Niemieccy biskupi robią to, na co nie potrafili w 1965 roku zdobyć się ich poprzednicy – radykalnie, szczerze i pokornie rozliczają się z niechlubną wojenną przeszłością.
„Co podczas II wojny światowej robił twój dziadek?” – to symboliczne już dla procesu rozliczenia z własną przeszłością pytanie postawili sobie niemieccy biskupi. I znaleźli na nie odpowiedź. Zawarli ją w dokumencie napisanym w 75. rocznicę zakończenia II wojny światowej, przygotowanym przez niemiecką Komisję „Iustitia et Pax”. Dokument czyta się jak odpowiedź na Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku, w którym polscy hierarchowie napisali słynne zdanie „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.
Ówczesna odpowiedź niemieckich biskupów na wyciągniętą pojednawczą dłoń polskich braci w wierze była – z różnych względów – niezadowalająca. Biskupi nie dostrzegli wówczas w polskim orędziu awangardy pojednania i politycznego rozmachu, który z czasem okazał się podwaliną dla zjednoczonej Europy. W zamian za to usprawiedliwiali swoje zachowawcze stanowisko niemożnością występowania w imieniu państwa niemieckiego w kwestii uznania granicy na Odrze i Nysie.
Uwikłani poprzednicy
W dokumencie z 2020 roku niemieccy hierarchowie ani przez moment nie przyjmują postawy usprawiedliwiającej. Radykalnie zmienili ton i treść. Ujmuje szczerość i pokora nowego pokolenia, które w jednoznaczny sposób rozlicza się ze swoimi przodkami. Biskupi piszą, że ich poprzednicy nie wypowiadając wyraźnego „nie dla wojny” i w większości wzmacniając wolę walki i wojennego przetrwania „stali się współwinni wojny”.
Cały dokument składa się z czterech części. W pierwszej – „Teraźniejszość pamięci” – biskupi pokazują, z jakimi konsekwencjami 75 lat po zakończeniu II wojny światowej wciąż zmaga się ludzkość. W drugiej, najbardziej historycznej części opisana została postawa niemieckich biskupów podczas II wojny światowej. Trzecia część jest próbą zrozumienia i wytłumaczenia tej postawy bez jej usprawiedliwiania. I wreszcie czwarta część to wnioski na przyszłość.
Lekcja, którą przerobili niemieccy biskupi, jest ważna dla całego Kościoła: nie wolno mu bratać się z żadną władzą, z żadną ziemską ideologią
Aby zrozumieć swoich poprzedników, którzy wobec nazistowskiego reżimu w większości zachowywali się biernie, a nawet z aprobatą, biskupi stosują klucz teologiczny i socjologiczny. Zwracają oni uwagę, że zachowania ich poprzedników „były zakorzenione w uwikłaniu w narodowego ducha czasów i w kościelnych wyobrażeniach o relacji państwo-Kościół, które rozwijały się w innych realiach historycznych i z teologicznego punktu widzenia nie mogą rościć sobie uniwersalnej ważności”. Skąd się wzięły takie zachowania?
Dokument wskazuje na błędną egzegezę niektórych tekstów Nowego Testamentu (Rz 13,1-7 oraz 1P 2,13) jako źródła pierwszeństwa dla władzy państwowej. Postawę biskupów w III Rzeszy wspierała ponadto nauka o „wojnie sprawiedliwej”, doświadczenie „kulturkampfu” jako potrzeba narodowej lojalności i wreszcie chęć walki ze wspólnym bolszewickim wrogiem. Do tego wszystkiego wspólna Konferencja Biskupów pruskich, bawarskich i austriackich ze względu na swoją wewnętrzną strukturę nie dorosła do stawienia czoła „wyzwaniom narodowego socjalizmu”.
Drogi długie i kręte
Niemieccy biskupi przyznają, że w tak radykalnej ocenie działań swoich poprzedników pomogły im „drogi pojednania”, szczególnie z Francją i Polską. Z 75-letniej perspektywy widać, że były to drogi długie i kręte, nie zawsze i nie od początku zmierzające do dzisiejszej oceny.
Z badań historycznych wynika, że początkowo „ani (niemieccy) biskupi, ani większość katolickich publicystów nie kwestionowali własnej niewinności”[1], za to bardzo ostro krytykowali przesunięcie granicy na Odrze i Nysie oraz poczynania polskiej administracji kościelnej na – patrząc z perspektywy Niemiec – ziemiach utraconych.
Niemieccy biskupi powinni teraz zlecić kompleksowe historyczne opracowanie postawy Kościoła katolickiego w Niemczech podczas II wojny światowej
Również polscy katolicy długo po wojnie nie widzieli potrzeby pojednania. Przeważała powszechna wzajemna niechęć, którą powoli przełamywały dopiero w latach pięćdziesiątych pojedyncze kontakty katolików świeckich, następnie na początku lat sześćdziesiątych pojedyncze homilie biskupów, pielgrzymki pokutne Pax Christi i Akcji Znaku Pokuty, wymiana listów biskupów polskich i niemieckich z 1965 roku, Memorandum Bensberskie z 1968 roku i wreszcie wybór kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową w 1978 roku.
Dziś ta radykalna ocena zachowań swoich poprzedników podczas II wojny światowej doprowadziła niemieckich biskupów – jak piszą w dokumencie – do lepszego zrozumienia misji Kościoła, który jest posłany i zobowiązany, by żądać od każdego państwa i każdego rządu obrony godności każdego człowieka opartej na obrazie Bożym.
Co dalej?
Ze „Słowa biskupów niemieckich na 75. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej” wyłaniają się następujące konkluzje. Po pierwsze, po radykalnym i krytycznym spojrzeniu na postawę swoich poprzedników oraz po przejęciu po nich odpowiedzialności (a nie winy!), niemieccy biskupi powinni teraz zlecić kompleksowe historyczne opracowanie postawy Kościoła katolickiego w Niemczech podczas II wojny światowej, uwzględnić w nim szeroki kontekst działań duchowieństwa i episkopatu a także odważyć się na przedstawienie pozytywnych i heroicznych życiorysów. Sprawa postawy Piusa XII pokazała bowiem, że nie zawsze potwierdza się maksyma „kto milczy, ten się zgadza”.
Po drugie, „narodowy i patriotyczny sposób myślenia” w Kościele pozostaje niebezpieczny także dzisiaj[2]. Lekcja, którą przerobili biskupi niemieccy, jest ważna dla całego Kościoła powszechnego i każdego Kościoła lokalnego: nie wolno mu bratać się z żadną władzą, z żadną ziemską ideologią. Dla Kościoła liczy się tylko Ewangelia i to, co z niej wypływa.
Przy takiej postawie każdy episkopat za kolejne 75 lat z czystym sumieniem będzie mógł odpowiedzieć na symboliczne pytanie nowego pokolenia „Co robił wtedy twój dziadek?”.
[1] B. Kerski, R. Żurek, T. Kycia, „«Przebaczamy i prosimy o przebaczenie»: orędzie biskupów polskich i odpowiedź niemieckiego episkopatu z 1965 roku: geneza, kontekst, spuścizna”, Olsztyn 2006, 9n.
[2] Postulat dotyczy tym bardziej sfery politycznej, co zauważył już w 1965 roku arcybiskup Bolesław Kominek pisząc w prywatnej notatce o stosunkach polsko-niemieckich: „Sposób mówienia nie może być nacjonalistyczny, lecz musi być europejski w najgłębszym znaczeniu tego słów. Europa to przyszłość – nacjonalizmy są wczorajsze. (…) Pogłębienie dyskusji o organizacji rozwiązania federacyjnego dla wszystkich narodów Europy, m.in. poprzez stopniową rezygnację z narodowej suwerenności w kwestiach bezpieczeństwa, gospodarki i polityki zagranicznej”. Cyt. za Kerski, Kycia, Żurek, tamże, 52n.