokolwiek innego powodu.

Napisałem panu wcześniej, że nie chcę się zagłębiać w szczegóły, ale nie chodzi li tylko o same zabójstwa w aktach terroru. Terror ma różne oblicza.

Jednak istnieją kraje muzułmańskie w których niebezpiecznie jest być chr ześcijaninem.Gdzie za posiadanie Bibli w miejscu bublicznym można trafić do więzienia a konwersja z islamu na chrześcijaństwo niesie szereg zagrożeń m.in.z utratą wolności i pozbawieniem życia.Nie jest więc tak różowo jak pan to przedstawia.Naprzykład Pakistan gdzie władze państwowe sankcjonują prawo szariatu i za tak zwane sprofanowanie Koranu można trafić da aresztu a potem prawo mocnym wyrokiem sądu być skazanym na śmierć jak Asi Biba.W tym samym Pakistanie ładnych parę lat temu
rzymsko-katolicki biskup popelnił demonstracyjnie samobójstwo aby zaprotestować w ten sposób na traktowanie przez islamskie władze katolików.Tak postępują władze państwowe a i opozycja postępuje nielepiej .Przecież kilka lat temu
pakistańscy talibowie porwali polskiego inżyniera tylko dlatego że był chrześcijaninem a potem go zamordowali bez skrupółów.

Tak samo jak istnieja kraje chrzescijanskie, gdzie jest niebezpieczne byc muzulmaninem. Takim tropem tez mozna uwazac za typowy wzor panstwa chrzescijanskiego np. Ugande, z Lord’s Resistance Army Josepha Konyego czy brutalnym przeszladowaniem homoseksualistow. Chyba nie bedziemy robic z ekstremalnych przypadkow cos, co jest dla danej religii typowe.