Nie da się uleczyć narodu i państwa bez moralności w polityce – mówił abp Stanisław Gądecki w homilii podczas mszy w intencji ojczyzny i prezydenta Andrzeja Dudy, zaprzysiężonego na drugą kadencję.
Mszę w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela koncelebrowali wraz z abp. Gądeckim m.in. kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski i abp Wojciech Polak, prymas Polski oraz biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek.
W mszy udział wzięli przedstawiciele władz państwowych – premier, ministrowie i parlamentarzyści, córka i rodzice prezydenta Andrzeja Dudy, wojskowi oraz komendanci służb mundurowych.
Wprowadzając do liturgii, abp Gądecki nawiązał do przypadającego dziś święta Przemienienia Pańskiego. Wskazał również na szczególną intencję mszy – w dniu zaprzysiężenia prezydenta modlono się, by Bóg go „wspierał w trosce o pokój, jedność i rozwój naszej ojczyzny”.
W homilii przewodniczący KEP – nawiązując do przysięgi prezydenta, zakończonej słowami „Tak mi dopomóż Bóg” – pytał, czy nie jest to sprzeczne ze słowami Jezusa mówiącego „Wcale nie przysięgajcie”. – Tak nie jest. W Nowym Testamencie znajduje się bowiem kilka konkretnych aktów przysięgi i jest to dowód rozstrzygający, że wiara chrześcijańska nie wyklucza przysięgi, pragnie natomiast ograniczyć jej używanie do koniecznego minimum – wyjaśniał.
– Każdy zaprzysiężony prezydent staje się dla wielu ludzi podmiotem zazdrości. Leszek Kołakowski w swoim rozważaniu „O władzy” pisze o tym tak: „Były brytyjski kanclerz, gdy go w telewizji zapytano, czy chciałby być premierem, powiedział z niejakim zdziwieniem: «przecież każdy chciałby być premierem». To mnie – pisze autor – zdziwiło, ponieważ wcale nie sądzę, że każdy chciałby być premierem. Jest mnóstwo ludzi, którzy bynajmniej o takiej posadzie nie marzą – nie dlatego, że i tak nie mają szans, ale dlatego, że uważaliby tę robotę za okropną: wielkie zawracanie głowy, ciężka odpowiedzialność, z góry wiadomo, że człowiek będzie bez przerwy wystawiony na ataki, ośmieszanie, że będą mu przypisywać najgorsze intencje itd.”. Czy każdy pragnie władzy w tym sensie? Na pewno każdy by chciał, by inni ludzie zachowywali się tak, jak on uważa za właściwe, to znaczy: albo zgodnie z jego poczuciem sprawiedliwości, albo dla niego najkorzystniej. Stąd nie wynika jednakże, że każdy chciałby być prezydentem – mówił abp Gądecki.
Przypominając słowa kard. Stefana Wyszyńskiego, wskazał, że „służebny charakter władzy zobowiązuje do dbania o jedność narodu, której nam zawsze potrzeba”. – Według kard. Wyszyńskiego podstawowym motywem jedności jest wiara w Boga. To wiara w Boga zjednoczyła nas u zarania naszej państwowości i jednoczy przez wieki katolików, prawosławnych, protestantów i Żydów – stwierdził przewodniczący episkopatu.
– Ponadto trzeba podkreślić, że służebny charakter władzy zobowiązuje do przestrzegania zasad moralności w sprawowaniu rządów. Według czcigodnego Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego nie da się uleczyć narodu i państwa bez moralności w polityce – mówił abp. Gądecki. Jak dodał, w słowach kard. Wyszyńskiego można dostrzec dalekowzroczność i promocję nowoczesnego stylu sprawowania władzy, który jest oparty nie na przemocy, sile i strachu, lecz na dialogu i odwoływaniu się do sumienia.
Homilię przewodniczący KEP zakończył modlitewnym wezwaniem: „Dziękujemy Tobie, Wszechmogący Boże, Władco narodów, za wszystko to, co dobrego udało się dokonać Panu Prezydentowi podczas pierwszej kadencji. Prosimy, wspieraj tego, którego postawiłeś na czele naszej ojczyzny i spraw, aby – wypełniając sumiennie swoje obowiązki – kierował się Twoją wolą i zapewnił powierzonym sobie rodakom wolność, ład i pokój”.
Przed mszą prezydent – podobnie jak kilka dni wcześniej premier Mateusz Morawiecki – złożył wieniec pod figurą Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu.
KAI, DJ
„Władza powinna opierać się na dialogu” – z wyłączeniem władzy w Kościele, oczywiście. I znowu ważny hierarcha ma dobre przykazanie dla innych, którego nie stosuje do siebie.