Jesień 2024, nr 3

Zamów

Kolegium Rektorskie KUL odcina się od ks. Wierzbickiego: działania szkodzące misji uczelni

Ks. Alfred Wierzbicki, 2018. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Treść wypowiedzi medialnych księdza Alfreda Wierzbickiego zostanie przekazana do oceny Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej ds. Pracowników – poinformowało Kolegium Rektorskie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Ks. Alfred Marek Wierzbicki, wieloletni kierownik Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, był wśród 12 „osób godnych zaufania”, które 21 sierpnia poręczyły za Margot, aktywistkę LGBT, przebywającą w areszcie za uszkodzenie furgonetki Fundacji Pro Prawo do Życia i atak na jej kierowcę.

We wrześniowym wywiadzie dla Onetu ks. Wierzbicki mówił z kolei o stanowisku Konferencji Episkopatu Polski dotyczącym osób LGBT+, że „wygląda jakby było pisane na księżycu, a nie w Polsce, gdzie prześladowani są na tym tle ludzie”. Według etyka, „zamiast powtarzać ciągle, że homoseksualizm jest grzechem, Kościół powinien być bardziej ostrożny”.

Ks. Wierzbicki krytykował stanowisko KEP także w TVN24: „Tam są tak zagmatwane wywody, że niewiele jest jasności” – mówił. Podkreślał, że „Kościół jest jednoznaczny: homoseksualizm jest złem. (…) Zastanawiam się jednak, czy nie powinniśmy zrewidować tego poglądu. (…) Mógłbym zaakceptować związki partnerskie, które dotyczą przecież nie tylko osób homoseksualnych. Czy uderzyłoby to w rodzinę? Uważam, że nie”.

Postawa lubelskiego filozofa spotkała się z krytyką. Nie spodobała się m.in. Fundacji Życie i Rodzina, która zorganizowała w Lublinie pikietę przeciwko duchownemu. Z inicjatywy tej organizacji przez kilka dni po ulicach miasta jeździł mobilny baner z apelem o usunięcie profesora z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. 

Listy w obronie duchownego zainicjowały lubelski Klub „Tygodnika Powszechnego” (ten list podpisało m.in. kilkunastu profesorów KUL) oraz środowisko „Znaku”.

Od wypowiedzi ks. Wierzbickiego odciął się rektor KUL ks. prof. Mirosław Kalinowski. „Opinie wygłaszane przez ks. prof. Alfreda Wierzbickiego przedstawiają wyłącznie jego prywatne poglądy i w żadnym przypadku nie można utożsamiać ich ze stanowiskiem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II” – stwierdził. Kilka dni później podczas spotkania w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski ks. prof. Kalinowski zaznaczył jednak, że „katolickość to nie transparenty, nie napisy, nie protesty, tylko dialog na salach uniwersyteckich”.

Teraz głos w sprawie zabrało Kolegium Rektorskie KUL. W jego stanowisku czytamy, że wypowiedzi ks. Wierzbickiego są traktowane przez władze uczelni jako „działania szkodzące misji” KUL. „Z tego względu wypowiedzi księdza doktora habilitowanego Alfreda Wierzbickiego, zatrudnionego na wydziale kościelnym, zostaną przekazane do oceny Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej ds. Pracowników. Kolegium Rektorskie odcina się od tych słów i apeluje, aby nie traktować ich jako stanowiska uniwersytetu” – czytamy.

Wesprzyj Więź

Władze uczelni informują, że podstawą skierowania sprawy ks. Wierzbickiego do oceny Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej ds. Pracowników jest Statut KUL, zgodnie z którym: „na wydziałach kościelnych Uniwersytetu mogą być zatrudnione jako nauczyciele akademiccy te osoby, które należą do Kościoła katolickiego i odznaczają się nieskazitelnością życia, czystością doktryny i pilnością w pełnieniu obowiązków. Nauczyciele akademiccy, którzy nauczają spraw dotyczących wiary lub moralności, zobowiązani są do wykonywania swoich zadań w pełnej wspólnocie z Nauczycielskim Urzędem Kościoła” (§47.5).

Przeczytaj także komentarz Katarzyny Jabłońskiej „Miara Ewangelii”

KAI, DJ

Podziel się

Wiadomość

Wydziały kościelne KUL, to teologiczny i filozoficzny. Ktoś może być np. światowej sławy biblistą albo historykiem Kościoła, ale co do zasady nie może na KUL zatrudniony, skoro nie jest katolikiem i to jeszcze „nieskazitelnym” – rozwodnicy pewnie odpadają. Dla ścisłości należy dodać, że ew. wyjątki od tej zasady mogą być uczynione za zgodą Wielkiego Kanclerza.
Czy takie regulacje sprzyjają wysokiemu poziomowi badań naukowych na KUL?

Czyli ks. profesor Wierzbicki ma problem, a profesor Czarnek jest ok? Prawdziwy chrześcijanin, aktywnie wspiera KK w walce z tęczową ideologią. Gratuluję postawy Kolegium Rektorskiemu KUL! Od dziś zero kasy na KUL, za to będę kupować wszystkie książki ks. profesora!

Ze smutkiem przeczytałam informację o stanowisku Kolegium Rektorskiego.
Jakież to małostkowe i nasze polskie.
A do Księdza Wierzbickiego mam prośbę – proszę wytrzymać tę nagonkę.
W efekcie końcowym – może nie dzisiaj, ale jutro – wygra Ksiądz na pewno i będzie stawiany za wzór w gronie innych księży, podobnie jak m.in. Ksiądz Boniecki, Ojciec Wiśniewski, Ksiądz Lemański czy Ksiądz Zaleski.
Serdecznie pozdrawiam.

Szkoda że Rektor się nie podpisał pod wypowiedzią Profesora. Potwierdziłby nie tylko misję, ale i katolickość i chlubne tradycje Uczelni. Ks. Alfred Wierzbicki przecież nie potrzebował transparentów z napisami i nie protestował. Podpisał swoje nazwisko i imię pod petycją (żeby nie mówić od razu, że przyznał się do Mnie, gdy byłem potrzebującym). To właśnie autentyczny odruch postawy katolickiej; wyprzedzający dialog na salach uniwersyteckich – szefa katedry etyki… Stanąć w obronie człowieka źle traktowanego, nie powinno być uznawane za szkodzące katolickiej uczelni. I to jeszcze przez najwyższe gremium takiej uczelni. Ksiądz Wierzbicki nie jeden, i nie pierwszy. Takie stanowisko w odnośnej sprawie już wcześniej zajął Założyciel katolicyzmu w Kazaniu na Górze. Błogosławionymi takich nazwał, którzy łakną sprawiedliwości. Bardzo by misji uczelni pomogła obrona Godnego tak Profesora, choć sam jej nie potrzebuje. Zamiast cedować na niższą instancję z „umyciem rąk swoich” przed vox populi. Komisja Dyscyplinarna się zbierze jak wobec jakiego skandalisty. Kto mu powierzył katedrę etyki? Czy taka Komisja czuła się dobrze, gdy jak złoczyńcę wożono po mieście baner z podobizną jej Profesora? Teraz ją czeka robota. Najtrudniej będzie znaleźć zarzuty. Kaliber 47.5 Statutu. Do Kościoła – należy. Nieskazitelnie – żyje. Obowiązki – wykonuje. No, ale „czystość doktryny”… I chyba „złapał Kozak Tatarzyna”. Kiedyś, zgodnie z formułą Uczelni jako absolwent na krzyż przysięgę składałem, że teologii katolickiej wykrzywiać nie będę. Na mocy przysięgi tej uważam i wyraz daję, że jeśli Władze Uczelni publicznie nie przeproszą Ks. Prof. Alfreda Wierzbickiego i nie skorygują stanowiska – nie będą miały moralnych podstaw posługiwać się nazwą „Katolicki” dla tego Uniwersytetu. Adam Gancarz

Jeżeli nauka miałaby się zmieścić w doktrynie, to jej tam po prostu być nie może, bo ta ostatnia polega na ciągłej kontestacji i ciągłym poszukiwaniu – bez granic ( przy zachowaniu przyjętej etyki badań) Gdyby miało być inaczej, badania na uczelni, w tym przypadku ( KUL), miałyby służyć wyłącznie poszukiwaniu w zakresie wyznaczonym stanowiskiem i doktryną Kościoła ( patrz: ostatnie komunikaty KUL dotyczące LGBT). Nędza!
Jeżeli wystarczy nam doktryna, to po co nauka? Po co więc nam utrzymywać KUL?

Profesor Wierzbicki nie mieści się w wizerunku KUL- uczelni słabej. Jakie są osiągnięcia tej uczelni? Jaki wizerunek? Waga wydarzeń uczelni przypomina ogłoszenia wiejskiej parafii ( z całym szacunkiem dla pięknych wiejskich parafii ). Nauki nie może tworzyć środowisko gotowych do usług Episkopatu ludzi, których wyzwaniem dnia jest „uściśnięcie ręki” biskupa …. etc. (śmieszne i male!). Smutny to widok: małych przestraszonych, gotowych do usług ludzi. Jaka uczelnia takie władze….Niestety, od dziś, taki też minister edukacji.
Księże Profesorze Wierzbicki, dziękuję Panu za świadectwo.

To zestawienie postawy uczelni wobec aktywności prof. Wierzbickiego i Czarnka jest szokujące. Oznacza upadek, przecież ludzie którzy to robią muszą śledzić kierunek i poziom dyskusji o osobach LGBT w ośrodkach intelektualnych związanych z kościołem na zachodzie. Muszą również wiedzieć że to co zrobili jest zaprzeczeniem katolicyzmu rozumianego przez papieża Franciszka.

Obawiam się, że to kolejny kapłan wypychany poza ramy KK. Jeżeli gest wobec potrzebującego jest sprzeczny z doktryną KK, to po co czytamy przypowieść o miłosiernym Samarytaninie.. To wszystko się jakoś rozjeżdża.