W TVP komunikat był prosty jak maczuga: najważniejszy rywal Andrzeja Dudy jest zwolennikiem filozofii żydowskiego bezbożnika.
Szczerze mówiąc, mało mnie obchodzi, co kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski myśli na temat Spinozy. Pewnie było tak, że ktoś go zagadnął o przekonania religijne, więc Trzaskowski odpowiedział wierszem Zbigniewa Herberta, któremu Spinoza był bliski. I tyle. Sprawa nie warta namysłu, jak w ogóle to, co mówią politycy. Coś sobie chlapną bez znaczenia. To TYLKO politycy, żadni myśliciele. Kiedy wyczują zapotrzebowanie na takie deklaracje, chwalą się, że przeczytali książkę, tak jak fotografują się na tle biblioteczki, żeby podkreślić, że w przeciwieństwie do innych kandydatów im słoma z butów nie wystaje. Nie przywiązywałbym do tego większej wagi.
Czym innym użytek, jaki zrobiła z tej płytkiej, popowej, powierzchownej deklaracji państwowa telewizja. Temat Trzaskowski-Spinoza wałkowano przez dwa wieczory, komentator grobowym głosem omawiał filozoficzne poglądy kandydata KO, na różne sposoby podkreślając dwie cechy jego ulubionego filozofa: jego żydowskość i jego bezbożnictwo. Komunikat był prosty jak maczuga: najważniejszy rywal Andrzeja Dudy jest zwolennikiem filozofii żydowskiego bezbożnika. Więcej: Trzaskowski jest kandydatem nie tylko gorszym od Dudy, ale kandydatem podejrzanym, ponieważ przypuszczalnie nie jest chrześcijaninem. Tak jakby niechrześcijanin nie był godzien zostać prezydentem Polski.
Od poprzedniej kampanii wyborczej, kiedy Andrzej Duda wykorzystał temat Jedwabnego, żeby zasugerować, że jego rywal Bronisław Komorowski chodzi na pasku Żydów, i uciułać w ten sposób kilka procent głosów skrajnego prawicowego elektoratu, politycy PiS nie raz sięgali po temat żydowski, który obok nienawistnej kampanii wymierzonej w LGBT i otwartego nacjonalizmu stał się znakiem firmowym ich rządów. Jak widać, także i teraz nie cofną się przed niczym, byle zachować władzę i wepchnąć Andrzeja Dudę z powrotem na stołek głowy państwa.
Sprawa Spinozy nie dotyczy tylko Rafała Trzaskowskiego. Dotyczy wszystkich niegodzących się na szantaż i brudną grę eliminacjonistów, którzy nie spoczną, póki nie wyrugują z polskiej kultury, polityki i życia społecznego choćby najdrobniejszych śladów żydowskości
Ludzie, którzy na różnym etapie swojej edukacji liznęli filozofię, wiedzą doskonale, że myśl Amsterdamczyka da się interpretować na wiele sposobów. Od ateizmu po konsekwentny deizm, od materializmu po Lévinasowską etykę Innego, od determinizmu po filozofię antynomicznej wolności. Dla jednych Spinoza będzie żydowskim heretykiem, dla innych – pionierem racjonalizmu, myśli liberalnej i nowoczesnego humanizmu, dla innych materialistą, dla jeszcze innych – zdumiewającym i nieoczywistym metafizykiem, dokładnym przeciwieństwem trywialnej spykniczałej, konsumpcyjnej myśli schyłkowego Zachodu. Dla jednych będzie pionierem asymilacji i społeczeństwa bezwyznaniowego, dla innych – twardym elitarystą. Dla jeszcze innych – niezwykle wnikliwym czytelnikiem Pisma Świętego. Z całą pewnością jednym z najwybitniejszych myślicieli europejskiej nowożytności.
Tyle że to wszystko jest nieważne. Dla telewizyjnych propagandystów Spinoza stał się bowiem – jak bywał drzewiej – rodzajem żydowskiej łaty. Propagandyści z TVP, żeby wygrać dla Dudy wybory (pomyślmy chwilę, toż to nie jest żadna gra o złote kalesony, to są tylko wybory prezydenta), nie zawahali się użyć karty żydowskiej – żeby zohydzić kandydata w oczach wyborców. Żeby im powiedzieć: wprawdzie nie doszukaliśmy się informacji, że Trzaskowski sam jest parchem, ale patrzcie, wierzy w boga wymyślonego przez pewnego parcha. Znaczy, że sam jest parszywy i nie powinien zostać prezydentem prawdziwych Polaków.
Dlatego sprawa Spinozy nie dotyczy tylko Rafała Trzaskowskiego. Dotyczy wszystkich niegodzących się na szantaż i brudną grę eliminacjonistów, którzy nie spoczną, póki nie wyrugują z polskiej kultury, polityki i życia społecznego choćby najdrobniejszych śladów żydowskości. Dzisiaj władza (bo trudno wątpić, że telewizyjna kampania zohydzająca Trzaskowskiego robiona jest na zlecenie najwyższych czynników partyjnych i państwowych) robi ze Spinozy żółtą łatę, oznaczając nią obcych – nie pozostaje nic innego, jak ową łatę na siebie włożyć. Dziś ma ona oblicze tego starego XVII-wiecznego myśliciela.
Tekst ukazał się 6 czerwca na Facebooku Autora.
Przecież to jest zwykła kontr-propaganda na którą nie powinno być w Więzi miejsca. Autor sam się podłożył przywołując kampanie prezydencką z 2015 i przemilczając największy eksces antysemicki ostatnich lat (tak dyrektor ŻIH Paweł Śpiewak) jakim było zagranie kartą antysemicką przez Newsweeka przypominającą żydowskie korzenie rodziny Agaty Kornhauser-Dudy. A nuż jakiś ułamek wyborców prawicy zawaha się i nie odda głosu na kandydata PiS? Na wystawie w Muzeum Polin udokumentowano dwuznaczne wypowiedzi Ziemkiewicza i Ogórek, ale nie jednoznaczną akcję tygodnika Tomasza Lisa. Takie są standardy anty-antysemitów. Ostatnio J.Hartman otwarcie cieszył się z powodzenia swojej prowokacji wykorzystującej uprzedzenia do Żydów sugerując, że Andrzej Duda mówi Talmudem. Gdzie byłaś Redakcjo że nie zamieściłaś komentarza oburzonego autorytetu? Czy nie daje to pretekstu do tkania narracji, że walka z antysemityzmem jest traktowana przez jej bojowników instrumentalnie, a ich poglądy w tej materii nieszczere?
Bardzo celnie Pan to ujal. Podoba mi sie Pana sposob prowadzenia mysli przewodniej. Dziekuje!
Piotr Ciompa – nie było żadnej akcji Newsweeka tylko właśnie histeria wywołana przez Karnowskich et co., której Pan również uległeś a i Śpiewakowi różne głupoty zdarzało się gadać.Po prostu tygodnik, opisując rodzinę Prezydentowej, a przecież ta nazwiska się nie wstydzi choć z rodziną własną od lat nie rozmawia, ukazał postać ojca wymienionej, wybitnego polskiego poety pochodzenia żydowskiego jak Tuwim czy Słonimski, który – wraz z Krynickim i Barańczakiem – współtworzył nowofalową poezję polską w latach 70. Przy okazji również współpracownika KORu i twórcę, którego twórczość przenika refleksja nad przeszłością polskich Żydów (vide pierwszy w Polsce wiersz, choć nie wprost, o Jedwabnym jeszcze z lat 80). I sprawa ta trafiła na podatny grunt. Na zasadzie „złodziej krzyczy łapaj złodzieja” prawicowa szczujnia rzuciła się z hasłem antysemickiego czyt. niemieckiego, a więc nazistowskiego tygodnika, maskując tym samym swój, głęboko ukrywany antysemityzm, a przede wszystkim kierując się obawą, że informacje o Kornauserównie z domu zrażą właśnie taki, ksenofobiczny i nacjonalistyczny elektorat do wyboru Dudy. To jest tak jak z argumentem, że przecież PiS nie jest antysemicki mając tak doskonałe stosunki z Izraelem i wspierając państwo żydowskie na arenie międzynarodowej. No to ja wtedy przypominam, że największym admiratorem państwa Izrael, jako prowadzącego prawdziwie narodową politykę syjonistyczną był niejaki Bolesław Piasecki, którego dziedziców w PiS na pęczki.
Nieprawda,komentarz w TVP dotyczący sprawy Trzaskowski a Spinoza nie zarzuca prezydentowi Warszawy tego że odwołuje się do filozofa żydowskiego pochodzenia lecz do tego że ten filozof był ateistą.Autorzy tego reportażu co prawda stwierdzają że Spinoza był Żydem ale zaznaczają że środowiska judaistyczne dystasują się od przekonan Spinozy dotyczących Boga.Dziennikarze zastanawiają się także jak deklaracja Trzaskowskiego doyycząca Spinozy ma się do deklarowanego przez niego gdzie indziej katolicyzmu.
Polecam dokument Europa The Last Battle