Powiedziałam mu to prosto w twarz kilkanaście lat temu i poprosiłam go o interwencję. Wręczyłam mu wtedy też list, w którym opisałam dokładnie, co spotkało syna, zostawiając do nas kontakt. Do tej pory nic z tą sprawą nie zrobił, ani raz się z nami nie skontaktował – mówi w rozmowie z Onetem Ewa Hurna, matka skrzywdzonego przez księdza z „Zabawy w chowanego”.
O tym, że negatywny bohater filmu „Zabawa w chowanego” braci Sekielskich bp Edward Janiak zamierzał w sobotę udzielić święceń kapłańskich w kaliskiej katedrze, informowaliśmy w piątek w ciągu dnia. Kilka godzin później, po krytyce i zapowiedzi protestów, nastąpiła zmiana – kuria w Kaliszu ogłosiła, że święceń udzieli bp senior diecezji Stanisław Napierała.
Jak podaje Onet, dziennikarze nie zostali w sobotę wpuszczeni do katedry. Jeden z nich usłyszał od biskupa: – Proszę się modlić i nie stawiać takich oskarżeń. Panie, mów pan prawdę! Jeżeli ktoś chce rozmawiać, musi odpowiednio stawiać pytania. Nie robi się tak, że się wyskakuje. Niech się pan pomodli i zapyta przed Najświętszym Sakramentem: „Czy ja jestem bez winy?”.
Już w piątek wieczorem Andrzej Hurny – jeden ze skrzywdzonych w dzieciństwie przez księdza H., którego historię poznajemy w dokumencie Sekielskich – napisał na swoim Facebooku: „Bp Napierała wcale nie jest lepszy. Do niego skierowała moja mama listy z informacja o molestowaniu”.
W sobotę Ewa Hurna w rozmowie z Onetem potwierdziła słowa syna. O jego krzywdzie dowiedziała się dopiero po latach, ale postanowiła zareagował u ówczesnych władz diecezji. Biskupem był wówczas (do 2012 roku) Stanisław Napierała. – O tym, że mój syn został skrzywdzony przez księdza H., osobiście powiedziałam biskupowi Napierale. To miało miejsce w 2003 lub 2004 r., dziś już dokładnie nie pamiętam. Pojechałam na uroczystości, które miały miejsce pod krzyżem jubileuszowym w Parzynowie, którym przewodniczył właśnie bp Napierała. Całą historię Andrzeja opisałam również w liście, zostawiając w nim kontakt do nas – wspomina. – Gdy uroczystości się skończyły, osobiście podeszłam do biskupa, wręczając mu list. On schował go do kieszeni, wziął mnie na stronę i zapytał, w jakiej sprawie przychodzę. Odpowiedziałam w kilku zdaniach, po czym odszedł do namiotu. Chciałam go jeszcze dogonić, żeby mu to wytłumaczyć, ale Napierała nakazał wtedy dwóm innym księżom, by mnie jak najszybciej od niego odsunęli – dodaje, zaznaczając, że biskup potem wypytywał księży, czy nie jest to rodzina patologiczna.
– Ten człowiek nigdy więcej się do nas nie odezwał, nic nie zrobił, by wyjaśnić tę sprawę i uratować pozostałe dzieci, które zostały skrzywdzone przez H., a dziś wiemy, że w było kilkanaście ofiar tego duchownego w ciągu tylko jednego roku jego „posługi” w parafii pw. Piotra i Pawła w Sycowie. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić bólu i cierpienia mojego syna, ale również innych pokrzywdzonych – mówi Ewa Hurna.
Jak informuje Onet, kobieta dokładnie taką samą wersję zdarzeń przedstawiła w ubiegłym roku w prokuraturze, gdy ruszyło śledztwo przeciwko ks. Arkadiuszowi H. Kuria kaliska otrzymała akta sprawy, więc bp Janiak mógł wiedzieć o winie poprzednika.
DJ
Jak widac, klamstwo ma krotkie nogi! Dziekuje Bogu za Was i za Wasze zaangazowanie po stronie tych, ktorzy sa bici!
Czas nagli. PrzYbywa na liście biskupów, w Gdańsku pewnie do sierpnia nie zmieni się nic. A ból narasta. I bunt. Nie mozna powtarzać bez końca: święty Kościół grzesznych ludzi…j
Na innym portalu czytałem ciekawy wywiad z Tomaszem Grabowskim OP.
Cytat:
„Trzeba pamiętać, że tuszowanie przestępstw jest rodzajem współdziałania ze zbrodniarzem. Trudno jest mi to przyznać, ale jeśli takie sytuacje mają miejsce i nie wyciągamy wobec nich konsekwencji, to godzimy się, aby współwinni zła byli nauczycielami wiary i moralności.”
I tu pełna zgoda. Wreszcie jakiś duchowny pisze oficjalnie, że ci, którzy byli powiadomieni o czynach kryminalnych lub nawet o ich podejrzeniu (!) i nie reagowali na to, są współsprawcami tych przestępstw za które powinni być osądzeni przez sąd powszechny.
Dodatkowo ci obłudni hierarchowie mówią innym o prawdach wiary ? o moralności ?
Jakim prawem ? Siejecie wstyd i zgorszenie wśród wiernych !
Niestety taki rozmiar obłudy jak zaprezentowany tutaj u biskupa to również owoc klerykalizmu: przyzwolenia, przymykania oczu. Przecenianie i wynoszenie na piedestał kogoś, kto dzierży jakiś urząd – niezależnie od tego kim jest i co sobą reprezentuje, z jednoczesnym pobłażaniem mu, wyrozumiałością, zupełnym brakiem krytyki. Dawanie nagród na które nie zasłużył (po prostu je dostaje bo jest biskupem), obdarzanie zaufaniem bez 'zarobienia na nie’ zachowaniem – to wszystko też deprawuje…