Głosują na PiS i Konfederację, nie chcą uczyć religii w szkole, mają coraz mniejszą wiedzę religijną i uważają, że wyolbrzymia się skalę nadużyć seksualnych w Kościele – tak wynika z badań przeprowadzonych przez ks. Krzysztofa Pawlinę.
Ks. prof. Krzysztof Pawlina, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie, podczas Zjazdu Wyższych Rektorów Seminariów Duchownych w Gnieźnie zaprezentował wyniki swoich badań przeprowadzonych na początku roku akademickiego 2019/2020 w formie ankiety wśród nowo przyjętych kandydatów do seminariów, jeszcze przed rozpoczęciem jakichkolwiek zajęć. Duchowny uzyskał ankiety z 38 polskich wyższych seminariów duchownych (na 42 funkcjonujące, kwestionariusza nie odesłały jedynie cztery seminaria: przemyskie, olsztyńskie, zielonogórskie i zamojsko-lubaczowskie). Pytania dotyczyły poglądów kandydatów na księży, ich zainteresowań, motywacji i pochodzenia. To drugie takie badanie od 2000 roku.
Spadek liczby, przesunięty wiek
– Pierwsza zasadnicza obserwacja dotyczy spadku powołań. W 2000 r. przebadano 925 osób, natomiast w 2019 r. uzyskałem 289 ankiet prawie od wszystkich seminariów wyższych. Same te liczby mówią o problemie, który pozostaje lekko skrywany. A spadek powołań na przestrzeni 20 lat jest dość duży – zauważył.
Omawiając środowisko, z jakiego pochodzą kandydaci, stwierdził, że w ostatnich dwóch dekadach dużo się nie zmieniło. – Do pochodzenia wiejskiego przyznało się 39 proc. ankietowanych, a do pochodzenia miejskiego ponad 60 proc.
Przesunął się jednak wiek podejmowania decyzji o wstąpieniu do seminarium. Średnia wzrosła przez ostatnie 20 lat o ponad rok. Znacznie więcej osób decyduje się na kapłaństwo powyżej 30 roku życia.
– Typowym wykształceniem kandydata jest szkoła średnia. Prawie 66 proc. kandydatów legitymuje się właśnie wykształceniem średnim. Pozostała część osób ankietowanych podjęła wcześniej – z różnym rezultatem – próbę studiów. Badania wskazują, że trzykrotnie wzrosła liczba osób, które po ukończeniu szkoły średniej podjęły próbę odbycia studiów I lub II stopnia. Obecnie odsetek tych osób w badanej grupie wynosi prawie 44 proc. wobec 15 proc. z 2000 r. Ukończeniem studiów magisterskich może się poszczycić obecnie niemal trzykrotnie większy odsetek kandydatów do kapłaństwa – prawie 7 proc. wobec 2,5 proc. w 2000 r. Również trzykrotnie w ciągu 20 lat wzrósł odsetek osób deklarujących aktywność zawodową przed seminarium – referował ks. Pawlina.
Jak mówił, dokładnie 90 proc. jego respondentów pochodzi z rodzin, w których nadal żyją rodzice. – Podobnie było 20 lat temu. Nie ma też specjalnych różnic co do rodzin rozbitych czy kandydatów wychowywanych tylko przez matki. Większość osób ankietowanych wychowywała się w towarzystwie jednego brata lub jednej siostry – 40 proc.
Wzrosło wykształcenie rodziców kandydatów do kapłaństwa. Pośród matek obecnych kandydatów 33 proc. posiada wykształcenie wyższe, a w 2000 roku było to tylko 13 proc. Podobnie ojcowie – wyższe wykształcenie ma 20 proc. z nich, podczas gdy w 2000 r. było to 10 proc.
Badania ks. prof. Pawliny potwierdzają, że wierząca rodzina jest najcenniejszym zapleczem powołań do kapłaństwa. Powoli jednak wzrasta odsetek osób deklarujących obojętność rodziców na sprawy wiary. – Na pytanie o to, co dla nich jest najważniejszym źródłem własnej wiary, najwięcej respondentów wskazało tradycję i wychowanie w rodzinie (29 proc., w 2000 r. było to 24,5 proc.). Na drugim miejscu znalazło się uczęszczanie do kościoła, wpływ kazań i postawa księdza (25 proc., czyli tyle samo co w 2000 r.). Na trzecim miejscu wskazano przeżycia i doświadczenia duchowe (18 proc., 20 lat temu było to 8 proc.). Ewidentnie widać wzrost znaczenia wychowania religijnego w domu i jeszcze większy osobistych przeżyć i doświadczeń na podjęte decyzje – mówił profesor.
Większy liberalizm, większy konserwatyzm
Na pytanie o to, co jest najważniejszym obowiązkiem katolika, najwięcej osób wskazało na miłowanie Boga (64 proc., podczas gdy w 2000 r. było to 53 proc.) na drugim miejscu znalazło się zachowanie przykazań (15 proc., 20 lat temu było to 25 proc.), na trzecim miejscu – miłowanie bliźnich (15 proc., podczas gdy w 2000 r. było to 13 proc.), a na czwartym miejscu posłuszeństwo Kościołowi (1,7 proc., wcześniej było 3,5 proc.). – Można powiedzieć, że w ciągu 20 lat wzrosła świadomość postawy miłości jako pierwszoplanowej dyspozycji do wypełnienia powołania chrześcijańskiego. Zmalało natomiast przywiązanie do jurydycznego wypełniania prawa – zaznaczył badacz.
Ks. Pawlina zauważył, że wśród przyszłych księży rośnie sceptycyzm w kwestiach wiary, a także bardziej liberalnie niż ich koledzy sprzed 20 lat podchodzą oni do spraw moralnych.
Jednocześnie kandydaci ujawniają większy patriotyzm i konserwatywne poglądy polityczne. Wśród przyjętych do seminariów w roku akademickim 2019/2020 na PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego (w maju 2019) głosowało 62 proc. 24 proc. oddało głos na Konfederację, 7 proc. na Koalicję Europejską i 6 proc. na Kukiz’15.
Z wiedzą coraz gorzej
Jak wskazuje ks. Pawlina, od wielu dekad najbardziej podstawową i powszechną grupą formacyjną dla przyszłych seminarzystów pozostaje krąg ministrantów. Na pytanie, czy przed seminarium pełnili służbę ministrancką przy ołtarzu, odpowiedzi twierdzących udzieliło aż 84 proc. respondentów. Wśród innych wymienianych wspólnot są: Oaza (33 proc., w 2000 r. było 42 proc.), Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży (12 proc., a w 2000 r. 28 proc.), duszpasterstwo akademickie (11 proc., 20 lat temu 2 proc.) czy Odnowa w Duchu Świętym (4 proc., w 2000 r. 10 proc.).
Klerycy pierwszego roku interesują się głównie muzyką (62 proc., podczas gdy w 2000 r. było to 51 proc.); sportem (45 proc., w 2000 r. 51 proc.). Nie widać znaczących różnic w ich zainteresowaniach na przestrzeni 20 lat.
Obniżył się za to poziom wiedzy ogólnej i religijnej. 9 proc. respondentów nie przeczytało w ciągu ostatniego roku żadnej książki, podczas gdy w 2000 r. było takich osób 5 proc. 45 proc. badanych przyznało, że w ostatnim roku przeczytało co najmniej pięć książek (podczas gdy w 2000 r. było to 51 proc.). Z kolei codzienną gazetę lub portal informacyjny każdego dnia przegląda 35 proc. badanych (podczas gdy w 2000 r. było to 12 proc.).
– Spadek o kilka lub kilkanaście punktów procentowych wykazują badania wiedzy religijnej, i to w tak podstawowych zagadnieniach katechizmowych jak liczba sakramentów św. czy liczba Ewangelistów – mówił ks. Pawlina.
W kwestii uzależnień i przyzwyczajeń, najważniejszym problemem okazuje się pornografia – miało z nią do czynienia 39 proc. badanych. 73 proc. zadeklarowało, że nigdy nie próbowało środków psychoaktywnych, 19 proc. raz lub kilka razy w życiu. Drugim najrzadziej spotykanym nałogiem okazało się palenie tytoniu, co zadeklarowało 36 proc. respondentów, natomiast nigdy nie próbowało 31 proc. Od tytoniu i alkoholu uzależnionych było 16 proc; 3 proc. stwierdziło, że używa często lub regularnie środków psychoaktywnych. W ogólnym pytaniu o istnienie w chwili obecnej jakichś nałogów, tylko 2,5 proc. badanych przyznało się do ich posiadania.
„Nie widać w nich pasji”
Wśród decydujących motywacji wyboru seminarium duchownego, najczęściej wskazywano: wewnętrzną potrzebę, którą można określić jako „poczucie woli Bożej” (68 proc., w 2000 r. było to 74 proc), dążenie do pogłębienia relacji z Bogiem, zbliżenie się do Boga (65 proc.) służenie Bogu (65 proc.), potrzebę służeniu ludziom (61 proc.), potrzebę służenia Kościołowi (55 proc.).
Na pytanie o to, czym dla ciebie jest kapłaństwo, najczęściej wskazywaną odpowiedzią było pojęcie służby (72 proc.), następnie zaś: poświęcenie (14 proc.), przywilej (2 proc.). Na przestrzeni 20 lat nie zaszły w tej przestrzeni zasadnicze zmiany. – Klerycy bardziej podkreślają swoje uświęcenie w kapłaństwie niż służbę w Kościele. Samorealizacja dominuje nad posługą w przyszłości – komentuje ks. Pawlina.
Interesujące są odpowiedzi na pytanie o to, jakim kierunkom pracy w Kościele pragnęliby się poświęcić przyszli duchowni. Największa grupa respondentów widzi swoją posługę kapłańską jako pracę w parafii (45 proc., w 2000 r. było to 36 proc.), 18 proc. jeszcze się na tym zastanawiało. Pozostali widzą siebie odpowiednio w duszpasterstwie specjalistycznym – 11 proc., w pracy naukowej – 5 proc., w pracy administracyjnej, np. w kurii – 2,4 proc.. Tylko 2,4 proc. chciałoby uczyć katechezy (w 2000 r. było to 7,8 proc.).
– Widzą siebie jako księży w zaciszu parafialnym. Nie widać w nich pasji i chęci do oryginalności. Najsmutniejsze jest to, że przepowiadanie, które jest jedną z głównych posług Kościoła, nie jest ich celem. Świadczy o tym fakt, że tylko 2,4 proc. chce uczyć katechezy – przyznaje rektor PWTW.
Łagodni, krytyczni lub nie mają zdania
Co kandydaci do kapłaństwa sądzą o wewnątrzkościelnych skandalach i krytyce, która spada na Kościół w ostatnich latach? – 88 proc. uważa, że choć sytuacje nadużyć seksualnych ze strony księży występowały, to wyraźnie wyolbrzymia się ich skalę, a odosobnione przypadki próbuje się uogólnić na wszystkich duchownych. 8 proc. nie ma na ten temat zdania, a 4 proc. uważa, że problem tak naprawdę nie istnieje. 62 proc. badanych jest zdania, że te skandale ujawniły bolesną prawdę o moralnej kondycji kapłanów i biskupów. 21 proc. na tematy ujawnione nie ma zdania, a 17 proc. sądzi, że w większości te fakty nie pokrywają się z prawdą. 42 proc. badanych jest przekonanych, że obecna sytuacja w Kościele wymaga gruntownej naprawy. 34 proc. nie wie, co z tym zrobić, a 24 proc. nie zajęło żadnego stanowiska – opowiada ks. Pawlina.
O tym, że wszystkie doniesienia na temat nadużyć seksualnych księży to atak na Kościół ze środowisk ideologicznie wrogich wobec Kościoła, jest przekonanych 40 proc. kandydatów do kapłaństwa, 41 proc. nie zgadza się, że jest to tylko atakowanie Kościoła, a 18 proc. nie ma zdania na ten temat.
– Opinię, że po tych doniesieniach medialnych Kościół nie odzyska już dawnego znaczenia i autorytetu w społeczeństwie polskim, podziela zaledwie 9 proc. 70 proc. uważa, że wszystko jest jeszcze do odrobienia. Oczywiście są też tacy, którzy się na ten temat nie wypowiedzieli. Jest ich 21 proc. – wskazuje profesor.
Na pytanie, czy w obliczu zaistniałego kryzysu biskupi i księża oraz wierni świeccy staną na wysokości zadania i rozwiążą nabrzmiałe problemy, 66 proc. uważa, że Kościół stanie na wysokości zadania. 6 proc. twierdzi, że nic się nie zmieni, a 27 proc. nie wyraziło żadnej opinii.
– Wydaje mi się, że kandydaci do kapłaństwa oceniają sytuację moralną w Kościele z pewną łagodnością. Nie oznacza to jednak, że są zupełnie bezkrytyczni. Warto zwrócić uwagę, że ponad 20 proc. respondentów jeszcze nie wyrobiła sobie opinii na tematy dość ważne w Kościele – komentował badacz.
„To początek drogi”
Ks. Pawlina stwierdził, że portret kandydata do kapłaństwa, jaki wyłania się z badań, daleki jest od ideału. – Ale wszak to dopiero początek drogi. Studia i formacja w seminarium trwają sześć lat. Łaska Boża i osobisty wysiłek mogą zmienić wiele w tym portrecie – wyraził nadzieję rektor PWTW.
Zaprezentowane badania opublikowane zostały w książce ks. Pawliny pt. „Powołania kapłańskie AD 2020”, Wydawnictwo Naukowe Collegium Bobolanum, Warszawa 2020.
O wyzwaniach, stojących dziś przed formacją seminaryjną, przeczytacie w tekstach „Więzi” z wiosny tego roku.
KAI, DJ
Jeżeli przyszli księża w większości głosują na partię rządzącą i Konfederację, to KK w Polsce pozostanie niezmieniony przez kolejne dekady. Słabo wygląda też wiedza. Będziemy mieć kapłanów niewykształconych, których argumenty będą takie, jakie kiedyś usłyszałam: chciałam wziąć ślub w kościele o. kapucynów, ze względu na wieloletnie uczęszczanie na katechezę. Proboszcz oczywiście nie chciał się zgodzić, a jego koronnym argumentem było, że „babci Pana Jezusa będzie smutno” – kościół pod wezwaniem św. Anny. Na marginesie dodam, że potem dziekan nie chciał nas wypuścić i próbował zmusić do ślubu w parafii na drugim końcu miasta.
Może występować sprzężenie zwrotne: im bardziej starszyzna Kościoła lgnie do PiSu, tym większy odsetek kleryków o nastawieniu prawicowo-nacjonalistycznym. Część z nich ukończy seminaria i rozpocznie kariery w kościelnej korporacji… Kiepsko to wróży.
Dane o preferencjach politycznych kleryków są jednak oczywiste i trochę optymistyczne – nie ma żadnej wiosny w polskim Kościele. Bez niej Kościół i tak sobie poradzi dzięki sojuszowi z państwem PiS, ale nie wydaje mi się, żeby to miałoby być źródłem jakiegoś „nowego otwarcia”. Nikogo tak naprawdę nie interesuje zniszczenie Kościoła – to są jakieś wymysły prawicowych ideologów. Wielu – także mi – zależy na tym, aby miał on jak najmniejszy wpływ na społeczeństwo, bo ten wpływ oceniam jako negatywny. Chrześcijaństwo miało już swój czas, wypełniło misję, jego energia jest już na wyczerpaniu – no może poza ewangelikami, którzy wciąż są w stanie zabierać katolikom wyznawców (choćby w Ameryce Południowej czy Afryce). Teraz katolicyzm w Polsce wspierany jest przez państwo – ok, akceptuję. Ale państwo może się zmienić. Pewnie się zmieni. Jaka siła będzie wtedy podpierała wasz Kościół? Tak w sensie ziemskim, bo sens „mistyczny” w tym przypadku nie ma oczywiście żadnego znaczenia. Pozdrawiam czytelników Więzi.
Należy podejrzewać że po prostu młodzi ludzie spoza środowiskowej bańki narodowo-naszościowej nie idą do seminariów gdyż w ich środowisku ten rodzaj drogi życiowej się po prostu nie mieści.
A w przyszłości wróży to zamknięciem Kościoła w nacjonalistycznym skansenie i wysypem kolejnych Międlarów.
Będziemy mieli Kościół coraz bardziej polski, a coraz mniej katolicki.
>Należy podejrzewać że po prostu młodzi ludzie spoza środowiskowej bańki narodowo-naszościowej nie idą do >seminariów gdyż w ich środowisku ten rodzaj drogi życiowej się po prostu nie mieści.
ciekawe byłoby rozpoznanie pytania: dlaczego? Znasz może takie badania?
Być może:
– KK nie ma dobrej prasy (nawet w Polsce, vide spadki zaufania do kościoła jako instytucji);
– brak dobrych perspektyw „zawodowych” – nawet nie finansowych, ale związanych z rozwojem wewnętrznym, poznawczym itp;
– boga najprawdopodobniej nie ma, więc odpada ważna część „aury” instytucji kościelnej
– totalna porażka kościoła katolickiego w uzyskiwaniu społecznego posłuchu w sprawach takich jak całkowity zakaz aborcji (popiera 15 proc. populacji) czy etyka seksualna (70 proc. badanych akceptuje stosowanie zabronionych przez Kościół środków antykoncepcyjnych, tyle samo nie widzi nic zdrożnego we wspólnym mieszkaniu przed ślubem) – nauczanie trafia w próżnię
– teologia polska (in gremio) na poziomie przypisów do Jana Pawła II
– kult jednostki (Jan Paweł II)
– celibat i samotność
– wymóg pracy katechetycznej przy jednoczesnym braku wsparcia pedagogicznego i ignorancji biskupów układających programy
– antynaukowość kościoła k w Polsce (negowanie katastrofy klimatycznej i nauki o seksualności człowieka, walka z ekologią w imię „czynienia sobie ziemi poddaną”)
Jednocześnie chłopaki z bańki narodowo-nacjonalistyczno-faszystowskiej odnajdują w KK w Polsce bliskie sobie tematy i postawy.
Łatwiej zapytać tych którzy w seminariach są od tych, których tam nie ma…..
Pewnie wszystko po trochu.
Ale niepokoi naszyzacja Kościoła. I obawiam się, że wyrażona w ostatnim akapicie nadzieja na możliwość skorygowania tych postaw w seminariach jest złudna. Czy ci, którzy tam uczą i wychowują są naprawdę aż tak inni?
Może, gdyby kleryków choć na rok wysłać z kraju gdzieś daleko by zobaczyli że Twarz chrześcijanina może być inna niż Nasza, polska i biała…
Ks. Pawlina wykazuje w swych statystykach spadek powołań do stanu kapłańskiego i zaznacza ,że jest to fakt skrywany przed ogółem.
Jako katolik wiem o tym fakcie już od dawna.
Tendencja spatkowa trwa już od drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych XXw.
W tym czasie na roku bywało średnio 25 kleryków, dzisiaj sumując wszystkie roczniki w seminarium znajdzie się 50-60 alumnów.
Ten spadek był stały i rozłożony w czasie, a przyczyny podobne jak na zachodzie Europy.
Księża też od lat informują o tym stanie i proszą modlitwę o nowe powołania
Budujące jest to, że mimo ataków na księży, poprzez przypisywanie ułomności pojedyńczych kapłanów całemu stanowi duchownemu oraz niszczenia dobrego imienia Kościoła katolickiego jako instytucji, duża grupa młodych ludzi wybiera właśnie drogę kapłańskiego powołania.