Fatalną przysługę oddają Kościołowi ci, którzy zabiegają o przywileje dla niego, albo te przywileje nadają – pisze ks. Adam Boniecki w „Tygodniku Powszechnym”.
W swoim najnowszym edytorialu redaktor senior „Tygodnika Powszechnego” zwraca uwagę, że bulwersujące dla społeczeństwa okazały się nie restrykcje nałożone na nie przez rząd w walce z pandemią koronawirusa, ale zapowiedź ich rozluźnienia, planowane zwiększenie (od 12 kwietnia) dopuszczalnej liczby uczestników obrzędów religijnych. Domagali się tego – jak wymienia marianin – między innymi Antoni Macierewicz i Bogusław Rogalski, szef Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.
Duchowny zauważa, że choć rozluźnienie ograniczeń nie nastąpiło (w ubiegły czwartek limit 5 osób w kościołach został podtrzymany, wcześniej wyraźnie apelował o to abp Wojciech Polak, prymas Polski), „eksplodowała długo gromadzona irytacja na Kościół”, zaś „w pamięci ludzi zostało, że w kontekście wciąż zaostrzanych restrykcji, wbrew logice walki z wirusem i właściwie nie wiedzieć czemu, Kościół znów zabiegał o to, by być beneficjentem przywilejów”.
Zdaniem ks. Bonieckiego, „sprawa ta pokazuje, jak fatalną przysługę oddają Kościołowi ci, którzy zabiegają o przywileje dla niego, albo te przywileje nadają”.
Jak przypomina, „w PRL-u wielki autorytet Kościoła wynikał m.in. stąd, że był wciąż szykanowany przez władzę. Był po tej samej stronie, co bici”. „Oczywiście, nie życzę Kościołowi szykan, a tym bardziej prześladowań. Jednak nie życzę też sukcesów rozumianych jako przywileje” – dodaje.
DJ
Księdza Bonieckiego nie posądzałem, choćby z racji jego wieku i doświadczenia, o przyłączanie się do nurtu protestantyzujących Kościół duchownych – modernistów. I zachwalanie inspiracji masońskich, zmierzających do utrwalenia kilku zbitek pojęciowych. Po pierwsze, że to w kościołach jest siedlisko (a może i źródło) epidemii,więc przebywanie w nich jest znacznie bardziej niebezpieczne niż jazda autobusem lub zakupy w markecie. Po drugie (i groźniejsze), że wirtualne transmisje są ekwiwalentem realnego udziału we Mszy św. Wszak wszystko to rzecz umowna. Taką tezę po cichu lansują: prymas Polak, niektórzy jezuici i pewni „księża profesorowie”. Mszę św. możesz obejrzeć w telewizji, spowiedź zastąpić „żalem doskonałym”, a Komunię św. – Komunią „duchową”. Ksiądz raczy nie widzieć różnicy? Jeśli tak – szczerze współczuję.
Tak, zrównanie Kościoła z Biedronką i autobusem to ogromny przywilej. Dobrze, że chociaż Ksiądz katolicki szykan temu Kościołowi nie życzy, bo przecież by mógł.
Z Kościoła Biedronkę robią Ci, którzy żądają przywilejów. Handlują ludzkimi duszami w zamian za dostęp do władzy. Ale zawierzmy los Kościoła Chrystusowi, który niegdyś przegnał przekupniów ze Świątyni
Nie jest to ekwiwalent lecz konieczność chwili w czasie zagrożenia.A „niektórzy jezuici etc, robią wszystko aby wierni nadal mogli uczestniczyć w czynnym życiu Kościoła i chwała Im za to!
Dziękuję Bogu że są tacy kapłani jak Ks.Adam Boniecki . To pomaga nie odwracać się od instytucji ale świadomie szukać dróg na bezdrożach. A Ks.Adamowi Bonieckiemu dziękuję za każde Jego słowo które przeczytałam lub usłyszałam. Wielka w nich miłość do Boga i do człowieka. Dziękuję.
Ja dziękuję za to że Ksiądz jest!!!!!….zgadzam się z Ewą ✌️
Więcej złego wynika z wypowiedzi ks.Boneckiego niż z przywilejów jakie dostaje od Rządu.Opozycja dostaje narzędzia do walki z kościołem, a wierni popadają w ko sternację. Ale to Bóg wyważa, czego było więcej : czy ks . Bonecki zaganiał owieczki do zagrody, czy je wypuszczal na ich zgubę. Stary człowiek się nie zmieni, tylko utwierdza sie w swoich przeświadczeniach, ale teraz kiedy niewiele czasu pozostało, należało by to przemyśleć