Poniższe utwory ukazały się w kwartalniku „Więź”, lato 2020.
Biały karzeł
Wydaje mi się, powiedział, patrząc z werandy na siwe
od szronu styczniowe pole, że światło słońca ostatnio
zrobiło się jakieś inne, rozbite: że kiedyś było
bardziej skupione. Myślę nawet, że może
słońce właśnie się staje białym karłem, stygnącą
gwiazdą. No, czyli że już niedługo umrze.
Na przykład, zapytałam, za parę milionów lat?
Skąd! żachnął się. Nie tak prędko!
Płomień
Wtedy stanął na progu naszych sieni i strychów, podszedł
pod drzwi sypialni, podszedł nam do gardeł i spytał –
A my w mgnieniu oka podjęliśmy decyzję: tak.
I wszystko to, co przez lata zebrać się udało,
teraz skwapliwie powtarzało za nami:
tak, płoń.
***
Każdy ma swoją ścieżkę. Ja szłam tędy:
zarośla, baldachy blekotu, kępy
psiej ruty. Ścieżki na szwach popękane.
A potem, całkiem znienacka,
to