Dlaczego dla przywódców kraju, który jako pierwszy padł ofiarą drugiej wojny światowej i poniósł w jej wyniku tak ogromne straty, rocznica japońskiej tragedii z 1945 r. nie jest wydarzeniem, które należałoby zauważyć choćby w skromny sposób?
Tym się różnią prezydenci innych krajów europejskich – np. Austrii, Czech, Słowenii czy Włoch – od prezydentów Polski (celowo używam liczby mnogiej), że pamiętają o takich rocznicach jak 75-lecie ataku atomowego na Hiroszimę 6 sierpnia 1945 r.
Prezydent Czech Miloš Zeman w liście do burmistrza miasta dotkniętego hekatombą Kazumiego Matsui’ego napisał wczoraj m.in., że „słowa nie mogą wyrazić cierpienia, przez które ludzie musieli przejść w tym dniu, ani smutku, który do dnia dzisiejszego pozostawia nas osieroconymi. To od nas zależy wyciągnięcie wniosków z tego rodzaju oraz podobnych wydarzeń, refleksja nad przyszłością – wspólną przyszłością całej ludzkości – oraz uświadomienie sobie sensu i wartości ludzkiego życia. Chciałbym, żebyśmy żyli w świecie bez wojen i broni jądrowej. Niestety dzisiejszy świat jest inny. Nie możemy dopuścić do powtórzenia się wydarzeń z 6 sierpnia 1945 r. Zapobieganie podobnym aktom jest naszym wspólnym zadaniem i odpowiedzialnością. Uważam, że dialog i współpraca międzynarodowa są kluczem do utrzymania pokoju. Działajmy zatem w tym kierunku, aby broń jądrowa nie wpadła w ręce niekontrolowanych harcowników, aby nasi potomkowie mogli żyć w pokoju i dobrobycie”.
Po wpisaniu w wyszukiwarkę strony prezydenta hasła „Hiroszima” otrzymamy zero wyników; zaś „Nagasaki” – jeden wynik, związany z wizytą Anny Komorowskiej w Japonii
Natomiast prezydent Słowenii Borut Pahor w specjalnym wideoposłaniu zauważył, że wczorajsza rocznica stanowi memento wskazujące, dokąd prowadzi świat konfliktów i nienawiści. „Dużo łatwiej jest pokonać wrogów, trudniej jest budować przyjaźnie, a jeszcze trudniej wybaczyć. Prawdopodobnie to najtrudniejsza rzecz do nauczenia się z historii. Nie możemy zmienić historii, ale możemy zmienić przyszłość” – dodał Pahor.
Głowa państwa włoskiego Sergio Mattarella przypomniał w komunikacie rocznicowym, że w sierpniu 1945 r. świat w jednej chwili dowiedział się, że jest w stanie dysponować środkami samozagłady ludzkości. Mattarella zwrócił uwagę, że należy zrobić wszystko, by wypełnić obietnicę wygrawerowaną na pomniku ofiar w Hiroszimie – „Nie powtórzymy błędu”.
Alexander Van der Bellen, prezydent Austrii, podniósł z kolei w swoim posłaniu, iż od chwili ataków atomowych na Hiroszimę i Nagasaki ofiary bombardowania i cierpienia ocalałych przypominają nam o strasznych i niedopuszczalnych konsekwencjach użycia broni jądrowej. „Utrzymanie świadomości wśród społeczności międzynarodowej na temat tego śmiertelnego zagrożenia jest nieocenionym wkładem w osiągnięcie celu, jakim będzie świat bez broni jądrowej, świat pokoju” – dodał austriacki lider.
Przeszukując archiwum oficjalnej strony internetowej Prezydenta RP od 2006 r., nie znajdziemy żadnego komunikatu, posłania lub listu związanego z rocznicami ataków jądrowych na Hiroszimę i Nagasaki. Po wpisaniu w wyszukiwarkę strony hasła „Hiroszima” otrzymamy zero wyników; zaś „Nagasaki” – jeden wynik, związany z wizytą Anny Komorowskiej w Japonii w kwietniu 2012 r. Japońskie miasto zostało w nim wspomniane jedynie w kontekście działalności polskiego misjonarza o. Zenona Żebrowskiego, organizującego sierocińce dla dzieci i osiedla dla bezdomnych.
Mimo wszystko dziwi, że dla przywódców kraju, który jako pierwszy padł ofiarą drugiej wojny światowej i poniósł w jej wyniku tak ogromne straty, rocznica japońskiej tragedii z 1945 r. nie jest wydarzeniem, które należałoby zauważyć choćby w skromny sposób. Domagamy się wciąż, aby świat pamiętał o naszych cierpieniach i tragediach. Ale czy sami potrafimy pamiętać o wielkich cierpieniach i tragediach innych?
Poniżej, czwartkowe wystąpienie prezydenta Austrii z okazji 75. rocznicy ataku na Hiroszimę.
Tekst został pierwotnie opublikowany przez autora na Facebooku