Konieczna jest profilaktyka i ogromna dyscyplina – alarmuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w wywiadzie dla Onetu.
Prezes Fundacji im. św. Brata Alberta wyjaśnia w rozmowie z Szymonem Piegzą dlaczego to tak ważne, by w czasie pandemii zająć się szczególnie sytuacją w Domach Pomocy Społecznej. „Ryzyko zarażenia w takich domach jest prawie – uwaga! – 30 razy większe. Samo ryzyko zgonu w DPS również jest 30 razy większe, a w ZOL aż 60 razy. To kolosalne zagrożenie!” – mówi.
Jak tłumaczy, „przede wszystkim brakuje odpowiednich środków ochronnych”. „Przez pierwsze tygodnie dyrektorzy domów mogli liczyć wyłącznie na prywatnych darczyńców lub własną pomysłowość. Duże organizacje, jak nasza fundacja, dawały sobie z tym radę. Uruchomiliśmy nawet własną produkcję maseczek. Jednak te mniejsze podmioty pozostały bez wsparcia. Podobnie niektóre samorządy” – relacjonuje i dodaje: „Niestety, widać było jak na dłoni, że pomiędzy poszczególnymi samorządami powiatowymi i miejskimi są wielkie różnice. Niestety wciąż mamy doświadczenia z Polską A i B, a nawet i C”.
Zdaniem duchownego „pandemia wymaga decyzji odgórnych, zwłaszcza że wszystko wskazuje na to, że odcięcie DPS-ów od normalnego życia może trwać miesiące”. „Powiaty nie dadzą sobie z tym rady. To nie tylko kwestia dodatkowego dofinasowania, ale i decyzji, kiedy i na jakich zasadach będą zmiany w zakresie powrotu do normalności” – przekonuje.
Jak długo może trwać powrót do normalności? – pyta Piegza. „Moim zdaniem, najgorsze jeszcze przed nami. Pomimo starań samorządów i społeczników dojdzie do zakażeń w kolejnych DPS-ach i ZOL-ach, a co za tym idzie, do fali zgonów. Konieczna jest więc profilaktyka i ogromna dyscyplina” – odpowiada ks. Isakowicz-Zaleski.
Szef Fundacji im. św. Brata Alberta, odpowiadając na pytanie o największe problemy związane z pandemią, mówi: „Co do polityki, to aż się prosi, aby czas zmagania się z pandemią stał się, jak to bywało w dawnych czasach, pax et treuga Dei, czyli pokojem i rozejmem Bożym. Wiem, że to mało realne, ale z tego względu jestem zwolennikiem przeniesienia wyborów prezydenckich na przyszły rok czy za wprowadzeniem jakieś formy stanu klęski żywiołowej”. Zaznacza jednocześnie, że jest zaskoczony reakcją społeczeństwa, którego „zapał nie wygasł, a przemienił się w trwałą działalność, np. w zakresie troski o seniorów”.
A Kościół? „Mam niedosyt. Z jednej strony, mamy godne podziwu zaangażowanie się wielu sióstr zakonnych, księży i kleryków. Z drugiej strony, brakuje mi zdecydowania i braku inicjatywy ze strony władz kościelnych. Nie chodzi tutaj o wtrącanie się w sprawy państwowe, ale właśnie o to zaangażowanie się. Tutaj słowa to za mało, potrzeba czynów. Także czytelnej empatii” – dopowiada duchowny.
DJ