Ta modlitwa i spotkanie z życzliwymi ludźmi dodały mi nadziei, której na co dzień często brakuje, zwłaszcza, kiedy słyszę oskarżanie wobec osób, takich jak ja – mówi jeden ze skrzywdzonych w młodości przez księdza.
W niedzielę 21 czerwca po raz czwarty odbyła się w Krakowie modlitwa za osoby skrzywdzone wykorzystaniem seksualnym w Kościele. Od roku organizuje je grupa świeckich katolików.
– Kościół rodzi się w ranach Chrystusa. I od tych ran nie można uciekać. Trzeba je z wielką delikatnością i czułością opatrywać – mówi Krystyna Błażejczyk, jedna z współorganizatorek modlitwy.
I dodaje: – Potrzeba wspólnej modlitwy ze zranionymi i w ich intencji wzięła się również ze wstydu, że chętniej słuchają ich ludzie spoza Kościoła. Wewnątrz Kościoła często nie chciano usłyszeć o ich krzywdzie i cierpieniu. Skrzyknęliśmy się więc w grupie ludzi, którzy chcieli stworzyć bezpieczną dla osób wykorzystanych seksualnie w Kościele przestrzeń modlitwy i spotkania.
Nikt nas nie szuka
– Nigdy dotąd jako osoba skrzywdzona wykorzystaniem seksualnym w Kościele nie czułem zainteresowania ze strony ludzi Kościoła tym, przez co przeszedłem – opowiada Jakub Pankowiak. – Być może dlatego, że mało osób znało moją historię, a atmosfera wewnątrz Kościoła instytucjonalnego nie sprzyjała otwarciu się. Nawet jeśli słyszałem o organizowanych modlitwach za nas, wykorzystanych seksualnie w Kościele, to raczej nie miałem do tego rodzaju inicjatyw zaufania. Po filmie „Zabawa w chowanego” braci Siekielskich, w którym opowiedziałem swoją historię, doświadczyłem ogromnej solidarności i wsparcia od bardzo wielu osób, także należących do Kościoła. Okazało się, że są w nim ludzie, którzy realnie chcą nas wspierać. Robią to z odwagą i determinacją, nie oglądając się na to, że upominanie się o nas może im zaszkodzić. Spotkania te spowodowały, że 21 czerwca zdecydowałem się pojechać do Krakowa i wziąć udział w modlitwie za osoby, które miały nieszczęście doświadczyć tego, co ja.
Jak bardzo potrzebne są te spotkania modlitewne świadczy również prośba, którą ks. Artur Chłopek – duszpasterz osób wykorzystanych seksualnie w archidiecezji krakowskiej, od początku również zaangażowany w organizowanie modlitw w ich intencji – usłyszał od skrzywdzonych w taki sposób w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Poskarżyli się ks. Arturowi, do którego trafiają nie tylko osoby wykorzystane seksualnie z jego diecezji: „Nikt nas nie szuka, nikt nam nie pomaga”.
Do Krakowa na modlitwę za skrzywdzonych zdecydował się pojechać, mieszkający pod Warszawą, Robert Fidura, który jako nastolatek został wykorzystany seksualnie przez księdza, a obecnie jest członkiem Rady Fundacji Świętego Józefa, powołanej przez Konferencję Episkopatu Polski jako wyraz solidarności Kościoła w Polsce z pokrzywdzonymi przez wykorzystanie seksualne we wspólnocie Kościoła.
– Był taki moment, że chciałem targnąć się na swoje życie – opowiada Robert. –Tchnięty impulsem napisałem wtedy do znajomego księdza z prośbą o modlitwę. Odpisał natychmiast: „Masz całą godzinę mojej modlitwy Pismem Świętym”. Jestem pewny, że to właśnie modlitwa tego księdza uratowała mi życie – mówi. I dodaje: – Pojechałem do Krakowa, żeby pomodlić się za takich jak ja – za ludzi skrzywdzonych seksualnie przez osoby z wnętrza Kościoła. Nam naprawdę ta modlitwa jest bardzo potrzebna. Niestety, wciąż przez pewną część duchownych oraz świeckich traktowani jesteśmy albo jako wrogowie Kościoła (bo opowiedzieliśmy o swojej traumie), albo jako sami sobie winni tego, co nas spotkało. To strasznie rani. I sprawia, że wielu z nas czuje się z Kościoła wypychanymi. Ja sam bardzo często tak się czuję.
Znak zmartwychwstawania
Krakowskie modlitwy organizują osoby z kilku wspólnot (m.in. ze wspólnoty Hanna i namArka).
– To grupa otwarta, tworzą ją osoby z różnymi doświadczeniami, które chciałyby w jakiś sposób towarzyszyć osobom wykorzystanym seksualnie w Kościele – opowiada Krystyna Błażejczyk. – Chcemy tę otwartość zachować, widzimy w niej wartość. W naszych modlitwach może wziąć udział każdy.
– Spotykamy się nie tylko podczas tych kilku modlitw w roku – dodaje Błażejczyk. – I nie tylko podczas agap po modlitwach, ale też przy innych okazjach. Zaprzyjaźniliśmy się ze sobą, staramy się wspierać nawzajem.
Krakowskie modlitwy za osoby wykorzystane seksualnie w Kościele „wędrują” po różnych świątyniach. Ostatnio osoby chcące modlić się w intencji skrzywdzonych i razem z nimi spotkały się w sanktuarium św. Jana Pawła II. Można było wziąć udział we Mszy świętej, podczas której kazanie wygłosił ks. Piotr Studnicki, kierownik Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży. Potem zaproszono uczestników do adoracji Najświętszego Sakramentu w obecności Boskiego Oblicza z Manoppello.
– Ten wizerunek jest mi osobiście bardzo bliski – opowiada ks. Artur Chłopek. – Podczas wizyty w Manoppello uczestniczyłem w adoracji Najświętszego Sakramentu: na ołtarzu stała monstrancja z ciałem Chrystusa, a w jej tle widoczne było Boskie Oblicze. Zrozumiałem wtedy, że nie ma sprzeczności między adoracją Najświętszego Sakramentu i jednoczesną kontemplacją Boskiego Oblicza.
– Na taką właśnie formę modlitwy zdecydowaliśmy się w ostatnią niedzielę – dodaje ks. Artur. – Także dlatego, bo docierały do nas głosy od osób wykorzystanych seksualnie w Kościele, że również im oblicze Chrystusa z Manoppello jest bardzo bliskie. W naznaczonej cierpieniem Twarzy Chrystusa, z widocznymi, ale już zabliźnionymi ranami, osoby skrzywdzone mogą odnajdywać analogie z własnym życiem. Umęczony Chrystus ma otwarte oczy, co odebrać można jako znak zmartwychwstania, czyli życia. Rany osób wykorzystanych seksualnie wciąż są bolesne, ale dzięki obecności w ich życiu Boga oraz ludzi, którym na nich naprawdę zależy, rany mogą się zabliźniać – skrzywdzeni odnajdują nadzieję. Wracają do życia, mogą wejść na drogę zmartwychwstawania.
Tytani
Podczas pierwszych dwóch spotkań modlitewnych w Krakowie (w ubiegłym roku) osoby skrzywdzone mówiły świadectwa.
– Dostaliśmy jednak sygnały, że takie odsłanianie się jest nadal bardzo raniące. Trzeba tu wielkiej delikatności – wyjaśnia Krystyna Błażejczyk.
Ostatnio podczas krakowskiej modlitwy w intencji skrzywdzonych odbyło się spotkanie z Ewą Kusz – psycholog, seksuolog, terapeutką, wicedyrektor Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum w Krakowie – wybitną znawczynią problematyki wykorzystywania seksualnego przez duchownych.
W modlitwie wziął również udział o. Adam Żak SJ – dyrektor COD. Ta istniejąca od sześciu lat instytucja wykonuje na co dzień tytaniczną wręcz pracę. Jej twórcy, czyli właśnie o. Adam Żak i Ewa Kusz, przeszkolili już ponad pięć tysięcy osób (nie tylko w Polsce), uruchomili specjalistyczne studia podyplomowe, służyli wsparciem wielu pokrzywdzonym. Bez ich pomocy nie powstałaby również Inicjatywa „Zranieni w Kościele”. A trzeba pamiętać, że o. Adam i Ewa Kusz zaczynali całkowicie od zera.
Dziś każde z tej dwójki to właściwie samodzielna instytucja pracująca całodobowo na rzecz ochrony dzieci i młodzieży w Kościele. Zaproszenie Ewy Kusz przez organizatorów krakowskich modlitw, aby opowiedziała, jak odnosić się do osób wykorzystanych seksualnie, aby ich nie ranić, i jak je wspierać – to zatem znakomity pomysł.
Lekcja wierności
– Zło wykorzystania seksualnego jest tak ogromne, że nie stawimy mu czoła opierając się wyłącznie na ludzkich siłach – mówi ks. Artur Chłopek. – Bez modlitwy nie damy rady. My, w naszej krakowskiej grupie, bardzo mocno tego doświadczamy. Nasze działania zaczęły się właśnie od modlitwy. Dlatego chciałbym najserdeczniej zachęcić osoby ze wszystkich miejsc w Polsce, aby modliły się w intencji osób wykorzystanych seksualnie. Jestem pewien, że dzięki tej modlitwie skrzywdzeni poczują się w Kościele chciani, odzyskają do naszej wspólnoty zaufanie. Dzięki takim modlitwom ma również szansę wzrosnąć świadomość społeczna na temat wykorzystywania seksualnego osób małoletnich, a także wrażliwość na ich wielką krzywdę. A to, mam nadzieję, sprawi, że zranieni poczują się w naszych świątyniach bezpiecznie i odważą się szukać wsparcia również we wspólnocie Kościoła.
Jak trafne są to intuicje, świadczą słowa samych skrzywdzonych. – Wielu z nas, wykorzystanych seksualnie przez księży, nie straciło wiary – mówi Robert Fidura. – Bardzo potrzebujemy obecności Boga w naszym życiu, ale pragniemy też czuć się chcianą i kochaną częścią wspólnoty Kościoła. Podczas modlitwy w Krakowie tak właśnie się czułem: chciany i potrzebny. Ta modlitwa i spotkania z życzliwymi ludźmi dodały mi nadziei, której na co dzień często mi brakuje, zwłaszcza, kiedy słyszę oskarżanie wobec osób takich jak ja. A tych oskarżeń wciąż jest dużo. Za dużo.
– Dobrze jest być chcianym i akceptowanym we wspólnocie wiary i po prostu razem ją wyrażać – mówi Jakub Pankowiak. – W Krakowie wreszcie mogłem tego doświadczyć. Dużym przeżyciem podczas modlitwy w sanktuarium św. Jana Pawła II było dla mnie to, że są księża, którzy chcą być z nami, przypominają o naszej obecności w Kościele również przez to, że modlą za nas przy ołtarzu. Dotąd rzadko zdarzało mi się słyszeć słowa empatii ze strony księży, nie słyszałem też, żeby podczas Mszy świętej ksiądz modlił się w intencji osób wykorzystanych seksualnie w Kościele. Mocno poruszyło mnie również to, że w modlitwie za nas wziął udział bp Damian Muskus. I to w sposób bardzo skromny – jako jeden ze zwykłych wiernych. Pomyślałem, że skoro tak, to jest w tym miejscu nie z obowiązku, ale z wewnętrznej potrzeby. Taka właśnie obecność biskupa Damiana była dla mnie dużym wsparciem. Poczułem się wzmocniony w działaniach na rzecz osób wykorzystanych seksualnie w Kościele. A rozmowa z biskupem po modlitwie, taka zwyczajna, prosta – bez form wynikających z konwenansu czy urzędu – mocno mnie poruszyła, ponieważ dotąd, poza prymasem Wojciechem Polakiem, nie słyszałem słów wsparcia od jakiegokolwiek biskupa. Kojarzyli mi się oni głównie z zimnymi urzędnikami, a nie kapłanami, chcącymi naśladować Dobrego Pasterza.
Szukajmy ich
Krakowski biskup pomocniczy Damian Muskus jest jednym z tych pasterzy, którzy potrafią być blisko swoich owiec.
– Podczas któregoś z krakowskich spotkań modlitewnych jedna z pokrzywdzonych osób apelowała do nas, do wspólnoty Kościoła: „Nie zapominajcie o nas” – mówi bp Muskus. – Obecność, towarzyszenie, modlitwa to naturalny ludzki odruch, wynikający z potrzeby serca, ale także powinność uczniów Jezusa. Okazanie solidarności z tymi, którzy płaczą, to przecież sedno chrześcijaństwa. Chcę, by osoby pokrzywdzone wiedziały, że w Kościele są ludzie gotowi, by je wspierać i po prostu z nimi być. Jestem zresztą przekonany, że od zranionych możemy wiele się nauczyć, bo ci, którzy zostali w Kościele i szukają w nim miejsca dla siebie, dają nam wielką lekcję wierności Chrystusowi mimo wszystko, mimo krzywd, które naznaczyły ich życie. Ci, którzy odeszli, są nie tylko wyrzutem sumienia, ale także mobilizacją do tego, by ich szukać.
*
Wszystkim: osobom wykorzystanym seksualnie w Kościele, ale też poza nim oraz tym, którzy chcą za osoby skrzywdzone się modlić, wspierać je i po prostu z nimi być, dedykuję irlandzką modlitwę. Jej słowami modli się za tych, którzy wspierają pokrzywdzonych, jedna z pierwszy osób, które zadzwoniły na telefon wsparcia Inicjatywy „Zranieni w Kościele”:
Niech krople deszczu opadają miękko na twą brew
Niech lekki powiew odświeża twego ducha
Niech promień słońca rozjaśnia twoje serce
Niech brzemię dnia spoczywa na tobie lekko
I niech Bóg otuli cię w miłość.
Ja też pragnę przyłączyć się do modlitwy za zranionych w Kościele. PamiętajCie Kochani, że możecie dać więcej miłości, właśnie dla tego, że wasze życie jest trudne. Zmaganie się z trałmą jest ciężką pracą, ale Bóg kocha nas wszystkich.
Tylko dlaczego żadnej relacji z tego wydarzenia nie ma na stronie Archidiecezji Krakowskiej, podczas gdy inne relacje pojawiają się nawet kilka razy dziennie?