Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Musi wkroczyć Watykan

Tomasz Terlikowski. Fot. Maskacjusz TV / YouTube

Dopóki za pedofilię w polskim Kościele nie weźmie się państwo, dopóki pierwszy biskup nie zostanie skazany za zaniedbanie obowiązków, dopóki nie zbankrutuje pierwsza diecezja, a komputery w pierwszej kurii nie zostaną zajęte przez prokuraturę – dopóty nic się nie zmieni.

To, co teraz napiszę, napiszę z bólem. Kocham Kościół, wychowałem się w Nim i wzrastam. Uczyłem się w Nim myślenia i odczuwania, czytania Ewangelii, otrzymywałem i otrzymuje pokarm życia i przebaczenie grzechów, doświadczałem i doświadczam miłosierdzia. Kościół jest moim domem, moją Ojczyzną.

A mimo to nie mam wątpliwości, po wielu rozmowach, wielu spotkaniach, z ofiarami, duchownymi, prawnikami, po wielu lekturach, a także doświadczeniach ze świata i ostatnich lat w Polsce, że dopóki za sprawę nie weźmie się państwo, i to z całą surowością swojego aparatu, dopóki pierwszy biskup nie zostanie skazany za zaniedbanie obowiązków, dopóki nie zbankrutuje pierwsza diecezja, a komputery w pierwszej kurii nie zostaną zajęte przez prokuraturę, mimo ubolewań, że to atak na Kościół –dopóty nic się nie zmieni.

Zaniedbania, lekceważenie doniesień skrzywdzonych miało przez lata charakter systemowy, obudowane było złą, ale powszechną teologią i duchowością, usprawiedliwiane koniecznością obrony wizerunku, niewiarą w zeznania dzieci, walką z komunizmem, a także kompletną bezradnością. A teraz każdą próbę wyjaśnienia sprawy traktuje się jako atak na Kościół, i jak mantrę powtarza się, że sumienie i ręce ma się czyste.

Zaniedbania, lekceważenie doniesień skrzywdzonych miało przez lata charakter systemowy

Wesprzyj Więź

Nie neguję, że biskupi, kanclerze kurii rzeczywiście mogą tak myśleć, że rzeczywiście mogą nie rozumieć, o co chodzi. I właśnie dlatego dla otrzeźwienia i zrozumienia, co się stało, muszą działać dziennikarze, żeby oddać głos ofiarom, żeby opowiedzieć ich historię, żebyśmy zobaczyli wszyscy ich oblicza, zranione twarze, złamane życie, ale musi wkroczyć również państwo. Z całą surowością prawa i świadomością powagi przestępstwa.

I wreszcie, jeśli zapewnienia Watykanu o walce z przestępstwami seksualnymi mają być traktowane z pełną powagą, musi wkroczyć Watykan. Odwołanie kilku biskupów, zawieszenie innych przywróciłoby wielu świadomość powagi tego, co się przez lata działo.

Tekst ukazał się 2 czerwca na Facebooku Autora.

Podziel się

Wiadomość

Niestety, widzę, że realizowana jest agenda zniesienia tego, jaki jest Kościół. Cel nie jest dostatecznie uzasadniony w pewnych kryminalnych historiach, za które winni powinni ponieść konsekwencje. Ale nie cała instytucja, co postuluje autor.

To jest właśnie podstawowy błąd. Nikt nie karze winnych, bo zawiniła instytucja. Bez głębokich zmian w organizacji a czasem nawet w dziedzinie teologii nic się nie zmieni. Utarte ścieżki myślenia za prowadziły kk na krawędź przepaści.

@Maria

„Nikt nie karze winnych, bo zawiniła instytucja.”

Instytucja ma swoich przedstawicieli, każdy czyn ma swojego bezpośredniego autora, każda decyzja była podejmowania przez konkretne osoby o konkretnych nazwiskach.

Nikt z nich nie „wypełniał niczyich rozkazów” a często wręcz przeciwnie, wbrew przepisom zarówno kościelnym jak i cywilnym narażali bezpieczeństwo dzieci i młodzieży przenosząc bandytę do innej parafii zamiast wsadzać do więzienia.
Teraz niech ponoszą konswekencje.

A czy my nie jesteśmy Kościołem? Są nim tylko biskupi, prezbiterzy? A my, świeccy, to tylko owczarnia, bezrozumna, naturalnie… trzeba nami zarządzać. Efekty jak widać. Nota bene, problem w tym, że księża już decydują – o wielu portalach, gazetach, telewizjach…

Wszyscy jesteśmy kościołem, ale jak jest problem (ktoś złamał nogę bo śliskie schody, remont, przestępstwo..) to Pani nie ma a odszkodowanie niech płaci proboszcz lub biskup. Pani grzechy i wady też ranią kościół, więc plakat ,,Zranieni w kościele” pasuje powiesić na każdym domu.

Zauważalne jest, że i ci którzy nawołują do drastycznych działań, jak i ci, którzy bagatelizują problem zgadzają się, że problem istnieje. To cieszy bo stanowi jakiś punkt wyjścia do rozwiązania i naprawy. Ale czy istnieją wystarczające pokłady dobrej woli ze strony duchownych? Mam duże wątpliwości. Zdarzyło mi się zetknąć osobiście jako rodzicowi z problemem przemocy (nie seksualnej, ,,zwyczajnej” że tak określę) w szkole katolickiej. Działania wg tego samego schematu: wizerunek szkoły na pierwszym miejscu, ochrona funkcjonariusza by chronić wizerunek szkoły, nic z tego, co dziecko mówi nie miało miejsca, a jeśli nawet to jest domniemanie niewinności, manipulacje i kłamstwa, łamanie prawa oświatowego w celu pozbycia się dziecka, procedury ochrony przed przemocą przyjęte przez zakon pozostają na papierze.W rezultacie przekonanie o bezduszności i zdemoralizowaniu księży prowadzących szkołę oraz ich przełożonych, też księży.

Zabijmy chorego albo przynajmniej go spraliżujmy, by choroba go nie męczyła. Zniszczmy lub sparaliżujmy diecezje i zakony, w których byli pedofile. Oto sztuka myślenia emocjami doktora filozofii.

Czasami mam wrażenie, że tu już nie chodzi o biedną ofiarę (która ma 40 lat) ale wykorzystuje się pedofilię żeby skrytykować kościół lub księży za swoje frustracje- każdy za co innego: np. brak rozgrzeszenia, finanse kościoła, prywatne uprzedzenia, antyklerykalizm…itp

@Jan
Takie sugestie pomijają traumę ofiar.
Myślisz, że to ma jakieś znaczenie czy ofiara ma obecnie lat 25, 40 czy 60 ?
Ci ludzie są totalnie rozwaleni emocjonalnie, mają często depresje, są płaczliwi bez wyraźnego powodu, leczą się latami psychiatrycznie etc.
Naprawdę mam wrażenie, że w niektórych nie ma za grosz empatii i jeśli coś takiego nie spotka ich najbliższych (czego nikomu nie życzę!) to nie ma dla nich żadnego problemu !

Wyobraź sobie, że jesteś rodzicem (chyba że jesteś księdzem?) i pomyśl jak byś się czuł gdyby jakiś oblech zmuszał twoje dziecko podstępem do różnych form seksu, straszył je jeszcze, że nie może nikomu powiedzieć nawet na spowiedzi i latami trzymał je „w garści”. Uznałbyś, że sprawcy należy się zrozumienie i miłosierdzie ?

A jakbyś się czuł gdybyś przyszedł zawiadomić o tym fakcie władze kościelne a ktoś by cię stamtąd wyrzucał i przez lata nic ze sprawcą nie robił ?

A co byś pomyślał gdybyś się dowiedział że po twoim zgłoszeniu i braku reakcji ze stron władz ten degenerat wykorzystał jeszcze kilkanaście dzieci ?
Nie czułbyś odrazy do jego przełożonych ? nie czułbyś się także współwinny myśląc, że mogłeś wtedy zrobić więcej ?

To są ludzkie traumy na całe życie. Z tego się już nie wychodzi.
Najgorsze w tym wszystkim jest właśnie brak reakcji bo ci degeneraci mają dostęp wciąż do nowych ofiar. Żaden inny „zawód” (oprócz nauczycieli) nie ma tak wolnego dostępu do dzieci dlatego wśród duchownych rzadko kończy się na jednej ofierze.

Trochę empatii by się przydało.

Panie Janie, powyzej w artykule napisano, że każdą próbę wyjaśnienia uznawano jako arak na kosciół… A Pan ,,ma wrażenie…” W ten sposób nie wyjdziemy z problemu. To co, z winnych zrobimy ofiary?