Wiara to Tajemnica, która otwiera nas na świat i ludzi – mówi ks. Andrzej Pęcherzewski, teolog, terapeuta, proboszcz z nadmorskich Dąbek.
Spotkanie online z ks. Andrzejem Pęcherzewskim i Damianem Jankowskim, autorami książki „Nie ma wiary bez pytań”, odbyło się w czwartek, 1 października, na stronie „Więzi” na Facebooku.
Prowadzący rozmowę Wojciech Bonowicz, poeta, publicysta i biograf ks. Józefa Tischnera, stwierdził, że książka, która stała się pretekstem do spotkania, jest „opowieścią w imię siły życia”, zaś jej twórcom udało się uniknąć pesymizmu i tak częstego w Polsce narzekania. Oni sami, odpowiadając na pytanie o to, czy lubią życie, przyznali, że nicią porozumienia podczas ich rozmów był właśnie zachwyt nad rzeczywistością i fakt, że obaj starają się być wobec niej „na tak”.
A jaki jest Bóg, w którego wierzą autorzy „Nie ma wiary bez pytań”? Ks. Pęcherzewski wyznał, że to Bóg życia, dzięki któremu w ogóle istniejemy, wiara natomiast nie jest tylko aktem intelektualnym, ale przede wszystkim Tajemnicą, która otwiera człowieka na świat i innych ludzi. Z kolei Damian Jankowski, zwracając uwagę, że wszelkie religijne deklaracje są nieudolne, przywołał słowa Hanny Krall, która na pytanie o to, czy wierzy w Boga, odpowiedziała: „Ważne, że Bóg wierzy we mnie”. – Bliski jest mi Bóg, który pozostaje radykalnie blisko człowieka, ale nie gwarantuje, że wszystko mu się w życiu ułoży; który dzieli z nim radości, ale i przegrywa wraz z nim, płacze nad jego klęskami – mówił redaktor „Więzi”.
Rozmówcy zgodzili się w tym, że chrześcijaństwo ma wymiar społeczny i mogłoby przyczyniać się do budowania między ludźmi więzi, z zachowaniem szacunku dla ich odrębności i niepowtarzalności. – W Trójcy Świętej chodzi przecież o różnorodność, która nie ma w sobie konfliktu, ale której istotą jest więź. A nam w Kościele gubi się ta więź, bo zamiast różnorodności wolimy walkę o władzę – zauważył proboszcz z Dąbek. – W przestrzeni kościelnej znajdziemy mnóstwo refleksji dotyczących na przykład seksualności (o której wciąż mamy w Kościele znikomą wiedzę), a na temat władzy jest bardzo niewiele – dodał.
– Nie mierzymy się z obszarami naprawdę trudnymi. Funkcjonujemy w takim sposobie duszpasterstwa, który odbiera nam nawzajem zdolność do wglądu w siebie, spokojnego i racjonalnego posłuchania siebie samych – zaznaczył ks. Pęcherzewski.
Jak zwrócił uwagę jego książkowy rozmówca, w polskim modelu wciąż jeszcze zdarza się, że dany ksiądz zastępuje ludziom sumienia. – To wiąże się też z tym, że mamy problem w Kościele z respektowaniem wiedzy, z zaufaniem dla własnego intelektu – mówił Jankowski.
Rozmowa dotyczyła również świeckości. W odpowiedzi o swój stosunek do niej, ksiądz terapeuta podkreślił: – Jezus był osobą świecką. Świeckość nie jest przeciwko świętości. Nie pasuje mi wyróżnianie mnie, że jako ksiądz jestem inny niż ludzie. Nie jestem! Święcenia kapłańskie nie stworzyły ze mnie innego człowieka.
A jak autorzy „Nie ma wiary bez pytań” podchodzą do ewentualnych zarzutów, że są „liberałami”, że „rozmywają doktrynę”? – pytała jedna z osób oglądających transmisję. – Trudno rozmawiać na poziomie boksowania: „Jesteś liberałem czy katolewicą” – przyznał ks. Pęcherzewski. – Kiedy zderzam się z takim zarzutem, próbuję usiąść z konkretnym człowiekiem, który go wypowiada, i zrozumieć o co mu tak naprawdę chodzi, na czym polega jego problem, skąd lęk czy agresja. Dobrze byłoby, gdybyśmy się nauczyli nawzajem słuchać. Epitety to droga donikąd, stanowią one najczęściej temat zastępczy, który ma zakryć to, co pod nim – tłumaczył.
Ostatnie pytanie prowadzącego rozmowę dotyczyło tego, na co autorzy książki mają nadzieję. – Nie jest nadzieją proste oczekiwanie, że na przykład jutro coś mi się uda. Nadzieja sięga znacznie głębiej, wykracza poza horyzont. Osobiście mam nadzieję, że życie każdego z nas ma sens, że nie będzie miało kresu, nie skończy się porażką – wyznał Damian Jankowski. Z kolei ks. Andrzej Pęcherzewski zaznaczył: – Nadzieja faktycznie nie polega na tym, że po prostu oczekuję, iż „będzie lepiej”. Nadzieja jest wtedy, kiedy wcale nie pójdzie lepiej, a ja ciągle jej nie tracę. Ona zresztą związana jest ze wspomnianym już przez nas przeświadczeniem, że życie jest dobre, że warto przedzierać się w nim przez warstwy trudne i wydobywać to, co piękne.
Jezus był osobą świecką z judaistycznego punktu widzenia. Pochodził z pokolenia Judy, a nie Lewiego. Jednakże z perspektywy pełni Objawienia tamto kapłaństwo żydowskie jawi się jedynie jako cień prawdziwego kapłaństwa Nowego Testamentu. Jezus jest Arcykapłanem na wieki.
A wielu z nas jest kapłanami Nowego Przymierza (1P 2,5) „dla składania duchowych ofiar (…) przez Jezusa Chrystusa” wydający siebie (Rz 12, 2) „na ofiarę żywą, świętą, Bogu miłą, jako wyraz rozumnej służby Bożej”.
Jezus jest „Arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka”. A wszyscy, ochrzczeni, zanurzeni w Jego śmierci i zmartwychwstaniu, jesteśmy kapłanami, czyli składamy ofiarę Bogu z naszych dobrych czynów i naszych cierpień (to jest kapłaństwo wspólne, inaczej mówiąc, powszechne). Natomiast prezbiter nie jest świętszy od nas, świeckich, z racji swego kapłaństwa służebnego. Świętość jest owocem miłości, a nie skutkiem święceń kapłańskich – jak sądzono w teologii katolickiej od XVIII wieku i taki przesąd pokutuje do dziś w Ludzie Bożym, przyczyniając się do klerykalizmu i będąc źródłem cierpień wielu księży.
Rozmówcy za bardzo zgadzali się ze sobą, na czym traciła miła rozmowa. Alternatywą może nie byłoby rozmawianie z najbardziej oddalonymi biegunami, bo to nie byłby dialog, a kolejne określanie swoich pozycji z czego nic by ponad to co wiemy nie wynikało, ale np. rozmowa z ciut bardziej „konserwatywnymi”, a na drugie kopyto z „otwartymi” partnerami. Ks.Andrzej i w książce, i w trakcie rozmowy jakby sygnalizował ewentualne niedomknięcia swojego oglądu spraw, były sprawy gdzie nie stawiał kropki nad „i”, – myślę, że wtedy byłoby więcej fermentu pomagającego każdemu z partnerów dookreślić samego siebie, a może cos poznać.
Ja, osobiście uważam, że Pan Jezus Chrystus nie był osobą świecką skoro żył jak każdy z nas w świecie, a był Bogiem? Synem Ojca Przedwiecznego, Jego Słowem, jak mówi nam wiara. On, dał nam poprzez wybór formy życia w świecie, budujący przykład skromności i uczciwości. Poprzez swoją postawę w pracy i w codziennym życiu – owszem, Bóg daje nam wzór do naśladowania Go. Ale to Jego życie było szare, ubogie, pełne znoju i niedostatku. To przecież niemodne w naszych czasach, prawda? Nastawionych na sukces i karierę. Albo na bogacenie się… Niewłaściwe jest określenie Ks. A. Pęcherzewskiego, że ” Jezus był osobą świecką”. Założyciel Kościoła katolickiego wywodził się z ludu żydowskiego. Ale On był Bogiem od początku do końca. Nie można pomijać istoty Boga. Ta Boska kenoza, skłoniła Ks. Andrzeja do zbytniej ludzkiej przesady w użyciu takiego określenia… Więcej szacunku dla Pana Jezusa Chrystusa. Proszę o to księży, którzy ofiarowali się służbie Bożej. Księża:- Pan Jezus Chrystus to wasz Mistrz, patrzcie na Niego i naśladujcie Go z należnym Mu szacunkiem. Pozdrawiam serdecznie świecka s. Anna ( teolog duchowości).
Slostra Anna niesłusznie gorszy się określeniem, że „Pan Jezus był osobą świecką” i argumentuje, że przecież był Bogiem „od początku do końca”. Był Bogiem-człowiekiem. Syn Boży stał się prawdziwym człowiekiem, od początku do końca. Zjednoczył się z każdym z nas, nie tylko z księdzem po święceniach. Takie stwierdzenie to nie żaden brak szacunku dla Pana Jezusa, to samo sedno chrześcijaństwa!