Zima 2024, nr 4

Zamów

Biskup ma kochać owce Pana. Zwłaszcza te, które znalazły się poza stadem

Bp Damian Muskus podczas uroczystość ku czci św. Stanisława 11 maja 2019 roku w Krakowie. Fot. episkopat.pl

Czy Kościół, który głosi wielkie rzeczy, a zapomina o zwykłym ludzkim miłosierdziu, jest jeszcze Kościołem Chrystusa?

Dokładnie dziewięć lat temu, w dniu, gdy Kościół czci Matkę Bożą z Góry Karmel, papież Benedykt mianował dwóch nowych biskupów dla Krakowa, niektórzy mówią, że dla Zwierzyńca (jedna z dzielnic miasta) – Rysia i bernardyna [biskupem tego dnia został też Grzegorz Ryś, zaś Damian Muskus jest zakonnikiem Prowincji Niepokalanego Poczęcia NMP Zakonu Braci Mniejszych. Jej członkowie, od imienia odnowiciela zakonu w południowej Polsce, św. Barnarda, zwyczajowo zwani są bernardynami – przyp. red.].

U początku ich posługi, a także w kolejnych latach pojawiły się wyzwania, które równocześnie stały się lekcją dającą odpowiedź – czego Jezus oczekuje od biskupów w Kościele? Czego oczekują od nich ludzie?

Pierwszą lekcję dała peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego w parafiach archidiecezji krakowskiej. To były niezliczone spotkania z ludźmi szukającymi źródła nadziei w prostych słowach „Jezu, ufam Tobie”, z ich modlitwą i dziecięcym zawierzeniem Bożemu miłosierdziu. To był czas utwierdzania się w przekonaniu, że pasterz jest powołany do miłowania całej owczarni, ze szczególnym uwzględnieniem tych owiec, które z różnych przyczyn znalazły się poza stadem. To czas poznawania Kościoła, jego złożoności i jego ewangelicznych źródeł. To czas uczenia się dyskretnej obecności w Kościele, dyskretnej, by najważniejszy był Chrystus.

Druga lekcja to Światowe Dni Młodzieży w Krakowie i czas przygotowań do spotkania papieża z Kościołem młodych. Trzyletni okres mobilizacji i solidarnego wysiłku wielu środowisk, którym na co dzień nie zawsze jest po drodze, zrodził przekonanie, że w Kościele jest miejsce dla każdego, że naszą rolą jest stworzenie przestrzeni dla spotkania z Jezusem, a nie wypełnianie jej swoimi projektami. To oddanie głosu młodym, współpraca ze świeckimi i przekazanie w ich ręce dużej części odpowiedzialności, codzienne wspólne budowanie dzieła, które było większe od nas, naszych uzdolnień i kompetencji, zaowocowało ostatecznie doświadczeniem Kościoła tętniącego życiem, radością i entuzjazmem, Kościoła, który – jak mówił papież Franciszek – jest zawsze młody, bo poruszany Duchem Bożym.

W Kościele jest miejsce dla każdego, naszą rolą jest zaś stworzenie przestrzeni dla spotkania z Jezusem, a nie wypełnianie jej swoimi projektami

Wesprzyj Więź

Trzecią lekcję przyniósł ostatni czas naznaczony pandemią, który zweryfikował nasze chrześcijańskie postawy i dla wielu okazał się próbą wiary. Chodzi nie tylko o śmiercionośnego wirusa, lecz także o zło, kaleczące ciało, duszę i psychikę maluczkich. Zło, które niestety podatny grunt znalazło także w Kościele. Czy Kościół, którego podstawową misją jest głoszenie ewangelicznej prawdy i prowadzenie do zbawienia, może swą misję pełnić dalej, nie licząc się z troskami wiernych i ich niezaleczonymi ranami? Czy Kościół, który głosi wielkie rzeczy, a zapomina o zwykłym ludzkim miłosierdziu, jest jeszcze Kościołem Chrystusa?

Oby te trzy lekcje stały się dobrym fundamentem dla Kościoła dziś. Oby wierzący, błądzący i szukający prawdy i szczęścia odkryli na nowo, że jedynym lekarstwem na trudne czasy jest umiłowanie Miłości, czyli Chrystusa, który jest jedynym sensem naszej służby, jest całym naszym życiem.

Tekst ukazał się 15 lipca na Facebooku autora. Tytuł od redakcji

Podziel się

Wiadomość