Atmosferę szlachetnego wzmożenia patriotycznego ogarniającego Warszawę latem 1920 roku psują częste akcenty antysemickie. Żydzi oskarżani są o brak zainteresowania wstępowaniem do armii ochotniczej.
Fragment książki „Lato 1920”, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2020. Tytuł od redakcji
Do Warszawy ciągną tysiące ochotników. Młoda, powołana w tym miesiącu formacja, już 18 lipca obchodzi swoje święto – Dzień Ochotniczej Armii. Warszawiacy rozdarci między entuzjazmem i brakiem nadziei, szukają autorytetu, wodza, którym staje się w tych dniach generał Haller. „Piłsudski – jednomiesięczny kochanek papierowej Nike kijowskiej – spada z piedestału herosa między oskarżenia o awanturnictwo, zdradę stanu, głupotę w strategii i gotów jest nawet zdać naczelne dowództwo […]”[1].
19 lipca na posiedzeniu Rady Obrony Państwa Roman Dmowski występuje z wnioskiem o ustąpienie Józefa Piłsudskiego z funkcji Naczelnika Państwa. Kilka dni później ROP wbrew postanowieniom Piłsudskiego postanawia podjąć rokowania pokojowe z bolszewikami. Siergiej Kamieniew, naczelny wódz Armii Czerwonej, decyduje o bezpośrednim uderzeniu na Warszawę.
24 lipca rząd Grabskiego podaje się do dymisji. Powstaje koalicyjny Rząd Obrony Narodowej z Wincentym Witosem jako premierem. Z misją sojuszniczą przybywa do Warszawy delegacja francusko-brytyjska, m.in.: gen. Maxime Weygand (przedstawiciel Francji, były szef sztabu marszałka Focha), Maurice Hankey (przedstawiciel premiera brytyjskiego), Edgar Vincent d’Abernon (ambasador brytyjski w Berlinie).
Miasto stanowi punkt pobytowy dla licznych uchodźców napływających ze wschodu. Prócz Polaków są wśród nich m.in. Kozacy, Tatarzy, Gruzini, Osetyńscy, Chińczycy i Białorusini. Wszyscy kierowani są do baraków dla uchodźców mieszczących się na Powązkach w pobliżu cmentarza.
Mimo powszechnego ruszenia na warszawskich ulicach, w ogrodach i w parkach zdarzają się obławy na mężczyzn w wieku poborowym. W restauracjach, kawiarniach i na dancingach cichnie muzyka jako „nieodpowiadająca nastrojowi chwili”. […]
17 lipca, sobota
[…] Atmosferę szlachetnego wzmożenia patriotycznego ogarniającego Warszawę psują częste akcenty antysemickie. Żydzi oskarżani są o brak zainteresowania wstępowaniem do armii ochotniczej. „Robotnik” alarmuje: „Od kilku dni dworzec Główny (dawniej Wiedeński) w Warszawie stał się widownią dzikich wybryków antysemickich. Na wchodzących do wagonów Żydów rzucają się gromadki żołnierzy, powracających lub jadących na front. Czasami kończy się tylko na napędzeniu strachu, były jednak wypadki obcinania lub wyrywania bród. Dnia 14 lipca grupa żołnierzy ciągnęła za brodę Żyda do stoliczka, przy którym kwestowały panie kresowe. Za uratowanie brody musiała się ofiara gwałtu opłacać stumarkowym datkiem na rzecz tych pań. Straż kolejowa zachowuje się biernie. Najskandaliczniejsze jest stanowisko publiczności. Wykarmiona na dwugroszowych pomyjach [aluzja w kierunku znanego z treści antysemickich dziennika „Gazeta Poranna. 2 Grosze” – JR] w najlepszym wypadku zachowuje się biernie; w przeważającej liczbie wyraża zadowolenie, lub nawet wydaje oznaki zadowolenia, a często nawet zachęca do wybryków. Sam widziałem i słyszałem pewnego księdza, wyrażającego objawy zadowolenia i odgrażającego się Żydom, gdy rozlegały się rozpaczliwe krzyki jednej z ofiar. Jeżeli się przypadkiem znajdzie jakiś biały kruk i próbuje protestować, to publika rzuca się nań nieomal z pięściami.
Czy Ministerjum spraw Wojskowych nie mogłoby pouczyć żołnierzy, jak mają się zachowywać wobec publiczności? Przecież na dworcu znajduje się komendant i załoga wojskowa. Odrobina dobrej woli mogłaby położyć koniec tym urągającym cywilizacji wybrykom”[2]. […]
18 lipca, niedziela
[…] Roman Boski w swoim cotygodniowym felietonie „Od niedzieli do niedzieli” publikowanym w „Robotniku” wyśmiewa się z masowego zaciągu ochotników do armii, ale również z tych, którzy się od tego obowiązku wymigują, nie oszczędza nikogo, a przede wszystkim kpi z nieszczerego jego zdaniem patosu, który w tych dniach się rodzi, bezlitośnie oceniając polski patriotyzm: „Mniejsza o to – pisze – jeżeli od wojska wymiguje się kamienicznik z powodu nadmiernej tuszy i opowiada, ile to już razy zaciągał się do wojska, a tak naprawdę zaciągał się najwyżej dymem z wonnego havana, mniejsza o to, jeżeli na front rwie się stowarzyszenie akuszerek, ale jeżeli urzędniczki ministerium aprowizacji uchwalają, że żadna z nich nie powinna udać się na front, aby ich posady nie dostały się w ręce żydowskie […] i chcą jeszcze reprezentacji dla siebie w komisji, aby decydować, który z urzędników ma iść do wojska. […]
Zastanówmy się przez chwilę, co by to było, gdyby we wszystkich licznych urzędach i instytucjach prywatnych podobnież «mądre» zapadały uchwały? «Ochotnicy» co do jednego pozostaliby na swoich mniej lub więcej ciepłych posadach, by ich bronić przed «zalewem żydowskim», a generał Haller musiałby chyba werbować ochotników na księżycu, dokąd dwugroszowe idee panów Niemojewskich i Nowaczyńskich nie dotarły jeszcze. […] Bo antysemityzm stał się u nas surogatem patriotyzmu i wystarczy być antysemitą, by zyskać miano dobrego patrioty. […] przypływ fali antysemityzmu przypada u nas zawsze jednocześnie ze spotęgowaniem i wzmożeniem uczuć patriotycznych.
Patrioci wikłają się w paradoksach – pisze dalej Boski – żądają odżydzenia armii, a jednocześnie narzekają, że Żydzi uchylają się od spełnienia powinności wojskowej. Na szczęście «poszczególne stronnictwa w Sejmie zaczynają pojmować, że wojna polsko-żydowska wiecznie trwać nie może, i tworzą Międzypartyjny komitet dla rozpatrzenia sprawy żydowskiej»”[3].
Tymczasem prasa żydowska podaje: „Na ulicach blisko Wisły kręcą się ciemne typki, które rozpowszechniają podburzające banialuki w celu napuszczenia ludności chrześcijańskiej przeciwko Żydom. I tak wczoraj widziano wystającą przez cały dzień grupkę chrześcijan, która rozprawiała o tym, jak to w bóżnicy na Nowolipkach znaleziono w aron ha-kodesz drzwiczki, które prowadziły do składu broni. W składzie znaleziono ponad 1000 karabinów, a u żydowskich kupców na Franciszkańskiej zrobiono rewizję, u wszystkich ujawniając dużo broni. Przy moście przez Wisłę aresztowano czterech Żydów, którzy chcieli most wysadzić. Łatwo sobie wyobrazić, jakie wśród ludności żydowskiej panują nastroje. Okoliczni żydowscy mieszkańcy żyją w śmiertelnym strachu”[4]. [..]
19 lipca, poniedziałek
Dziś pierwsze zebranie rządu z udziałem Władysława Grabskiego w „sprawie żydowskiej”. Posłowie zgłosili następujący wniosek: „1. Aby Rada Obrony Państwa wydała odezwę wzywającą do zaniechania waśni i napiętnowała agitację żydowską, 2. aby zostało wysłane wezwanie do armii grożące karami za ekscesy antyżydowskie, 3. aby wysłany został okólnik do władz administracyjnych grożący karami urzędnikom za tolerowanie wystąpień antyżydowskich, 4. aby nastąpiło wytłumaczenie publiczne, że bolszewizm z żydostwem nie ma nic wspólnego, 5. aby zakazano zrzeszeniom społecznym występowania przeciwko Żydom, 6. aby zakazano prasie występować przeciw Żydom, 7. aby zaniechano obław w dzielnicach żydowskich”[5].
Tymczasem „Ekscesy antysemickie na dworcu głównym nie ustają. […] żołnierze wyrwali pewnemu Żydowi brodę wraz z kawałkiem ciała. Panów dr Władysława Rutkowskiego i dr Gitla, którzy ujęli się za człowiekiem w tak barbarzyński sposób potraktowanym i sprowadzili pomoc sanitarną, rozbestwieni żołnierze nazwali bolszewikami i o mały włos nie pobili. Straż kolejowa, zamiast aresztować winowajców, rozpędzała publiczność”[6]. […]
21 lipca, środa
[…]„Robotnik” trafnie po raz kolejny zauważa, że zarzuca się często Żydom unikanie obowiązków wobec państwa, podczas gdy często ci sami, którzy te zarzuty czynią, utrudniają osobom narodowości żydowskiej spełnienie patriotycznego obowiązku: „Do Czerwonego i Białego Krzyża odmawiają wręcz przyjęcia Żydówek, nawet wykwalifikowanych sanitariuszek i sióstr miłosierdzia. Komunikują nam o licznych faktach, kiedy nawet władze wojskowe omijają zgłoszenia obywateli Żydów do służby pomocniczej. […] Trzeba raz wreszcie skończyć z tą dwulicową grą. Nie można jednocześnie stawiać Żydom zarzutów, że nie chcą iść do wojska, a zarazem twierdzić, że są w wojsku szkodliwi, nie można grozić żydowskiej młodzieży akademickiej niedopuszczeniem do dalszych studiów w razie niespełnienia obowiązku obywatelskiego i jednocześnie utrudniać spełnienie tego obowiązku”[7].
Prezes warszawskiej gminy starozakonnych ogłosił powstanie Komitetu Obrony Państwa zjednoczonych organizacji żydowskich przy zarządzie gminy, jego organizatorzy oddali się do dyspozycji Naczelnika Państwa, chcąc nieść pomoc w związku z bieżącą chwilą.
„Wczoraj w kancelarii
osobistej naczelnika państwa zaprezentowała się delegacja Żydowskiego Komitetu
Obrony Państwa. Delegacja przekazała raport o ukonstytuowaniu się komitetu,
którego celem jest propagowanie wstępowania do polskiego wojska, zbieranie
datków na obronę państwa, tworzenie szpitali dla rannych itd. Konferencja
trwała ponad godzinę”[8].
[1] J. Szczublewski, „Pierwsza Reduta Osterwy”, PIW, Warszawa 1965.
[2] „Robotnik” 17.07.1920.
[3] 7 „Robotnik” 18.07.1920.
[4] „Der Tog” 18.07.1920.
[5] „Kurjer Warszawski” 17.07.1920, wyd. wieczorne.
[6] „Robotnik” 19.07.1920.
[7] „Robotnik” 21.07.1920.
[8] „Der Tog” 21.07.1920.
“Szlachetne wzmożenie patriotyczne” – naprawdę, ma autorka, a za nią Redakcja (skoro uczyniła z tego lead do publikacji) tak pisać o przerażeniu i nadziei Polaków w lecie 1920? To jest sączenie pogardy.
Czytam to zdanie po raz enty i nijak nie mogę zgadnąć, dlaczego uznał je Pan za pogardliwe.
Słowo “wzmożenie” w określaniu kierowania się wartościami wprowadził do obiegu prawdoodobnie tygodnik “NIE” Jerzego Urbana, a przynajmniej jako jeden z pierwszych używał go w publicznym obiegu. Jemu to brzmiało pogardliwie. Mi też.
Nie pamiętam tego w ten sposób – stąd niezrozumienie i różnica.
Bardzo chętnie przeczytałbym jakis opis przyczyn antysemityzmu w Polsce. Jakoś na zdrowy rozum nie chce mi się wierzyć że tak duze emocje powstały z niczego.
Na początek proponuję książki dotyczace historii Kościoła, dla którego antyjudaizm był przez setki lat jednym z najważniejszych elementów działalności. Wg tych antyjudaistycznych bzdur, to Żydzi ukrzyżowali Jezusa, zabijali dzieci, z których wytaczano krew na macę, profanowali hostie itd, itp. Historia Kościoła jest pełna tego antysemickiego szamba.
Jeśli chodzi o relacje polsko-żydowskie, to polecam najnowszą książkę Ziemkiewicza pt. Cham niezbuntowany.
zobacze, dziekuje
troche tego nie kupuje; takie ksiazki czytalem antyjudaizm nie jest glównym watkiem, znacznie bardziej walka z herezjami i odłamami; Poza tym Jezus, Maryja itd to przeciez sa Zydzi. I to że Zydzi ukrzyzowali jest chyba faktem historycznym a nie pomowieniem. musi byc cos innego.
Józef Mackiewicz w jednej ze swych książek napisał że’proletariat żydowski na wileńszczyżnie był za pierwszej okupacji sowieckiej tj.w latach 1938-1941 wierną podpora komunizmu’Nie inaczej było w latach wojny polsko-bolszewickiej gdzie jak opisuje Mackiewicz “W lewej wolnej” ludność żydowska małych miasteczek kresowych ochotniczo zaciągala się do paramilitarnych formacji wysługujących się bolszewikom.Takie informacje prawdobodobnie
docieraly nad Wisłę i wzbudzały uprzedzenia wobec Żydow.Gdzieś także czytałem w tekście dotyczacym Izaaka Babla
że w pierwszej konnej armi Budionnego przeważał ilosciowo element żydowski.A wiemy jaką groze siała ta formacja
wśród wojsk polskich ale i też i ludności cywilnej.Te przytoczone prze ze mnie fakty mogly wpływać na nastroje ludnośći Warszawy.Dzisiaj z perpekstywy możemy sie oburzać i słusznie na zachowania Polaków wobecŻydów, zwLaszcza po
Holokauście.