W żadnej z moich wypowiedzi nie padły słowa przedstawiane przez Małgorzatę Bilską jako moje poglądy.
„Przekroczyli granicę, której przekroczyć nie wolno”. Tak rozpoczyna swój artykuł „Biblia dla homo nieviastus” Małgorzata Bilska. Z tą opinią Pani Bilskiej się zgadzam. Tylko że chodzi o zupełnie inną granicę.
W swoim artykule Autorka przekroczyła bowiem granice elementarnego szacunku wobec osób, o których pisze, granice prawdy, rzetelności i kompetencji. Doceniam, że Autorkę porusza postawa św. Jana Pawła II, który z takim szacunkiem zwraca się do kobiet zebranych na Konferencji w Pekinie. I boleję, że tego szacunku zabrakło ze strony Pani Małgorzaty Bilskiej w stosunku do autorek komentarzy „Biblii dla kobiet”.
Autorka nie zapytała nas o cele, motywacje, intencje, które nam przyświecały. Co więcej to ona, nie wysłuchawszy nas, już wie, dlaczego to zrobiłyśmy, jakie intencje i motywacje nami kierują, jak podstępne mamy cele i jak chcemy uciemiężyć i uwstecznić polskie katoliczki, podając im do ręki „Biblię dla kobiet” i do tego „wykorzystując ją jako młot na feministki”. Które treści przeze mnie wyrażone szkodzą czy wstrzymują rozwój kobiet? Gdzie i w których słowach mojego komentarza widać postawę wrogości wobec feministek?
Biblijne „serce” to nie romantyczny symbol
„Kobieta nie ma prawa do złości, do buntu, do mówienia nie. Nawet, jak słyszy i czyta o sobie bzdury. Musi ją na siłę tłumić” – pisze Bilska, streszczając mój jakoby punkt widzenia. W żadnej z moich wypowiedzi nie padły słowa, które mogłyby sugerować takie teorie. Dalej Autorka kontynuuje: „Złość jest ludzka i nie ma nic wspólnego z maskulinizacją. Jest uczuciem, reakcją na konkretny bodziec. Nie musi się zamienić w agresywne zachowanie. Ktoś, kto nie jest zdolny do słusznej złości, do świętego gniewu, jest okaleczony emocjonalnie i niepełny. Tak się kobiety wychowuje”. W których słowach mojej wypowiedzi dałam czytelniczkom do zrozumienia, że złość jest postawą jedynie męską i kobieta nie może jej wyrażać i przeżywać, że ma ją w sobie tłumić? A tak na marginesie, ani kobiet ani mężczyzn się nie wychowuje, a jedynie wspiera ich samorozwój, o czym od ponad 40 lat mówi andragogika.
Nigdzie w mojej wypowiedzi nie wysunęłam tezy, że kobieta ma być istotą „Aseksualną. Uduchowioną. Ma podobać się kandydatom na męża, słuchać księży”. To jest po prostu kłamstwo. A takimi słowami „streszczone” jest przez Autorkę mój tekst.
Jak można nie zrozumieć treści książki, pisząc recenzję? Tylko jeśli się czyta dany tekst z założoną z góry „tezą”
„Co ciekawe, niewiasta w tekstach autorstwa mężczyzn ma rozum i zdolności poznawcze. Jest… człowiekiem. Według kobiet – Biblii nie czyta (chyba, że sercem) lecz «przegląda w niej jak w lustrze»”.Naprawdę pomijam rozum i zdolności poznawcze? Piszę przecież w swoim tekście: „Piękno nie zaczyna się na twarzy, zaczyna się w głowie, w tym, jak o sobie myślisz…”. O wiele więcej inteligencji potrzeba do zdrowego i obiektywnego wglądu w siebie niż czytania tekstów ze zrozumieniem.
Dowolny komentarz w przypisach do Biblii wyjaśnia w odniesieniu do terminu „serce”, że jest to nie tylko siedlisko uczuć, emocji i przeżyć, ale przede wszystkim siedlisko myśli, woli i sumienia. Nie jest więc niczym upokarzającym, kiedy mówi się, że kobieta czyta Biblię sercem… Używam słowa „serce” w kontekście metody modlitwy słowem Bożym (etap drugi, meditatio), a nie jako romantycznego symbolu, co sugeruje Autorka.
Pani Małgorzata Bilska zachwala książkę „Cała piękna” ks. Krzysztofa Wonsa, której narracja jest oparta na metodzie lectio divina. Ja prezentuję dokładnie tę samą metodę, używając metafory piękna zamiast znanych już nazw łacińskich. Piękna umysłem, czyli lectio – spotkanie intelektu ze słowem. Piękna sercem, czyli meditatio – przejście słowa z głowy do serca. Piękna wolą, czyli oratio – podejmowanie decyzji w świetle słowa Bożego. Piękna ciałem, czyli actio – świadectwo życia.
Jak można tego nie uchwycić, pisząc recenzję? Tylko jeśli się czyta dany tekst z założoną z góry „tezą” – wówczas przyjmuje się treści niestety bardzo wybiórczo, to kwestia selektywnej percepcji.
Dyskutować, ale nie spłaszczać
Czytając artykuł pani Małgorzaty Bilskiej odnoszę wrażenie, że wcale nie chodzi jej o troskę o słowo Boże, bo informacje przez nią podane o wydaniach okolicznościowych są nierzetelne, niepełne, niesprawdzone i przekłamane, ale tę kwestię pozostawiam wydawnictwu Edycja Świętego Pawła. Zarzuty postawione mnie i innym autorkom komentarzy są bardzo poważne, gdyż Autorka zarzuca nam głoszenie nauki niezgodnej z Magisterium Kościoła, jego nieznajomość, czy wręcz wypaczanie.
Zarówno dr Maria Miduch, s. dr. Judyta Pudełko, jak i ja posiadamy misję kanoniczną, czyli nauczamy za zgodą Kościoła i w jego imieniu, i tylko Kościół może poprzez adekwatne struktury weryfikować w jaki sposób to czynimy. Jeśli chodzi o moją posługę w Kościele uważam, że głoszę treści zgodne ze słowem Bożym, z teologią, szczególnie biblijną, duchowości, duszpasterską i antropologią chrześcijańską. W każdej chwili mogę zdać sprawę z mojego nauczania wobec odpowiedniej komisji w Kościele. Nie zamierzam jednak tłumaczyć się osobie, w której curriculum nie mogę odnaleźć minimalnego przygotowania teologicznego, ani nie działającej z ramienia Kościoła i odpowiadać na tak poważne zarzuty, które uważam za nieprawdziwe, kłamliwe i zniesławiające.
Sądzę, że prawdziwym zarzewiem tego dyskursu nie jest ani troska o słowo Boże, ani o Magisterium Kościoła, które zresztą Autorka cytuje również bardzo wybiórczo, według tego, co jest potrzebne do poparcia własnych tez dotyczących roli kobiety w Kościele.
Uważam, że dyskusja na temat obecności i roli kobiety w Kościele jest dziś bardzo potrzebna i sama, kiedy mogę, w takich debatach uczestniczę. Podejmując jednak ten temat, należy uważać, by nie spłaszczać jednostronne dyskusji właśnie przez tego typu wypowiedzi, jak artykuł Pani Małgorzaty Bilskiej.
Celem mojego komentarza duszpasterskiego „Biblii dla kobiet” zatytułowanego „Kobieta apostołką piękna” było ukazanie wartości odkrywania najgłębszej, istotowej tożsamości kobiety poprzez budowanie osobistej relacji z Bogiem w Jego słowie, od wieków znaną – a po II Soborze Watykańskim na nowo odkrytą i propagowaną – metodą lectio divina. I chodzi tu o komentarz duszpasterski, który ma na celu inspirować do dalszych osobistych poszukiwań, a nie wykład czy artykuł naukowy. Stąd język przystępny, ale nie powierzchowny, skoncentrowany na tym, by ukazać w jaki sposób słowo Boże integruje naszą osobowość, przenikając wszystkie jej wymiary: poznawczy, emocjonalny, wolitywny i cielesny, jednak bez roszczenia sobie chęci wyczerpania tematu, który dotyczy duchowości i życia modlitwy.
Tych, którzy są zainteresowani pogłębieniem tematu piękna, będącego nicią przewodnią mojego komentarza, odsyłam do Magisterium Kościoła. Czytelnicy sami mogą się przekonać, na ile nim żyję i je propaguję.
– ukazywanie piękna Boga istotą życia konsekrowanego (Jan Paweł II, adhortacja Vita consecrata 16, 19, 20, 24, 109, 111)
– Maryja „cała piękna” jako odzwierciedlenie Bożego piękna (Vita consecrata 28)
– poszukiwanie Bożego piękna jako konkretna troska o drugiego człowieka (Vita consecrata 75)
– droga piękna jako styl nawrócenia duszpasterskiego Kościoła (Franciszek, Evangelii gaudium 167)
– kontemplacja a piękno, piękno w modlitwie i poszukiwaniu Boga (Kongregacja do Spraw Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Kontemplujcie. Do osób konsekrowanych o śladach Piękna 19-27, 45-46, 49-54).
Polecam także Psalm 45 i Pieśń nad Pieśniami.
Kończąc moją wypowiedź, wyrażam zdumienie i ubolewanie wobec Redakcji portalu Więź.pl, która zdecydowała się opublikować tak niemerytoryczną i przekłamaną recenzję. Ponieważ jako osoba publiczna i działająca na rzecz Kościoła, za przyczyną tej publikacji zostałam zniesławiona, oczekuję przeprosin od Waszej Redakcji.
Przeczytaj także:
„Biblia dla homo nieviastus czy dla kobiet?” – polemika s. Judyty Pudełko,
„Kobiety bez jednego wzorca” – polemika Marii Miduch.
Przepraszamy Autorki tekstów zamieszczonych w „Biblii dla kobiet” za przedstawienie ich pracy na naszych łamach w sposób zniekształcający i wypaczający. Czytelników – za wprowadzenie w błąd – oświadczenie redakcji
Rzeczowa dyskusja o modelu kobiecości serwowanym w Kościele i propagowanych w praktyce duszpasterskiej wzorach relacji męsko-damskich, jak widać, pilnie potrzebna. Cieszy, że s.Anna Pudełko zareagowała na, jej zdaniem, błędną percepcję jej rozważań o pięknie. Nie przypominam sobie natomiast, by kiedykolwiek reagowała na tezy o podporządkowaniu żony mężowi jako fałszywej interpretacji stosunków małżeńskich( co podkreślał Jan Paweł II).Chyba, że sama tak uważa?
Pani Sylwia, chyba żartuje – podobnie jak pani Bilska.
Gratuluję poczucia humoru. Nie oczekuje chyba Pani aby w tym tekście poruszano inne kwestie nauczania Kościoła. Zacznijmy od rzetelności warsztatu i uczciwości intelektualnej zanim zabierzemy się za analizowanie nauczania papieży.
Skoro są trudności z czytaniem ze zrozumieniem i rzetelnością przy prostym, tekście-wstępniaku do wydania Biblii, to jakie są szanse na prowadzenie dyskusji o nauczaniu Kościoła.
Sztafeta pochwały kobiecości. Coś pięknego, zwłaszcza biblijnie, a w odniesieniu do Maryi Matki Jezusa to już „aniołom słów brak”. Szkoda – jak życie pokazuje, że przeważnie w sferze duchowej, a zwłaszcza teoretycznej. Nie o Biblię te zaklęcia, nie o fakultety, ale że kobieta niewolnikiem być nie może. Chyba nikt się nie obrazi.
Człowiek niewolnikiem być nie może – kobieta i mężczyzna w człowieczeństwie są równi. Jeśli więc ktokolwiek uprzedmiotawia, zniewala, manipuluje, poniża drugą osobę ma problem ze swoją prawdziwą tożsamością, problem z człowieczeństwem.
Ale ta Biblia miała mieć komentarze dla prostych kobiet, więc uważam, że dziennikarka ma prawo rozumieć słowa “piękno” I “serce” wg znaczenia w j. polskim, a nie łacińskim i hebrajskm tak jak to rozumie teolog. Ja czytałam tylko niewiele tych komentarzy do Biblii dla kobiet i sorry, nie wyciągnęły mnie. Może gdybym wszystkie przeczytała? Jako prosta kobieta bardziej się odnajduję w pełnych wściekłości tekstach Bliskiej, niż tym spokojnym wywodzie siostry. Pewnie siostrze niesłusznie się oberwało za grzechy Kk. Ale autorkę rozumiem, bo po ostatnich wydarzeniach też przepełnia mnie wściekłość na ludzi Kościoła. Kiedy bycie w katoliczką staje się jak paląca rana, to każdy, kto tej wściekłości nie podziela wydaje się podejrzany. Taka głowologia. Pewnie niesłusznia, ale ból istnienia w kk jest teraz nieznośny.
Albo z tym posłuszeństwem Maryi i Abrahama. Oni byli posłuszni wewnętrznemu głosowi serca, który rozpoznali jako głos Boga. Bezczelnie szli za swoim przekonaniem, którego żaden ksiądz im nie musiał potwierdzać. A nam wpajano w kk, że posłuszeństwo Bogu, to słuchać księży, bp i innych kierowników, bo nasze własne myślenie zawsze sprowadzi na złą drogę. Zapewne jest to rozumienie potocznie, które każdy teolog wyśmieje, ale dziwnym trafem większość tak to rozumie. A takie rozumienie zaprowadziło Kk na straszne manowce pedofilii, itp. Nie wątpię, że dla siostry to nic odkrywczego, ale trzeba to wytłumaczyć, bo nie dla każdego to jest takie ewidentne.
Z innej beczki- fajnie byłoby gdybyście obie pane podyskutowały o Kościele, Biblii, traktowaniu kobiety itp., tylko tak normalnie, bez walenia się po głowach cytatami, tytułami książek i CV. , żeby prosty człowiek mógł zrozumieć, czy myślicie tak samo czy jednak inaczej.
Jaki to że wychodzą skandale pedofilskie ma do ciężkiej nędzy związek z tym że jedna osoba przeinacza kompletnie sens wypowiedzi drugiej osoby i hejtuje tę przeinaczoną wersję w miejsce oryginyłau?!? Jeśli Pani uważa że to jest spoko tylko dlatego że jest “wściekłe” i łatwe do zrozumienia to …może Pani tak uważać. Ale nie przydaje to tekstowi Bilskiej ani odrobiny rzetelności. Jeśli chciała wylać na papier swoje luźne frustracje to mogła napisać wiersz. Jako recenzja tekst Bilskiej jest śmiechu warty, co najwyżej.
Cytat: “Zarówno dr Maria Miduch, s. dr. Judyta Pudełko, jak i ja posiadamy misję kanoniczną, czyli nauczamy za zgodą Kościoła i w jego imieniu, i tylko Kościół może poprzez adekwatne struktury weryfikować w jaki sposób to czynimy. Jeśli chodzi o moją posługę w Kościele uważam, że głoszę treści zgodne ze słowem Bożym, z teologią, szczególnie biblijną, duchowości, duszpasterską i antropologią chrześcijańską. W każdej chwili mogę zdać sprawę z mojego nauczania wobec odpowiedniej komisji w Kościele. Nie zamierzam jednak tłumaczyć się osobie, w której curriculum nie mogę odnaleźć minimalnego przygotowania teologicznego, ani nie działającej z ramienia Kościoła i odpowiadać na tak poważne zarzuty, które uważam za nieprawdziwe, kłamliwe i zniesławiające”
Proszę wybaczyć, ale ta postawa jest arogancka. A ja bym bardzo chciała, żeby Autorka wytłumaczyła i odpowiedziała na zarzuty, ja jako czytelniczka, nieobeznana w dokumentach KK. Chyba mam do tego prawo?
Niestety, wszystkie trzy teksty są emocjonalne. I niestety nie do końca przemawiają do argumenty Sióstr…
Pani Mario,
Kosciół “nie poszedł na manowce pefofilii, itd.”, bo zawsze miał niezmienną ocenę moralną tych czynów. To, że w Kościele bywają pedofile, alkocholicy, seksocholicy, rozwodnicy, to nie znaczy, że Kościół poszedł na manowce.
Poza tym w tekście Bilskiej znajdują się przekłamania i insynuacje. Zatem na takim poziomie sam nie chciałbym dyskutować, bo to magiel i potrzeba udowadniania, że nie jest się wielbłądem. Stąd Siostry przypominają swoje kompetencje.
Idzie Pani tym samy tropem co Bilska z tą różnicą, że na własny rachunek. Pani Bilska zaś nadużywa zaufania redakcji(w mojej ocenie)
Panie Stanisławie,
po prostu przeczytałam, co zostało napisane. Czy wyobraża sobie Pan, że jakiś świecki profesor na recenzję nawet popularnonaukowej książki odpisze, że nie ma zamiaru się tłumaczyć, bo odpowiada jedynie przed rektorem albo dziekanem?
Chciałabym zobaczyć tę publikację, żeby samej móc wyrobić sobie zdanie – ponieważ jej nie znam, nie odnoszę się do tego, czy argumenty recenzentki są zasadne/uczciwe/zgodne ze stanem faktycznym.
Nie rozumiem natomiast do czego Pan nawiązuje w pierwszej części komentarza?
Pani Mario,
tak się sklada, że mojaj żona posiada Biblę dla kobiet, a ja posiadam dwa egzemplarze najnowszego tłumaczenia Bibli Edycji św.Pawła od kilku lat. Nie różnia się one niczym w porównaniu z Biblią dla kobiet poza tekstami dodanymi które “recenzuje” Pani Bilska. A więc o cenzurze nie ma mowy.
Co do pierwszej części mojej wypowiedzi, dokonuje Pani karkołomnej ekstrapolacji grzechów osób(nawet gdy dotyczą osób z hierarchii) i przypisuje je Kościołowi jako wspólnocie.
Kościół to: wspólnota świętych w niebie, czyśćcu i na ziemi. Proszę nie przypisywać grzechów jednostki, całej Wspólnocie Kościoła.
Pozdrawiam.
Zdaje się, że problemem nie jest cenzura Biblii,tylko cenzura nauczania JP II o kobiecie. Pani Bilska zarzucała autorkom wybiorcze potraktowanie jego pism,celowe akcentowanie jednych elementów, przy zignorowaniu innych. Krytykowane teksty chętnie bym przeczytała sama, ale nie mam ochoty inwestować w tę Biblię, bo tę paulistów już mam i szczerze mówiąc,coraz częściej wracam do Tysiąclatki.
Panie Stanisławie,
jak wspomniałam – muszę zajrzeć do egzemplarza, żeby wyrobić sobie zdanie.
A pierwsza część komentarza to jednak chyba nie do mnie, tylko do innej pani Marii.
Ja ostatnio zajrzałam do Wujka zamiast do Tysiaclatki ze względu na piękno języka…
Pozdrawiam!
Osobiście korzystam co najmniej z trzech przekładów Biblii. Tysiąclatki, ostatnio z Edycji św.Pawła, zaglądam także dla porównania do Biblii Brytyjskiej. Zatem pani Bilska zakłada, że kobiety są rzeczywiście nierozgarnięte i nie mają rozeznania co do istnienia innych przekładów z bardziej lub mniej bogatymi przypisami.
Co do zarzutu cenzurowania nauczania – pisałem już o tym – Pani Bilska je interpretuje (wybrane cytaty) w oderwaniu od dokumentu z którego one pochodzą, zakłada jeszcze to, że autorki nie akceptują tych cytatów których nie umieszczają i tym samym cenzurują.
Jeśli Pani czy ja pisalibyśmy na temat miłości w Biblii, najprawdopodobniej wybralibyśmy różne cytaty na których bazowałaby nasze wypowiedzi. Czy jednak byłby uprawniony zarzut wobec Pani czy mnie, że ocenzurowaliśmy Biblię? Właśnie taki zarzut pada w tekście Bilskiej, która do dnia dzisiejszego jest bardzo zadowolona ze swojej pracy.
Czy z osobą która prezentuje takie podejście do opisywanego zagadnienia można prowadzić dyskusję? Obawiam się, że to niemożliwe.
Podawana w polemikach siła argumentu CV ( zwłaszcza tak skonstruowanego jak wyżej) poraża. Tyle, że czytelnik oczekuje talentu. A tego Autorce, albo lepiej Autorkom, ewidentnie brakuje. Pewnie w przypadku osób konsekrowanych chciałoby się jeszcze oczekiwać odpowiedniej formacji duchowej, która miałaby wpływ na kulturę dyskursu, zwłaszcza u osoby wypowiadającej się o pięknie.
Pani Barbaro.
to nie o talent lub jego brak ale o rzetelną krytykę której brak ze strony Bilskiej.
Panie Stanisławie,
Pan wybaczy, ale tekst ( nie tylko tekst) tej Pani jest infantylny. I zgodnie z jego charakterem, tak pokazała go Recenzentka, Pani Bilska. Natomiast tekst polemiczny s. Pudełko utrzymany w tonie arogancji do czytelnika (podobnie jak pozostałe teksty polemiczne) głęboko rozczarowujący, przecząc tym samym jej przygotowaniu zawodowemu i kompetencjom, na które tak hojnie powołuje się w swoim CV, zresztą nadmiernie rozbudowanym, zapewne adekwatnie do “ego”.
Pani Barbaro, Pani Bilska zamiast komentować teksty s. Pudełko, insynujuje że napisały coś czego nie napisały. Następnie krytykuje te przeinaczone wypowiedzi jako rzekomo wypowiedzi autorek. To jest arogancja! To jest śmiechu warte 😉
Drogi Markusie,
Pani Bilska trafnie oddała bylejakość i nieporadność autorską s. Pudełko. Proszę mi wierzyć, że trudno komentować te teksty, bo nie ma czego komentować… Pustka i nicość.
Teksty przyjęte do publikacji w Biblii powinny odznaczać się wyjątkowymi walorami intelektualnymi i estetycznymi. Nie mam na myśli traktatów akademickich, ale dobrze napisane teksty popularyzujące wiedzę. Powinny być powierzone osobom z wyróżniającym się dorobkiem w tym zakresie ( dorobek Autorek tej polemiki jest poniżej przeciętnej, albo znikomy). Teksty Autorek są nieudane, utrzymane na słabym poziomie merytorycznym. Jeden z tekstów jest wybitnie infantylny – na pewno “nie piękny”. Narzucenie czytelnikowi tego rodzaju tekstów w Biblii, narusza jego poczucie estetyki, jest to brutalne wtargnięcie w sferę intymną, wywiązującą się na kartach Biblii. Nie godzę się na bylejakość! Dlatego, drogi Markusie, śmiechu warte jest to, że teksty s. Pudełko w ogóle znalazły się w Biblii.