Premier powinien się zajmować dbaniem o obywateli, a nie prowadzić kampanię polityczną, to nieetyczne – mówi prof. Krzysztof Simon.
Premier Mateusz Morawiecki podróżując w ostatnich dniach po Polsce (oficjalnie – w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, nieoficjalnie biorąc udział w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy) kilkakrotnie mówił o pandemii koronawirusa. Na Podlasiu przekonywał, że „walka z pandemią COVID-19 stabilizuje się w sensie jak najbardziej pozytywnym, coraz mniej w trendzie jest zachorowań, zgonów jeszcze mniej”. – To mnie szczególnie cieszy. To już jest teraz choroba, można powiedzieć, jak inne, czekamy tylko na szczepionkę. Myślę, że kilka miesięcy i ktoś na świecie ją wynajdzie – zaznaczył.
W podobnym tonie mówił na Lubelszczyźnie: – Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tej epidemii i tego wirusa. I to jest dobre podejście, bo on jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się go bać.
Na słowa premiera odpowiada w „Gazecie Wyborczej” prof. Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego w szpitalu we Wrocławiu. – Co znaczy, że nie trzeba się bać? Koronawirus wcale nie jest w odwrocie. Od trzech miesięcy przypadków zakażeń jest między 300 a 500. Trudno więc mówić, że tego nie ma – stwierdza.
Powtarzanie, że niebawem będzie szczepionka, profesor określa jako „niepoważne”. – Szczepionki jeszcze nie ma, a nawet jak już będzie, to trzeba ją będzie jeszcze sprawdzić pod kątem bezpieczeństwa oraz efektywności. To potrwa. To nie jest tak, że jeden minister pojedzie do drugiego i powie: daj mi szczepionkę dla 40 milionów. To bzdury – zauważa.
Specjalista od chorób zakaźnych odpowiada również na słowa Morawieckiego o tym, że „latem wirusy grypy i ten koronawirus też są dużo słabsze. Młodsi, starsi i w sile wieku, spokojnie można iść na wybory”: – To absurdy, widać, że nie mówi tego fachowiec. Koronawirus jest bardzo agresywny, obarczony znacznie większą śmiertelnością niż grypa. Na COVID-19 zmarło w Polsce ponad 4 proc. zakażonych, podczas gdy przy grypie sezonowej jest to maksymalnie 0,5 proc.
– Nie chcę się włączać w sprawy polityczne, bo nie jestem z żadnej partii. Uważam jednak, że premier powinien się zajmować dbaniem o obywateli, a nie prowadzić kampanię polityczną, bo to chyba jest nieetyczne – mówi prof. Simon.
Według oficjalnych danych na całym świecie na COVID-19 (zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2) zachorowało ponad 11,5 mln osób, blisko 538 tys. zmarło. W Polsce wykryto 36 155 przypadków zakażenia, 1 521 osób zmarło, a ozdrowiało blisko 24 tys.
DJ
Lekceważenie zagrożenia jakie niesie ze sobą wirus COVID-19 w planie osobistym jest głupotą, a w planie społecznym podłością. Czyni to człowiek, który nie pominie okazji by przedstawiać się jako żarliwy katolik. Obrzydliwe, to mało powiedziane.
No cóż, nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Prof. Simon, nadworny komentator „Gazety Wyborczej”, swój status naukowy złożył w ofierze swoim poglądom naukowym… Tak, w Polsce nawet i wirusolodzy uzależnili swoje opinie od politycznych sympatii. Pan Piotr Dąbrowski się brzydzi. Ja też 🙂
I jeszcze jedno. Pan profesor mówi o 4-procentowej śmiertelności. A ten procent to od czego liczony? Od bez- i objawowych zakażonych, czy – jak wygodniej panu profesorowi? Im więcej zaklina się, tym więcej ma podejrzanie partyjne poglądy.
Przypuszczam, że „nadworny komentator Gazety Wyborczej” wykonał następujące obliczenie: liczbę zarejestrowanych zgonów z wpisanym koronawirusem jako przyczyną, podzielił przez liczbę zakażonych podawaną przez władze. W dniu dzisiejszym jest to 1528/36412 = 0,042, tj. 4,2 procenta.