Twórcze wykorzystanie gniewu jest bardzo potrzebne. Czy jednak uda się analogicznie budować kapitał społeczny oparty na zaufaniu, przekraczając istniejące różnice, także ideowe?
Czy tylko gniew musi być paliwem ruchów społecznych i politycznych? Czy obok społecznych „banków gniewu” nie mogłyby się analogicznie rozwijać „banki zaufania”? Te bardzo ważne pytania stawia w tym numerze „Więzi” Bartosz Bartosik.
Mój redakcyjny kolega nawiązuje tu do pojęcia „banków gniewu”, które wprowadził do analiz społecznych niemiecki filozof Peter Sloterdijk. Polska literatura socjologiczna w ostatnim czasie wykorzystała tę kategorię Sloterdijka, modyfikując ją, w badaniach nad przemianami politycznymi ostatnich lat w naszym kraju. Zespół naukowców kierowany przez prof. Mirosławę Marody empirycznie wykazał, że to właśnie hipoteza wykorzystania „banków gniewu” najtrafniej wyjaśnia triumfy tożsamościowej polityki Prawa i Sprawiedliwości.
W artykule Bartosika pojawia się wyzwanie rzucone politykom, organizacjom społecznym, związkom zawodowym, mediom i wspólnotom religijnym, aby spróbowały formować także banki społecznego zaufania – tego wzajemnego zaufania, którego Polakom potrzeba jak powietrza. Przecież gniew i zaufanie – uzupełniając się – mogą tworzyć sprzężenie zwrotne, którego efektem będzie społeczeństwo bardziej podmiotowe, pokojowe i spójne, nawet pomimo istniejących różnic.
Jako publicysta wiem dobrze, jak ochoczo czytelnicy reagują na nasze komentarze wyrażające gniew, oburzenie, czasem nawet złość czy wściekłość. Twórcze wykorzystanie gniewu jest bardzo potrzebne. Ale gniew często prowadzi do tworzenia wspólnoty skierowanej jedynie przeciwko – komuś lub czemuś.
Czy uda się analogicznie budować kapitał społeczny oparty na zaufaniu, przekraczając istniejące różnice, także ideowe? Wyzwanie, o jakim tu mowa – przebijanie baniek informacyjnych i otwieranie banków zaufania – stoi także przed „Więzią”. I nie jest to zadanie łatwe.
Tekst ukazał się w najnowszym numerze kwartalnika „Więź”, jesień 2020