To słowa abp. Ivana Jurkoviča, stałego obserwatora Stolicy Apostolskiej przy ONZ, który dodaje: „sprawiedliwość ludzka jest zawodna, a kara śmierci nieodwracalna”. Papież Franciszek w nowej encyklice „Fratelli tutti” nazywa karę śmierci fałszywą odpowiedzią.
10 października obchodzony był Światowy Dzień przeciwko Karze Śmierci. Coraz więcej krajów z niej rezygnuje, choć w niektórych państwach zachodnich trwają dyskusje nad jej przywróceniem.
Według Amnesty International tegoroczne dane pokazują ciągłą tendencję niektórych państw do częstego wykonywania ostatecznego wymiaru kary. Dane organizacji wymieniają Chiny, Iran, Arabię Saudyjską, Irak i Egipt, które kontynuują swoją politykę egzekucyjną, nie podając nawet oficjalnie liczb, które według Amnesty mogą sięgać tysięcy rocznie, zwłaszcza w Chinach, które wraz z Białorusią, Wietnamem i Koreą Północną klasyfikują te dane jako tajemnicę państwową. Stany Zjednoczone, które w 2019 r. odnotowały najniższy poziom egzekucji od 10 lat, wznowiły wykonywanie kary śmierci na szczeblu federalnym w czerwcu ub.r.
Papież Franciszek w swojej ostatniej encyklice „Fratelli tutti” nazywa karę śmierci fałszywą odpowiedzią społeczeństwa, która wcale nie rozwiązuje problemów.
Dla abp. Ivana Jurkoviča, stałego obserwatora Stolicy Apostolskiej przy ONZ i innych organizacjach międzynarodowych w Genewie, „sprawiedliwość ludzka jest zawodna, a kara śmierci nieodwracalna”. – Samo w sobie jest to całkowicie jasne dla każdego, a zwłaszcza dla młodych ludzi, że zabicie człowieka, abstrahując z jakiego powodu, i pomimo zdolności i chęci wielu zabójców do poprawy swojego życia, jest czymś całkowicie poza ich logiką powrót do normalnego życia – powiedział abp Jurkovič w wywiadzie dla Radia Watykańskiego.
– Wszystkie konwencje, wszystkie dyskursy na ten temat upadają, kiedy widzisz osobę cierpiącą, która jest w tak niewyobrażalnej sytuacji, że wszyscy jej nienawidzą. Myślę, że okrucieństwo kary śmierci jest zawsze ukryte. Żyje z nami, może być zatwierdzona ustawowo, ale i tak jest to dla nas zbyt straszne, by patrzeć na egzekucję. Ta straszna kara jest nam przedstawiana w okrojony, ukryty sposób i być może właśnie to sprawia, że nie oceniamy tego faktu tak, jak powinien być oceniany: negatywnie – dodał abp Jurkovič.
– Jako Kościół musimy patrzeć na Ewangelię, a Dobra Nowina nie daję żadnego argumentu zwolennikowi kary śmierci – kontynuował watykański dyplomata. – Ewangelia nadaje kierunek, Kościół w niej wzrasta, rozwija się, buduje moralność i wizję świata. Dlatego jestem przekonany, a także my musimy być przekonani o ewangelicznej nienaruszalności ludzkiego życia. Musimy szerzyć to przekonanie, które jest wizją Ewangelii. Jest to zasada, która musi być prawnie potwierdzona i chroniona – mówił abp Jurkovič.
Temat kary śmierci poruszaliśmy w „Więzi” kilkakrotnie.
„Czy w sytuacji, kiedy pozwalamy sobie na stosowanie wyjątków od zasady «nie zabijaj», zasada ta ma jeszcze sens moralny?” – zastanawiał się o. Jacek Salij.
„We współczesnym myśleniu o karze – także karze śmierci – ma ona wciąż przede wszystkim funkcję odpłaty. W obliczu zmiany nauki Kościoła zwolennikom kary śmierci tego najbardziej będzie brak” – przekonywał ks. Andrzej Draguła.
Według ks. Alfreda Wierzbickiego „Franciszek stawia kropkę nad i tam, gdzie Jan Paweł II pozostawiał wielokropek – wierząc, że wcześniej czy później kara śmierci nie będzie stosowana” – pisał w tekście „Pożegnanie kary śmierci”.
Eryk Gumulak SJ / vaticannews.va / KAI, JH
Konsekwentni przeciwnicy kary śmierci udają, że nie ma słabości w ich rozumowaniu. Otóż każda kara jest nie humanitarna i sprzeciwia się godności człowieka, kara grzywny też. Argumenty przeciw karze śmierci, jeśli oderwane od realiów życia ludzkości, sprzeciwiają się jakiemukolwiek karaniu. Ale przeciwnicy kary śmierci jakoś czują się zwolnieni z wyciągnięcia pełnych konsekwencji ze swoich argumentów. Nie pamiętam już gdzie, ale Franciszek opowiedział się też przeciw karze dożywotniego więzienia jako pozbawiającej nadziei. Przynajmniej jest ciut ciut konsekwentny, ale nie do końca, skoro przeciw opresyjnemu systemowi wymiaru sprawiedliwości nie protestuje. Jeżeli ktoś z przeciwników kary śmierci uważa ten argument za demagogiczny, niech sam przestanie używać demagogii wobec zwolenników, w pierwszej kolejności używania w dyskusji argumentów etycznych, przynajmniej do czasu dopóki konsekwentnie nie będą domagać się zniesienia policji i więzień.
Jedynym intelektualnie uczciwym i pozostającym w kontakcie z rzeczywistością argumentem przeciw karze śmierci jest jej nieodwracalność na wypadek nawet bardzo mało prawdopodobnej pomyłki sądowej. Nie jesteśmy wszechwiedzącymi bogami. Kara śmierci może więc być zasądzana, ale nigdy nie wykonywana. Chyba, że teoretycznie za zgodą skazanego, ale praktycznie i wtedy nie, bo nie ma kontroli nad tym, czy skazany nie został „zachęcony” do takiej zgody. I zanim ktoś tu się oburzy, niech uwzględni najnowsze postępy liberalizmu. Kilka lat temu w Belgii sąd wydał zgodę na eutanazję wielokrotnego mordercy skazanego na dożywocie, a powodem były podnoszone przez niego nieustanne cierpienia psychiczne związane z tym, że nigdy nie wyjdzie na wolność. I sąd postanowił uszanować godność sprawcy (ale łatwo sobie wyobrazić, że za jakiś czas dopuści się uwalnianie sprawców z więzień). Czym więc praktycznie różni się to od zasądzania kary śmierci za zgodą sprawcy? Innymi słowy, przy bierności obrońców praw człowieka przed tradycją (bo nie przed postępem), europejski sąd wprowadził tylnym wejściem karę śmierci uzasadniając ją jednak nie ciemnotą poszukującego sprawiedliwości ludu, a światłością obowiązującej ideologii.
Generalnie, w praktyce moje stanowisko zasadniczo pokrywa się z przeciwnikami kary śmierci, ale nie przystaję na sposób prowadzenia przez nich dyskusji poprzez mieszanie ckliwych kawałków o cierpieniu sprawców z etycznym piętnowaniem zwolenników przeciwnego poglądu. To nie jest uczciwe i racjonalne, a więc może prowadzić do błędu.
Ja natomiast nie widzę żadnego przekonującego argumentu za karą śmierci. Że jest manifestacją sprawiedliwości? Żadna śmierć sprawiedliwie nie zadośćuczyni ofiarom czy ich rodzinom. Odwet, nawet w majestacie prawa, nie da ukojenia. Są inne kary, choćby dożywocie, oczywiście też tylko symbolicznie zaspokajajace poczucie sprawiedliwości wobec wielkiego zła, ale nieobarczone decyzją pozbawienia kogoś życia, przed którym to aktem człowiek powinien się naturalnie wzdragać. Że jest formą zabezpieczenia społeczeństwa przed zwyrodnialcem? Wystarczy skuteczna izolacja.
A mój koronny argument przeciw karze śmierci jest teologiczny. I rozumiem, że przez niewierzących może być na starcie odrzucony. Rzecz w tym, że Pan Bóg chce tego skazańca zbawić (a każdego chce) i może chce to stopniowo doprowadzić do nawrócenia. Historia dwóch łotrów ukrzyżowanych z Jezusem pokazuje, że zastosowanie kary śmierci nie ma imponującej skuteczności (tu tylko 50 %) w przemianie serc. Natomiast historia św. Pawła każe zadać pytanie, co by było, gdyby jakiś chrześcijański trybunał postanowił słusznie ukarać go śmiercią za udział w ukamienowaniu Szczepana.