Spór o to, czy ma to być w maju, czy w czerwcu, w tym roku czy za dwa lata, w takiej czy innej formie – jest już sporem z zakresu „realnej” polityki – uważa metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś i tego już nie komentuje.
Dziś w Katolickiej Agencji Informacyjnej ukazał się wywiad z abp. Grzegorzem Rysiem. Na końcu rozmowy naczelny agencji Marcin Przeciszewski pyta metropolitę łódzkiego, dlaczego hierarchowie Kościoła nie zabierają głosu na temat wyborów prezydenckich, podczas których zagrożenie dla zdrowia i życia może być o wiele większe niż podczas liturgii w świątyniach.
„Wybory powinny zostać zorganizowane wtedy, kiedy nie będą grozić zdrowiu i życiu obywateli oraz gdy będzie im towarzyszyć gwarancja ich demokratycznego przeprowadzenia. To jest poziom dobra wspólnego i wynikających zeń ocen moralnych” – odpowiada abp. Ryś.
Metropolita łódzki mówi, że jedynie powtarza oświadczenie przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego z 3 kwietnia. Abp Gądecki nie pisał jednak nic o terminie wyborów. Apelował jedynie „do wszystkich ugrupowań i komitetów wyborczych o ograniczenie i czasowe zawieszenie wszelkiej rywalizacji politycznej dotyczącej wyborów prezydenckich” oraz o porozumienie ponad podziałami.
Abp Ryś nie chce dyskutować o tym, kiedy konkretnie mogłyby się odbyć wybory. „Spór o to, czy ma to być w maju, czy w czerwcu, w tym roku czy za dwa lata, w takiej czy innej formie – jest już sporem z zakresu «realnej» polityki, i w jej kategoriach byłaby interpretowana jakakolwiek nasza wypowiedź” – kończy w rozmowie KAI metropolita łódzki.
W podobnym tonie wypowiadał się niedawno abp Wojciech Polak, prymas Polski. W rozmowie Radia ZET mówił, że nie chce rozstrzygać kwestii politycznych, ale „jeżeli jest ryzyko dla życia i zdrowia, to nie powinniśmy narażać ani siebie, ani innych”. Zdaniem abp. Polaka „nie mamy prawa wyciągać ludzi z domów, wywoływać ich, kiedy mówi się, że jedyną racjonalną rzeczą na ograniczenie pandemii jest bycie w domach”. Pytany o to, czy weźmie udział w wyborach, jeśli odbędą się 10 maja, prymas odpowiedział: „Tego nie wiem, ale nie będę narażał swojego życia i zdrowia”.
JH
Ja to nazywam pisk myszy na temat.Atemat wymaga ryku lwa.
Abp. Ryś nie zna się na chorobach zakaźnych, ale Kościół ma własne szpitale i własne uczelnie. Zatrudnia w nich dostatecznie dużo specjalistów by wypracować stanowisko merytoryczne i wypowiedzieć się konkretnie. Jeżeli każdy termin i każda forma wyborów jest jednakowo groźna (lub niegroźna) to rzeczywiście można by twierdzić, że to spór polityczny, w którym Kościół nie powinien zabierać głosu. Jeżeli jednak tak nie jest, to chodzi o zdrowie i życie ludzi, a w takim razie wypowiadanie banałów jest fatalnym zaniedbaniem podstawowego moralnego obowiązku.
Po wielu wypowiedziach – jeszcze jedna nie wnosząca nic do sprawy – nie dziwi. Problemem jest nie to, kiedy będą wybory, tylko po co one mają być. Ci, którzy uważają, ze panstwo powinno przystanąć i obejrzeć wszystko w telewizorze, powinni może (bo mają troszkie czasu) obejrzeć sobie film Surogaci albo po prostu Matrix… I tego proszę nie podkreślać wężykiem.
Niektórzy ksieza powinni isc na 8 godzin do pracy i zalozyc rodziny jak sw Piotr- tak dla pokory
Hmm, wydaje mi się że to jest czas na bardziej zdecydowany głos Kościoła. Wybory w maju, w formie korespondencyjne stwarzają bardzo dużo przestrzeni do nadużyć. A na zło Kościół powinien stanowczo reagować. Co jeśli w domu jest przemoc domowa? Wtedy osoba, która jest dominująca w domu, bez problemu zagłosuje za wszystkich! Co jeśli listonosz nie przyniesie pakietu, nawet przez przypadek – przez brak potwierdzenia odbioru głosujący nawet nie ma jak tego udowodnić. Co jeśli babcia z dziadkiem są na przykład w DPS i życzliwe dziecko zagłosuje za nich? Pesele niektórych osób publicznych też można znaleźć w internecie i za nich zagłosować! Tych pytań naprawdę jest dużo i tak nieuczciwej kampanii i propozycji głosowania dawno nie było. To jest czas na bardziej konkretne reakcje, Kościoła również!
Bardzo dobrze robi. Niech ręka boska go broni przed angażowaniem się w polityke. Tyle się mówi, że Kościół nie jest od polityki, prawda? Że nie powinien się angażować? No więć G.Ryś się nie angażuje – bo polityka to nie jest jego sprawą.
Gdyby powiedziałby coś przeciwko rządzącym ludzie po przeciwnej stronie politycznej używali by go jak tarana, mając kompletnie w dupie jego wartości i osobe. Rządząca wierchuszka i jej klakierzy w Kościele zadbali by by niszczyć i torpedować jego przedsięwzięcia.
W polityce, gdzie się nie odwrócisz tam wszedzie jest szambo czy taka opcje czy inna, a od protestowania jest opozycja i my wszyscy a nie księża :). Wole patrzeć jak cicho robi to co inni biskupi nie robią. Jego obowiązkiem jest opieka na diecezją i kilkoma setkami księży jemu powierzonymi i z tego powinien byc rozliczany i oceniany.