Największą przeszkodą na drodze przebaczenia i budowania relacji międzyludzkich jest poczucie, że nam się należy.
„Lecz gdy sługa ów wyszedł, znalazł jednego ze współsług, który był mu winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj coś winien!” (Mt 18, 28).
W przypowieści o nielitościwym dłużniku Jezus wyjaśnia dlaczego mamy przebaczać i równocześnie dlaczego mamy z tym tak wielki problem.
Dlaczego przebaczać? Bo wobec Boga, innych ludzi, rodziców, społeczeństwa, przyjaciół jesteśmy dłużnikami. Na tym świecie nie jesteśmy wierzycielami, lecz dłużnikami. Nasz dług jest nie do spłacenia. Jest astronomiczny. Ten dług to oczywiście wszelkie Boże i ludzkie dary, także przebaczenie i miłosierdzie.
Dlaczego trudno nam przebaczyć? Jezus twierdzi, że główną przeszkodą jest głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości, zwłaszcza wobec innych. Jest to sprawiedliwość, w której każdemu powinno się oddać to, co mu się należy, do czego ma prawo. Sęk w tym, że to nie jest zła rzecz. Nasz świat potrzebuje sprawiedliwości. Ale zdaniem Jezusa nie może to być jedyna i ostateczna miara czy zasada regulująca relacje międzyludzkie.
To poczucie sprawiedliwości wyraża w przypowieści słowo „oddać”. „Wszystko ci oddam”, „Oddaj coś winien”, „Kazał go wydać katom, dopóki mu całego długu nie odda”.
Na początku przypowieści król potraktował sługę z niebotycznym długiem według logiki miłosierdzia i współczucia. Chociaż miał prawo dług, i to dość spory, odzyskać. On także kierował się poczuciem sprawiedliwości. Ale się tutaj nie zatrzymał.
Na końcu przypowieści król potraktował sługę według logiki prawa i sprawiedliwości, które uporczywie wyznawał i egzekwował wobec innych nieszczęsny sługa. Prawda jest jednak taka, że nigdy nie będzie w stanie tego długu oddać. Nie wystarczy więc sprawiedliwość. W pewnym sensie karę wymierza sobie sam sługa, do końca obstając przy swoich zasadach. Zostaje osądzony według miary swego serca, a nie miary króla.
Dlaczego mamy przebaczać? Bo wobec Boga, innych ludzi, rodziców, społeczeństwa, przyjaciół jesteśmy dłużnikami
Mnie najbardziej zaskakuje nieoczekiwany zwrot akcji w tej przypowieści. Sługa doświadczył ogromnej łaski, umorzenia kosmicznego długu, ale czytamy, że gdy tylko wyszedł (a więc nie za godzinę, dzień, tydzień, miesiąc), tuż po, pozostał niewzruszony w swoich przekonaniach. Co więcej, w tekście greckim czytamy, że „znalazł” swego dłużnika, a nie „spotkał”. Postanowił wyegzekwować swoje prawo na nim. I to w takim momencie. Nad wszystkim przeszedł do porządku dziennego. Doświadczenie tak wielkiej miłości nic w nim nie zmieniło. Nadal postępował jedynie według zasad ludzkiej sprawiedliwości. Domagał się od innego zwrócenia długu, w sumie niewielkiego. Nadal był przekonany, że ten ogromny dług mógłby oddać, ale skoro pan darował, to…jego strata. A ja swój odzyskam…
I to właśnie jest największa przeszkoda na drodze przebaczenia i budowania relacji międzyludzkich. Niezwykle silne poczucie, że nam się należy. Nie słyszymy, aby sługa w ogóle podziękował królowi za ten akt łaski. Silne poczucie sprawiedliwości zwykle wiąże się z brakiem wdzięczności, to znaczy – z brakiem wdzięcznej postawy wobec życia. Co musi się więc stać, abyśmy nie kierowali się jedynie logiką sprawiedliwości, lecz także logiką (dla nas niezrozumiałą) miłosierdzia? Samo doświadczenie miłości jak widać nie wystarczy. Czy jedynym sposobem skruszenia naszej wrodzonej potrzeby sprawiedliwości jest cierpienie?
To silne sklejenie z poczuciem sprawiedliwości sprawia, że często ludzie latami nie potrafią darować sobie urazów, izolują się i czują nienawiść do tych, którzy nie oddali im pieniędzy. I ciągle powołują się na zasadę: „Przecież powinien je oddać. To moje pieniądze”. Z wielką sprawnością domagamy się nieraz respektowania naszych praw. Nie chcą widzieć innej opcji, bo gdyby podarowali, czuliby się ograbieni, zranieni, pomniejszeni.
„Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością” – pisze św. Paweł. To nasz jedyny dług, który mamy spłacać całe życie. Ale nie mamy prawa do tego, aby nas kochano. Miłość nie może być wymuszona prawem.
Tekst opublikowany pierwotnie 13 sierpnia na Facebooku. Tytuł od redakcji