Zima 2024, nr 4

Zamów

#WięźCytuje. Bachmann: Marzenie o świecie bez ideowych przeciwników jest groźniejsze niż podziały

Pierwsza Dama Agata Duda i prezydent Andrzej Duda podczas odbierania Uchwały PKW ws. stwierdzenia wyniku wyborów 21 lipca 2020 r. na Zamku Królewskim w Warszawie. Fot. Jakub Szymczuk / KPRP

Problem Polski nie polega na tym, że jest ona „głęboko podzielona”, lecz na tym, że jej elity polityczne nie mają instytucji, które wymuszałyby na nich kompromisy – pisze prof. Klaus Bachmann w „Tygodniku Powszechnym”.

Tekst „Polska nie jest podzielona” Klausa Bachmanna, profesora nauk społecznych na Uniwersytecie Humanistyczno-Społecznym w Warszawie, ukazał się w najnowszym „Tygodniku Powszechnym”.

W kontrze do powszechnego dziś poglądu, że „Polska jest podzielona”, Bauchmann uważa, że „tak wcale nie jest”. „Polska nie jest podzielona bardziej niż wcześniej, a tam, gdzie istnieją podziały, wcale nie przebiegają one tylko wzdłuż linii PiS–anty-PiS. Problem polega na czymś innym: na braku zaufania w życiu publicznym i na ustroju, który sprzyja radykalnym rozwiązaniom i ogranicza pole do rozsądnych kompromisów” – pisze.

„Stan zimnej wojny między głównymi obozami politycznymi bierze się z dość absurdalnego przekonania obu stron, że druga strona zmierza jedynie do eliminacji tej pierwszej i nie zasługuje na zaufanie, bo ma wyłącznie złe intencje” – zaznacza politolog. „Absurd tej sytuacji polega na tym, że żołnierzy obu obozów faktycznie dzieli przepaść, podczas gdy ich wodzowie, którym żołnierze często bezgranicznie ufają, żywią respekt dla adwersarzy i nawet zmieniają front. Liderzy, posłowie i ministrowie SLD przeszli do partii postsolidarnościowych i odwrotnie, kilku najbardziej znanych polityków PO zaczęło swoje kariery w PiS. Najwyraźniej ów «głęboki podział» Polski jest podziałem symbolicznym; dzieli działaczy obu obozów na dole i organizacje partyjne, natomiast liderów już nie” – dodaje.

Wesprzyj Więź

Jak przekonuje publicysta, „problem Polski nie polega na tym, że jest ona «głęboko podzielona», lecz na tym, że jej elity polityczne nie mają instytucji, które wymuszałyby na nich kompromisy i w ramach których mogłyby różnice interesów negocjować”. „Ustrój Polski umożliwia przegłosowanie mniejszości przez większość – dzieje się to cały czas i w ekspresowym tempie – ale nic poza tym. Nie chodzi o znalezienie wspólnego mianownika lub pola wspólnych interesów, gra toczy się nieustannie o sumę zerową: co jeden zyska, drugi musi stracić. A kiedy ten drugi dojdzie do władzy, odbije sobie straty z nawiązką” – tłumaczy.

„Problem nie polega na tym, że Polska jest «głęboko podzielona», tylko na tym, że nie potrafi żyć z relatywnie umiarkowanym i raczej symbolicznym podziałem, że jej obywatele i instytucje, zamiast zarządzać konfliktami, marzą o bezkonfliktowym świecie bez kompromisów i bez podziałów, co również oznacza: bez przeciwników. A marzenia o tym, że kiedyś zniknie ten drugi obóz, ta Polska A lub B, oraz ci, co nie myślą tak samo jak «my» – są groźniejsze niż jakiekolwiek trwałe i głębokie podziały” – podkreśla Bachmann.

DJ

Podziel się

Wiadomość