Kocham wasze dzieci takimi, jakimi są, gdyż są dziećmi Bożymi – powiedział Franciszek do członków włoskiego stowarzyszenia Tenda di Gionata, skupiającego rodziców dzieci ze środowiska LGBT.
Papież przyjął wczoraj około 40 osób z tego stowarzyszenia Tenda di Gionata, rozmawiał z nimi, a na zakończenie audiencji wiceprzewodnicząca organizacji Mara Grassi wraz ze swym mężem Agostino Usaim wręczyli mu hiszpański przekład książki „Szczęśliwi rodzice”, zawierającej świadectwa trudnych doświadczeń, jakie często musiały przejść katolickie osoby homoseksualne.
Przedstawiciele grupy wręczyli również Franciszkowi tęczową koszulkę ze słowami z 1. Listu św. Jana: „W miłości nie ma lęku” (1 J 4,18). Przyjął ją z uśmiechem, na co Grassi – matka czwórki dzieci, z których najstarszy syn jest homoseksualistą – oświadczyła, że uczestnicy tego wydarzenia doświadczają „głębokiej zgody wewnętrznej, której nie zapomną”.
– Nasze stowarzyszenie chce, aby Kościół rozmawiał z rodzinami dzieci LGBT – powiedziała podczas audiencji wiceprzewodnicząca stowarzyszenia, która działa też w dwóch podobnych grupach rodziców w Reggio Emilia i w Parmie. Nawiązując do tytułu podarowanej papieżowi książki, wyjaśniła, że uważają się za szczęśliwych, gdyż zostali zmuszeni do zmiany spojrzenia na swoje dzieci. Nowe spojrzenie, pozwoliło im „widzieć w nich piękno i miłość Boga”.
Grassi zapewniła, że członkowie organizacji chcą „tworzyć pomost z Kościołem”, aby także „Kościół mógł zmienić spojrzenie na nasze dzieci, nie wykluczając ich, ale przyjmując je w całej pełni”.
– Przyznaję, że na tej bolesnej drodze, którą jako ludzie wierzący ze środowiska LGBT każdy z nas przeżył, nie wyobrażałem sobie, że dojdziemy do takiego etapu, czyli że zgromadzimy się na audiencji z Ojcem Świętym – powiedział po wydarzeniu jeden z członków stowarzyszenia.
W książce, którą otrzymał Franciszek, zamieszczone zostały listy z konkretnymi prośbami i krytycznymi uwagami na temat traktowania osób o skłonnościach homoseksualnych i ich rodzin przez Kościół, który – jak podkreślano – zapomniał o społeczności osób LGBT lub piętnował je. Osoby z tego środowiska czuły się, jak same zaznaczyły, „bardzo często jako niepożądane przez wspólnoty kościelne”, ale też odrzucane przez własne rodziny. Odbierając książkę papież miał powiedzieć: – Kościół was nie wyklucza i kocha wasze dzieci takimi, jakimi są, ponieważ są dziećmi Bożymi.
Tenda di Gionata jest stowarzyszeniem powstałym jako owoc troski o rodziny osób homoseksualnych, podjętej przez przedwcześnie zmarłego kapłana z regionu Marche w środkowych Włoszech ks. Davida Esposito.
KAI, DJ
Myślę, że różnice są w interpretacji, co oznacza „nie wykluczać”. Bo dla LGBT to nie tolerancja, a przywileje należne tylko tym, którzy podejmują wyrzeczenia w imię przetrwania gatunku.
Prawa, o których piszesz Piotrze nie są przywilejami, a gwarancjami realizacji najbardziej podstawowych potrzeb z piramidy Maslova, które zapewniają normalny rozwój jednostki i zarazem ład społeczny. W myśl Konstytucji RP wszyscy obywatele są wobec nich równi – niestety na poziomie teoretycznym, bo w praktyce wygląda to już zgoła inaczej, a wykluczenie dotyczy nie tylko społeczności LGBT, ale także innych, np: niepełnosprawnych. Większość powinna zadbać o przestrzeganie praw mniejszości, bowiem każda większość składa się z mniejszości – każdy znajdzie wśród własnych bliskich kogoś, kto doświadczył wykluczeń. Ot co, a więc nie przywileje, ale respektowanie najbardziej podstawowych praw, zwłaszcza jeśli obowiązki są narzucane wszystkim – prostym przykładem jest podatek kościelny, który ponoszą wszyscy, również osoby nie należące do tej wspólnoty. 😉
Od kiedy jest warunkiem zawarcia malzenstwa posiadanie dzieci i „przetrwanie gatunku”? Jezeli tak, to chyba trzeba zakazac zawarcie malzenstwa np. kobietam po menopauzie. Mimochodem takie slowa o „przetrwaniu gatunku” sa raczej dla wiekszosci malzenstw obrazliwe (nie tylko tych bezdzietnych – czlowiek chyba nie powinien byc tylko „maszyna” do rodzenia dzieci).
Te prawa są podstawowe, ale nie absolutne i mogą stać w kolizji z innymi podstawowymi zasadami. I tak jest w przypadku części praw, których domaga się LGBT. Otóż nie zgadzam się, że ich realizacja sprzyja ładowi społecznemu. Są granice wolności tam, gdzie to narusza wolność innych osób a także ten właśnie ład (pośrednio godzi on w wolność większości do życia w ładzie, zamiast bezładzie). Powtórzę to, co kiedyś tu już pisałem – całe życie człowiek podejmuje decyzje decydujące o sensie tego życia (szkoła, wybór zawodu, małżeństwo, posiadanie i wychowanie dzieci, przyjaźnie, aż po przygotowanie do śmierci) przedwcześnie gdy nie jest jeszcze do tego emocjonalnie dojrzały. I by mu pomagać w podejmowaniu tych decyzji przez tysiąclecia każda cywilizacja wypracowała pewne normy, owszem zostawiające na marginesie mniejszości. I dziś w imię naprawienia krzywdy mniejszości burzy się te normy, zamiast je szlifować, by swoimi kantami nie raniły niektórych. Niech będzie przykład wpuszczania „antydyskryminacyjnej” edukacji seksualnej do szkół, która w wersji hard implicite stawia zagadnienie odkrywania w sobie rozmaitej orientacji seksualnej, w przypadku niektórych pustoszącego na całe życie. eksperymentowania, co składa się na dezintegrację ładu pozwalającego większości żyć w miarę szczęśliwie. Albo poruszając sprawę równości małżeńskiej. Małżeństwo (nie tylko katolickie) to nie jest tylko prywatna sprawa dwojga ludzi. To jest także umowa z jednej strony dwóch osób z drugą stroną jaka jest społeczeństwo o ponoszenie przez kobietę i mężczyznę wyrzeczeń na rzecz celów społeczeństwa, jakim jest m.in. jego przetrwanie. W zamian społeczeństwo reprezentowane przez państwo daje przywileje np. podatkowe (co w Polsce przyjęło pokraczne rozwiązanie ulgi małżeńskiej przez wspólne rozliczanie, w której małżeństwo bezdzietne i wielodzietne dostają po tyle samo). Otóż jak uzasadnić przyznanie tego przywileju parom homoseksualnym (odpowiedź, że mogą adoptować dzieci otwiera inną dyskusję – ja jestem przeciwnikiem takich adopcji, bowiem to też jest eksperyment, gdyż jak testy leków na zwierzętach, jego skutki należy rozpoznać dopiero w czwartym pokoleniu wychowanym przez osoby homoseksualne, które nie poznały tradycyjnych norm u swoich rodziców)? W imię tych zasad jestem gotowy nie bronić „podatku” kościelnego tj. zgodzić się na finansowanie przez państwo Kościóła tak, jak inne stowarzyszenia społeczne, proporcjonalnie do wkładu w budowanie społeczeństwa, co w przypadku Kościoła zmniejsza się z roku na rok przede wszystkim za jego własną przyczyną. Ale, by zakończyć pojednawczo, zgadzam się by nie naruszając norm, większość poważnie zatroszczyła się o mniejszości, bo różnorodność nie podniesiona do absolutu jest dobra i poszerza wolność jednostek, co składa się na ich szczęście, a więc na ten ład, którego w formie ewolucyjnej bronię.
Nie zgadzam się z instrumentalnym traktowaniem małżeństwa. I nie zgadzam się na dzielenie społeczeństwa (przez Piotra) na większość, w domyśle normalną, bo heteroseksualną, po bożemu realizującą ideę przedłużania gatunku i przez to nabywającą większe prawa, i mniejszość – wszyscy, którzy nie mieszczą się w tej normalności. Ta wyrzucona mniejszość to osoby niepełnosprawne, homoseksualne, etc. Nie rozumiem, dlaczego te osoby mają być mniej przydatne społecznie? I kto niby ma decydować o tej normalności? A co zrobimy z homoseksualnymi księżmi? Normy ewoluują, KK też kiedyś uznawał niewolnictwo, dopóki nie stało się społecznie nieakceptowalne. Podobnie z osobami homoseksualnymi – powinny mieć możliwość funkcjonowania w społeczeństwie i Kościele na równi z osobami heteroseksualnymi. Czas dorosnąć!
Pod instrumentalne traktowanie człowieka, a tym bardziej małżeństwa można podciągnąć każde życie poświęcone komuś/czemuś innemu niż samemu sobie. Jeśli kogoś to obraża to przypomnę, że do niedawna było to oczywiste, a małżeństwo jedynie jako sposób realizacji siebie to wynalazek najnowszych, konsumpcyjnych i hedonistycznych czasów. Tylko życie doskonale egoistyczne gwarantuje człowiekowi nie instrumentalne podejście do jego osoby. To pragnienie bycia bogiem dla innych, tak nas kuszące. Nie ma małżeństw, w których nie byłaby szczypta instrumentalnego traktowania, do ut des. To są braki miłości. Niech tu się pochwali małżeństwo z niekrótkim stażem, że u niego miłości nawet troszeczkę nigdy nie zabrakło. Tak widzę swoje małżeństwo również, więc pozwalam sobie oceniać pod tym kontem związki homoseksualne, bo dlaczego miałbym różnicować wymagania?
Przetrwanie gatunku nie jest jedynym celem w ogóle, a jedynym chyba co do którego jest zgoda z wyjątkiem nihilistów. Wolno więc oceniać osoby z tej perspektywy, to obiektywne kryterium (to a propos zagadnienia, kto ma decydować o przydatności społecznej). Ale nawet poza małżeństwem można jemu służyć lepiej niż w małżeństwie. O jednej słyszałem, drugą sam poznałem nauczycielki, które wybrały rezygnację z założenia rodziny by poświęcić się uczniom. Są też inne cele społeczne, którym osoby homoseksualne mogą służyć nie gorzej niż „normalsi”, a nawet lepiej zważywszy brak zobowiązań wobec dzieci. W greckich Tebach był „święty hufiec”, kilkuset najbardziej walecznych żołnierzy służących państwu. Wstępowali do niego homoseksualni mężczyźni parami i walczyli obok siebie by inni mogli niezagrożeni wychowywać swoje dzieci. Nie muszą więc być nieprzydatni społecznie. Ja jednak póki co nie widzę, by LGBT było gotowe zaciągać jakieś zobowiązania społeczne w zamian za żądane przywileje. Ideologia LGBT jest wytworem konsumpcyjnego stylu życia nastawionego na siebie, co zresztą nadgryza także „normalsów” rezygnujących z posiadania dzieci, bo się jeszcze wystarczająco nie dorobili. Oczywiście, są wyjątki – pewnie są pary homoseksualne wierne sobie i ofiarne społecznie, co nie jest doceniane przez większość. To niesprawiedliwość, która z czasem może zostanie naprawiana, ale póki co większości nie pozostaje nic innego, by prosić by jej znoszenie potraktowały jako ofiarę na rzecz tej niewrażliwej, (miejmy nadzieję, do czasu) na ich upośledzenie większości. Kto wie, może właśnie wielkoduszność osób homoseksualnych jest warunkiem pokoju społecznego.
Ja uważam, że rozmyślania Piotra są akurat bardzo tolerancyjne i rozsądne.
Generalnie wszyscy jesteśmy równi wobec prawa. Ale poza prawami są też przywileje, które nasz ustawodawca zatwierdził prawnie. Te przywileje mają różne grupy społeczne, np. małżeństwa, ale też górnicy, policjanci, księża, żołnierze i wiele innych.
Czy ja występuję do władzy z pretensjami i rzucam kamieniami dlatego że nie mogę sobie przejść na emeryturę jak żołnierz mając np. 45 lat ? Czy to jest równość ? Dlaczego mam harować do 65 życia i na emeryturze statystycznie być 9 lat (sic!) podczas gdy taki policjant może być na niej aż 29 lat (sic!) (przykładowo).
Tak samo jeśli chodzi o małżeństwa ja będąc mężczyzną też nie mogę zawrzeć związku z innym mężczyzną jak każdy inny mężczyzna, a więc prawo obowiązuje wszystkich takie samo. Różnią nas przywileje.
Uważam, że Piotr ma wiele racji. Wystarczy wprowadzić (a i tak już przecież takowe istnieją) odpowiednie przepisy antydyskryminacyjne i je egzekwować (!).
Osoby o takich orientacjach istnieją od zawsze ale do XX wieku nikt nie twierdził, że to jest normalne. Nikt się nie domagał specjalnego traktowania. Byli wśród nich utalentowani artyści, wynalazcy etc. a ich dzieła są szanowane i podziwianie po dziś dzień.
Ryzyko wprowadzenia zmian w pojęciu małżeństwa jest takie, że otwiera się furtkę innym ryzykownym propozycjom. Bo np. skoro małżeństwo nie byłoby już definiowane jako związek mężczyzny i kobiety tylko jako związek dwóch dorosłych osób to po jakimś czasie powstanie dylemat – a dlaczego tylko dwóch osób ?!
A dlaczego 3 panów i jedna pani albo 4 panie i 3 panów, albo tylko 5 panów, albo dowolna inna konfiguracja nie mogłaby zawrzeć jednego małżeństwa ? Jaki byłby logiczny kontr-argument w tej sytuacji ? Przecież są dorośli, nie robią nikomu krzywdy, chcą zawrzeć to małżeństwo i taką wolę wyrażają więc w czym problem ?
Przecież to jest jawnie dyskryminacja tych religii które dopuszczają wielożeństwo (z tym że moje rozważania nawet i poza to wykraczają).
Ponadto jest jeszcze nadal wiele „orientacji” których jednak powszechnie nikt za takowe nie uważa tylko są postrzegane jako „zboczenia” i są ścigane prawnie. Cóż stoi na przeszkodzie kolejne „orientacje” wprowadzać do pojęcia prawa (vide pewna partia w Niderlandach !) i cóż by szkodziło wówczas pozwolić na małżeństwa… Aż żal języka strzępić do czego to wszystko może doprowadzić.
Natomiast żeby być jasno zrozumianym – jestem absolutnym przeciwnikiem tego co szerzy bp Jędraszewski a mianowicie atakowania osób za ich sposób życia, dzielenia społeczeństwa na jakieś ideologie (ideologia singli… serio ? Biskupie warto czasem milczeć !)
Biskupie Jędraszewski – czy będąc biskupem w Poznaniu w pamiętnych latach bpa Paetza nie wiedział biskup o orientacji i wyuzdaniu swojego przełożonego ? Wszyscy dokoła wiedzieli, całe miasto o tym plotkowało, całe seminarium, a pan będący w jego bliskim otoczeniu nie wiedział czy udaje Greka ?
Jakoś nie przypominam sobie z tego okresu pańskich płomiennych kazań o ideologiach i tęczowej zarazie !
Obłuda – to trudna sztuka której człowiek uczy się przez całe życie !
Hierarchowie osiągają w tym już mistrzostwo !
Zupelnie nietrafiona analogia. Zawod sobi Pan wybiera, to czy Pan bedzie sie zakochiwal w kobietach lub mezczyznach nie. Panstwo jest generalnie od tego, zeby swoim obywatelom jak najbardziej ulatwic zycie i patrzac na to, ze w krajach, gdzie malzenstwa jednoplciowe istnieja (a takich jest juz prawie 30!), wyraznie udowodniono, ze takie rozwiazanie ma pozytywny wplyw na zdrowie i psychike osob LGBT i doprowadza do mniejszej ilosci dyskryminacji, przemocy czy samobojstw, co przeklada sie np. na mniejsze obciazenie panstwa w zwiazku z ich leczeniem czy wyzsza wydajnosc takich osob w pracy, ale takze w pewnych miejscach np. dodatkowe dochody z turystyki to raczej panstwo powinno sie z takiego czegos cieszyc. Takie osoby beda istniec zawsze, wiec naprawde nie rozumiem, co da panstwu polskiemu np. utrudnianie zycia dwom kobietam, ktore wziely slub zagranica i wspolnie wychowuja dziecko (panstwo te sytuacje nie zmieni, takie osoby zawsze beda istniec), nie nadawajac temu dziecku numer PESEL (tym bardziej, ze to dziecko przeciez w ogole nie ma na sytuacje wplywu). I jezeli malzenstwo moga zawrzec osoby, ktore nie planuja albo wrecz nie moga miec dzieci „tylko” dlatego, ze sie jak najprosciej kochaja i chca sobie np. uporzadkowac sytuacje prawna, to dlaczego nie moge sobie tak samo uporzadkowac sytuacje z moim wieloletnim partnerem?
„Ryzyko wprowadzenia zmian w pojęciu małżeństwa jest takie, że otwiera się furtkę innym ryzykownym propozycjom”
Sek w tym, ze malzenstwa jednoplciowe istnieja w niektorych krajach juz okolo 20 lat (a zwiazki partnerskie jeszcze dluzej) i nigdzie nie ma nawet oznaki jakiegos powaznego ruchu za jakiekolwiek „ryzykowne propozycje” w postaci np. poligamii.
„Ponadto jest jeszcze nadal wiele „orientacji” których jednak powszechnie nikt za takowe nie uważa tylko są postrzegane jako „zboczenia” i są ścigane prawnie. Cóż stoi na przeszkodzie kolejne „orientacje” wprowadzać do pojęcia prawa (vide pewna partia w Niderlandach !) i cóż by szkodziło wówczas pozwolić na małżeństwa”
1) Porownywanie osob LGBT z pedofilia jest obrzydliwe
2) Zadnej takiej powaznej inicjatywy w Holandii nie ma
3) Osoby dokonujace sie aktow pedofilskich (nie mozna zapominac o tym, ze najczesciej takich czynow dokonuja osoby, ktore wcale nie sa z punktu widzenia medycynskiego pedofilami!) kogos krzywdza, dwie dorosle osoby tej samej plci, ktore sie wzajemnie kochaja, nie
Mimochodem w tym kontekscie jest troche komiczny fakt, ze wlasnie w Watykanie formalnie do 2013 roku wynosil wiek zgody 12 lat, co bylo zdecydowanie najmniej w Europie.
@ML
1) A w którym ja miejscu napisałem, że chodzi mi o pedo- filię ? (proszę o cytat)
i w którym ja miejscu (proszę o cytat) „porównałem” osoby LGBT do pedofilów ?
Obrzydliwe to jest sugerowanie że ktoś napisał coś czego nie ma w treści !
2) Nie ma ?
https://www.pch24.pl/holandia–reaktywacja-partii-pedofilow–wsrod-postulatow-legalizacja-zoofilii-i-nekrofilii,78293,i.html
Jeśli czyta pan/pani po niderlandzku to polecam strony w tym języku. Ta „partia” nie ma w postulatach tylko pedo- filii…
3) A w którym ja miejscu piszę coś innego ? (proszę o cytat oraz polecam zapoznać się w tym temacie z dziesiątkami moich komentarzy od maja do dzisiaj na Więzi oraz Deon)
I tak, faktycznie dwie osoby dorosłe tej samej płci które się wzajemnie kochają nie krzywdzą nikogo a 3 osoby dorosłe lub 4 to już niby kogoś krzywdzą ?
Sugeruje pan/pani dyskryminację ze względu na wyznanie ?! W czym przeszkadza niby ilość ? Skoro się kochają ? Jak pan/pani sam pisze: „Zawod sobi Pan wybiera, to czy Pan bedzie sie zakochiwal w kobietach lub mezczyznach nie.” Czyli to czy zakocham się w tym samym czasie w jednej czy w trzech kobietach (lub mężczyznach) też nie wybieram prawda ? Czy jednak wybieram ? Znam kilka osób które w trakcie małżeństwa się zakochały ale ani żona ani system prawny tego nie akceptują ! To jest dopiero dyskryminacja.
Ogólnie pański/pani kontr-komentarz sprawia wrażenie że dyskutuje pan/pani ze sobą bo prawie nic z tego do czego się pan/pani odnosi nie ma w moim komentarzu.
1) W podobnych dyskusjach pojawia sie „argument” Holandia dosyc czesto, wiec nawet jak Pan bedzie zaprzeczac, to jest jak najbardziej oczywiste, dokad z nim Pan zmierza, co ostatnie Pan w ostatnim komentarzu potwierdza.
2) Nie ma. Wystarczy sobie otworzyc chociazby angielskojezyczna wikipedie, zeby sprawdzic, iz owa partia nigdy nie startowala w zadnych wyborach (chociaz byla pierwotnie zalozona juz w 2006 roku – dla wystartowania w wyborach 2006 nie udalo jej sie spelnic nawet takiego wymagania, jak pozbierac 30(!) podpisow w kazdym z 19 obwodow wyborczych) i 82% Holendrow wystepowalo wtedy wedlug sondazu opinii publicznej za rozwiazaniem tej partii. Jak uda sie jej jakims cudem wejsc do parlamentu, to mozemy sobie tym argumentowac, na razie to typowy straw man.
3) Jak juz pisalem wyzej, to w zadnym z panstw, ktore malzenstwa osob tej samej plci wprowadzily, nie ma nawet oznak tego, zeby powaznie „grozilo” wprowadzenie poligamii lub czegos podobnego (mimochodem swoja droga ciekawe, ze takie cos jest akurat raczej popularne u bardzo konserwatywnych wspolnot, takich jak Mormoni w USA). Na razie jestesmy na etapie, gdy panstwo uporczywie neguje fakt istnienia takich osob jak ja, ktore wymagaja prawnego rozwiazania swojej sytuacji, co niektorym osobom pomoze i absolutnie nikomu nie zaszkodzi (zreszta jezeli by takie cos ocalilo nawet jedna osobe od samobojstwa, to uwazam za obowiazek Chrzescijanina popierac takie rozwiazania). Czy przez nieustanne ignorowanie tego, ze istniejemy, znikniemy wraz z naszymy problemami? Jezeli sie to Panu podoba czy nie, to wczesniej albo pozniej dojdzie do prawnego uregulowania naszej sytuacji i w koncu wprowadzenia malzenstw osob tej samej plci (po pierwsze zmiana opinii publicznej a szczegolnie wsrod mlodych ludzi jest w tym punkcie dramatyczna i po drugie tego po prostu wymusi taka sytuacja jak opisywana wyzej – Polska nie bedzie mogla w nieskonczonosc ignorowac wazne dokumenty innych panstw czlonkowskich UE), wiec po co niepotrzebnie utrudniac zycie obcym ludziom rozwiazaniem, ktore Pana absolutnie nie dotyczy i absolutnie nijak Pana nie dotknie?
@ML
„co ostatnie Pan w ostatnim komentarzu potwierdza.”
Co potwierdzam ? Poproszę ponownie o cytat z mojego komentarza.
Potwierdza to sobie pan/pani swoje domysły.
” Jak juz pisalem wyzej, to w zadnym z panstw, ktore malzenstwa osob tej samej plci wprowadzily, nie ma nawet oznak tego, zeby powaznie „grozilo” wprowadzenie poligamii lub czegos podobnego”
Nie rozumiemy się. Ja oczekuję od pana/pani (nie wiem jak się zwracać bo jest tylko inicjał) argumentu przeciw poligamii po zaakceptowaniu małżeństw osób tej samej płci. Konkretnie poproszę.
„I tak, faktycznie dwie osoby dorosłe tej samej płci które się wzajemnie kochają nie krzywdzą nikogo a 3 osoby dorosłe lub 4 to już niby kogoś krzywdzą ?”
Dlaczego niby nie zaakceptować od razu „en bloc” i małżeństw jedno-płciowych i wieloosobowych ? Mam znajomego który jest zakochany obecnie w 2 kobietach i strasznie cierpią obie strony przez to a on jest na rozdrożu.
Z chęcią usłyszę argument w dyskusji.
Ale w całej tej sytuacji dostrzegam pewien paradoks.
Z jednej strony cała masa osób heteroseksualnych żyje w związkach „niesakramentalnych” czyli jak to się mówi „na kocią łapę” (a jest ich z roku na rok coraz więcej) a z drugiej strony pary jedno-płciowe domagają się akceptacji takich małżeństw podczas gdy wielu hetero właśnie z tego rezygnuje świadomie.
Wychodzi na to, że pary jedno-płciowe chcą być bardziej tradycyjne od par hetero, a przynajmniej takie sprawia to wszystko wrażenie. Signum temporis.
@ML
Jeszcze a propos tego kontr-argumentu:
„Zupelnie nietrafiona analogia. Zawod sobi Pan wybiera, ”
W moim komentarzu to były tylko przykłady przywilejów. Przywileje mają też np. dzieci (darmowa komunikacja , zniżki etc), osoby starsze, kobiety w ciąży, małżeństwa z dziećmi (no niby wybierasz czy masz dziecko a co z osobami bezpłodnymi ?), kombatanci (trudno sobie wybrać czy będę kombatantem w życiu), renciści, politycy (immunitety etc). Jest cała masa różnych przywilejów i zapewniam, że nie wszystkie możesz sobie „wybrać”.
Gwoli uspokojenia p. Ciompy: gatunek Homo sapiens byłby zagrożony gdyby populacja spadł poniżej kilk- kilkunastu tysięcy osobników. Aktualnie jest ich ok. 7,8 miliarda i rośnie.
Rozbawiają mnie argumenty mówiące o tym, że para homoseksualna wychowa homoseksualne dziecko i takie dziecko nie będzie miało przykładu prawdziwej rodziny i tak dalej. Ja rozumiem, że prawdziwa polska rodzina to pracująca od rana do nocy matka i ojciec alkoholik, przed którym wszyscy drżą i służą mu w milczeniu, żeby nie oberwać.
Mnie wychowywała prawdziwa, polska katolicka rodzina: ojciec pijak i hazardzista, mama zagorzała katoliczka uważająca, ze kobieta musi służyć mężczyźnie i że on ją uderzył, bo ona go sprowokowała – takich rodzin z problemem alkoholowym w Polsce są setki tysięcy, jak nie miliony. Byłam zawsze zadbana, dobrze się uczyłam, byłam przewodniczącą szkoły, wzorowa uczennica, a w domu rozgrywał się dramat, o którym mało kto wiedział… do matury uczyłam się w piwnicy, uciekałam od tego co jest w domu, bo wiedziałam, że tylko dobre wykształcenie da mi szansę wyrwać się z tego bagna, w którym się urodziłam. Mimo tego, że mam wspaniałego męża, mam wysoką pozycję zawodową i mam rodzinę o jakiej zawsze marzyłam, to czasem budzę się w nocy z koszmarami, cała spanikowana i mam przed oczami obrazy z mojego wspaniałego rodzinnego domu. Nie daj Boże jakaś kłótnia za ścianą czy na zewnątrz i ja już jestem cała roztrzęsiona i nie jestem w stanie się pozbierać. Ale na szczęście wychowała mnie kobieta i mężczyzna i dzięki temu nie jestem spaczona, bo jakby mnie wychowywali jakieś geje tfu.. tfu… to bym musiała leczyć się psychiatrycznie całe życie i nie zobaczyłabym jak wygląda prawdziwa rodzina.
Mam pytanie do Pana Piotra Ciompa: ile osób homoseksualnych Pan zna? Nie z telewizji czy z gazet, ale tak prywatnie, bo bardzo mnie to ciekawi.
Ja znam wielu homoseksualistów i wszyscy wychowywali się w zwyczajnych rodzinach i żadnego z nich nie wychowywała para homoseksualna, więc jakim cudem zostali homoseksualistami? Szok. Mój najbliższy przyjaciel, który jest gejem ma 4 braci i wszyscy są wojskowymi, on urodził się jako 3 z kolei i od najmłodszych lat czuł, że jest inny. Został wychowywany w ten sam sposób jak pozostała czwórka, a jednak jest gejem. Może po kryjomu wychowywała go jakaś para homoseksualna w tajemnicy przed jego rodzicami?
Kolejny dziwny argument, który napisał Pan Piotr Ciompa, to że wychowywanie dzieci przez pary homoseksualne, gdzie są osoby tej samej płci to eksperyment i takie dziecko nie pozna nigdy jak wygląda prawdziwa rodzina. Otóż muszę Pana zmartwić bo w Polsce bardzo wiele dzieci jest wychowywanych przez dwie kobiety i u nas jest to na porządku dziennym, że ktoś był wychowywany przez mamę i przez babcię, lub mamę i jej siostrę, czyli przez dwie kobiety. Proszę zainteresować się tym tematem, bo taki rodzin jest mnóstwo.
Mój przyjaciel, o którym wspomniałam wyżej jest dobrze zarabiającym prawnikiem, jego partner jest jest lekarzem mają mnóstwo pieniędzy i mnóstwo miłości, przygarnęli dwa psiaki ze schroniska, które są dla nich jak dzieci, udzielają się w okolicznym TOZie itd. Niestety mnóstwo dzieci w PL nie ma takich warunków do życia i takiej miłości, jak mają ich psy. Gdyby zaadoptowali jakieś dziecko z domu dziecka, daliby mu taki start w życiu, o którym wielu z nas może tylko pomarzyć, ale z jakiś przyczyn wg naszego społeczeństwa takie dziecko lepiej skazać na dom dziecka do ukończenia pełnoletności niż dać mu miłość 2 kobiet/2 mężczyzn i szanse na wykształcenie i bardzo dobre życie. Dlaczego tak jest? Dlatego, że głos zabierają osoby, które nie mają pojęcia jak wygląda życie w domu dziecka, ani po wyjściu stamtąd to po pierwsze, a po drugie nie znają nikogo, kto jest osobą homoseksualną i swoje opinie budują na jakimś zdjęciu z parady w Berlinie, gdzie facet, prowadził drugiego faceta na smyczy. Zastanawia mnie tylko, że praktyki BDSM nie rażą w oczy kiedy dotyczą par hetero i jak kobieta prowadzi na smyczy faceta lub odwrotnie to jest już OK, bo wiadomo kobieta + mężczyzna Bóg tak chciał.
Gdyby w naszym kraju żyło mniej zawistnych hipokrytów, a ludzie skupialiby się na własnych rodzinach, na własnych relacjach i problemach zamiast na tym, czy sąsiad za ścianą jest gejem, to świat byłby piękniejszy i w ogóle nie musielibyśmy prowadzić dyskusji na temat ludzi, którzy nie pasują do naszego odbicia w lustrze.
@Klaudia
Komentarz napisany w taki sposób że nie do końca wiadomo które fragmenty są ironiczne.
Ten argument często pada, że rodzina „zwykła” może być spaczona więc może lepiej być wychowanym przez parę jednopłciową. A czemu nie przez 3 mamusie i jednego tatusia ? Albo przez 3 tatusiów ? Dlaczego nie ? Ja nie widzę logicznych kontr-argumentów przeciw poligamii po akceptacji małżeństw jedno-płciowych Jeśli pani takowe ma to z chęcią poczytam i piszę szczerze bo już jedną osobę pytałem powyżej o to samo.
Ja nie wiem jak zostałoby wychowane dziecko przez parę homoseksualną. Ale jak sama pani napisała z pani znajomych zarówno osoby hetero jak i homo byli wychowani przez rodziców hetero. Każdy z nas ma rodziców obojga płci. Jaki skutek miałoby na dziecko wychowanie przez rodziców tej samej płci ? Bladego pojęcia nie mam.
Ale czy z drugiej strony dzieci to jakiś towar lub zabaweczki którymi możemy ryzykować jakieś eksperymenty ? Każde z tych dzieci ma biologiczną matkę i biologicznego ojca, również ta jednopłciowa para ich ma, ja też mam, pani też i wszyscy inni także.