Zima 2024, nr 4

Zamów

Debata kompromitująca dziennikarstwo

Michał Adamczyk podczas debaty prezydenckiej w TVP 17 czerwca 2020 r.

Nie mieliśmy okazji poznać choćby skrótowych poglądów kandydatów na prezydenta na sprawy naprawdę ważne dla państwa oraz obywateli i obywatelek.

Tekst ukazał się pierwotnie na stronie Magazynu Kontakt na Facebooku

Krótko podsumujmy, co dzieje się na świecie i w Polsce.

W przyszłym tygodniu kończy się najdziwniejszy od lat rok szkolny. System edukacji – a przede wszystkim barki nauczycieli i nauczycielek – został poddany ciężkiej próbie. W iluś miejscach wytrzymał, w innych trzeszczał, w niektórych padł pod naporem nowych wyzwań przemieszanych ze starymi. Można spodziewać się kolejnego – po strajku – odpływu ludzi z zawodu nauczycielskiego.

Wciąż trwa pandemia koronawirusa – wcale nie tylko na Śląsku. Nie wiadomo, kiedy wygaśnie. Jesienią być może czeka nas druga fala zachorowań w całej Europie. Co zrobić, by wytrzymał ją system ochrony zdrowia? Czy Polki i Polacy ponownie zgodzą się na obostrzenia, jeśli będzie trzeba je wprowadzić? Jak powinny wyglądać?

Gdy Polska będzie kupować kolejne sprzęty potrzebne do radzenia sobie z pandemią i jej skutkami, dobrze byłoby, by tym razem polskie służby specjalne były w stanie ochronić nasze państwo przed dokonywaniem transakcji z kumplami ministra, a tym bardziej z szemranymi handlarzami bronią. Jak zapewnić zarazem przejrzystość i sprawność tych procesów? Niełatwa sprawa.

Wybory się odbywają, jasne, ale przecież chaos prawny wokół nich nie zniknął, podobnie jak zagrożenie epidemiologiczne związane z ich przeprowadzeniem.

W parlamencie ważyć się będą w najbliższych dniach losy i kształt propozycji wsparcia dla osób bezrobotnych – propozycji dziurawej, niepełnej, nierównej. W kolejnych miesiącach będzie trzeba dalej rozmawiać o podnoszeniu gospodarki, realnym wspieraniu pracowników i pracownic, łataniu dziur w rządowych tarczach, prawie pracy, pomocy socjalnej (choćby waloryzacji wysokości 500+)…

Ludzie niebawem ruszą na wakacje. Ruszą? Czy będą mieli za co? Jak ochronić branżę turystyczną w Polsce przed katastrofą, a pracownikom i pracownicom oraz ich dzieciom zapewnić możliwość wypoczynku?

Trwa susza. Za rok pewnie przyjdzie kolejna. Na stole jest kilka propozycji dotyczących fundamentalnej dla Polski sprawy, czyli naprawy systemu retencji wody. To dobry pretekst, by porozmawiać szerzej o ekstremalnych zjawiskach pogodowych wywołanych zmianami klimatycznymi oraz o tym, jak tym zmianom przeciwdziałać.

Od kilku miesięcy toczy się – choć w cieniu pandemii – dyskusja nad ochroną dzieci przed przemocą seksualną, między innymi ze strony ludzi Kościoła. Problem jest realny i ogólnospołeczny (choć w Kościele ma swoją dodatkowo upiorną specyfikę) i potrzebuje choćby namiastki zgody ponad podziałami.

Wrócił temat reprywatyzacji i pomysłów na to, jak ostatecznie – po trzydziestu latach! – rozwiązać ten problem, zadośćuczynić krzywdom lokatorów i lokatorek, przeciąć patologie, ukrócić przestępcze praktyki. To mógłby być przyczynek do szerszej rozmowy o prawach lokatorów i lokatorek czy polityce mieszkaniowej – wciąż w Polsce nie tyle kulejącej, co ledwo się wlokącej.

W Stanach Zjednoczonych, czyli państwie, na sojusz z którym polskie władze postawiły w polityce międzynarodowej, trwają ogromne napięcia społeczne. Dodatkowo – także tam trwa kampania wyborcza. Prezydent USA zapowiada zmiany dotyczące obecności wojsk amerykańskich w Europie, które są ważnym elementem polskiego bezpieczeństwa, jak i stabilności całego NATO.

Unia Europejska chce po raz pierwszy w historii zadłużyć się jako całość. Przygotowywany jest potężny fundusz na wsparcie krajów dotkniętych skutkami pandemii, duża jego część ma trafić do Polski, duża jego część ma mieć formę dotacji, a nie pożyczki, całość długu mają ostatecznie spłacać solidarnie wszystkie kraje Unii. Jakie powinno być stanowisko Polski w tej sprawie? Co dalej? Czy jest to szansa na pogłębienie integracji?

Jest o co pytać. Jest o co się spierać.

Pytanie o przygotowanie do I Komunii Świętej w szkole było być może najbardziej absurdalnym pytaniem w historii debat wyborczych w Polsce

A potem przychodzi debata przed wyborami prezydenckimi. I o co pyta rządowa (bo przecież nie publiczna) telewizja? Jakie kwestie uznał redaktor Adamczyk za najważniejsze w tym czasie?

Pytanie o uchodźców i uchodźczynie, zadane w tonie „dyktatu Unii” i „fali”. Czyli pytanie, na które znamy odpowiedzi wszystkich tych kandydatów, bo przecież temat jest obecny w polskiej debacie publicznej od dobrych kilku lat. Los uchodźców i uchodźczyń jest ważny. Ale pytanie żywcem wyjęte z 2015 r. nie pomoże nam zbliżyć się do jego poprawy.

Pytanie o wprowadzenie w Polsce euro, co na dziś – w obecnej sytuacji międzynarodowej i gospodarczej – jest totalną fantasmagorią, sprawą trzeciorzędną z perspektywy rozmowy o Unii, polityce europejskiej i integracji.

Pytanie o obowiązkowość szczepionek na koronawirusa, których póki co ciągle nie ma!, by pogłaskać antynaukowe środowiska stojące za sprzeciwem wobec szczepionek jako takich. Bez pytania o szereg innych działań związanych z pandemią – to jedno o bliżej nieokreśloną przyszłość nie ma sensu.

Wesprzyj Więź

Pytanie o małżeństwa jednopłciowe – o tyle bezsensowne, że przecież 9 na 11 uczestników debaty już na nie odpowiedziało w pierwszej debacie, którą prowadził ten sam redaktor Adamczyk. Do tego zadane w formie: „a prezydent Warszawy powiedział…”.

No i, jakby powiedział klasyk, „truskawka na torcie” – być może najbardziej absurdalne pytanie w historii debat wyborczych w Polsce – pytanie o przygotowanie do I Komunii Świętej w szkole.

Ta debata była nudna, formalnie nieznośna (jak zwykle w przypadku debat 11 osób z minutą na każdą wypowiedź), niewiele wnosząca. Ale przede wszystkim była ta debata kompromitacją dziennikarstwo. Spośród tylu ważnych tematów niełatwo wybrać najważniejsze. Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że redaktor Adamczyk zrobił to źle. Przez niego ta debata miała jeszcze mniej sensu. Bo nie mieliśmy okazji poznać choćby skrótowych poglądów kandydatów na prezydenta na sprawy naprawdę ważne dla państwa oraz obywateli i obywatelek.

Podziel się

Wiadomość

Całą treść przesłoniły te idiotyczne – nauczycieli i nauczycielek, pracowników i pracownic, lokatorów i lokatorek, uchodźców i uchodźczyń(!!!!!!), obywateli i obywatelek.
No, mistrzostwo świata!
A…jako kobieta czuję się obrażona wymienieniem na drugim miejscu

@Gosia
To samo pomyślałem czytając.
Jestem mężczyzną, rozumiem, że autor chciał przez takie wymienianie podkreślić ważność części żeńskiej społeczeństwa ale w takim razie dlaczego są wymieniane te określania jako drugie w kolejności ? A dlaczego nie obywatelek i obywateli, lokatorek i lokatorów etc ?
Przez to wszystko tekst wydaje się kuriozalny.
Obecnie jest moda na zmienianie na siłę różnych zwyczajów językowych ale czy to dobra tendencja ? Nie jestem pewien.