Pandemia przyśpieszyła proces dechrystianizacji Europy o 10 lat – uważa kard. Jean-Claude Hollerich, przewodniczący Komisji Konferencji Episkopatów Unii Europejskiej COMECE.
W wywiadzie dla dziennika „L’Osservatore Romano” hierarcha zauważa, że „jedną z konsekwencji pandemicznych obostrzeń jest osłabienie chrześcijaństwa w Europie. Wielu z tych, którzy w ostatnich miesiącach przestali chodzić do kościoła, już do nie go nie powróci”. Przewiduje też, że zmniejszy się również liczba pierwszych Komunii i dzieci na katechizacji. Przyznaje, że mówi to bez żalu, bo jego zdaniem proces ten i tak by się dokonał. A ponadto ci, którzy przestali chodzić do kościoła, byli „jedynie katolikami kulturowymi”.
Kard. Hollerich podkreśla, że dla Europy nadszedł czas ewangelizacji. Zastrzega jednak, że trzeba to robić najpierw czynami, wspieraniem, a dopiero potem słowami. Metropolita Luksemburga zauważa, że pomocy potrzebuje dziś w szczególności Afryka, która na skutek obecnego kryzysu gospodarczego jeszcze bardziej zubożała. „Trzeba wykorzystać tę sytuację, żeby uczynić gest solidarności, musimy pomóc tym ludziom, aby znaleźli nową równowagę w gospodarce bez wysyłania do Europy kolejnych uchodźców” – mówi. Jak stwierdza, w przypadku Afryki potrzebny jest wielki plan rozwoju podobny do powojennego Planu Marshalla. Tym razem jest to jednak trudniejsze, bo „po wojnie Europa powróciła do swych demokratycznych systemów, a my wiemy, że w Afryce są systemy polityczne, które niekiedy nie pozwalają na rozwój narodów afrykańskich”. Zastrzega jednocześnie, że w planie rozwoju Afryki Europa musi współpracować z Chinami, których wpływy na tym kontynencie stale rosną.
Mówiąc o sytuacji Unii Europejskiej, przewodniczący COMECE wyraża nadzieję, że przezwycięży ona aktualny kryzys. „Myślę, że na początku pandemii istniało prawdziwe niebezpieczeństwo, iż nie uda się nam utrzymać w nowym porządku świata. Teraz jednak widać, że Europa wykonuje swoje zadania” – przekonuje. Przyznaje, że największym rozczarowaniem były dla niego „zachowania całkowicie inspirowane nacjonalizmem, jakby nie istniała już solidarność”. W sposób szczególny zabolało go zamknięcie niemieckiej granicy i to w chwili, gdy przypadała 80. rocznica okupacji Luksemburga. Był to, jak podkreśla, brak wyczucia dla historii Europy.
KAI, DJ