Cały czas wierzę, że ksiądz, który mnie skrzywdził, to kościelny margines. Większy problem mam z formacją intelektualną duchownych – mówi Jakub Pankowiak.
Skrzywdzony w dzieciństwie przez księdza Jakub Pankowiak, którego historię poznajemy w dokumencie „Zabawa w chowanego” Tomasza i Marka Sekielskich, udzielił w ostatnich dniach kilku wywiadów.
Pierwszy krok do ocalenia
W rozmowie z Arturem Nowakiem dla „Gazety Wyborczej” przyznaje, że ma wrażenie, iż niechcący bierze „udział w wojnie dwóch światów, w której każda ze stron ma przekonanie, że jest tą dobrą”. „Czuję się wykorzystany jako statysta. Myślę o tych scenach, kiedy liberalni politycy rzucają małymi bucikami, a wiem, że mają mnie gdzieś. To jest obrzydliwe tak samo jak arcybiskup Jędraszewski mówiący, że molestowanie dzieci to wina gejów i lewaków” – zaznacza.
„Najtrudniej jest w Kościele osobom, które mają jakąś świadomość, czym on powinien być. Tym, którzy nie zatracili zdolności formowania jakichś oczekiwań wobec wspólnoty. Możesz się oczywiście w Kościele doskonale urządzić jako ksiądz, co nie sprawia kłopotów ani parafianom, ani przełożonym, ale nie oto w tym chodzi” – mówi. I dodaje: „Kościół żyje posągowymi postaciami kardynała Wyszyńskiego, Jana Pawła II, ale świat się trochę zmienił i stoją przed nami inne wyzwania. Bliski mi jest pomysł papieża Franciszka na Kościół słabych, biednych, ale solidarnych i życzliwych ludzi, który szuka drugiego człowieka, koi jego ból. Takiego Kościoła w kraju jest mało. Choć są wyjątki”.
„Cały czas wierzę, że Hajdasz to kościelny margines. Większy problem mam z formacją intelektualną duchownych. Będąc organistą w kilku kościołach, nasłuchałem się kazań na bardzo marnym poziomie, z wieloma błędami teologicznymi czy historycznymi” – podkreśla Pankowiak. „Kiedy miałem czelność zapytać kaznodzieję, skąd bierze te treści, odpowiedział, że do ludzi trzeba mówić prostym językiem. Czyli że wyznanie wiary trzeba dostosować do oczekiwań klienta, a nie coś temu klientowi podpowiedzieć, spróbować formować jego moralność i postawę przez przykład z góry” – dopowiada.
Bohater dokumentu Sekielskich, który sam zmierzył się ze swoją traumą, radzi innym wykorzystanym, by poszli do psychologa, psychiatry, by zwierzyli się komuś, bo to – jak zaznacza – „pierwszy krok do ocalenia”. „Niech mówią. Nie tylko po to, żeby poczuć ulgę i wyzdrowieć. Przykro mi, jeśli dokładam im brzemię, ale ciąży na nich odpowiedzialność” – przekonuje.
Na pytanie Nowaka, czy odnajduje się w postawie ludzi oburzonych, lecz wiernych Kościołowi, odpowiada: „W stu procentach. My jesteśmy Kościołem. Hierarchia i struktura to odrębna rzecz”. Dopytywany o to, czy wierzy w zmianę w Kościele, zwraca uwagę: „Inaczej wygląda Kościół w małych miejscowościach, inaczej w większych, inny jest wschód i zachód, inne są potrzeby ludzi prostych, inne wykształconych. Wiem od księży, że gdyby przeprowadzić anonimowy sondaż wśród kapłanów, grupa niezadowolonych z tego, jak wygląda Kościół w Polsce, byłaby niemała. Liczę na nich, bo bez ruchu od środka nic się nie zmieni”.
„Zrzuciłem ciężar”
W innej rozmowie, z TVN24, Pankowiak mówi o tym, jak wpłynęła na niego praca przy dokumencie Sekielskich. „Nagrania do filmu były swego rodzaju terapią, która pomogła mi tak naprawdę pozbyć się Hajdasza z głowy i dziś mogę powiedzieć, że już go ze mną nie ma” – wyznaje i dodaje: „Jest mi o wiele lżej, zrzuciłem ciężar. Niestety musiałem zrobić to publicznie, w inny sposób się nie dało”.
Pytany o to, czy ma nadzieję, że jego oprawca zostanie ukarany, odpowiada: „To, że dzisiaj cała Polska się o nim dowiedziała, jest w moim mniemaniu wystarczającą karą i, szczerze mówiąc, na dzień dzisiejszy już niespecjalnie nawet mi zależy na tym, żeby usłyszał jakikolwiek wyrok. To jest człowiek, który ma pięćdziesiąt kilka lat, schorowany, więc nie miałbym żadnej satysfakcji z tego, że będzie siedział w więzieniu”.
Przyznaje też, że nie usłyszał od Hajdasza ani od kurii słowa „przepraszam”, zauważa jednak, że teraz nie miałyby one już takiej mocy jak wypowiedziane wcześniej: „Dziś te słowa będą padać tylko z tego powodu, że ukazał się film i że mleko się rozlało”.
Jak podało TVN24, bohater filmu Sekielskich rozmawiał wczoraj z abp. Wojciechem Polakiem, delegatem KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży, który zapowiedział, że sprawę zaniedbań biskupa kaliskiego zgłosi Stolicy Apostolskiej. Po godzinnej rozmowie Jakub Pankowiak powiedział, że wierzy, iż będzie to początek realnej walki Kościoła z pedofilią i on sam chce w niej brać udział, uczestnicząc w pracach kościelnej fundacji.
DJ
Świetna analiza. Tego podejścia mi brakowało. Problem pedofilii wydaje mi się czubkiem potężnej góry lodowej wewnętrznych grzechów instytucji Kk, której udało się nam wmówić, że jest Kościołem przez duże K. Bycie katoliczką z każdym dniem, z każdą odsłaniającą się małą lub wielką nieprawością boli co raz mocniej…
Współczujemy wszystkim bohaterom filmu… Jakubowi Bartkowi i Andrzejowi bardzo….piszę bohaterom bo tak ich odbieram… Wasza odwaga pozwoli ruszyć tą skostniałą instytucję. Życzę Wam drodzy aby sprawiedliwości stało się zadość ….aby winni ponieśli surowe konsekwencje, należy wyczyścić kościół… nie potrzebujemy księży którzy ukrywają pod sutannami swoje zboczenia alkoholizm czy dewiacje. Pozdrawiam Was i życzę powodzenia w życiu.
I am both overwhelmed by this umpteenth demonstration of the barbarity of the church and most impressed by the courage of the young people it has broken. I admire you brothers, as I do all those facing the unspoken.