Zima 2024, nr 4

Zamów

Kard. Krajewski apeluje do księży i biskupów: Wyjdźcie na ulice do bezdomnych, otwórzcie im swoje domy

Kard. Konrad Krajewski podczas konsystorza w Watykanie 28 czerwca 2018 r. Fot. Archidiecezja Łódzka

Jeśli my się nimi nie zajmiemy, to nikt inny dzisiaj nie ma większych możliwości – mówi jałmużnik papieski.

Kard. Konrad Krajewski w rozmowie z Radiem Watykańskim zauważa, że w czasie pandemii koronawirusa mniej świeckich wolontariuszy może pozwolić sobie na pomoc potrzebującym. – Wielu z nich ma w domach małe dzieci i osoby starsze, więc trzeba zrozumieć ich obawy – wyjaśnia.

W tej sytuacji hierarcha widzi przestrzeń do działania dla duchownych: księży, biskupów i kardynałów. Przypomina, czego nauczył się od papieża Franciszka. – Musimy zawsze myśleć, czego biedni potrzebują. Dziś oczekują naszego wsparcia, ponieważ wszystko jest zamknięte. Musimy zadbać, aby mieli się gdzie umyć i co jeść. Księża mają teraz najlepsze możliwości, aby pomóc bezdomnym – uważa.

Wesprzyj Więź

– Jeśli my się nimi nie zajmiemy, to nikt inny dzisiaj nie ma większych możliwości. Zapraszam wszystkich kardynałów, biskupów i księży do wyjścia na ulicę i pomagania tym ludziom, a także do otwarcia im swoich domów, żeby mogli skorzystać z toalet i zadbać o higienę osobistą. Kiedy siedem lat temu obejmowałem urząd jałmużnika papieskiego, Ojciec Święty powiedział mi, że mam być biskupem ulicy, że mam sprzedać swoje biurko i wyjść na ulice – wtedy nie bardzo wiedziałem, o co mu chodzi. Teraz wiem doskonale – mówi jałmużnik papieski.

I dodaje: – Trzeba być z ludźmi, bo tylko wtedy wiadomo, czego oni potrzebują. Pomaganie zza biurka może być fatalne w skutkach – ja będę się czuł dobrze, bo pomagam, ale może okazać się z czasem, że ta pomoc wcale nie była dla nich, że dałem im to, czego oni dzisiaj zupełnie nie potrzebują. To, czego potrzebują nasi biedni, można zauważyć tylko wtedy, kiedy się z nimi jest. Podobnie jest z rodzicami. Wiedzą wszystko o dziecku tylko wtedy, kiedy są w domu i spędzają z nim czas, natomiast gdy ich nie ma, to potem okazuje się, że ciężko pracowali dla dzieci, ale to wcale nie służyło rodzinie.

KAI, DJ

Podziel się

1
Wiadomość

Długo żyję na tym świecie,wiele widziałem,wiele doświadczyłem. Już o tym pisałem,ale powtórzę jeszcze raz.Był taki czas,że my z żoną byliśmy bezrobotni,długi czas.W domu dwoje uczących się dzieci,było bardzo trudno i wtedy miałem różne myśli.Jednak przetrwaliśmy.Jak zawsze przyjmowaliśmy księdza po kolędzie,oni znali naszą sytuację,ale nikt nie pomógł, nawet nie zaproponował pomocy. Dziś już jest dobrze,mamy emeryturę,dzieci skończyły studia,założyły swoje rodziny jesteśmy szczęśliwi,ale w sercu zadra została.Dlatego nie wierzę,temu”jałmużnikowi papieskiemu”niestety.

Tak się zdarzyło, że jedno z popołudni spędziłam w tym roku z kardynałem Krajewskim wraz ze znajomymi i swoją rodziną. Wspólnie spożywaliśmy posiłek z bezdomnymi. To jest właśnie świadectwo!

Oni zaproszą bezdomnych .Koza sito obrosl w piórka , za wiele u nich potrzeba luksusu , aby się zająć bezdomnymi .Oni potrzebują luksusu i mamy.Kosciol , wiara została wypatrzona nieodwracalnie .Ludzie prawdziwie wierzący i MYSLĄCY już dawno kościół w Polsce i na całym świecie pożegnali.Wiare i tradycje mają w sercu o manifestują ja normalnym życiem.