Na zbudowanie więzi z Polakami Platforma Obywatelska miała kilkanaście lat. Nic takiego się nie stało.
Kolejne już zwycięstwo wyborcze Prawa i Sprawiedliwości (bo chyba obie strony sceny politycznej muszą przyznać, że zwycięstwo Andrzeja Dudy jest zwycięstwem PiS) to jeszcze jedno świadectwo klęski liberalnych i proeuropejskich intelektualistów oraz związanych z nimi elit, które z niewielkimi przerwami sprawowały rząd dusz w Polsce po 1989 roku. To tę właśnie grupę Jarosław Kaczyński wybrał sobie na głównego wroga i tę grupę wymyślnie torturował przez ostatnie pięć lat – a to rozmontowywaniem radiowej Trójki, a to przaśną propagandą TVP, a to koncertem Jana Pietrzaka w Centrum Sztuki Współczesnej.
Ze strategicznego punktu widzenia Kaczyński dobrze sobie to wykoncypował. Owe elity stanowią w gronie wyborców niewielką grupę. Ale przecież nie fizyczną wielkością mierzy się wpływ elit, a ich wpływem na pozostałą część społeczeństwa. Ten wpływ – silny jeszcze w latach 90. – w pewnym momencie zaczął zanikać, i dlatego Kaczyński do dziś może sobie pozwolić na to, by w tę grupę bić jak w bęben. Z czego wynika to zanikanie?
Pasem transmisyjnym między elitami a resztą społeczeństwa są media, ośrodki edukacyjne, organizacje pozarządowe, ale ważną i skomplikowaną rolę grają także partie polityczne. Za tak silne zniwelowanie wpływu liberalnych elit na społeczeństwo odpowiada przede wszystkim będąca (przynajmniej w umysłach wielu Polaków) emanacją tej liberalno-europejskiej siły Platforma Obywatelska, zwłaszcza po wyjeździe Donalda Tuska do Brukseli.
Związane z Platformą środowiska medialno-eksperckie cały czas grają na tej samej nucie – przeciwstawianiu ciężko pracujących elit leniwym i niezaradnym masom
Platforma miała kilkanaście lat na zbudowanie więzi z Polakami, a przynajmniej na pozostawienie po sobie dobrego wrażenia. Nic takiego się nie stało. Zarówno pod wodzą Grzegorza Schetyny, jak i Borysa Budki jest partią, która nie potrafi przyciągnąć nowych wyborców; która żenuje takimi kiksami jak wystawienie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w wyborach prezydenckich.
Cały czas w świadomości dużej części społeczeństwa (prawdopodobnie większości, na co wskazują kolejne elekcje) Platforma pozostaje obrończynią interesów grupy wątpliwej konduity biznesmenów, salonów i medialnych celebrytów.
Związane z Platformą środowiska medialno-eksperckie zdają się nie rozumieć przemian, jakie zaszły w ostatnich latach i cały czas grają na tej samej nucie – na przeciwstawianiu ciężko pracujących elit leniwym i niezaradnym masom, którym się nie udało.
Pierwszy z brzegu cytat: Cezary Michalski w portalu wiadomo.co, wyrażając nadzieję na zwycięstwo Trzaskowskiego, pisał w czerwcu, że polityka PiS pozwala „zapaść w drzemkę tej części społeczeństwa, (…) która miała dość modernizacyjnego zrywu po roku 1989, wolała wygodną biedę późnego PRL-u, niż ciężką pracę, pilną naukę, twardą konkurencję, ogromny wysiłek, jakim płaciło się za samą choćby szansę życiowego sukcesu w III RP”.
Zastanawiające jest choćby, jakie ma Michalski podstawy do wnioskowania, że wyborcy PiS nie pracują ciężko i pilnie się nie uczą?
Jakkolwiek by było, przez podobne wypowiedzi (ta przecież nie była ani pierwsza, ani ostatnia) elity popierające kandydata z Platformy podają się na tacy propisowskim mediom, które – jak w tym przypadku portal wPolityce.pl – szybko pokażą swoim czytelnikom, jak mają połączyć kropki.
Dlatego Polacy nie pokochają już drugi raz Platformy i jej ludzi. Wyraźnie wskazują na to sukces Szymona Hołowni w pierwszej turze wyborów oraz fakt, że wielu jego wyborców jednak nie zdecydowało się zagłosować w drugiej turze na Trzaskowskiego (notabene nie zazdroszczę Hołowni – już zaczyna mu się dostawać ze strony zwolenników PO, a dostanie mu się jeszcze dużo więcej).
Choć po stronie europejsko-liberalnej jest wielu uczciwie i ciężko pracujących akademików, aktywistów i liderów, to jednak twarz tej strony jest – i na nieokreślony czas pozostanie – twarzą koneserów ośmiorniczek i ministra Sawickiego, mówiącego o rolnikach „frajerzy”.
Chyba, że komuś przyjdzie wreszcie do głowy zamknąć projekt pt. „Platforma Obywatelska” i zacząć od nowa. Ale z jasnych przyczyn tak nie będzie – podjęcie takiego ryzyka wymagałoby autorefleksji, samokrytycyzmu i odwagi. A tych cech u liderów Platformy nie widzę.
Pańskie uwagi miałyby sens, gdyby Duda wygrał np. 70:30. Niewielkie wahnięcie mogło spowodować, że wybory wygrałby Trzaskowski, i co by Pan wtedy napisał, że PiS n9ie zbudował więzi z Polakami?
Socjolog powinien umieć posługiwać się pojęciem rozkładu statystycznego, który jest właściwy do opisu zbiorów składających się z wielkiej liczby elementów.
Pańskie uwagi miałyby sens, gdyby Duda wygrał np. 70:30. Niewielkie wahnięcie mogło spowodować, że wybory wygrałby Trzaskowski, i co by Pan wtedy napisał, że PiS nie zbudował więzi z Polakami?
Socjolog powinien umieć posługiwać się pojęciem rozkładu statystycznego, który jest właściwy do opisu zbiorów składających się z wielkiej liczby elementów.
Przyznaje, ze celnie Pan to skomentowal!
Pana komentarz miałby sens, gdyby większość głosów na Trzaskowskiego to były głosy silnej, spójnej, wyrazistej programowo Platformy. A tak przecież nie było. To Trzaskowski jako człowiek dostał ogromny mandat, 10-milionowy, nie dostała go partia. On ma szanse ten mandat pozytywnie wykorzystać, ale tylko ponad czy poza Platformą.
Trzaskowski zebrał głosy opozycji demokratycznej, wykraczając poza elektorat PO, który wynosi 25-30%. To oczywiste. Opozycja demokratyczna jest zróżnicowana i oby tak zostało. Wcale z tego nie wynika, że PO ma „wyprowadzać sztandar”. Niech reprezentuje swoich wyborców, w ramach szerszego porozumienia sił politycznych szanujących zasady i literę konstytucji.
Jeszcze raz namawiam, aby rozpatrywać postawy polityczne w kategoriach pojęciowych rozkładu statystycznego i wystrzegać się używania dużych kwantyfikatorów typu: Polacy poparli, obywatele odrzucili itp.
Świetna analiza, ale cóż z tego. Proszę przeczytać komentarze, każdy wybiera z tekstu to co mu pasuje, nawet pośród tych popierających Pańską tezę. W każdym razie gratuluję celnej i jedynej jakiej do tej pory udało mi się znaleźć w necie analizy problemu. PS, hasło klucz ” sztandar PO wyprowadzić…” może młodszym odbiorcom niewiele mówić. Pozdraeiam
Dokładnie tak – PO z powodu własnej głupoty straciła szansę bycia polską CDU. Nasi liberałowie od 5 lat żyją w polityczno-medialnej bańce, z której nie potrafią się wydostać. Polacy masowo głosują na PiS nie dlatego, że rzekomo stali się „faszystami”, ale po prostu – po stronie przeciwnej nie widzą niczego sensownego. Czekałem właśnie na taki felieton.
A dlaczego to Platforma ma być odpowiedzialna za „budowanie więzi między Polakami”? Partia PiS jest z tego zadania zwolniona? Jedni mogą burzyć a drudzy mają zszywać i leczyć ? A gdzie wreszcie są sami Polacy i czemu oni sami nie budują między sobą wìęzi? Partie i rządu mają zapewnić warunki i bezpieczeństwo, ale od więzi jest kto inny. O kościele tu nie będę już pisał…
Platforma nie rozliczyła się ze swoich rządów i to jest jedna z przyczyn, że decydująca o wyniku wyborów mniejszość nigdy na nią nie zagłosuje. Przejawem jej uwikłaniu w swojej złej przeszłości jest m.in. to, że wybierając na przewodniczącego B.Budkę, ministra sprawiedliwości który nie słuchał nawet swoich proroków takich jak E.Łetowska miażdżąco recenzującą od lat wymiar sprawiedliwości III RP Platforma pokazała, że nie ma dla Polski żadnej alternatywy. Jedyny głos autokrytyczny usłyszałem dziś w radiu z ust wiceprzewodniczącego PO Tomasza Siemoniaka. Nie szczędząc PiSowi krytyki przyczyn porażki szukał po stronie Platformy, że przez ostatnie lata nie budowała swojej obecności w Polsce powiatowej. Ale to głos odosobniony. Prędzej złagodnieje PiS niż Platforma się zmieni.
Tekst żenująco niekompetentny, pełen bzdur i przemilczeń. Już choćby sama teza, że PO miała kilkanaście lat na zbudowanie więzi, a nie zbudowała. Jak to, panie autorze? A kto wygrywał kolejne wybory, od roku 2007, przez 2010 i 2012? To wtedy była ta więź, czy nie? A jaki był wynik ostatnich wyborów? Pis wygrał 2-procentami. Rzeczywiście, istna klęska KO! No i te rządy liberałów w latach 2007-2015 to tez istna klęska. Same porazki. Szkoda czasu na pseudoanalizy pisowskich symetrystów, szukających zleceń od nowej władzy i próbujących się urządzić w czarnej dziurze, jaka pochłonęła Polskę na lata…