Jesień 2024, nr 3

Zamów

To szaleństwo zmuszać do tego cyrku uczniów i nauczycieli

Od lewej premier Mateusz Morawiecki, rzecznik rządku Piotr Müller oraz minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Warszawa, 20 marca 2020 r. Fot. Adam Guz/KPRM

92 proc. szkół miało być przygotowanych do zdalnego nauczania. Na podstawie jakich danych powstał ten wniosek? Dziś widzimy, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.

Drodzy nauczyciele i rodzice, piszcie do nas o własnych doświadczeniach z nauczaniem on-line

Nauczyciele skarżą się, że już pierwszego dnia zdalnego nauczania padły Librus, Vulcan, Microsoft Teams. A Messenger i Facebook od rana ledwo zipał… bo jak poprzednie narzędzia zawiodły, to nauczyciele próbowali i tymi sposobami udowodnić, że pracują. To jakieś szaleństwo zmuszać dzieci, nauczycieli i coraz mocniej przeciążonych i w wielu przypadkach również pracujących zdalnie rodziców do brania udziału w tym cyrku.

Przedstawiając założenia ustawy o nauczaniu zdalnym, nikt w Ministerstwie Edukacji nie zastanawiał się, jak mają zrealizować je dzieci z placówek opiekuńczo-wychowawczych, dzieci z rodzinnych domów dziecka, których nie stać na zakup komputera i stałego łącza zdolnego wytrzymać pracę kilkunastu, czasem kilkudziesięciu osób jednocześnie. Placówek, które podczas kwarantanny nie zakupią każdemu dziecku smartfona z dostępem do internetu.

Dzieci, które mają pecha urodzić się w rodzinach dysfunkcyjnych lub biednych – znów dostaną lekcję od życia, a w zasadzie od MEN, pokazującą, że lepszym zawsze będzie lepiej, a one zawsze będą miały pod górę

Myślę o rodzicach dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, którzy również mają obniżone możliwości intelektualne, o babciach samotnie wychowujących wnuczki, które stały się dla nich rodziną zastępczą po różnych przykrych wydarzeniach rodzinnych.

Myślę o miejscach, w których nawet GPS traci swój zasięg i nie można sobie udostępnić hotspota, bo nie ma czego udostępniać. Myślę o tych miejscowościach, w których kiedyś prowadziłam szkolenia rad pedagogicznych. I o chwilach, kiedy z przerażeniem odkrywałam, że tam nic nie działa, niczego nie ma. Zostają tradycyjne metody nauczania.

Myślę o tych wszystkich ludziach, bo potrafię wczuć się w ich położenie. Czy ktoś w MEN myśli?

92 proc. szkół miało być przygotowanych do zdalnego nauczania. Na podstawie jakich danych powstał ten wniosek? Dziś widzimy, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. W takim razie te 92 proc. placówek jest przygotowanych do czego? Do udawania, że to, co teraz robią, ma sens? Nie ma! Absolutnie żadnego!

Nauczyciele bojąc się o swoje wynagrodzenia, słysząc ministerialne słowa „otuchy”, żeby pokazali, że nie tylko potrafią strajkować, będą robili wszystko co w ich mocy, by udowodnić, że na te pieniądze zasługują.

Rodzice, którzy mają więcej niż jedno dziecko i sami zostali zobowiązani do pracy zdalnej, będą wściekać się na ilość materiału zadanego do realizacji, brak możliwości pogodzenia wszystkich obowiązków, wytchnienia i odpoczynku.

Dzieci, które mają pecha urodzić się w rodzinach dysfunkcyjnych, biednych, które straciły wcześnie swoich rodziców – znów dostaną lekcję od życia, a w zasadzie od MEN, pokazującą, że lepszym zawsze będzie lepiej, a one zawsze będą miały pod górę.

Jak mają zrealizować nauczanie zdalne dzieci z placówek opiekuńczo-wychowawczych, z rodzinnych domów dziecka, których nie stać na zakup komputera i stałego łącza?

Nierówności społeczne pogłębią się jeszcze bardziej, gdy dojdzie do egzaminów ósmoklasisty i maturalnych. Jak przygotować ma się do tych egzaminów samodzielnie młody człowiek mieszkający w rodzinie z problemem alkoholowym, mający rodziców niepełnosprawnych intelektualnie, dysfunkcyjnych, kiedy problemem jest już samo odizolowanie społeczne i konieczność wytrzymania w domu rodzinnym? Jak silną wolą będzie musiał wykazać się ten, którego rodzice piją i biją się każdego dnia, a nauczyciel organizuje webinar i każe uruchomić kamerę obnażającą całe jego domowe nieszczęście przed kolegami z klasy?

A co ma zrobić dziecko z depresją i myślami samobójczymi, które każdego dnia dzięki ministerialnej próbie malowania trawy na zielono przekonuje się, że nic nie wie, niczego nie rozumie, nic nie znaczy? Czy MEN pamięta te przerażające statystyki, że Polska jest na drugim miejscu w Europie pod względem liczby samobójstw wśród dzieci i młodzieży? To nie jest tak, że pojawienie się koronawirusa zneutralizowało wszystkie inne problemy dzieci!

Mogłabym pokusić się o stwierdzenie poparte badaniami naukowymi, że już sama długotrwała izolacja może prowadzić do pogorszenia zdrowia psychicznego u osób niewykazujących wcześniej podobnych trudności, a w przypadku istniejących wcześniej problemów tylko je wzmocni. Tak więc dziecko lękowe może zacząć panicznie bać się o to, że jego rodzice nie wrócą z zakupów, umrą, nie dotrą do domu z pracy. Dziecko agresywne, nadpobudliwe, przeładowane nadmiarem obowiązków i koniecznością nieustannego kontaktu z wysokimi technologiami może zacząć sprawiać jeszcze większe problemy wychowawcze. Te problemy będą narastać! Skoro z niektórymi trudnościami nie mogli poradzić sobie specjaliści i terapeuci w różnego rodzaju placówkach i ośrodkach, to jak ma uporać się z tym rodzic zmuszony do ślęczenia z dzieckiem przed komputerem i odhaczania kolejnych zadań z podstawy programowej?

A co z dzieckiem, które mając 14-18 lat, opiekuje się piątką swojego młodszego rodzeństwa, bo rodzice muszą iść do pracy w Żabce, Biedronce, Pogotowiu Ratunkowym, a jego bracia i siostry nie mają dokąd iść, dlatego od 16 marca wszyscy siedzą na kupie na 40-50 metrach kwadratowych?

A jak powinien się zachować maturzysta, kiedy przed komputerem w tym samym czasie ma uczyć się jego 14-letni brat i siostra chodząca do przedszkola?

Dobrze, że jeszcze żłobki nie wprowadziły zdalnej nauki. Mogłabym tak do jutra mnożyć przykłady tego „przygotowania” do nauczania zdalnego. Tylko po co?

A gdyby tak od września powtórzyć naukę na tym samym poziomie? Powiedzieć dzieciom, że sytuacja jest wyjątkowa, że w związku z tym mogą skorzystać z oferty przygotowanej przez nauczycieli, ale nie muszą

Nie jesteśmy przygotowani do nauczania on-line. Są miejsca, które bez odpowiedniego wsparcia nigdy do takiego nauczania przygotowane nie będą. Taka nauka, jaką MEN chce dziś uskuteczniać, nie ma absolutnie żadnego sensu – robi więcej szkody niż pożytku. Jako specjaliści, profesjonaliści, nauczyciele możemy próbować coś robić dla uczniów i ich rodzin, możemy być dostępni, być w stałym kontakcie, próbować pomóc zająć dzieciaki jakimiś pasjami, rozwijać ich zainteresowania, ale nie da się niczego sensownego nauczyć w taki sposób, w jaki to się dzieje w tym momencie.

Jest jakaś część nauczycieli, która od lat wykorzystywała nowoczesne technologie. Jest jakaś część, która uczy się wszystkiego razem z dziećmi. Jest też i grupa, która tego nie ogarnie w ciągu tygodnia, dwóch. Są też warunki, na które nauczyciele nie mają wpływu. Moje limity internetu skończyły się po tygodniowej próbie takich działań – dokupiłam większy pakiet… A co, jeśli kogoś nie stać? Jeśli właśnie stracił źródło utrzymania, bo pracował na umowę zlecenie, prowadził restaurację, firmę eventową, transportową, kosmetyczną czy jakąkolwiek inną, która z powodu ograniczeń dziś nie funkcjonuje? Jak wytłumaczyć dziecku, że nie może brać udziału nawet w świetnie przygotowanych zajęciach on-line, bo mamusi nie stać na chleb, nie mówiąc już o dokupieniu pakietu internetowego?

Żal mi tych dzieci (przemęczonych, przestraszonych i przytłoczonych nadmiarem, o których zdrowie psychiczne nie troszczy się już prawie nikt), żal nauczycieli (niepewnych swojej przyszłości, którzy zamiast wsparcia dostają połajanki, że powinni więcej szybciej, teraz, już.. z których trudnymi przeżyciami – lękiem, strachem, bezradnością – MEN się zupełnie nie liczy), żal umęczonych tym całym szaleństwem rodziców.

Gdyby MEN umiało oddzielić to, na co ma wpływ, od tego, na co nie ma wpływu – podjęłoby mądre, wspierające wszystkich decyzje. Nie mamy wpływu na pojawienie się wirusa, ale na to, co zrobimy ze wspólnie spędzonym czasem, już tak. Wystarczy mądra ustawa…

Już sama długotrwała izolacja może prowadzić do pogorszenia zdrowia psychicznego u osób niewykazujących wcześniej podobnych trudności, a w przypadku istniejących wcześniej problemów tylko je wzmocni

A gdyby tak od września powtórzyć naukę na tym samym poziomie? Powiedzieć dzieciom, że sytuacja jest wyjątkowa, że w związku z tym mogą skorzystać z oferty przygotowanej przez nauczycieli, ale nie muszą; że mogą skorzystać z pomocy psychologów, pedagogów i terapeutów z poradni, ale też nie muszą; że mogą rozwijać swoje zainteresowania i pasje, ale nie muszą; że w TVP (podobno telewizja z misją społeczną, tak obficie ostatnio dotowana) będą realizowane programy edukacyjne i powtórki materiału szkolnego, a także eksperymenty naukowe, z których można, ale znów nie trzeba skorzystać.

A gdyby tak dać dzieciom wskazówki, jak radzić sobie z tą nową dla wszystkich sytuacją? Sprawdzić, jakie są faktyczne możliwości zdalnego nauczania wszystkich dzieci w Polsce, a w tym czasie nauczyć nauczycieli, jak uczyć zdalnie. Gdyby zamiast wymagać i rozliczać być wsparciem dla dzieciaków, które w tej nierównej walce z wirusem być może stracą także swoich bliskich? A gdyby tak pozwolić dzieciom i rodzicom na kontakt mailowy, skype’owy, telefoniczny z nauczycielami, ale na spokojnie, bez budowania murów niechęci i zasiek obojętności, bez udowadniania kto pracuje, a kto się leni?

Czasem mniej naprawdę znaczy więcej. A gdyby tak pokazać tym dzieciom, że ich życie może być piękne, że mogą odkryć siebie, swoje powołanie, zainteresowanie, pasję, że to wszystko ma jakiś sens, i choć to trudny czas, to mogą wyjść z niego mocniejsi, mądrzejsi, dojrzalsi?

Wesprzyj Więź

Ale żeby dojść do takich wniosków, ktoś w MEN musiałby myśleć… A może to gorączka mnie odebrała rozum?

Drodzy nauczyciele i rodzice, piszcie do nas o własnych doświadczeniach z nauczaniem on-line

Tekst ukazał się 25 marca na Facebooku autorki. Tytuł od redakcji

Podziel się

2
1
Wiadomość

Mam 3 dzieci, klasa 1,2,5 szkoły podstawowej. Mamy szczeście posiadania 2 komputerów a mimo to nie nadążamy..chociaż pracujemy od 8.00 do 18. To zostaje nam na wekend ja nadrabianie. Mam dość. Tylko nerwy, grafiki i takie napięcie zarowno z mojej strony jak i z dzieci. Ja jestem za tym aby odpuścić i chyba tak zrobię. Po prostu totalna przesada. Kazde dziecko potrzebuje indywidualnego wsparcia. W tym czasie 2 na pewno nie zajmuje się nauka tylko siedza na Internecie. I tak schodzi ze po 10 godzin przed ekranem. Moje najstarsze dziecko dzis dostało bolescj jelitowych i stwierdzilam ze koniec . Co bedzie. Poszlismy na spacer i musimy odpuscic.

mieszkam w Irlandi Polnocnej mam dwojke dzieci wjedno w klase 2 drugie w 5, dostalismy materialy do domu,przerabismy je ald bez zadnego parcia,jeden dzien zrobikismy drugi dzien gralismy w Pokera, Remika, pieklismy ciasto.Matury i testy osmiklasisty zostaly odwolane prawie od samego poczatku kiedy podjeto decyzje o zsmknieciu szkol.Nauczyciele i dyrektor informuja nas na bierzaco ze my nie jestesmh nauczycielami i nie mamy za zadanie przerabiac z nimi materialu a tylko wspierac to co juz przerobili w klassch nizszych.Corka w klasie 5 dostala zadanie by przerzbiac tytul Antycznu Egipt, do tdgo.linki gdzie to moze obejrzec,ewentualnie jak ktos ma jakies ksiazki z tematem u rodzicow w biblotece to poczytac.Ma strone artukulu donprzeczytania dziennie i odpowiedzenia na 10 pytan do niego dolaczonych i strone zadan z maty….i tyle.Syn w klasie 2 ma matematyke strone a nawet mniej i czytanie ze zrozumieniem pisanie wyrazow i ptostych zdan,zajmuje bsm to maks godzine….a potem razem cos robimy, wczoraj 2 godziny pomagali w sadzenih i plewieniu ogrodu, tysiac pytan zadawali wiec uczyli sie biologi ze mna i tak powinnio byc.NIE mozna w sutuacji w ktorej znslazlo sie wielu znas kopac nas za przeproszeniem po dupie, wspolczuje rodzicom,ale najbardzidj dzieciom,a przeciez nie wszystkid majz tskie same mozliwosci, a rzadvto jeszcze poglebi, , Kazdy nauczyciel po powrocie jddyne co chce zobaczyc to to by wszystkie dzieci zasiadly w lawce .Nikt ,uwierzcie mi nie chce doswiadczyc pustego miejsce …i tk jest w tym najwazniejsze nasze zycie a nie wymysly rzadu na temat edukacjj, systemu kyory niestety jest kompletnie nieprzygorowany na realia polskie….Zycze zdrowia wszystkim i dystansu do tego,, najwyzej dzieci dostana jedynke i co z tego beda zyly i to jest najwazniejsze, a ja mysle ze nasi nauczyciele i tak stanz na wysokosci zadnia i nikt nie bedzie ocenial prsc naszych dzieci,, a normalny nsuczyciel j tak wtoxi fk orzerzbisnya regk materislu ktorh powinien byc teraz przerabiany,…..Teraz z innej strony patrzac jak nasze ministerstwo edukxcji zarzadza systdmdm edukzcji mzm wrazenie ze oni zyja na innej planecie slbovtezxs bardxo bogaty kraju gdzie ludzie wszystko maja, moze nasz premier inprezydrn t poeinni wkrczyc do akcji niech wysla kilka osob z ministerstwa edukacji fo rkdzin w Bieszczadacz czy Pofladiu i niechnoni zobqcza w jskich warunkach zyja tam ludzie, nie maha komputerow internetu a o tablecie to tylko slyszeli w telewizji .pozdrawiam

Witam mam Syna 12 letniego nie posiadam tableta ani.komputera bo mnie nie stać na niego ledwo wiąże koniec z końcem Pam telefon i tylko tak mogę wejść na imbrus żeby dziecku pomóż w tych lekcjach wiem że ciężki jest dla dziecka i naucieli ale jakość dajemy radę
Nic nie poradzę na to co jest
Myślę że z Bożą łaską wytrwały w tej trudnej sytuacji

Jestem nauczycielką biologii, uczę w LO. Mimo, iż na codzien korzystam z IT, nauczenie się posługiwania jedna, potem drugą i trzecią platforma webinarowa w kilka dni stanowiło dla mnie wielkie obciążenie. Dosłownie zasypiałam jak tylko siadłam, a oczy piekły od nadmiaru bodźców. Actually trzeba lekcje „po nowemu” przygotować, wyszukać zasoby, opracować je, w końcu lekcję poprowadzić. Może dzieci opanowały to szybciej, w końcu siedzą w internecie całymi dniami. Po drugim tygodniu takiej nauki (nie czekaliśmy na wytyczne z MEN) wszyscy się przyzwyczaili i zaczyna być nieźle. Oczywiście zwiekszylam limit Internetu, bo inaczej się nie dalo. Na szczęście mogłam to zrobić na telefon, bez problemu. Ale tęsknimy za normalnym kontaktem, za hałasem i „rozróbami” naszych uczniów. Oni też chcą wrócić do szkoły. Uważam pomysł z odpuszczeniem teraz i powtórką roku za sensowny – ale moi maturzyści mają inne zdanie…

To żałosne, lepiej żeby dzieci się wcale nie uczyły, nie próbowały nawet. Niech siedzą i grają. Bo nie jest idealnie. To nie jest chyba najważniejsze. Ważne że się nie narażają. Nie narażają was, na utratę zdrowia i życia. Skąd ktoś miał wiedzieć że takie czasy nadejdą. W najgorszych snach tego sobie nie wyobrażalismy. Co chcielibyście żeby chodzili do szkoły? NIECH ryzykują życie. To lepsze.

„Dzieci, które mają pecha urodzić się w rodzinach dysfunkcyjnych lub biednych – znów dostaną lekcję od życia, a w zasadzie od MEN, pokazującą, że lepszym zawsze będzie lepiej, a one zawsze będą miały pod górę”
Jak to czytam to się gotuje we mnie. Jest to głupie pieprzenie każda rodzina ma przynajmniej jeden smartfon oraz każda z tych aplikacji działa na nim!!!

Pracuje w wiejskiej szkole. Mam dwoje dzieci własnych. Swoim szkolnym dzieciom wysyłam 1 zadanko tygodniowe, króciutke Ale sprawdzam, pisze każdemu informacje zwrotną . Oprócz tego ciągle telefony.. od rodziców, od innych nauczycieli. Dużo załatwiam spraw szkolnych, szukam rozwiązań. Zachęcam do oglądania filmów związanych z przerabiania tematyką, zachęcam do grania w gry quizy Internetowe.

Do tego praca z moimi dziecmi, które są w młodszych klasach więc potrzebują mojej pomocy. Jest mi ciężko… Ale nie przed nadmiar pracy.
Podpisałam plan dnia i jakoś sobie radzimy. Jest mi ciężko jak słyszę te wszystkie złe słowa rzucane w stronę nauczycieli. Dlaczego rodzice nas tak nienawidzą ?? Ja na prawdę się staram

Panie Adamie. ….najwyraźniej nie wiem Pan o wielu skrajnych sytuacjach…..zapewne Pan z miasta. …nie zaznał nigdy biedy i nie dostał w pysk od pijanego ojca. ….pozazdrościć. …

Robilam Szlachetna Paczke i bylam u rodzin wielodzietnych, czasem nawet 6 dzieci. Wiele z tych rodzin nie mialo mawet smartfona. Tyle w Panu empatii, moze Pan swoj im odda?

popieram, kiedy 18 godzin pracy nauczyciela było wyśmiewane, teraz wszyscy na MEN zrzucają winę a nauczyciel nagle nabiera szacunku. Zobaczcie teraz jak obciążona jest ta grupa zawodowa w tych 18 godzinach tygodniowo! 1 komputer, 2,3 dzieci. Są smartfony, szkoły mogą komputery wypożyczyć, a biedne rodziny właśnie taki komputer ze szkoły powinny dostać, cała reszta? Niech zamówi na internecie, kupi w lombardzie czy serwisie ogłoszeniowym komputer za dosłownie 300-500zł, to wystarczy w zupełności do nauki.

Mylisz się. Nie każda rodzina ma komputer. Jest wiele rodzin, gdzie nawet smatphona nie uświadczysz. Gratuluje wiedzy o rzeczywistości…

Panie Janku, jestem nauczycielką i co lekcję walczę z używaniem przez uczniów telefonów po kryjomu NA LEKCJACH. Więc mam wiedzę, że KAŻDE DZIECKO posiada obecnie telefon z dostępem do Internetu. Jesteśmy od środy z uczniami w kontakcie i na szkołę ok. 500 uczniów, TYLKO 6 zgłosiła brak komputera, ale pracują na smartfonach.WIĘC NIE PRZESADZAJMY Z TYMI POCHOPNYMI OSĄDAMI O BIEDZIE W RODZINACH.
Jedyną zmorą jest przesada niektórych nauczycieli w traktowaniu swojego przedmiotu za najważniejszy i śrubowaniu wymagań (ale Oni zawsze tak robili, o czym się dopiero teraz mogą rodzice przekonać. pozdrawiam.
Jedna z nauczycielek.

Za jedno 500+ można kupić używany komputer z monitorem. Ja za taki zestaw dałem niedawno około 450 zl i śmiga aż miło. Trochę nie jestem w stanie uwierzyć, że z 6000 rocznie, które ma
iść na dziecko, nie można odłożyć tych 500 zl na niezbędny w obecnych czasach sprzęt.
Mamy wszyscy sytuację kryzysowa na którą nikt nie jest przygotowany. Każdy oczekuje ze będzie cud i dzieci będą nabywać nadal wiedzę jednocześnie nie angażując rodziców.
Jak nauczyciele by odpuścili, to od razu wszyscy będą psioczyć, ze darmozjady nic nie robią.
Bardzo proszę o taką propozycje, aby wiecznie niezadowoleni rodzice byli przez chwilę zaspokojeni że strony edukacji polskiej.

To, co się dzieje ze zdalnym nauczaniem w naszym kraju pod rządami jedynej słusznej władzy woła o pomstę do nieba. Mam nadzieję, że wszyscy mądrzy ministrowie kiedyś odczują to na własnej skórze

Uważam że powtórzenie roku byłoby najlepszym wyjściem z sytuacji. Mam trójkę dzieci. Szczęśliwie posiadamy 2 laptopy a trzeci pożyczyliśmy od babci. Dlaczego? Bo jest tyle zadań że nie nadążamy. Lekcje przez Skype i inne platformy cały czas trzeba śledzić librus pisać zdjecia zgrywać i wysyłać.
Tak mam szczęście że mam te komputery.
Ale wiem że i innym ciężko. Niektórzy nie mają i nie mogę sobie nawet wyobrazić jak oni pracują.
Nie jesteśmy nauczycielami. Pracujemy teraz na kilka etatów. Nie potrafimy wytłumaczyć dzieciom lekcji tak jak zrobi to nauczyciel. Więc co my rodzice robimy? My ich nie uczymy. My odrabiamy z nimi zadania domowe i robimy to tak żeby dziecko dostało dobrą ocenę.

To nie jest nauczanie.
Dzieci wrócą do szkół i nie będą umiały nic z nowych tematów których „uczyly” się z nami rodzicami w domu.
Jestem za powtórzeniem roku szkolnego.
Dajcie tym dzieciom żyć. Zwłaszcza że w czasie kwarantanny nie mogą robić nic co robiły dotychczas. Aktywność fizyczna zerowa bo nie ma czasu.
I to by było na tyle marzeń bo nasz rząd nie zrobi tego co dobre dla dzieci i nas wszystkich zrobi to co uważa że przyniesie im poprawę statystyk.
Pomarzyć można

Myślę o rodzicach dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, którzy również mają obniżone możliwości intelektualne,
Zgadzacie się z tym m ? Co to ma być!

Wreszcie kto napisal z sensem. Cały artykuł jest beznadziejny. Rok powtarzać to głupota. W Australii od lat pięćdziesiątych mają zdalne nauczanie i dysponowali tylko możliwościami radiowymi. MEN podjął słuszną decyzję. Ważne tylko jak szkoły zdalne nauczanie przeprowadzą. Trzeba działać, a nie wiecznie narzekać. Możliwości pracy zdalnej są olbrzymie. Przy okazji społeczeństwo wyniesie wielką lekcję informatyki. Nic tak nie uczy jak rozwiązywanie problemów.

Pani Edyto radziłabym czytać ze zrozumieniem to co Pani pisze. A może więcej intelektu użyć przy formułowaniu pewnych super mądrych sformułowań… ? Jestem mamą niepełnosprawnego syna i dwóch zupełnie zdrowych. Ukończyłam studia z bardzo dobrym wynikiem,godzę wychowanie trójki dzieci (różnica wieku między najstarszym a najmłodszym wynosi 5 lat) – z pracą zawodową. Często jednak doświadczałam traktowania mnie przez tzw. normalnych ludzi wg stereotypu-skoro dziecko niepełnosprawne to i matka musi mieć niedobory intelektualne….Ale oczekiwałabym aby wykładowczyni Społecznej Akademii Nauk, interwent kryzysowy w Fundacji Innopolis miała większą wiedzę i wrażliwość zwłaszcza, że jest Pani pracownikiem poradni psychologiczno -pedagogicznej i również doświadczenie zdawać by się mogło jakieś posiada… Nawet nie mogę napisać,że zabolało mnie zdanie, w którym jednym ciągiem pisze pani o niedoborze intelektualnym rodzica niepełnosprawnego dziecka ,jako rzecz oczywistą.Zbyt długo żyję z moim niepełnosprawnym synem, którego kocham nad życie,żeby nie mieć dystansu do takich pseudo mądrości ludzi zdawać by się mogło specjalnie przygotowywanych do pracy ,uogólniając – z dysfunkcjami. To ja niestety musiałam przewartościować swoje myślenie o ludziach…Niestety…Na szczęście zdarzają się dobrzy… Pozdrawiam Panią serdecznie i zachęcam do zweryfikowania swoich poglądów, jak również więcej pokory i dystansu w formułowaniu wniosków. Ale to zdaje się u niektórych potrzebuje czasu, pod warunkiem ,że zachwyt nad swoim intelektem i wiedzą tego nie przesłoni. Ponoć skromność jest cechą ludzi wielkich. (Ale to nie znaczy ,że mogą wejść Ci na głowę)

Mam z tym wszystkim problem taki, że moi uczniowie mimo, że mają dostęp do internetu(widzę, kto czyta wiadomości, a kto nie) tak naprawdę soboe z tego nic nie robi. Musiałabym napisać „sorry taki mamy klimat” – dzieciaki w mojej dzielnicy nie mają żadnych aspiracji, zainteresowań itd. Większość jest z rodzin dysfukuncyjnych, alkoholowych, przemocowych i czasem kibolskich itd. Większość z tych rodzin mają tyle kasy i sprzętów, gdzie my ludzie normalnie pracujący sobie pozwolić nie możemy (wiem byłam w niejednym domu na nauczaniu indywidualnym) – tutaj bardziej chodzi przede wszystkim, żeby zrobić coś innego ciekawego, ale jak coś takiego zrobić jak dzieciaka nic nie intetesuje?
Mam możliwości, umiejętności, ale jak z 26 uczniów robi mi takie zadanie tylko 1 osoba?
Jako, że mam możliwości (uczę też w szkole prywatnej) i tam naprawdę szaleję – nie zadaję dużo, ale treściwie i zawsze mam odpowiedzi, pytania i prośbę o dodatkowe rzeczy. Przepaść jest ogromna.

No teraz to już tylko pozazdrościć „nauczy”cielom, najlepiej zadać 20 zadań których i tak nie sprawdzi ale ocenę wystawi jak się nie wyślę, znam z własnego doświadczenia, takiemu „nauczaniu” (raczej zadawaniu) to ja dziękuję

Witam. Moi synowie lat 15 i 19, czyli egzamin ósmoklasisty i maturzysta. I powiem szczerze. Jak nie bylo do tej pory lekcji zadawanych z religii tak reraz są. Ósma klasa powinna w przeddzień planowanych egzaminów móc spkojnie powtarzać materiał a jest tego naprawdę dużo. To oprócz powtórzeń lekcje bieżące dosłownie z każdego przedmiotu, ktore trzeba odrobić i jakoś przesłać nauczycielowi. Maturzysta jakoś daje radę. Od rana do wieczora przed lekcjami w tym nauka przed maturą. A my rodzice no coż. Musimy to dzielnie znosić i jakos wspierać nasze dzieci choć naprawdę nie jest lekko. A juz o wolntm popoludniu mozna zapomnieć. Praca. Pomaganie w nauce i tak na okrągło. Zastanawia mnie jak podejdą nauczyciele do probnego egzaminu onilne. Czy oprócz niego w te dni będą mieli również zajęcia z innych przedmiotów. Bo to jest prześciganie sie chyba kto wiecej wstawi zajęć do zarobienia na stronie szkoły. Niestety

A po co dzieci chodzą do końca podstawówki na religię? Podnieść średnią? No to trzeba teraz odrabiać lekcje.
500+ to pomoc na dziecko, w biednych rodzinach idzie na chleb a nie na komputer – to do tych co bełkoczą bez sensu.

Jestem szczęśliwą mamą trójki dzieci w wieku 4,8,14. Od środy nasze życie zmieniło się w koszmar. Odrabianie lekcji i tłumaczenie dzieciom zajmuje średnio większość dnia. Z rana Vulcan nie działa, nauczyciele różnymi metodami docierają do uczniów, bądź do rodziców , a co za tym idzie jesteśmy zaangażowani w lekcje naszych dzieci. ( podstawówkę już dawno skończyłam). Nie czuję się odpowiedzialna za edukację naszych dzieci. Jeśli chciałabym uczyć dzieci w domu, dawno wypisałabym je ze szkoły. Dlaczego nikt nas nie pyta o zdanie? Dlaczego obarczają nas pracą 17 godz na dobę. Nie wszyscy pracujemy z domu. Nie wszyscy mamy wolne. Nawet jeśli mamy MEN nam nie płaci pensji za kształcenie naszych dzieci, a my podatki na to odprowadzamy. Dlaczego nie zakończą roku szkolnego, tylko dobijają nas w tej trudnej sytuacji. Przecież wiadomo, że wirus po świętach nagle nie zniknie. Popatrzcie na inne kraje. Men- skończcie z tą farsą. Panie ministrze niech pan przejmie rolę matki 3 lub więcej dzieci i spróbuje wyuczyć je w domu. Niech pan usiądzie za takiego nauczyciela matematyki i spróbuje rozpisać dla 5 klas lekcje online na cały tydzień, w taki sposób, żeby były zrozumiałe dla dzieci( żeby nie korzystały z pomocy rodziców). Jest to nierealne!!! To nie są łącza 1 na 1 online, tylko wskazówki pisane. Parodia jakich mało. Nie wie Pan, jaki los i ile stresów przygotował pan w swoim rozporządzeniu dla rodzin. Jak rozliczycie dzieci z pracy z w domu? Śmiechu warte. Oceny za co za pracę naszą wspólną? Niech się Pan zastanowi. Jeśli nie ma Pan wyobraźni, to proszę zanim podejmie Pan kolejną niedorzeczną decyzję popytać mądrzejszych od siebie lub proszę skonsultować to z nami- rodzicami co my o tym sądzimy. Mam nadzieję że post mój wypłynie dalej i da ludziom rządzącym do myślenia. Nie wiem z kogo chcą zrobić idiotów, z nas czy z siebie.
Pozdrawiam
Przepracowana matka

Zosiu może właśnie Janka czuje się odpowiedzialne, skoro to pisze. Nie każdy rodzic jest nauczycielem. Nie każdy rodzic, może i potrafi odpowiednio wytłumaczyć i nauczyć dziecko. A przy skomasowanej podstawie programowej gdzie 3 lata robi się we 2 lata, chyba jednak powinni robić to nauczyciele. A nie umęczeni pracą rodzice – zdalną czy nie to nie ważne Powtórka roku bardzo sensowny pomysł, zwłaszcza przy takiej jak wcześniej wspomniałam podstawie programowej

Jestem mamą dwójki małych dzieci i niestety nauczycielką..siezę więc teraz w domu z dwójką maluchów ( w tym jednym z niepełnosprawnością) i calymi dniami a raczej nocami ogarniam nauczanie zdalne…pojęcie TIK nie jest mi obce ale takiego szaleństwa jeszcze nie przeżyłam w swoim życiu zawodowym a przechodzilam już przez rożne pomysły MEN..może ktoś mi powie jak mogę prowadzić sensowne lekcje online mając caly czas przy nodze 3- latka i drugie chore dziecko? A musze zrealizować wszystkie lekcje w planie tygodniowym bo tak zarządziła Dyrekcja, a mąż ma to(nie)szczęście, że jest do wieczora w pracy?może wszyscy, którzy uważają, że nauczyciele nic nie robią udzielą mi jakiejś złotej porady?

Uczą- źle, nie ucza-źle, zadają-źle, nie zadawaliby-źle. Grunt to narzekać. A 500+ jest dla potrzeb dziecka wXXI w. komputer i internet to podstawa nauki a nie na pierdoly w biedronce wydawac. Powinny teraz Mopsy i Gopsy rozliczyc dlaczego dziecko nie ma dostepu do nauki

Zgadzam się i dodam że moja córka w klasie 8 ….zdolna i nie mająca problemów w nauce już stwierdziła że wolalaby iść do szkoły w wakacje …..bo ją już to przerasta. …współczuję dzieciom mniej zdolnym i mającym trudności w nauce. …..

Zosia, bez przesady, po co ta złośliwość. Pani Janka ma prawo nie czuć się dopowiedzialna za edukację stricte szkolną i nic nikomu do tego. Może być cudowną matką, która uczy życia i wszystkiego z nim związanego, a nauczanie zostawia szkole.

Moje dziecko od środy jest przy komputerze od 8- 14 z małymi przerwami a potem odrabia jeszcze lekcje zadane na następne zajęcia , które trzeba zescanować i wysłać do pani.. Wczoraj dostał rwy barkowej od siedzenia a dzisiaj leciała mu krew z nosa . Nie mamy ogrodu. Siedzimy w bloku zamknięci jak w klatce. A sąsiedzi się wściekają bo moje dzieci trochę podłączą.
MEN to mafia a ministra dzieci lub wnuki zapewne są nad jeziorem i świetnie się bawi.

Czytam i nie wierze. Dobrze ze dziaciaka paraliż nie dorwal. Widzę ludzie macie wyobraźnię na tej kwarantannie

Skoro zadajesz takie pytania zapewne jesteś idealnym ojcem. To może opowiedz nam, nieodpowiedzialnym matkom jak bierzesz odpowiedzialność za kształcenie swoich dzieci. Jak wspólnie z nimi odrabiasz lekcje i udzielasz im wskazówek z matematyki jak razem robicie doświadczenia z chemii i eksperymenty fizyczne, jak wyłapujesz błędy ortograficzne w wypracowaniach. Jak chodzisz na zebrania i dni otwarte do szkoły. Nie osądzaj, bo sam możesz być osądzony. A żeby kogoś zrozumieć trzeba przejść życie w ego butach.

Proszę władz o zdrowy rozsądek. To wyjątkowa sytuacja, nie tylko dla Polski. Trzeba powiedzieć prawdę- to stan klęski, a nie udawanie, że w Polce jest super powołując się na statyski badań, których wykonujemy najmniej.
To czas wyjątkowy, który można wykorzystać razem z dziećmi na robienie tych rzeczy, na które często właśnie brakuje czasu.
Zamiast obarczać nauczycieli, rodziców i dzieci nauką by skończyć podtawę programową, lepiej zastanowić się jak obciąć program, by najistotniejsze wiadomości jednak dzieciom przekazać, ale po kwarantannie. Czas w domu mogą poświęcić na swoje zainteresowania, na czytanie, na powtórkę materiału, na dobry film- może być naukowy, na czynności które pochłaniają codzienność – gotowanie, sprzątanie, ogródek itd. To czas spędzony z rodziną- to nie jest czas stracony!
Informuję, że od czasu nauki zdalnej w domu jest nerwowo, wszycy mają już dość. To fikcja- nic nie działa, część nauczycieli nie zna programów, część dzieci nie ma dostepu do internetu, a nauka polega na tym „naucz się sam” …no jak dziecko w 4 klasie ma się czegoś samo nauczyć, albo w 8 ma samo opanować fizykę, chemię…litości. My rodzice mamy obowiązek ich wspogagać w nauce, a nie uczyć i pilnować czy uczestniczą w tej „szopce”.

Wieczne narzekania. To nauczyciele źli, to podstawa programowa do niczego, to MEN coś głupiego wymyśli, to ostatnie niestety często prawada.
Tak, pomagam mojemu synowi, kiedy potrzebuje tej pomoc. Jest w 8 klasie. Nie ma żdnych eksperymentów z fizyki, chemii. Lekcje zdalne robi sam. Nawet czasami nie wiem, jakie ma lekcje. Bo go nauczyłem samodzielności i rozwiązywania problemów od najmłodszych klas. Jak był problem musiał szukać rozwiązania. Nie zawsze miał 5 i 6, ale uczył się na błędach. Nauczyłem go, że nauka jest dla wiedzy i umiejętności, nie dla ocen.
Nadopiekuńczość ze strony rozhisteryzowanych mam jest najgorsza. Jak idę na zebranie rodziców i słyszę te żale to gotuje się we mnie. Wiecznie źle.

Mam 3 dzieci i popsuty komputer,praca znacznie utrudniona.Nie mam nikogo do pomocy a dzieci w wieku 10,7i 6 i nawet w?zerowce dostalusmy konspekty do przerobienia.Jakas paranoja.Dlaczego nie skroca wakacji??To sytuacja ekstremana.Jestem oburzona gdyz material nie jest przystosowany do nauczania domowego

To co się dzieje to jakaś masakra.Sama jestem nauczycielem, spędzam przed komputerem prawie cały dzień, żeby wszystko ogarnąć, sprzętem muszę się dzielić że swoimi dziećmi. Jeszcze usłyszałam, że mam dostać wypłatę za „goły” etat,bez nadgodzin. Czyli jedną klasę mam sobie odpuścić i udawać, że jej nie uczę???? Współczuję uczniom, rodzicom i nauczycielom, z czym muszą się teraz zmagać. A nikt do tej sytuacji nie był przygotowywany wcześniej. Życzę nam wszystkim zdrowia i wytrwałości w tym trudnym czasie.

Kochana mamo: „Jak sie ma dzieci to się ma smród” Jest to bardzo wyjątkowa sytuacja. Nikt w naszym kraju nie planował takiej sytuacji. Rząd robi wszystko aby zminimalizować skutki takiej wyjatkowej sytuacji. Każde rozwiązanie jest złe, a złotego środka nie ma. Jak Pani kocha swoje dzieci to niech Pani z nimi będzie. W tym wsazystkim chodzi o to, aby dzieci miały zajęcie, żeby im się nie nudziło a odrobina wysiłku ze strony waszych dzieci nauczy ich odpowiedzialnosci, bedzie przygotowywać je do samodzielności. to też sa wartości bardzo potrzebne w życiu. Nie radzi sobie Pani z obowiązkami i zrzuca odpowiedzialność na innych. Jest Pani zapracowana? – prosze nauczyć dzieci aby sobie nawzajem pomagały i Panią odbarczyły chociaż odrobinę. Wpłynie to też pozytywnie na relacje pomiędzy rodzeństwem. W każdej nawet najtudniejszej sytuacji można znalęść odrobine światełka. A proszę sie zastanowić czego Pani uczy swoje dzieci ciągle narzekając??????

To mądre słowa. Dajmy dzieciom i ich rodzinom spokojnie przejść panujący wokół strach i niepewność. Ten wirus jest chyba po to by ludzie się zatrzymali, by zrozumieli co jest ważne. Uczeń i nauczyciel nie robią tego z satysfakcji tylko z przymusu, a może w niejednej rodzinie jest kłopot że zdrowiem kogoś bliskiego, a może mama tata źle się czują, a może nie mają siły po stresującym dniu pracy w sytuacji takiej tragedii zdrowotnej… Odpuścmy!Ratujmy przed koronawirusem. Jeśli odpuścimy to po powrocie do normalności dzieci z ogromną energia i zaangażowaniem podejmą naukę w szkole.

Po prostu kadra nauczycielka nie jest wyedukowana i chce iść na łatwiznę. Mam doświadczenie obecnie z nauczycielami po prostu nie chce im się nawet przeczytać instrukcji która składa się głównie z obrazków rozpisanych krok po kroku razem ze strzałkami gdzie co kliknąć. Ale dla nich dalej to nie zrozumiałe. Najlepiej nawalić tematów żeby dzieciaki czytały i zadania im wysylaly. Bez rozumu i chęci do rozwijania czegoś nowego po prostu tylko brać pieniądze i mieć 2 miesiące wakacji. Platformy są dostępne i wszystkie instrukcje mają jednak brak chęci i zaangażowania.

nie ma jak to głupot napisać o czymś o czym nie ma Pan pojęcia, większość nauczycieli prowadzi lekcje online i są świetnie przygotowani do pracy zdalne, robią co mogą żeby sprostać wyzwaniom, gorzej z uczniami bo nie każdy ma warunki ab w tych lekcjach uczestniczyć, a co do czasu wolnego to zamiast 5 godzin w szkole siedzę 10 przed komputerem bo raz lekcje onleine a dwa przygotowanie materiałów do tych lekcji

Witam Panie Grzegorzu!
Mam do Pana ogromną prośbę,aby Pan wykazał się PONOWNIE ODWAGĄ i tak jak zrobił to powyżej , uważając nauczycieli za niewyedukowanych i chcących iśc na łatwiznę poparł to dowodami , tj gdzie tacy się znajdują, z racji czego ma Pan z nimi taki ,,bliski” kontakt, jak Pan jest wyedukowany i w jakim kierunku? Z wielką chęcią zaproszę Pana do mojej szkoły na spotkanie z nauczycielami. Proszę się nie obawiac,że będą sprawdzac Pańską wiedzę lub nie daj Boże dyplomy lub chwali się swoimi, lecz po to aby Pan podzielił się z nami swoją wiedzą.
Polecam z całego serca, aby Pan sięgnął w wolnej chwili książkę Richarda Sennetta: „Szacunek w świecie nierówności”

A ja zaproszę Pana do mojej. Mam córkę w 4 klasie. Dziecko dostaje cześć zadań w edzienniku, część w Outlooku, część sharepoint, i cześć w team, a część zadali nauczyciele podczas lekcji prowadzonych przez kamerkę (na żadną z lekcji prrowadzonych przez kamerę nie udało mi się dołączyć choć mam 5 lat doświadczenia jako nauczyciel i dwa fakultety z matematyki i fizyki, zresztą nauczyciel informatyki z tejże szkoły też nie poradził sobie z tym zadaniem). Nauczyciele do tej pory nie widzą którą formę kontaktu z dzieckiem wybrać. My rodzice tym bardziej nie tego nie ogarniamy.

Pracuję w wiejskiej szkole, gdzieś w Polsce B – proszę mi wierzyć, w każdej z klss, które uczę, są uczniowie, którzy nie mają komputera, a część z tych, którzy mają, nie ma internetu. Do tych uczniów mogę dotrzeć tylko poprzez kontakt telefoniczny- więc o komunikowamiu się drogą elektroniczną nie ma mowy. Tymczasem MEN i kuratorium mówi o tym, aby żadne dziecko nie było wykluczone, więc nie mogę prowadzić lekcji ol line, skoro moi uczniowie nie mają możliwości zalogować się do takiej wirtualnej klasy. W tej sytuacji pozostaje tylko zadać fragment z podręcznika do przeczytania i napisać odpowiedzi do pytań. Takie są realia wiejskich szkół i wiejskich środowisk. I jeszcze jedna uwaga: czy ktokolwiek zastanawia się, jaka jest średnia wieku polskiego nauczyciela? W szkole, w której uczę, pracują głównie nauczyciele 50+. (Nie mylić z 500+). Czyram wypowiedzi państwa i sądząc po wieku Waszych dzieci mogę wywnioskować, że dziadkowie tychże dzieci mają tyle lat, co nauczyciele państwa dzieci uczący. Czy państwa rodzice chwytają w lot nowinki techniczne i bez problemów posługują się technologią IT?
Kolejne reformy szkolnictwa (śmiem twierdzić, że zupełnie nieprzemyślane) poszły, niestety, w złym kierunku – wprowadzanie i likwidowanie gimnazjów pociągnęło wielkie koszty, a szkoły nadal nie mają pieniędzy na wyposażenie na miarę „ery cyfryzacji”, na szkolenia adekwatne do potrzeb – współczesne dzieci, to dzieci „komputerowe” – tradycyjna książka- choćby nie wiadomo jak kolorowa, nie pociąga ich. Ale dopóki komputery (i internet) nie trafią powszechnie pod strzechy, nie ma mowy o zdalnym nauczaniu.
I ostatnie zdanie: przychylam się do myśli, że w obecnej sytuacji to nie nauczanie jest najważniejsze, to nie terminowo przeprowadzony/odbyty egzamin – tylko zdrowie nasze i naszych bliskich.

Mam wrażenie, że znowu okazuje się, że nauczyciele zupełnie do niczego się nie nadają. O ile w ubiegłym roku udowodniono że można nas zastąpić dosłownie dowolną osobą, teraz nagle okazuje się że to nic e takie łatwe i jakim prawem oczekuje się, że rodzic zastąpi pomoc nauczyciela. W ostatnich dniach wcale nie czuję, że przerzuciłam obowiązek uczenia dzieci na rodziców i to nie jest tak, że tylko „zadaję uczniom”. Przygotowuję dla nich cały materiał gotowy do wykorzystania, krok po kroku prowadzę przez lekcję, która nie z mojej winy przerabiają sami. Ale cały czas i tak się z nimi konsultuję, mailowo, na dzienniku czy messengerze. Każdą rzecz wyjaśniam i niestety nie kończę lekcji koło 14 jak wcześniej tylko takie indywidualne rozmowy toczą się właściwie cały dzień. A później jeszcze wieczorem, bo ktoś dopiero usiadł do zadania i nie zostawiam go bez odpowiedzi. Więc trochę to niesprawiedliwe traktować wszystkich nauczycieli jak bandę leni i nierobów którym wystarczyło by zabrać kazać odpracować pandemię w wakacje a cały problem by zniknął.

Trafione. Jestem nauczycielem i rodzice. Podzielna pogląd, że zapomniano w tym całym cyrku o DZIEKU-UCZNIU. O jego potrzebach, sytuacji rodzinnej, zdrowiu psychicznym i fizycznym. O jego możliwościach samodzielnej pracy. Czy wogole ma warunki do jej wykonania.
Zadbajmy o nasze dzieci.

Jestem mamą dwójki dzieci, przez tydzień czasu byłam na opiece. Codziennie od rana siedzimy w lekcjach, córka w pierwszej klasie podstawowej patrzy na mnie jak mały kundel gdy staram się jej wytłumaczyć, nie mówiąc o tym że sama też muszę wrócić do pojęć by jej przekazać prawidłową wiedzę, syn w klasie 5 dostał pierwsze oceny …Nie wcale nie 5 …bo uczciwie chciał i mama nie miała kiedy sprawdzić bo jeszcze była w pracy. Niestety drogi Panie Ministrze ale prawda jest to że jest pokolenie, któremu należało by odpuścić Zajmijcie się testami i pomocą dla 8-klasistów i maturzystami którzy potrzebują Was teraz Cała reszta da radę od nowego roku.Rodzice ….pracujemy, uczymy to nie są dwa etaty, jest ich 10
Jestem zmęczona tygodniem, a wracam do pracy….boję się nadrabiania, nerwów, łez.

Jestem nauczycielką, uczę klasę 1 szkoły podstawowej. W zeszłym tygodniu byłam zmuszana przez dyrekcję do prowadzenia lekcji z moimi pierwszakami przez Skype, w których to lekcjach mieli uczestniczyć rodzice, żeby mogli zobaczyć jaki jest mój watsztat pracy. ABSURD – pomyślałam. Który rodzic codziennie od godziny 10 usiądzie z dzieckiem przed komputerem, żeby wysłuchać tego, czego uczył się bardzo dawno temu? Pomijam już fakt ciągłych problemów technicznych i zrywanego połączenia. Nauka w 1-3 to przecież głównie zabawa. Dlatego myślałam i myślałam co tu zrobić, żeby zadowolić dyrekcję, dzieci i ich rodziców. Wpadłam na pomysł, że będę nagrywać filmiki, w których prowadzę lekcje. Od wtorku prowadzę tak lekcje. Uczniowie są zachwyceni, bo widzą swoją panią i mogą razem z nią czytać, rozwiązywać zadania i bawić się. Rodzice szczęśliwi, bo wystarczy, że dadzą dziecku do obejrzenia filmik o takiej porze jaka im odpowiada, a dzieci już razem ze mną zrobią zadania. Dyrekcja prawie zadowolona, bo przy takiej metodzie pracy nie widzę jak pracują uczniowie, a przesyłane mi drogą elektroniczną odrobione prace o niczym nie świadczą, czyli brak interakcji nauczyciel – uczeń i już moja praca na nic. Przed zawieszeniem lekcji na pracy spedzałam średnio 45 godzin tygodniowo (wliczając w to lekcje, nadgodziny, rady, spotkania zespołów, konsultacje z rodzicami, przygotowanie gazetek, przygotowanie się do lekcji, sprawdzanie prac uczniów, wpisywanie literek do zeszytów, wypełnianie szkolnej dokumentacji itd.). Teraz, gdy szkoły są zamknięte w minionym tygodniu przepracowałam 62 godziny i to głównie przed komputerem (dokładnie zapisuję sobie ile spędzam na pracy). Nikogo to nie interesuje, że nie powinnam tyle czasu spedzać ślepiąc w monitor bo odkleja mi się siatkówka i z każdym rokiem coraz słabiej widzę, a dodatków za szkodliwą pracę nie ma i nie stać mnie na operację. I jest mi bardzo przykro, że ktoś mi mówi, że jestem niewyedukowana lub że jestem nierobem i liczę, że rodzice odrobią za mnie pracę, a sama chcę tylko pieniądze. Ludzie może mniej krytykowania, a więcej zrozumienia. Zawsze się zastanawiam, dlaczego Ci ludzie, którzy tak bardzo nie doceniają pracy nauczycieli i myślą jak im jest dobrze, sami nimi nie zostali. Jest takie powiedzenie: „wszędzie dobrze, tam gdzie nas nie ma”.

A czy ktoś pomyślał, że nauczyciele też mogą mieć problemy ze sprzętem? Czy każdy nauczyciel jest wyposazony w komputer i nieograniczony internet? Przepraszam, czy urzędnik pracującu w urzedzie miasta musi miec swoj prywatny komputer do pracy? I przynosi swoj pakiet internetu do urzędu? A pomyślał ktoś o zdrowiu naszych dzieci? Tyle krzyku, ze za dużo siedzą przed komorkamu, a teraz dodatkowe kilka godzin przed komputerem nikomu nie przeszkadza? Codziennie spedzam okolo 4h sprawdzając odpowidzi uczniów na librusie i przygotowujac nowe lekcje..nie ma problemu, zeby znalezc w internecie pomoc w nauce, filmiki objasniajace nowe tematy, bezplatnych korepetytorow…tylko czy na prawde musimy dzieciakom i ich rodzicom az tyle zadawac? Zgadzam sie z autorem tekstu, ze jest to niemozliwe, aby wszystkie dzieci ( i ich rodzice) wszystko zrobili w tych trudnych chwilach… i ze na prawde nic by sie nie stalo gdybysmy po prostu odpuscili…

Zgadzam się w 100%.
Trzeba też wiedzieć, że coś takiego, jak RODO nas obowiązuje, a więc NIE POWINNIŚMY pracować na własnym sprzęcie, z prywatnego komputera wysyłać cokolwiek do uczniów, także nie możemy korzystać z np. Classroom (aplikacja udostępniona przez google), a co więcej, uczniowie także (z powodu tegoż RODO) nie powinni z takich lekcji korzystać na prywatnym sprzęcie.

Jaszcze niedawno nie można było wywiesić na tablicy rysunku dziecka podpisanego imieniem i nazwiskiem, bez zgody rodziców. Teraz wolno kontaktować się z prywatnego telefonu , prywatnego maila,a nawet posiadać na nich prace dzieci wraz z danymi uczniów i rodziców. Z powodu RODO nie mogłam się kontaktować z Rodzicami w sprawach szkolnych z prywatnego telefonu!!! Paranoja najpierw w jedną stronę teraz w druga – wolno wszystko, byleby uczniowie przerobili treści z podstawy programowej, bo przecież świat się zawali jak tego nie zrobią. Piszę to z punktu widzenia nauczycielki i matki dwójki dzieci, w tym tegorocznego ósmoklasisty. To wszystko co się teraz dzieje w szkole/domu nie powinno mieć miejsca, ale jak zwykle to nauczyciele będą winni, bo nie sprostali tak cudownie pomyślanym planom MEN.

Jestem nauczycielem, ale i mama 2 dzueci. Czytając płakać mi się chciało bo to wszystko to co przeżywamy przez ostatnie dni. Chora sytuacja, która rodzi flustacje i stres. Nigdy nie kłóciłam się tyle z mężem co teraz. Wszystko przez lekcje dzieci nasze.

Jestem nauczycielem z 32 letnim stażem. I zarówno w normalnym czasie jak i teraz pracuję uczciwie. Teraz to od 8:00 do 12:30 lekcje. A potem przygotowanie na następny dzień w ubiegłym tygodniu do późnej nocy. Moi uczniowie są zadowoleni z lekcji wideo a frekwencja lepsza. Są to uczniowie ze szkoły ponadpodstawowych. Najwięcej zależy od postawy rodziców. To przykre gdy rodzic narzeka że za dużo czasu pracuję z dzieckiem. Może szkoda czasu na pisanie głupot i wymarzanie na każdy temat. Róbmy co do nas należy to będzie dobrze. Mi też nikt nie zapłaci za zużyty prąd , nieprzespane noce i nowy laptop.

Witam mam podobna sytuację również mam 3 dzieci w 1,2 i 5 klasie z tym że od 3 miesięcy wychowuje dzieci sama a komputer mam tylko jeden. Nie ma dnia żeby dzieci mogły odpocząć żebyśmy wspólnie spędzili czas na zabawie itp…. Noce nie przespane z nerwów i ze stresu łzy lecą…… A może ja nie jestem dobra matka i nie umie sobie radzić… Myśli są różne ale kogo to interesuje z MEN

Przepraszam bardzo, ale co mieli zrobić? Pozwolić by uczniowie nie robili nic? Dobrze, że pracują, dobrze że, uczą się. Jest to nie sprawiedliwe dla dzieci z biednych rodzin, ale proszę powiedzieć szczerze, to że ktoś mieszka w biedzie nie znaczy, że nie ma znajomych którzy mogą pomóc, poza tym w szkołach zadawane są też rzeczy do zrobienia za pomocą internetu? Próbujecie powiedzieć że w dzisiejszych czasach, ktoś nie ma komórki za 200zl(od tej ceny można kupić telefon z kamerą i głośnikiem, oczywiście używany)? Dzieci dostają lekcje od życia, że trzeba szanować nauczycieli bo bez nich zrobienie zadania trwa 3h, a nastolatki, że nie wszsytko jest tak piękne jak powinno być w ich wyimaginowanym świecie celebrytów. Jestem uczniem drugiej klasy liceum, zadania które robię trwają max 10h dziennie, czy to dużo? W szkole mam lekcje od 7 do 16.30 a czasem do 18 jak mam zajęcia dodatkowe, potem też trzeba zrobić zadania i uczyć się do sprawdzianu, a jak uczęszcza się do szkoły artstycznej trzeba rysować, malować, projektować praktycznie codziennie. To, że dzieciaki chodzące do liceum/technikum nie potrafią sobie poradzić wskazuję bardziej na ich brak odpowiedzialności i zaparcia a nie na błąd w systemie edukacji. Dzieci z domów dziecka mają dostęp do internetu, każde z nich ma telefon, każde z nich może poprosić swojego wychowawce z placówki o dostęp do komputera, to które zrobi to szybciej będzie miał łatwiej. A to że dzieci mówią wam że siedzą 13h przed nauka w podstawówce czy liceum pierwsza klasa lub liceum druga gdy mają wybrane 2rzeczy do matury.. No proszę was, siedzą max 7h a reszta grają sobie i słuchają muzyki.

Mam 3 dzieci 3, 5 i 7 lat najmlodsze wymaga ciaglej uwagi starsze codziennie ma do wykonania w ksiazeczkach z przedszkola 4 strony cieczen do tego piosenka albo wierszyk i 2 czasem 3 prace plastyczne najstarsze w 1 klasie od poniedzialku do piatku 2 strony w cwiczeniach edukacji polonistycznej 2 strony w cwiczeniach edukacji matematycznej czytanka praca plastyczna lub techniczna co kilka dni wierszyk lub piosenka raz w tygodniu 2 strony w cwiczeniach do religii + rysunek i angielski ktorego jestem sytuacją zmuszona uczyc się z dzieckiem bo sama uczylam się w szkole innych jezykow obcych maz od rana do wieczora w pracy od 3 tygodni sprzatamy i gotujemy kosztem snu bo za dnia brakuje czasu a kazde z dzieci potrzebuje uwagi i pomocy w swoich zadaniach.

Jestem nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej. Chyba nie trzeba tłumaczyć, jak małe dziecko potrzebuje uwagi, zainteresowania. Myślę, że to co narzuca dyrekcja przez MEN jest niekoniecznie przemyślane. Zajęcie dzieci muszą mieć, ale pisząc rozkład zajęć dla trzeciklasisty spędzam przed komputerem 5-6h. Po godzinie niektóre dzieci wspólnie z rodzicami wysyłają ukończoną pracę, węc muszę odsyłać opisowe wskazówki x 21 uczniów. Nawet przed chwilą o 23.00 w sobotę odsylalam poprawki. Kocham, to co robię, lubię pracę z dziećmi, ale komórki i komputera mam dość. Za chwilę czeka mnie okulista, bo widzę, jak bardzo leci wzrok, a gdzie teraz takiego znajdę. Współczuję też rodzicom, wiem i rozumiem, a teraz już widzę, że często nie mają pojęcia o nauczaniu dzieci i mają do tego prawo. Niestety ani rząd, ani nauczyciel ani rodzic nie ma wpływu na ten problem, który nas dotyka. Wystarczy tylko zwolnić tempo!!!

Generalnie dobrze ze jest nauczanie zdalne
Dobrze ze ruszyło
Ale generalnie może, połowa uczniów może skorzystać tylko
PROZA ŻYCIA
brak komp
Brak internetu i jego zasieg i prędkość działania
To jedno i tego ja jako nauczyciel nie, zmienię po prostu
A tak w mojej klasie jest niestety
Ake dzialamy
W s pieramy się i mimo tego co się pisze czuję jednak ze jest ulga ze znowu wreszcie jesteśmy razem mimo że zdalnie
Natomiast błagam nauczycieli, którzy przejęli się realizacja podstawy programowej
Błagam. WAS O ROZSĄDEK
REALIZUJMY PODSTAWĘ ŻYCIA ZAWARTA W PODSTAWIE PROGRAMOWEJ
gegra która kocha to co robi bo robi to co kochs

„Myślę o rodzicach dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, którzy również mają obniżone możliwości intelektualne”. Jestem mamą chłopca niepełnosprawnego intelektualnie, pracuje w szkole i nie czuję się jako osoba z obniżonymi możliwościami intelektualnymi..wręcz przeciwnie. No cóż, wciąż stereotypy są wśród nas. Pozdrawiam.

Osobiście bym dała wolne dzieciom od nauki a za to skróciła wakacje .teraz dzieci by miały miesiąc wolnego a w zamian by chodziły do szkoły do końca lipca. Mam bardzo opornego syna do nauki. Który codziennie twierdzi że ma wolne od szkoły i nie musi się uczyć. Sama wychowuję 3 dzieci .Więc moje życie to tylko praca. Odrabianie lekcji z problemami . Nie ma czasu dla siebie .i psychika pada.

To co dzieci mają się nie uczyć?
Oczywiście, że jest problem z internetem ,sama ostatnio miałam problem choć mieszkamy w dużym mieście. Uważam ,że nauczyciele znając swoich uczniów powinni podejść indywidualnie do każdego dziecka. A dzieci jeśli mają problem z internetem mogą zadzwonić do kolegi i zapytać co było na lekcji online. A to , że w lipcu mogłyby chodzić do szkoły jestem całym sercem za.

Jak jesteś taka mądra tak się rozpisałaś to wymyśl jak Ty byś zorganizowała ten czas dla dzieci uczących się. Dzieci muszą coś robić, taka forma nauki przynajmniej motywuje je do wysiłku. Niestety zawsze ktoś będzie pokrzywdzony. Nie ma rozwiązań które wszystkim będą pasować. Ludzie będą narzekać taka już ich natura.

Jestem babcią wychowującą 2 wnuczki 8 i 10 lat. Mój PESEL nie ułatwia mi zrozumienie wszystkich poleceń. Dlatego realizujemy tylko ten materiał, który udało się prosto zrealizować. Przez epidemie nie mogę nikogo zaprosić do pomocy.

Jestem uczennicą w technikum o profilu informatycznym. Nie należę do bogatych ludzi. Posiadam komputer który jest za słaby na taką ilość programów która jest wymagana do przedmiotów zawodowych. Posiadam także orzeczenie z poradni psychologiczno-pedagogicznej i pytam się jak mam zrozumiem materiał skoro nauczyciel po końcu lekcji jest niedostępny aż do kolejnej lekcji (jak się pisze prywatną wiadomość to nie odpisują) oraz jak mam zrobić zadania na lekcje zawodowe skoro mam za słaby komputer a nie stać mnie na lepszy? To jest ta przemyślana nauka zdalna tak?

Jestem mamą 3 dzieci . 2,8,15 moje starsze dziecko ma egzamin 8 klasisty córka chodzi do 2 kl . Jest mi ciężko pogodzić naukę dzieci z najmłodszym synem co ma 2 lata on nie rozumi że ma być cicho bo syn ma lekcje przez skeypa. W tym momencie nie stać mnie na komputer żeby dzieciom było łatwiej korzystają z telefonu lecz co to jest za nauka. Jak pogodzić 1 telefon na 2 dzieci . Jak pogodzić cały dzień gdy muszę poświęcić czas na naukę a nie na obowiązki które mam codziennie. Bo dzieci muszą mieć co jeść w co się ubrać muszą mieć ciszę i spokój na naukę a nie hałas dziecka które się bawi bo 2 latko wi nie wytłumaczysz że ma być cicho bo dzieci muszą mieć spokój by się skupić. Ja jestem już wykończona . Zróbcie coś z tym bo tak się nie da funkcjonować .

Edukacją zarządzają ludzie bez kompetencji i podstawowej wiedzy na temat zdalnego nauczania. Wypowiedzi niektórych dyrektorów szkół są pozbawione nie tylko logiki ale zwykłej ludzkiej przyzwoitości i szacunku dla drugiego człowieka. Na przykład jeden z dyrektorów wypowiadał się w telewizji publicznej, że tak jak przy normalnych lekcjach w szkole dziecko nie ma równolegle (o tej samej godzinie) kilku przedmiotów tak też nauczyciele nie powinni równolegle przekazywać zadań z kilku przedmiotów w systemie informatycznym. Jest to kompletna bzdura bo w danym czasie nauczyciele kilku przedmiotów mogą mieć lekcje. Oczywiście każdy z inną klasą. Tego typu wypowiedzi osób zarządzających edukacją powinny być ostro karane poprzez ich zwolnienie z pracy.

Może tak zamiast biadolić pokażcie nauczycielom jak postawić platformę elerningową. Stwórzcie system kursów dla nich. Jeśli włożymy wysiłek w to co zrobić aby tą sytuację poprawić a nie wysiłki kumulować na pokazywaniu co jest nie tak…..to wszyscy wygramy. Pozdrawiam serdecznie.

Beznadziejne są te lekcje, w jednym dniu potrafią być np 3 lekcje, jedna o 8:00 druga o 14:00, a trzecia o 16:00 i trzeba czekać cały dzień, a i tak nie ma pewności, że nauczyciel się pojawi, materiały do lekcji są podawane na kilku stronach i można się w tym pogubić. Żadnej nauki z tego nie będzie, najlepiej by było jakby był podany jakiś temat do zapoznania się z nim samodzielnie, a potem wykonać zadanie dotyczące tego tematu i wtedy wszystko byłoby wiadome i można by było wykonać je kiedy się chce, a nie czekać po 4 godziny na lekcje i cały dzień zmarnowany.

Ludzie nie przesadzajcie to wszystko da się pogodzić trzeba tylko chcieć a nie mieć w dupie, rola rodziców tu jest bardzo ważna dlatego narzekacie a tak naprawdę nie ma żadnego problemu. Bo brak dostępu do internetu itp tu nikogo nie tłumaczy. Poczta Polska pracuje wystarczą chęci a nie tylko narzekanie jak to jest źle albo jak to rząd źle wymyślił..

Super artykuł! Taki prawdziwy! Jako nauczyciel i rodzic 3 dzieci mam dosc. To co teraz się dzieje nie ma nic wspólnego z edukacją równym traktowaniem i odpowiedzialnością MEN. Autorka ma 100 % rację trzeba powtórzyć ten rok w innym wypadku będzie to mało sprawiedliwe dla tych najbiedniejszych i najsłabszych

Pracuje w Placówce. Od 12.03.2020 dzieci są zamknięte w mieszkaniach. Mamy 5 dzieci szkolnych, które wymagają pomocy w nauce. Są to dzieci z orzeczeniami. Maile dzień w dzień. Nie realizujemy materiału na bieżąco ponieważ……jest 1 wychowawca na 7 dzieci.
Nie muszę mówić o frustracji dzieci jak i wychowawców.

Jestem nauczycielem i mama dwójki dzieci. Kiedy rano się budzę nie chce mi się żyć. Pracuje w trzech szkołach. Rano prowadzę lekcje online..Moje dzieci są wówczas same w pokoju i grają w gry w telefonie, oglądają YouTube. Jak skończę siadam z dziećmi do lekcji też przed komputerem. Łącznie 10 h dziennie z przerwą na obiad i 5 minutowy spacer. Ostatnio boli mnie głowa, nic mnie nie cieszy. Siadając do komputera wszystko mnie drażni. To chora sytuacja…. Nie jestem za powtarzaniem roku. Przerobiłam z uczniami 3/4 materiału do tej pory. Jestem za ograniczeniem podstawy programowej. Jest za dużo materiału..nic się nie stanie jak dzieci nauczą się mniej. Nie zgupieja od braku nauki przez 4 miesiące. Zgupieja od tego, co się teraz dzieje.

Rozumiem Cię! Mam to samo! Po moim pakiecie uczenia wychodzę z dziećmi z domu bo boję się, że wszyscy oszalejemy. Idziemy na rower, do parku czy do lasu. Polecam! Naprawdę trzeba wywietrzyć głowę bo inaczej nie damy rady

Nauczyciele w większości nie są przygotowani metodycznie pedagogicznie i psychologicznie. Wpływ na to miały przyspieszone kursy prowadzone na pseudo uczelniach kształcących nauczycieli, którzy musieli ze względów finansowych uzyskać stopnie nauczyciela mianowanego tudzież dyplomowanego. Doprowadziło to do sytuacji, w których w/w n-l nie potrafią przeprowadzić metodycznie lekcji w klasie realizując po kolei weszytkie ogniwa toku lekcyjnego. Obowiązujące konspekty lekcyjne mało który dyrektor merytoryczny sprawdza podwładnym.; nie mówiąc o nie zapowiadanych hospitacjach lekcji czy też hospitacjach prowadzonych przez metodyków kuratoryjnych. Najczęściej realizowaną formą toku lekcji jest:
1.przejscie po klasie z zaglądaniem do zeszytów, jako sprawdzenie pracy domowej.
2.zapis tematu na tablicy
3.czytanie przez nauczyciela lub wydanie polecenia: przeczytajcie sobie ten rozdział,
4.odpowiedzcie na pytania pod tekstem,
5.jak nie zdążycie dokończyć w domu.,
6.bardzo rzadko: wykonaj zadania w zeszycie ćwiczeń (i to nie wszystkie)…
niektórzy stosują tą formę online.
Teraz jeden przez drugiego chce zaszokować uczniów i rodziców posługiwaniem się w internecie,a darmowe podręczniki stały się bezużyteczne.. na topie są e-podręczniki. Co zrobią uczniowie przedziału klas 5-8 którzy są w domu bez kontroli rodzicielskiej.?Czym ma się zająć rodzic jeśli wróci do domu 16-18 godzinie? No cóż w Australi nie jesteśmy. Łącza internetowe się grzeją n-l nie są przygotowani do prowadzenia lekcji online. Dzieci nie wyrabiają się z olbrzymią ilością zadawanych prac. Kończą się pakiety transmisji danych. Troje dzieci do nauczenia w domu przez rodzica, który przejął rolę nauczyciela. N-l otrzyma podstawowa pensje, rodzic padnie ze zmęczenia. Kuriozalna jest decyzja o składaniu egzaminów w tej sytuacji przez internet. Pan minister wyraził genialna myśl opuszczenia domu, by skorzystać z internetu u rodziny, przyjaciół i w okolicznej straży pożarnej. Ku rozwadze decydentow – Dzieci ponoć przyszłością narodu, ale zdrowe psychiczne…

IWystarczyłby kontakt z uczniami danej kl.1xna tydzień. Np.w czwartek kl.7.w piątek kl.8. Nauczycielevtej kl.omawiają i zadaja materiał wybierając najważniejsze zagadnienia na danym poziomie,a resztę odpuszczają. Wtedy Librus nie byłby tak obciążony. A materiał odpowiednio okrojony wyrównałoby sie e nastepnej klasie. To wymagołoby również obciecia ilosci treści w klasie programowo wyższej od wrzesnia . Wiadomo,że programy są przeladowane wiec ta sytuacja pozwoli na jakieś zmiany. A promocję muszą dostać wszyscy uczniowie.

Może to być np nauczyciel przedmiotów ścisłych, swoją drogą świetny pedagog i bardzo lubiany przez dzieci i rodziców, ale cóż, zrobił błąd – do zwolnienia i pozbawić prawa do wykonywania zawodu.

Nie czepiaj się Piotruś, ludzie szybko piszą i z braku czasu nie sprawdzają swoich komentarzy. Powinieneś napisać:
Sorry, ale co to za nauczyciel, który pisze „zgłupieją” z błędem ortograficznym?

TO WSZYSTKO TO ŚMIECH NA SALI MAM 4 DZIECI JEDEN LAPYOP I CIĄGLE KLUTNIE O NIEGO NA TABLECIE CZY TELEFONIE NIE JEST MOŻLIWE ZROBIENIE LEKCJI BO NIE MOŻNA POBRAĆ PLIKÓW ALBO INTERNET ZANIKA TO JEST PRZESADA

Brawo dla Pani, zgadzam się….. Jestem mamą 2dzieci to co się dzieje to koszmar, część lekcji odrabiają sami a część ja robię za nich do nocy….. To niedorzeczne,absurd nikt tego nie przemyślał…. Jestem załamana ilością zadawanych lekcji już nie wspomnę o dzieciach, które siedzą wycieńczone przed komputerem, wstyd i hańba.,

Ma Pani rację, Pani Aniu. Jestem 2 dzieci 11 i 12 lat. Teraz to jest niemalże zmuszanie ich do suchych,zadanych zadań. Siedze z nimi i im tłumacze i pilnuje by napisali. Czasami im przepisze bo ich biegłość pisania na compie nie jest jeszcze perfekcyjna a jak najpierw piszą na brudno to później jeszcze dłużej by im zeszło na maszynowe pisanie.
Uważam że też powinni uznać ten rok „za szczególny” nie oceniać i nie realizować programu za wszelką cenę.
Tylko zdrowy rozsądek

Witam! Dziękuję za mądry artykuł i komentarze czytelników – w większości sfrustrowanych całą tą koronaświrusową sytuacją oświatową… ja też do nich niestety należę. Mam dziecko w 1 klasie liceum, od kilku miesięcy choruje na depresję, jest ciężko… nauczanie zdalne w naszym przypadku to porażka… Ja również jestem u kresu sił. Bardzo się martwię o zdrowie i życie swojego dziecka, ale również o to , czy uda się skończyć szkołę.

Pracuję w GOPS jako asystent rodziny. Teraz oczywiście zdalnie: online lub na telefon. To, co moi klienci przeżywają z nauczaniem w domu to horror.No bo jak zapewnić naukę i kontakt z nauczycielem kiedy dzieci jest 3,4 a czasem 8??? Za co samotna matka ma dokupić kolejny sprzęt czy dostęp do internetu skoro nie starcza na życie??? A rodzice którzy pracowali bez umowy i od 3 tygodni nie zarobili ani grosza??? Dlaczego dzieci z Orzeczeniami z Poradni dostają taki sam matetiał jak inne??? A jak mają pomagać rodzice, którzy sami ledwo czytają i nie potrafią obsługiwać komputerów???Trzeba być totalnie oderwanym od rzeczywistości żeby coś takiego wprowadzić.

Całkowicie się zgadzam z artykułem .Moje dziecko 15 letnie jest ambitne i robi zadania codziennie siedząc przed komputerem od rana do wieczora.Boję się że jego mózg tego nie wytrzyma ,w ogóle mnie nie słucha.

Niestety nasz system edukacji nie jest przygotowany na tą formę pracy… Jestem nauczycielem i prowadzę firmę szkoleniową… Zapominamy o zmianie podejścia … Przedmiot czy produkt … Tylko wtedy to zadziała 🙂 w mojej szkole robimy co możemy i zajecia idą pełną parą… Wystarczy chcieć i nie ważne co wymyśli „jakiś” minister. Róbcie to co potraficie najlepiej zamiast użalać się jak to jest źle… Do dzieła koledzy i koleżanki!

Ja mam jednego 3 klasiste, ktory ma własny komputer i mamę która umie mu pomóc ale jednak staram się żeby pracował sam odkąd skończył klasę pierwsza. Niestety teraz się nie da… Pomijając że jest to niemozliwe- pani z j.ang która zadaje na tydzień powtórkę słownictwa (jak ma to zrobić sam nie wiem, szczęśliwie umiem dobrze angielski, nieszczęśliwie większość mam z klasy trzeciej nie ) pani wychowawczyni która pisze wiadomości typu zapoznaj się z formą pisania listu i napisz list (ponownie zapytam jak?) Dziecko które jest sfrustrowane i widzę że jak nie rozumie to się bardzo denerwuje. Dodatkowo dziecko które nadal pisze ołówkiem w zeszycie w cienkie linie, i niestety nie bardzo wiem jak wytłumaczyć mu jak się pisze w szerokich liniach, a przydałoby się zeby do czwartej klasy poszedl już z tą umiejętnością.

Mam 3 dzieci – 5 i 6 klasa i 3latek. Nauka do 18… Po trzy maile od jednego nauczyciela, bo czegoś zapomniał, bo może jeszcze dla chętnych… Nawet zadania do odesłania z religii. Jestem w domu bo mój hotel nie funkcjonuje. Robię dodatkowo zlecenia w domu. Dostaje szału. Dziewczynom pomagam raz jednej raz drugiej. Do tego jeszcze maluch biega, potrzebuje zabawy, drzemki, o domowych obowiązkavh i wyprowadzaniu psów na normalny spacer mogę zapomnieć. Masakra. Jestem wykończona.

Skoro mamy zdalnie pracować to czemu MEN nie wyposaży każdego nauczyciela w urządzenia elektroniczne z dostępem do Internetu? Każdy inny pracodawca zapewnia to pracownikom. Dlaczego mam zużywać swój sprzęt i transfer danych za które płacę z własnej kieszeni.

Większość dzieci ma lepsze telefony niż nie jeden biznesmen. Większość platform działa na smartfonach tak że proszę nie mówić że ma możliwości. Jak się ma chęci to wszystko można zorganizować a nie szukać problemu na siłę.

W szkole, w której uczę, ta „WIĘKSZOŚĆ” jest, niestety, MNIEJSZOŚCIĄ.
A gdyby nawet była większością, to i tak pozostaje ta mniejszość, do której muszę dostosować wymagania – mają być jednakowe dla wszystkich.

Panie Grzegorzu, Pan to chyba w MEN pracuje, bo wszystkie komentarze tendencyjno-pro-lizusowsko-pisowskie. Zero pojęcia o życiu o możliwościach. Ja prowadzę naukę on-line, na szczęście mam licealistów i oni jakoś ogarniają, ale żadna Waszą platforma nie wytrzymała. Wszystko padło. Komunikujemy się przez prywatne maile, Messengera, itp. Mam nadzieję, że tym, co robicie, podcinanie gałąź, na której siedzicie i po raz ostatni wygraliście wybory.

Jak dziś pamiętam, że w momencie ogłoszenia informacji o zamknięciu szkół, natychmiast pojawiły się komentarze, że nauczyciele ( czytaj- darmozjady ) będą mieli znowu wolne. No to chcą za wszelką cenę udowodnić, że pracują. A pracują zdecydowanie intensywniej, zmuszani przez dyrektorów do wykazania się.

To wszystko jest jednym wielkim szaleństwem.Jestem nauczycielem mam dwoje dzieci i jeden komputer.Còrki kl.8 i 6. Zawsze tłumaczyłam dzieciom że komputer nie jest priorytetem.Dlatego wystarczał nam jeden.Teraz okazało sie że od kilku dni to sens ich życia.Od rana do nocy siedzą jedna przy komputerze druga przy telefonie by zdążyć z zadaniami.Ja nie wspominam o sobie.Komunikuje sie z uczniami przez telefon Messengera .Nie wszystkie dzieci u nas mają internet wiec dla nich to wielki problem.Niech panowie z rządu zaczną troche myśleć nie każde dziecko ma możliwości.

Jestem mamą trójki dzieci 16, 9 i 4 lata. Sama jestem studentką drugiego roku pielęgniarstwa. Najstarsza córka jakoś daje radę, ale z młodszą trzeba posiedzieć i tłumaczyć często dość długo, a nasi wykładowcy? Powariowali. Wszystko ma być na już po 10prac tygodniowo. Odpuszczam bo już nie daje rady psychicznie i fizycznie. Najwyżej będę semestr w plecy bo tak się nie da żyć. Dzieci potrzebują uwagi i nie ważne w jakim są wieku. A ostatnimi czasy widzą mamę sfrustrowaną….

U mnie dzisiaj także czara goryczy się przelała. W domu wraz ze studentami przebywa 13 osób. Studenci stracili miejsce zamieszkania i pracę. Codziennie robię w domu za sekretarkę, odbieram i drukuję maile od nauczycieli dla czworga najmłodszych uczniów. Przy nodze roczne dziecko, którego nie można spuścić nawet na chwilę oka. Dzisiaj dodzwoniła się szczęśliwa nauczycielka ze szkoły muzycznej (dwie córki tam się uczą). Oprócz lekcji ze szkoły podstawowej będą miały lekcje online z muzycznej. Wysiadłam.
Córka z liceum powiedziała, że nauczycielka nie uwierzyła klasie, że do nikogo nie dotarł załącznik z zadaniami zadała im 18 stron na weekend. Zaczynam strajkować.

To tych wpisów dodam jeszcze jeden hit- wczoraj okazało się, że jako wychowawcą świetlicy też mam prowadzić zajęcia online….. Pytanie tylko kiedy- czy między matematyka a wf? Trąbi cały Internet , mądre głowy, nauczyciele roku, nauczyciele wszechświata itp. a pprzede wszystkim rodzice, że za dużo, że dajmy dzieciom już i tak pogubionym w tej trudnej dla wszystkich sytuacji spokój….. Ale nie jeden przed drugim udowadniamy, że damy radę, że musimy, że ktoś zrobił to ja zrobię też, może nawet lepiej. Jak ktoś w komentarzu napisał- to my sami nauczyciele robimy ten bajzel, bo dyrekcja zmusza, bo koleżanki robią, bo nie dostanę wyplaty. Dlatego błagam, niech ktoś zatrzyma to szaleństwo. Świat po epidemii nie będzie już taki sam, A mam wrażenie, że przez to co teraz dzieje się W edukacji będzie gorszy.

Zgadzam się z artykułem.
Najgorsze jest to że jeden nauczyciel zadaje przez e-maila, drugi przez „wiadomości” w dzienniku elektronicznym, trzeci przez „prace domowe” w dzienniczku, a jeszcze jakiś inny przez Messengera. Mój nauczyciel od systemów operacyjnych wysyła prace domowe w „uwagach”
w dzienniczku. I potem jeszcze jeden chce żeby było wysłane zdjęcie na e-maila, drugi żeby wysłać przez dzienniczek. Tyle tego wysyłają, że cały czas mamy co robić i jeszcze pani dyrektor ma czelność wysyłać wiodomość mówiącą o tym że wszystkie wasze prace będą oceniane. Narazie tylko 1 nauczyciel wpisał mi + a ocenę oczywiście że można dostać ale tylko jak się czegoś nie zrobi. I jeszcze dalej pisała, że poza zadanymi pracami trzeba samemu się uczyć, ciekawe kiedy.

A najlepsze jest to, że w wiadomościach pokazują dzieci rozmawiających z nauczycielem przez kamerkę.

Powtórzyć semestr od września? Większej bzdury nie było? I co dalej zkończyć rok szkolny? Następna klasa trwałaby tylko kolejny 1 semestr? Co z ósmą klasą? Kończy szkołę. Skończyliby w styczniu i co dalej? Rekrutacja do liceum? Pierwsza klasa od lutego do? No właśnie do kiedy?
Powtórzyć semetr to totalna ignoracja i populizm w tych trudnych czasach.

W trudnych warunkach udaje się czasem wejść na czterotysięcznik, na dwutysięcznik jeszcze może łatwiej… Można być nawet dumnym i chwalić się tym do końca życia albo przez czas jakiś….Zdarzają się śmiałkowie Którzy podejmują takie próby i zdarzają się grupy które w szoku przy załamaniu pogody idą za wskazówkami przywódcy. Ale jak nie ufam przywódcy to czy to powinni robić? A ja warunki sie pogorszą? A jak nie wszyscy wytrzymają bo mają różne zasoby ? Po co iść bez sprzętu, po omacku, bez planu, bez przygotowania, bez możliwości ratunku? Po co ? Bo co sie stanie jak sie przeczeka ?

Tak syn kończy 8 lat dzisiaj i koniec od poniedzialku do pracy.Czy 10latek moze opiekować się 8 latkiem przez 8 godzin? A o lekcjach nie wspomnę i obowiazkach domowych oewno oklo 24 pójdę spać. A mamy być wypoczęci bo choroba atakuje slabych.

Szkoły ewidentnie powariowały. Miały realizować PODSTAWĘ PROGRAMOWĄ i zrewidowac PROGRAMY nauczania biorąc pod uwagę warunki jakie obecnie mogą mieć dzieci. Nie
dość, że starają się zrealizować PROGRAMY (nie mylić z Podstawą Programową) to jeszcze tak to zrobić aby na każde słowo z Programu było POTWIERDZENIE pisemnie i ocenione w skali 1-6.

MEN nie nakazał tego szaleństwa. Nauczyciele w nie wpadli w strachu przed swoimi dyrektorami. A Ci niekiedy w strachu przed kuratorium. Nauczyciele (dyrektorzy, pracownicy kuratorium) nauczycielom gotują ten los!

Ja uczę 10 dzieci w trybie edukacji domowej (pozaszkolnej). Podstawe programową mamy już zrealizowaną. Podstawą programowa to znacząco mniej niż program. Nie trzeba znać podręczników na pamięć. Wystarczy ogólne spojrzenie na tematy. Egzaminy klasyfikacyjne w szkołach też w większości już za nami. Większość na 4-5. Czyli nasze dzieci już mają promocje do kolejnej klasy zapewnioną. Uczą się po ok 2h dziennie (a nie jak w szkołach 8-15).

Jestem nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej, mam 58 lat, nie posiadam przygotowania do kształcenia zdalnego. Na radach pedagogicznych siedzimy po4-5 godz. i kształcimy się o kluczowych umiejętnosciach, tylko nie o umiejętności wykorzystania w praktyce komputera do zdalnej pracy. Dzisiaj wymaga się abyśmy korzystali z komputerów do nauki. Dyrektor szkoły, który sam nie wykorzystuje ( bo nie umie) TIK, powołuje się na wytyczne ministra ,że tak musimy. Muszę korzystać z mojego telefonu, dzwonić do rodziców, z mojej poczty mailowej, dobrze,że mam laptop szkolny, (mój prywatny wysiadł). Nauczyłam się zamieszczać zadnia dla uczniów na dysku zewnętrznym, a dzisiaj dowiaduję się,że mam się nauczyć Classroom .. Jak mam się nauczyć? online. Panie ministrze to dla mnie jakieś szleństwo. Siedzę po nocach, przygotowuję materiały dla dzieci, , odpowiadam na pytania rodziców poprzez edziennik, telefonicznie, mailowo. Trwa to cały dzień. W szkole mam ” goły etat”, a siedzę cały dzień przed komputerem i przy telefonie. Mam dość.Mam dość głupich rozporządzeń, mam dość popierania PiSU, wypisuję się z tej partii.Nie brałam udziału w strajkach-dostałam po dupie od wszystkich. A teraz mam dość wszystkiego.jestem załamana.

No cóż pani Krystyno. Lepiej późno niż wcale. Ta świetna partia zrobiła wszędzie burdel, z którego długo się nie pozbieramy. Dziwne, że jest Pani nauczycielką i dopiero teraz dostrzegła pani tę obłudę?

U nas nie ma szans. Mamy czwórkę dzieci, prowadzimy razem z mężem wspólnie firmę internetową. Nie możemy sobie pozwolić na zrezygnowanie z pracy, bo za co utrzymamy rodzinę i zapłacimy za opłaty? Dwójka dzieci chodzi do szkoły, jedno do przedszkola a jedno 2-letnie do żłobka. Od rana starsze (7 i 8 lat) zajmują się młodszymi, żebyśmy z mężem mieli trochę ciszy żeby pracować. Jak mamy zorganizować zdalne nauczanie – nie mam pojęcia… Do 17.00 codziennie oba komputery są zajęte, wieczorem dzieci są zbyt zmęczone po całym dniu zabawy z maluchami, żeby jeszcze lekcje robić, a same nie dadzą rady bo są w 1 i 2 klasie. Nie ma szans…

To nie szkoła funduje ten horror, tylko rządzący. Głosujcie dalej na PiS i Dudę a na pewno będziemy mieć wszyscy jeszcze „lepiej”. Najłatwiej obwinić o wszystko nauczycieli, co się pewnie wkrótce stanie. Bardzo poważnie zastanawiam sìe nad zmianą zawodu… dzięki obecnie nam rządzącym i rodzicom tak skłonnym do manipulacji…

Ratunku, nie wiem jak szkoła mogła nam zafundować taki horror. Jestem terapeuta rozwojowym, pedagogiem specjalnym i mówię nie, nie, nie. Nie chcę odwalać pracy innych w imię społecznej solidarności. Teraz jest stan zagrożenia i to jest nasz rodzinny problem, a całe to nauczanie to bezsens. Właściwie to w ten weekend robię prezentacje dla jedynaka z liceum, mąż siadzie z chemii do referatu z synem, wczoraj koło północy zakończyłam własne obowiązki pracy zdalnej, klucimy się tak, że nie wiem, ciągle ktoś wybucha, a mamy 4 wypasione laptopy, 3 telefony, internet full. Wszyscy tu warczymy, czekam jak to się skończy. Dziecko na to patrzy i nic nie chce robić, chodzi i się śmieje. Jeden mądry.

Krzyk, płacz sfrustrowanie to obraz z ostatniego czasu moich dwóch córek w wieku 10lat i 12lat. Ja też jestem na krawędzi pracuje do 15 po pracy czas już został mi zaplanowany, siedzę do 22 z dziećmi i z ich lekcjami. Często robię za nie pracę by podgonić. Do nauczycieli piszę w imieniu dzieci – taka jest prawda. Materiału jest dużo więcej zadawane niż jest realizowane w szkole. Niewiem czemu ma to służyć napewno nie służy to przyswojeniu wiedzy jest to zwykłe odchaczenie i tyle!!!
Ja sama w piątkowy wieczór przed komputerem się popłakałam z bezsilności bo ktoś już pomyślał za nas co dla naszych dzieci będzie lepsze dobre!!!

W tej wyjątkowej sytuacji, w czasie zarazy, chaosu, pomysł z powtórzeniem semestru nie jest rozwiązaniem…. semestr powinien być zaliczony…powinna być zweryfikowana podstawa programowa…

Może i powtórzenie roku/ semestru byłoby z korzyścią dla młodszych uczniów. Ale co z uczniami klas najwyższych, którzy są już „na wylocie”? Czeka ich praca lub może studia. I co, na kilka miesięcy przed zakończeniem roku mają się dowiedzieć, że jednak jeszcze jeden rok nauki? Niee, to nie przyjdzie.

Jestem za powtórzeniem semestru, do szkoły już ponoć nie wrócą do wakacji, a czy konieczna była tak długa przerwa zimą. Przed wigilią już byli w domu, wrócili na dwa tygodnie i ferie. Do regularnej nauki wrócili dopiero po feriach czyli w połowie lutego???? Ile w tym semestrze nauki….

Witam, pracuję w szkole specjalnej , uczę języka angielskiego i rewalidacji. Jestem wychowawcą klasy. Połowa moich uczniów nie ma internetu (mieszkają na wsi, cześć ma ograniczony zasięg). Rodzice pracują w polu, młodsze rodzice z tzw „normalnych szkół „ i moi uczniowie którzy otrzymują mnóstwo kart pracy do wykonania. Zastanawiam się jak mają to zrobić Ci bez internetu albo ci których rodzice są zajęci pracą i młodszym rodzeństwem ? Ja jako nauczyciel i wychowawca przygotowuję karty dla uczniów których uczę , odbieram pliki od nauczycieli którzy uczą moje dzieci i próbuję je rozsyłać . Ponadto muszę wypełniać „karty pracy” gdzie mam zapisywać w jaki dniu i o której wysłałam swoje pliki i o której otrzymałam id swoich kolegów . Muszę notować wszystkie swoje kontakty z nauczycielami i rodzicami – data i godzina , by udowodnić , że pracuję a nie odpoczywam . Jest to chore, bo muszę wchodzić w historię rozmów i sprawdzać datę, godzinę i czas rozmowy!

Jestem mamą 3 dzieci :18, 13,4 lata. Najstarszy syn sam ogarnia lekcje. Nie ma lekcji online tylko pracę zadawane przez nauczycieli. Jest podany konkretny temat i termin oddania pracy. Drugi syn wymaga najwięcej uwagi. W sumie po dwutygodniowym rozgardiaszu i walakch z wsipnet i e-podręcznikami przeszliśmy, caka szkoła, na teams. Tam nauczyciele żądają za tematy do opracowania i prace do zrobienia, jak również testy. Wszystko można wysłać albo Librusem albo podłączyć pod teams. Dodatkowo do cięższych przedmiotów t.j. matematyka są dołączane linki do filmów, gdzie naprawdę jest wszytko w tłumaczone w sposób przystępny. Synowi muszę poświęcić dużo uwagi ze względu na jego nadpobudliwość ale też charakter z piekła rodem. Cały dzień siedzę i pilnuje starając się ingerować tylko wtedy gdy na czymś utknie. Jestem wykończona. Dodam, że pracuje również zdalnie. Aha i jescze trzeci drobiazg. Tu kupiłam różne kreatywne książki i staram się motywować córkę do zrobię ia chociaż jednej pracy dziennie. Panie z przedszkola wysyłają materiały, ale jest tego tak dużo, że sorry ale nie daje rady. Dlatego sama w mniejszych ilościach staram się coś z córką robić. Mimo wszystko uważam, że nauczyciele radzą sobie dobrze. Naprawdę widać ich starania, przynajmniej większości, ale jak wiemy w każdym zawodzie znajdą się czarne owce. Jesteśmy w bardzo wyjątkowej sytuacji i trzeba Szyc z tego co jest. U wazam pomysł odpuszczenia za całkowicie nierozsądny. Byłoby tak jak podczas strajków, że siedzieli hy non stop przed komputerami i tylko gnuśnieli. Niestety moje dzieci, a przynajmniej chłopcy, nie mają żadnych pasji ani zainteresowań, więc teraz też tylko by grali. Współczuję oczywiście dzieciom z rodzin dysfunkcyjnych i patologicznych oraz innych, którzy mogą się poczuć wykluczeń z powodu braku środków, sprzętu itd. Niestety jest tak, że trzeba patrzeć globalnie. Natomiast dla takich dzieci powinny być stworzone później jakieś warunki na nadrobienie zaległości, jakieś wsparcie w innej formie. Może w ten sposób udałoby się dogonic resztę. Odnośnie zadawanego materiału. To też się zastanawiam czy nauczyciele z niektórych przedmiotów faktycznie tyle przerabiają na jednej lekcji. Mimo to trzeba się starać coś robić i pomagać sobie nawzajem.. My rodzice z grupy przedszkolnej córki i podstawówki syna jesteśmy w kontakcie na messenger non stop. Wpieramy się i pomagamy sobie. To jest bardzo ważne i tak powinno to wyglądać. Nie biadolić tylko wziąć się w garść. Pomagać dzieciom, sobie nawzajem oraz nauczycielom w tych ciężkich czasach.

Tak, na pewno wielu z Was ma tutaj racje, tak czujecie. Ale zawsze skrytykować coś, jest łatwiej niż napisać coś dobrego. Mamy trudną sytuację, jesteśmy odizolowani, nie ma innej możliwości jak nauczanie online. Owszem, na pewno pojawią się problemy, ale jest to pewna opcja rozwiązania w tym momencie. To mają nic nie robić nauczyciele i uczniowie?

Dzień dobry,
Podczas ubiegłorocznego strajku nauczycieli nikt się nie martwił o edukację dzieci. Zero nauczania. Teraz jakby wszyscy oszaleli. Zadania, nowy materiał, przesyłanie prac do kontroli, sprawdziany online. To jest jakieś nieporozumie. Ludzie nie dajmy się zwariować.
Życzę wszystkim zdrowia psychicznego bo jak już uleczymy ciała to każdy psychiatra i psycholog będzie musiał zakasac rękawy do pracy.

Podoba mi się wypowiedzieć nauczyciela P. Marcina. Prawdą jest że nikt nie był na to przygotowany, ale zamiast się użalać bierzcie się do pracy i przemęczcie te 3 miesiące (3 bo czerwiec nigdy już nie był czasem nauki) a nie, chcecie żeby wasze dzieci powtórzyły rok. Co za glupota. Myślicie, że to jest sprawiedliwe dla osób które ciężko pracowały resztę miesięcy. A co do niesprawiedliwości że nie ma komputerow i dojścia do internetu to też śmiech mnie ogarnął. Ktore dziecko szkolne w tych czasach nie ma co najmniej telefonu na którym można wszystko zainstalowac, a jak nie dziecko to rodzic który moze dziecku udostępnić ten telefon. Masakra ludzie jak was nie stać na sprzęt i internet ? A po co wam te 500 + , przecież dostajemy od państwa na każde dziecko więc ogarnijcie się stwórzcie dzieciom warunki do pracy i nauki i przestańcie się użalać i pisać jak w to źle.I przestańcie pisać,że babcie wychowujące wnuczki nie stać na sprzęt bo wy chyba nie jesteście świadomi jakie pieniądze dostaje rodzina zastępcza na każde dziecko z osobna. A dzieci dostają pliki z nagraniami gdzie wszystko jest fajnie wytłumaczone więc babcia nie musi nic tlumaczyc. A co do placówek wychowawczych i domów dziecka to państwo powinno zadbać o to żeby miały warunki. Ogarnijcie się tydzień nauki i już padacie? to teraz widzicie jak ciężko jest nauczycielom, na których wylewacie wiadro pomyj za każdym razem. Pewnie się zastanawiacie czy jestem nauczycielką, nie ,nie jestem ale jestem samotnie wychowująca matką która pracuje i siedzi z dzieckiem do późna żeby wszystko ogarnąć i nie użalam się nad sobą.Trochę chęci a damy radę w końcu do wakacji już nie daleko

Twoje rozbawienie z powodu braku dostępu do internetu dzieci zamieszkałych np. na wsi jest zatrważające.Opisujesz swoją reczywistość, ze swojej perspektywy bez wyrozumiałości dla innych.Każdy rodzic boryka się ze swoimi problemami, te problemy są różne.Nie każdego stać ( różnych względów ) na to żeby posiadał dwa trzy komputery przy załóżmy 4 dzieci.Nie każdego stać na to żeby stracił pracę kiedy jedynym możliwym jej wykonaniem jest np praca online na jedynym komputerze w domosywie. Nie każde dziecko posiada umiejętności informatyczne.Nie każde dziecko ma z kim zostać kiedy rodzice są w pracy. Do chwili obecnej nie spotkałam się z nagraniami które miałyby wyjaśniać dziecku w jaki sposób ma wykonać daną czynność. Nie każdy nauczyciel potrafi w sposób jasny i klarowny wyjaśnić co dziecko ma zrobić i w jaki sposób.
Prawa konstytucyjne są proste. Każde dziecko ma mieć równy dostęp do nauki. Tak nie jest w chwili obecnej. Co z rodzicami którzy pracują od 8:00 do 20:00 a czasem 22:00? Wcześniej dziadkowie zajmowali się dzieciakami ale teraz niestety sytuacja się zmieniła. Co w sytuacji kiedy mieszkam na wsi gdzie nie ma zasięgu sieci komórkowych, a nie wspomnę już o braku możliwości zainstalowania stałego łącza internetowego?
Masz rację niesprawiedliwym jest takie same traktowanie dziecka które było sumienne i miało możliwości rozwijania swoich umiejętności drogą online, do dzieci które nie miały dostępu do internetu, nie posiadały umiejętności informatycznych, a rodzic nie mógł im poświęcić tyle uwagi co wyżej opisane w dziecku..

Pracuję w domu dziecka. Mam to szczęście, że jest to mała placówka, tylko 7 dziewcząt. Ale ogarnięcie z nimi lekcji i tak graniczy z cudem. Po 12-godzinnych dyżurach wracamy do domu wykończone. Nie jesteśmy wszechstronnie wykształcone. A teraz okazało się, że musimy być polonistą, matematykiem i znać z 5 różnych języków. Ale to nic. Kocham swoją pracę. Jednak największy problem to brak sprzętu. Jeden komputer na wszystkich. Nie posiadamy drukarki. A wiele zadań trzeba wydrukować, wypełnić, zeskanować i odesłać! Jak? No to kombinujemy… wozimy swoje laptopy, wifi przenośne a także drukarki… a wszystko to za minimalną pensję krajową… Kolejny problem to brak porządnego internetu… jest limitowany, także na długo nie wystarczy… no i są dzicz by, które nie radzą sobie w pigułkę a wychowawcą na zmianie tylko jeden… jest ciężko… no ale cóż… taka praca… no ale cóż trzeba kombinować jak się da, bo te biedne dzieci już i tak są skrzywdzone przez los, nie możemy im dodatkowo dokładać stresów… no ale nasze władze robią to cudnie za pośrednictwem nauczycieli.

Jestem nauczycielem przedszkola, dobrze zgodzę się z tym ,że muszę realizować po przez Internet, robię to poprzez stronę przedszkola,sprzęt mam jaki mam czyli stary,ciągle się zawiesza a ja pod presją dyrekcji, że nie dostanę pieniędzy za to ,że nie robię tego co muszę, powinnam kupić nowy sprzęt. A przecież jak się zepsuje komputer Pani z biura, czy panu koparka to oni nie muszą kupować tego sami. A kto mi odda za prąd bo komputer jest na chodzie 12 godzin A telefon ładuje 2 razy dziennie? Oczy mnie bolą, kupuję drogie leki na to. To jest chore.

Dlaczego wylewacie tony frustracji, a nie reaguje cię u dyrektora czy w kuratorium? Minister powiedział wyraźnie,ze należy się dostosować do warunków,nie przeciągać uczniów pracą itd.Nauczycieli ciśnie dyrektor,dyrektora samorząd itd.Opanujmy się!

Ministerstwo opublikowało rozporządzenie, które nakłada na nauczyciela mnóstwo obowiązków związanych ze zdolnym nauczaniem. Rodzice ich nie znają, skarżą się, że dzieci mają zadania dodatkowe- mamy dbać o zdolne dzieci. Dzieci z opiniami i orzeczenia mają inne zadania, wszystko mamy dokumentować, zapisywać, tworzyć foldery z pracami-zdjęcia-uczniów, sprawozdawczość najważniejsza. Wszak 92% szkół było przygotowanych do nauczania on-line. Chyba prywatnych, do których chodzą dzieci naszych elit. Mam goły etat, a pracę zaczynam o 8, kończę po 21. W tych godzinach rodzice potrzebują mojej pomocy, dużo z nich pracuje. Co z tego, że zadania są w dzienniku, jeśli się zawiesza, więc piszę im na grupie , którą stworzyliśmy na fb. Ciekawi mnie ile mój własny komputer jeszcze wytrzyma. Dobrze, że mam swoją drukarkę, skaner…Niestety ale moje państwo nie dało mi narzędzi do pracy, tak jak moim rodzicom, którzy muszą radzić sobie z tym trudnym czasie, a ja wspieram ich jak mogę i proponuję czasem odpuścić. Mam w klasie samotną matkę, która wychowuje 4 dzieci w wieku szkolnym, 2 z z dysfunkcjami. Przypadła mi jeszcze rola psychologa…Jest beznadziejnie…Ale co tam, wybory i egzaminy muszą się odbyć!

Jestem mamą dwojki dzieci -w klasie 6 i 1 liceum.Pracuje w godz.9 -16 zawodowo.Moge i nie mogę zdalnie bo wtedy zrywa sie łącze.Corka odrabia lekcje na 10 calowym laptopie.Masakra.Jest to ogrom materiału ktory nie jest do przerobienia w domu.Po pracy szybko jedzenie i lekcje do 24 lub dluzej.Pytam się jak dlugo ja przy tym obciążeniu wytrzymam?a ilewytrzymają dzieci.Syn w 1 LO podobnie siedzi.Gdzie tu jakaś higiena nauki jest zachowana?I pytanie czy naprawdę te wszystkie zadania teraz zlecane bylyby zrobione gdyby to byla normalna nauka?

Jestem mamą czwartoklasistki i ósmoklasistki i według mnie to ci one teraz muszą robić to nieporozumienie. Więcej mają lekcja niż miały w szkole. Mam wrażenie że nadrabiają zaległości kosztem mnie, która musi z nimi usiąść i wytłumaczyć albo zrobić. Starsza córka ma od poniedziałku pisać próbny egzamin 8- klasisty przecież to dopiero jest głupota. Większość rodziców siedzi w domu i co nie pomoże dziecku napisać tego egzaminu. Przecież to jest niesprawiedliwe, bo część dzieci pisze sama. Po co im te wyniki dla samej zasady napisać.

Kolejna reforma z portfelu obywateli. Szkoły nie są przygotowane do on-line nauczania, nauczyciele nie mieli oni jednego szkolenia nr. zdalnego nauczania (jedynie informatyczni pasjonaci mają jakieś delikatne poję ie o co w tym może chodzić). Powstają kolejne stosy szkolnych papierów (sprawozdań na cito z choinki urwanych, bo MEN wymaga). A dzieci (rodzice) i nauczyciele musieli na swój koszt zakupić sprzęt, zapłacić za Internet i prąd z własnej kieszeni (nauczyciele również) – w Rozporządzeniu 20.03.20 nie ma ani słowa o tym, że zostanie sfinansowany zakup/dostęp do zasobów, a żaden pracodawca-dyrektor nie zapewnił pracownikom sprzętu do pracy zdalnej, ani nie zostały jasno postawione wytyczne o sposobie nauczania. A przecież jest to niezgodne z Konstytucją i prawem. My nie mamy teraz nauczania zdalnego. To się w świetle prawa nazywa „nauczanie domowe”. Każdy swoją rzepkę skrobię, w internecie nadal wylewane są litry pomyj na ducha winnych nauczycieli, a MEN za jakiś czas ogłosi swój sztandarowy cytat: „Odnieśliśmy sukces, reforma przebiegła pomyśnie, a w naszym kraju żyje się bardzo dobrze”

Tak naprawdę–nie wiem od czego zacząć.
Pracuję w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym i pomijając fakt że my mieliśmy normalnie pracować (na szczęście dyrekcja zadecydowała inaczej).
Pytam jak mamy zdalnie pracować z dziećmi z upośledzeniem intelektualnym, we wszystkich stopniach – od lekkiego po głębokie. Dzieci i młodzież z dziecięcym porażeniem mózgowym, z niedosłuchem, z niedowidzeniem, nie potrafiące pisać, czytać, i niekiedy mówić.
Pracując on- line biję się z myślami – co ma teraz w obecnej sytuacji sens.

Ale kuratorium wymaga, co tydzień rozliczamy się z kim pracowałam temat zajęć, cel jak oceniam dzieci ich pracę i jak się kontaktuję. To wszystko w tabelach przesyłane jest do kuratorium. Na tej podstawie mają ocenić naszą pracę i stosowną wypłatę.
Brak słów
Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia

Bardzo dobry artykuł! Ne wiem jakie powinno być rozwiązanie…..ale to co jest w tej chwili to kompletne nieporozumienie! Pracujemy z mężem zdalnie, 2 dzieci- 10 i 15 lat. Prawda jest taka, że nie mamy czasu na własną pracę/ zauważam przerost ambicji u nauczyciel od plastyki, muzyki i innych przedmiotów pobocznych. Nie ogarniamy TEGO, ; my mamy dość A co mówić dzieci. Nauczyciele chyba też mają swój rozum i skoro jedni mogą zadać to tzw. minimum to inni chyba też. Jeśli dzieci mają powtarzać rok, to trzeba natychmiast przerwać rok szkolny- bo dlaczego mamy dalej frustrować siebie i te nasze biedne dzieci.
Pozdrawiam

Sytuacja jest trudna dla całego świata, nikt nie jest przygotowany na to co się dzieje. Nie rozumiem tego tekstu, lepiej nie robić nic? Jestem nauczycielką od 39 lat, wiele pamiętam, ale takiej zajadłości i walki o stołki opozycji jeszcze nie było. Opamiętajcie się, pomagajcie a nie jątrzcie!!! Wspierajmy się, nie tylko nauczyciele, dzieci i rodzice mają trudno. Przecież trzeba to przetrwać.

W zeszłym roku podczas strajku nauczycieli nikt się nie przejmowałam faktem, że nie jest przerabiany materiał. W kolejnych miesiącach nastąpiła gonitwa bo trzeba skończyć dział, bo trzeba zaliczyć sprawdzian. W szkole mojej córki z niektórych przedmiotów wyglądało to wg formuły: naucz się, zdaj, zapomnij. Nie było możliwości aby dziecku zostało coś w głowie po takiej ilości wklepanego materiału. Teraz nagle wielkie poruszenie. Mi też osobiście zaczyna się przelewać. Dwa dni temu byłam zmuszona wymienić dziecku telefon, bo stary miał za mała pamięć, a trzeba było zainstalować nowa aplikacje do kontaktu z panią na czas zajęć, które są prowadzone 3 razy w tygodniu. Porażka. Na na rodziców są nakładane dodatkowe zajęcia. Ja się pytam jakim prawem? Nie każde dziecko jest na tyle oswojone z komputerem, że da rade napisać maila, wydrukować materiały ( zakładając oczywiście że posiada się drukarkę).

3 dzieci sie uczy mam 1 komputer zadan nadawanych ze 8 h na jedno dziecko to za mało. Po drugie dostaje sms od nauczyciela gdzie trza sie zalogowac i wpiscak kod klasy strona nie dziala nie mozna utworzyc konta dzwonie do nauczyciela ze sa jakieś problemy a nauczyciel odpowiada ze nie mozliwe ze z calego karju ludzie sie loduja i bez problemów a to nie prawda i twierdzi ze tak nie jest i nie idzie temu nauczycielowi do rozumu przegadac ze tak jest Nauczyciel ma racje my jako rodzice nie.Po trzecie boje sie ze dzieci przez to ze tyle godzin dziennie maja siedziec przed komputerem to potem beda problemy 1 ze zwrokiem , 2 uzaleznia sie , i to ma być dobr dla Dzieci |?????

Mam 3 dzieci sie uczy mam 1 komputer zadan nadawanych ze 8 h na jedno dziecko to za mało. Po drugie dostaje sms od nauczyciela gdzie trza sie zalogowac i wpiscak kod klasy strona nie dziala nie mozna utworzyc konta dzwonie do nauczyciela ze sa jakieś problemy a nauczyciel odpowiada ze nie mozliwe ze z calego karju ludzie sie loduja i bez problemów a to nie prawda i twierdzi ze tak nie jest i nie idzie temu nauczycielowi do rozumu przegadac ze tak jest Nauczyciel ma racje my jako rodzice nie.Po trzecie boje sie ze dzieci przez to ze tyle godzin dziennie maja siedziec przed komputerem to potem beda problemy 1 ze zwrokiem , 2 uzaleznia sie , i to ma być dobr dla Dzieci |?????

Witam mam Syna 12 letniego nie posiadam tableta ani.komputera bo mnie nie stać na niego ledwo wiąże koniec z końcem Pam telefon i tylko tak mogę wejść na imbrus żeby dziecku pomóż w tych lekcjach wiem że ciężki jest dla dziecka i naucieli ale jakość dajemy radę
Nic nie poradzę na to co jest
Myślę że z Bożą łaską wytrwały w tej trudnej sytuacji

Mam dwójkę dzieci, w tym jedno szkolne. Nie jest możliwością,żeby dziecko samo czytało materiał,wyciągało z niego najistotniejsze tematy i jeszcze się tego uczyło. Do tego prace pisemne, w których ja sama się już gubię. Nie pamiętam co było robione ,co wysłane itp.
Poza tym pamiętajmy. Jest kwarantanna. Kilka osób w mieszkaniu,hałas. Dziecko nie ma odpowiednich warunków,aby się skupić. A co najważniejsze. Dzieci potrzebują dużo ruchu na świeżym powietrzu . Obecnie są zamknięci i czują się jak w więzieniu. Do tego dochodzi natłok nauki i zadań. Dla mnie to jest jedna wielka porażka. Cierpią i dzieci i rodzice.

Bardzo trafnie napisane. Zgadzam się ze wszystkim, co napisała autorka. Dzieci nie dają rady, te słabsze psychicznie jeszcze bardziej się załamują. To nie czas na przerabianie nowego materiału. Dzieci, które są słabsze w nauce i nie mające wsparcia rodziców z różnych powodów, popadną w depresję, która wiadomo jak jest niebezpieczna. Nie zgadzam się, żeby moje dzieci siedziały pół dnia przed komputerem. Wprowdzilam im ograniczenia 1,5 godziny dziennie na dowolnym urządzeniu, bo wiem jakie nerwowe są, gdy korzystają z nich za długo. A teraz MEN wchodzi z buciorami w nasze domowe życie i niszczy moje ustalenia!

Zapytałam dyrekcję dwóch szkół, w których pracuję co będzie uznane za realizację podstawy programowej przeze mnie – czy naciśnięcie przycisku „wyślij” e-maila, którego adresaci to cała klasa „1A”, a w treści wiadomości będzie szereg załączników do stron www, plik word z moim wyjaśnieniem, link do interaktywnych ćwiczeń i klipu na youtube? Bo jeśli tak-to realizuję podstawę programową aż furczy! Tylko co z tego, skoro nawet nie mam przez tydzień odzewu czy ktokolwiek z 1A otworzył ten e-mail? Nie odesłał pracy? Albo odesłała jedna osoba? A jak łączę się na zoomie czy messengerze z klasą to pojawia się wybiórcza ilość osób które nie mają energii, siły czy głowy by brać udział w zajęciach? Ale chcą pogadać, tak po ludzku? O tym, że jest im ciężko, że trudno się im zmobilizować do wstania z łóżka a co dopiero robić jakiś angielski czy biologię? Spędzamy czas online dbając o siebie, po prostu będąc. Co mam napisać w raporcie do dyrekcji z relalizacji podstawy programowej? Mam ogromne szczęście pracować w dwóch szkołach, której dyrekcja jest empatyczna. I tu i tu dowiedziałam się, że mam dbać o siebie i swoją rodzinę, wspierać uczniów będąc z nimi, rozmawiając o wszystkim i niczym a dopiero gdy wyrażą gotowość to oczywiście można spróbować przeprowadzić zajęcia. Raz w tyg email z materiałami do całej klasy by coś można wpisac w raport do kuratorium że materiał jest realizowany. A kto będzie w stanie coś zrobić – to zrobi. Kto nie – ten nie. Mam być człowiekiem a nie nauczycielem.

Jestem mamą 2 dzieci (8 i 9) należę do tej „biedoty’ o której jest mowa, poświęcam każdą wolną chwilę na naukę i realizację programu szkolnego, w między czasie pracuję i szczerze jakby moje dzieci teraz miały powtarzać rok to czułabym się troszkę nie sprawiedliwie. Nie narzekam, dzieci są dla mnie bardzo ważne, wole poświęcić każdą wolną chwilę na naukę niż przed komputerem czy z telefonem w ręku tylko po to żeby pogadać ze znajomymi. W szkole nie mamy lekcji on-line, nauczyciele tylko przekazują kolejne materiały i my rodzice pracujemy z dziećmi. Dajemy radę, więc może niech większość z Was się nie użala i popracuje trochę w domu 🙂 Jedynie to bym troszkę pensje nauczycielom obniżyła, bo w sumie teraz to rodzice pracują z dziećmi, a nie oni 😉 Nie porównuję tu ośrodków szkolno-wychowawczych bo to zupełnie inny temat

Przeczytalam wszystkie komentarze i jestem przerazona tym co wyprawia nasz rzad w sprawie oswiaty. Ciesze sie, ze jestem emerytka, ale wiem o co chodzi w tym zdalnym nauczaniu , bo komputer zawsze mnie interesowal. Pomagam chlopcu z szostej klasy z matematyki. duzo czasu zabiera nam opanowanie materialu, ale przeciez sa tez inne przedmioty. Szkola zawsze byla stresujaca , ale to co sie teraz dzieje , to jest wstep bardzo wielkiej ilosci dzieci do psychiatry.Pozdrawiam.

PANI AUTORKO TEGO TEKSTU : NAJLEPIEJ SIĄŚĆ I NIC NIE ROBIĆ CZY TO BY PANI ODPOWIADAŁO ?PRACUJE KTO MOŻE , REALIZUJE POMOC SWOIM DZIECIOM KTO MOŻE , A PANI O ILE JEST PEDAGOGIEM TO POWINNA RACZEJ ZACHĘCAĆ A NIE ZNIECHĘCAĆ. RAZEM MOŻEMY WIELE, ALE TRZEBA CHCIEĆ. POZDRAWIAM

Bardzo rozsądny komentarz. Nie ma komputera w domu? Trójka dzieci to 1500 miesięcznie za 500+ Po jednym miesiącu mamy laptopa Ile miesięcy trwa już pobieranie 500+? 45 miesięcy, może dłużej. To daje ponad 60 000! A teraz płacz, że nie ma komputera. Litości.

Mój syn, po kilku latach edukacji domowej poszedł do liceum systemowego, okolicznego. Nie jest przeciążony pracą, a przynajmniej nie widzę, nauczyciele wysyłają „prace domowe” na maila, ale nie szaleją, uczniowie którzy nie mają komputera mogą wypożyczyć szkolny. Psychologowie non stop wysyłają maile, że są do dyspozycji itd. Syn dostał już kilka ocen, nawet lepszych od tych „kartkowkowych”. Generalnie naukę w domu mamy oswojoną, (choć to oczywiście nie to samo, co ed) więc jest spokojnie, szkoda mi tylko tego, że całymi dniami tak czy inaczej, tylko komputer. Mam nadzieję, że to szybko się skończy, i będzie można wychodzić.

Jestem mama dwójki dzieci (4 i 8 lat) . Jestem n-lem wspomagającym w szkole prywatnej, wymaga się ode mnie abym wysyłała materiały do pracy terapeutycznej i to nie zajmuje mi bardzo dużo czasu, ale… Mieszkamy na 30 paru metrach kwadratowych, mój mąż w maleńkim pokoju dzieci prowadzi lekcje on line skrzypiec dla swoich uczniów. W tym czasie starsza powinna odrabiać lekcje ale młodsza chce się bawić. Starsza tez chce się bawić No bo dlaczego nie skoro ciagle jest w domu. Ale przecież nią ma swojego pokoju, który jest zajęty, bo tata ma lekcje, do tego ciągły hałas i wielka awantura non stop. Każdy każdemu siedzi na głowie, każdy ma swoje potrzeby, które idą w łeb bo trzeba wywiązać się z tej chorej sytuacji i udowadniać wszystkim w koło, ze się do radę! Otóż Sie NIE DA! Mam dosyć ciągłych awantur. Jak mam spotykać się na radzie pedagogicznej on line przez 1,5 godziny w takich warunkach? Za pierwszym razem zamknęłam się w toalecie, za drugim razem wyłączyłam dźwięk i video. I czego my oczekujemy? Ze dzieci będą regularnie spotykały się on line z nauczycielami i realizowały materiał? Skoro sami nauczyciele nie zawsze maja jak prowadzić lekcje. Po co to wszystko? Ludzie, czy Wy chcecie, abyśmy wszyscy powariowali? I przestańcie pokazywać w TV tych pilnych uczniów z własnymi komputerami co to sobie w swoich pokojach siedzą i tak pilnie odrabiają zadania i uczestniczą w zajęciach on line. Zapraszam do mnie z kamera. I cały idealny świat Wam padnie. Ja sobie odpuszczam. Zaległości z angielskiego mamy na dwa tygodnie, TRUDNO. Bardziej mnie teraz martwi jak przetrwamy ten czas izolując się od wszystkich i nie mordując sami we własnym domu.

Jest naprawdę ciężko sama mam 2 córki 5 klasa i jedną która uczeszcza na zajecia do Orew. Zmuszona byłam kupić laptop gdyż poprzedni siadl ( potem okazało sie ze moglam wypożyczyć sprzęt ze szkoły o czym pisał Pan dyrektor) siedzimy od 10 do 18-19 nad lekcjami z najmłodszą wogole niemam kiedy robić zajęć. Ale nie wiem już co o tym myśleć przecież do szkoły dzieci nie pójdą zeby nie narażać ich i nauczycieli więc jak inaczej mają sie uczyć? W końcu wszystko komputeryzuja więc w tym całym nieszczęściu mają lekcję życia i uczniowie i nauczyciele. Nie odwołają przecież roku szkolnego wuec muszą taksie uczyć

Artykuł jest świetny, ale może takich artykułów powstać jeszcze wiele, a… nasi „miłościwie” nami rządzący, bezduszni i cyniczni, zarażeni żądzą władzy i tak będą kłamliwie utrzymywać, że robią wszystko, by nas bronić, chronić, „zdalnie” nauczać, że to wszystko działa dobrze dzięki nim, a jak fakty pokazują, że „nie działa”, to… tym gorzej dla faktów – jak uczniowie nie dają rady, co normalne, a rodzice nie potrafią i nie mają czasu i sił, bo pracują – co też jest normalne, jak nie mają ani uczniowie, ani nauczyciele umiejętności i narzędzi do pracy zdalnej, jak Internet i narzędzia elektroniczne nie działają… – no cóż, winni nauczyciele – „potrafią tylko strajkować”, a „zapracowany” minister i jego wierne kuratorskie sługi zrobili „wszystko” – rozporządzenie wydane, dyrektorzy poinformowani… ale wszystko to nic, bo CEL jest jeden, wyznaczony przez najbardziej bezdusznego i cynicznego człowieka w kraju, „szeregowego posła” JK – wybory, bez względu na wszystko, bez liczenia się z zagrożeniem, WYBORY, bo JK musi mieć pogłaskane ego i zaspokojone dyktatorskie potrzeby.

Witam.
Mam 3 dzieci i niestety nie mamy komputera korzystamy z telefonu,ale niestety nie możemy pobierać kart pracy i mamy ciężko z odrabianiem lekcji! Muszę prosić znajome które maja dostęp do zadań o zdjęcia,później to przepisywać na kartkę A4 i odsyłać. Jestem już wykończona! Nie mogę siedzieć cały dzien i przepisywać zadań! Nie wiem co będzie dalej……

Czemu nie macie komputera? Dostajesz 500+, co miesiąc. Policz ile dostałaś przez te kilka lat. 50 tys? I Ty piszsz, że nie masz dla dzieci komputera. Laptop to koszt około 1500 zł.
Tylko nie pisz, że musisz wykarmić i ubrać dzieci. Ale chyba, gdy mamy dzieci to jest logiczne. Trzeba pracować i zapewnić im podstawowe potrzeby.

Nawiązując do tego co Pani Anna napisała :Syn ma ogromne szczęście! Nie każdy Nauczyciel prześlę na maila a po drugie, to wszystkie prace muszą być wysłane poprzez Librusa, bo skąd ma pani dyrektor wiedzieć kto odrabia prace domowe? To nie jest wszystko tak kolorowo jak pani pisze. Teraz nam rodzicom brakuje czasu na obowiązki domowe!

W 100% ze wszystkim się zgadzam. Pracuję w szkole specjalnej gdzie przesłanie materiałów i ich odbiór to jedno, ale możliwości percepcyjne dzieci to już inna sprawa, nawet u uczniów z lekką niepełnosprawnością. Godziny tłumaczenia i wyjaśniania.
Pragnę zwrócić w tym miejscu uwagę także na zdalne nauczanie studentów. Córka jest na 2 roku studiów dziennych, w związku z zaistniałą sytuacją mam wrażenie że stała się studentką i wykładowcą jednocześnie. Sama mówi że ma wrażenie, że studiuje dziennie i zaocznie….ilość materiału orzesyłanego od wykładowców jest olbrzymia. Mnóstwo prac do napisania. Do przeczytałam artykuły i książki. Oczy bolą od wpatrywania się w ekran. Ja wiem, to są dorośli, samodzielni i odpowiedzialni studenci, ale jednak tylko LUDZIE. Też potrzebują czasu na odpoczynek i relaks. Więc WYKŁADOWCY, wyluzujcie, wszyscy wyluzujmy. Bądzmy po prostu ludzmi.
Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.

Witam mam dwójkę dzieci ja niestety muszę byc w pracy wiec jak o godz 18 zaczynamy lekcje to niestety konczymy o 24 i tak caly tydzień. Poczym w weekend czego nie uda sie orzerobic w tygodniu musimy w wolnym dniua gdzie czas dla nas??

Nie podoba mi się ten elaborat. Za dużo w nim sprzeciwu wobec władz i niedopuszczalnej złośliwości. Jeśli nazywa się akcję zdalnego nauczania „cyrkiem” i szaleństwem, a ilustruje smętnymi sylwetkami premiera i ministra (o rzeczniku nie wspominając), to w jaki sposób kształtuje się system wartości młodzieży? Ona potrzebuje mieść jakieś oparcie w autorytetach. Czy będzie dla niej autorytetem nauczyciel, który nie szanuje swoich władz, nie za bardzo radzi sobie z komputerem i z nową sytuacją, która spadła nam niespodzianie. Dostosowanie się do nowych warunków jest miernikiem inteligencji. Artykuł rozbudza niezaradność uczących. I zamiast pomóc, nie daje żadnych mądrych propozycji.A sprzeciw wobec władz był potrzebny za czasów zaborów, okupacji, ale teraz mądrzej byłoby współdziałać dla dobra dzieci i młodzieży. Już przed wojną było coś w rodzaju zdalnego nauczania dla dzieci nie mogących się kształcić. Były uniwersytety ludowe, szeroko propagowanie samokształcenie, i to zdawało egzamin. Bo ludzie tego chcieli, wspierali, a nie stawiali tylko opór.

Szanowna Pani, jak mówi łacińskie przysłowie „De gustbus non est disputandum” – tak więc artykuł może się Pani podobać lub nie. Ale ciekawe jest to, o jakim szacunku do przedstawicieli władzy, takich jak obecnie – cynicznych, kłamiących na każdym kroku, pogardzających inaczej myślącymi i czującymi, dzielących ludzi na „lepszy i gorszy sort”, zaślepionych partyjnymi interesami i prących za wszelką cenę, nawet narażania ludzi na utratę zdrowia i życia, do wyborów, bo tak chce prezes jedynej, „słusznie myślącej i postępującej” partii – pan J. Kaczyński, Szanowna Pani mówi. Szacunek do tych ludzi ma być bazą do budowania autorytetów dla młodzieży? Szacunek i autorytet nie należy się z racji wygranych wyborów, na nie trzeba ciężko i uczciwie zapracować, a to z pewnością nie dzieje się obecnie w przypadku tych cynicznych graczy zasiadających w naszym rządzie i pałacu prezydenckim.

Szanowna Pani Krystyno Mario Tereso, jak mówi łacińskie przysłowie „De gustibus non est disputandum” – tak więc artykuł może się Pani podobać lub nie. Ale o jakim szacunku do władzy Pani mówi – do tych, obecnych przedstawicieli rządu i pałacu prezydenckiego – cynicznych graczy, kłamiących na każdym kroku, pogardzających inaczej myślącymi i czującymi, dzielących Polaków na „lepszy i gorszy sort”, będących na usługach żądnego władzy za wszelką cenę, nawet kosztem narażenia ludzi na utratę zdrowia i życia, byle WYBORY się odbyły, „szeregowego posła” prezesa PiS p. J. Kaczyńskiego? Tacy ludzie i takie postawy miałyby być bazą do budowania autorytetów dla młodego człowieka? Szanowna Pani, szacunek i autorytet nie należą do pakietu „prezentów” z okazji wygranych wyborów, na nie trzeba zasłużyć ciężką, uczciwą pracą i postawą zbudowaną na prawdzie i przestrzeganiu praw Człowieka, w stosunku do KAŻDEGO, nie tylko członka swojej partii.

Teresa
Sytuacja jest trudna szczególnie dla uczniów niewidomych i słabo widzących, z zespołem Aspergera lub z autyzmem, którzy są bardzo zdolni ale mają swoje ograniczenia, trudne do opanowania przez Internet i dla innych uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. A przecież czeka ich egzamin ósmoklasisty oraz matura.
Tymczasem nie ma propozycji w jaki sposób rozwiązać problemy zdalnego nauczania tych uczniów.
Są niewidoczni????

Dla mnie są najbardziej widoczni, podobnie, jak wszyscy, którzy już są ciężko doświadczeni przez życie i borykają się z niepełnosprawnością. Sama znam takich młodych, w wieku szkolnym, ludzi, jak i starszych, potrzebujących pomocy. Ale podobnie, jak wielu innych oburzonych działaniami i postawą MEN i innych przedstawicieli władzy mogę tylko bezsilnie wyrażać swoje oburzenie. Chyba nikomu nie trzeba przypominać, jak byli traktowani młodzi niepełnosprawni ludzie i ich opiekunowie w Sejmie przez przedstawicieli obecnego obozu władzy. . Pozostaje tylko nadzieja, że wahadło odhyla się też w drugą stronę.

Witam mam podobna sytuację również mam 3 dzieci w 1,2 i 5 klasie z tym że od 3 miesięcy wychowuje dzieci sama a komputer mam tylko jeden. Nie ma dnia żeby dzieci mogły odpocząć żebyśmy wspólnie spędzili czas na zabawie itp…. Noce nie przespane z nerwów i ze stresu łzy lecą…… A może ja nie jestem dobra matka i nie umie sobie radzić… Myśli są różne ale kogo to interesuje z MEN

Ja się nie spinam też mam 3 dzieci i dwa komputery dzieci się logują same i same odrabiają lekcje my z mężem pracujemy przeglądam czasem co mają zadane ale mam świadomość że to jest tylko przymus kolejnych durnych przepisów które nic nie wniosą do naszego życia dzieci się z tego okresu kompletnie nic nie nauczą my niepotrzebnie się denerwujemy ale mistyfikacja trwa dużo większym pożytkiem byłby zakończyć rok szkolny i zrobić porządną reformę przyjęć się czego uczucie dzieci bo to jest koszmar naprawdę niech ktoś wykorzysta ta szansę na to żeby nasze dzieci zaczęły się uczyć a nie odrabiać lekcje i udawać że nadążają za durnym programem który zamiast jakości wymaga ilości bo produkujemy debili nie wiem może o to chodzi…

Jestem matka 16 latka i zarazem nauczycielem przedszkola gr. 3 latkow! Nauczanie zdalne to absurd, nie mowie zeby wogole nic nie robic zeby nie zadawac, nie wykazywac aktywnosci jednak patrzac na to z boku jako rodzic widze jak moje dziecko przesiaduje godz. Nad zadaniami by moc je wyslac o przyzwoitych godz. Jak stwierdzila jego wychowawczyni zadajac z dnia na dzirn 10 zad. Z j. Angielskiego nie wspomne o 15 zad. Z fizyki, 7 z matenatyki i wypracowaniu na temat pozytywnych i negatywnych aspektow zachowań spolecznych w czasie zagrozenia epodemia w Polsce! Przeciez to paranoja, opanujmy sie bo sami popadamy w jakis obłęd! Sytuacja ta jest dla nas trudna a my sami jeszcze dokladamy sobie stresu. Moje dziecko jest dobrym uczniem srednia 4,3 na półrocze w nowej szkole a siedzi calymi dniami by zdolac wymaganiom zdalnego nauczania – to co ma zrobic uczen o mniejszej mozliwosci! Co maja zrobic rodzice ktorzy maja 2 – 3 dzieci w różnym wieku!

Osobiście mogłabym tak pracować zawsze i raz na miesiąc spotykać się z uczniami. Jestem młoda i nie stanowi dla mnie problemem nauka zdalną. Chciałam pomóc moim starszym kolega w pomocy i tym jak to robić jednak wielu od młodych nie lubi się uczyć. Nie wyobrażam sobie wrócić do szkoły w czasie panującego wirusa i dobrze że w ogóle się uczą A my pracujemy.

Małgorzata.
Jestem mamą 15 latka. Syn nie może się zalogować. Efekt: nie uczestniczy w lekcjach online. W związku z czym nie rozumie nowych tematów. Ja niektorych też nie. Siadamy do you toube, żeby zrozumieć. Potem googlamy, żeby zrozumieć. I tak krok o kroku. Jeden nowy temat przez 5 h.
J. polski. Uwielbiam literaturę ale nie wiem wg jakich kluczy należy zrobić np interpretację wiersza. Gdyby byla lekcja online pani podałaby zagadnienia tzw ważne wg wytycznych. Odrabiamy 6 zadań. Korzystamy ze ściąg, opisów… żeby poznać klucz. Chcąc być uczciwymi… przy mojemu wsparciu syn robi 3 zadania w 4 godziny. A to tylko 2 przedmioty…. Itd.
Mówię jako mama z, wyższym wykrztalceniem. MAM DOŚĆ. Niech ściąga, oby zdał. Tyle!!! Bądźmy po prostu zdrowi i rozwijajmy pasję.
Myślę, że siedzenie z dziećmi nad lekcjami to najtrudniejsza relacja. Myślę, że dzieci z zaburzonymi relacjami w domu np patologicznymi mają do czynienia z apogeum przemocy domowej.
STOOOOOP!!!

Co z rodzinami wielodzietnymi gdzie każde z dzieci musi być przed komputerem o danej godzinie. Co z nauczaniem specjalnym dzieci niepelnosprawnych? . Co mamy zrobić jak nauczyciele robią klasówki pół godzinę albo 10 minutowe kartkowki a internet jest przeciążony? Dlaczego my rodzice musimy wykonywać pracę nauczycieli. Jest wiele pytań…

Typowe polskie. Malkontenctwo, narzekanie, jak jest źle i ciężko. To trudny czas dla wszystkich, trzeba zacisnąć zęby i zabrać się do pracy. T nie będzie trwało wiecznie. Lekcje zdalne złe? A co lepsze? Nic nie robić? Tak, my Polacy to lubimy. Należy się, niech dadzą.. Tylko kto? No ONI. W moim domu pracujemy: ja zdalnie, żona zdalnie, syn się uczy też zdalnie (8 klasa). Tak, mamy 3 komputery. Czasami nawet nie wiem, jakie miał lekcje. Tylko trzeba dzieci uczyć samodzielności i odpowiedzialności. Jeżeli rodzice zawsze odrabiali za dzieci lekcje lub byli nadopiekuńczy to teraz, kiedy trzeba przerobić temat, a nie tylko odrobić lekcję to rzeczywiście jest tragedia. Nie macie czasu i to rozumiem. Ale sami jesteście za to dopowiedzialni. Dużo trudniej mają rodzice 1-3 Tam dzieci same sobie nie poradzą. Piszecie, że nie macie komputerów, a w domu 3-4 dzieci. To co zrobiliście z pieniędzmi, które daje Wam państwo. Mityczne 500+. Od kwietnia 2016 roku to są tysiące złotych, więcej przy czwórce prawie 100 tys. Laptop 1500 zł.
Powtórzenie semestru to totalne ignoranctwo. Jak można tak pisać? A co w styczniu po powtórzeniu semestru? Nowy rok szkolny? Nowa klasa? A moze wakacje do września? Co z 8 klasą? Koniec szkoły, rekrutacja i od lutego do liceum? Do której klasy? Pierwszej? Ile ona miałaby trwać semestr, czy 3 semestry? Można zrezygnować z egzaminu albo go przełożyć po maturach. To jest jakieś rozwiązanie.
Nie jestem zwolennikiem obecnej władzy. A MEN uważam za jedno z najgorszych ministerstw. Byłem przeciwnikiem reformy oświaty i całego bałaganu w oświacie, który z nią jest związany.

Jak czytałam ten artykuł to mnie krew jasna zalewała!!!! To chyba autor tego tekstu nie ma bladego pojęcia o szkole, nauczaniu, etc… Powtórzyć rok??!!! Czy ja dobrze doczytałam??!!! To by dopiero było krzywdzące dla dzieci. Co z tymi wszystkimi miesiącami od września??!! Zmarnowac 7 miesięcy nauki dla raptem 3(przy czym wypadają jeszcze Święta Wielkanocne, święta majowe itd)??? Ja popieram zdalną edukację – to dobre rozwiązanie. Mało tego, jak nauczycielowi zależy na dotarciu do każdego dziecka to dotrze. Wystarcza chęci z obu stron. Jak nie da rady przez zdalne nauczanie to poradzi sobie w inny sposób. Rodzice jak chce to też da radę… Mam dość już tych roszczeniowych rodzicow, ktorzy najpierw narzekali ze jak szkola zamknieta, to dzieci się nie ucza. Teraz jak wymyślono sposób na naukę to narzekają ze za dużo nauki, albo że za mało, albo że nie tak jak oni by chcieli… Weźcie się ludzie ogarnijcie!!!
P. S. Jestem rodzicem i nauczycielem jednoczesnie

Debilizm mamusi nie ma granic. Dlaczego dzieci mają powtarzać rok jak już 1 półrocze mają zakończone?! Żałosne jesteście. Do tej pory całą robotę zwalaliscie na nauczycieli, a teraz trzeba z dziećmi trochę posiedzieć i jest problem. Robicie łaskę, że zadbacie w tak trudnej sytuacji o własne dzieci. To jak teraz jest na świecie to wina właśnie ludzi-tylko kasa i zabawa. Nie rozumiecie, że to jest trudna sytuacja dla wszystkich i przez głupich ludzi co ciągle włóczą się po świecie zamiast siedzieć na….. W domu

To nauczanie nie ma noc wspólnego ze zdalnym. Praca jest zrzucona na rodziców. Dzieci same sobie nie poradzą. Jestem matką dwójki dzieci ( SP) i nauczycielem, Na oczy już nie widzę od tego patrzenia w komputer.Wyjorzystuję oczywiście mój sprzęt prywatny. Nikt się nie zapytał czy mam na czym pracować!!!! Mamy jeden komputer.Ale widać w Polsce wszystko można i niemożliwe staje się możliwe. Ja już nawet nie mam siły się bumtować

Jestem nauczycielką, uczę klasę 1 szkoły podstawowej. W zeszłym tygodniu byłam zmuszana przez dyrekcję do prowadzenia lekcji z moimi pierwszakami przez Skype, w których to lekcjach mieli uczestniczyć rodzice, żeby mogli zobaczyć jaki jest mój watsztat pracy. ABSURD – pomyślałam. Który rodzic codziennie od godziny 10 usiądzie z dzieckiem przed komputerem, żeby wysłuchać tego, czego uczył się bardzo dawno temu? Pomijam już fakt ciągłych problemów technicznych i zrywanego połączenia. Nauka w 1-3 to przecież głównie zabawa. Dlatego myślałam i myślałam co tu zrobić, żeby zadowolić dyrekcję, dzieci i ich rodziców. Wpadłam na pomysł, że będę nagrywać filmiki, w których prowadzę lekcje. Od wtorku prowadzę tak lekcje. Uczniowie są zachwyceni, bo widzą swoją panią i mogą razem z nią czytać, rozwiązywać zadania i bawić się. Rodzice szczęśliwi, bo wystarczy, że dadzą dziecku do obejrzenia filmik o takiej porze jaka im odpowiada, a dzieci już razem ze mną zrobią zadania. Dyrekcja prawie zadowolona, bo przy takiej metodzie pracy nie widzę jak pracują uczniowie, a przesyłane mi drogą elektroniczną odrobione prace o niczym nie świadczą, czyli brak interakcji nauczyciel – uczeń i już moja praca na nic. Przed zawieszeniem lekcji na pracy spedzałam średnio 45 godzin tygodniowo (wliczając w to lekcje, nadgodziny, rady, spotkania zespołów, konsultacje z rodzicami, przygotowanie gazetek, przygotowanie się do lekcji, sprawdzanie prac uczniów, wpisywanie literek do zeszytów, wypełnianie szkolnej dokumentacji itd.). Teraz, gdy szkoły są zamknięte w minionym tygodniu przepracowałam 62 godziny i to głównie przed komputerem (dokładnie zapisuję sobie ile spędzam na pracy) i wcale nie narzekam, gdyż lubię swoją pracę. Nikogo to nie interesuje, że nie powinnam tyle czasu spedzać ślepiąc w monitor bo odkleja mi się siatkówka i z każdym rokiem coraz słabiej widzę, a dodatków za szkodliwą pracę nie ma i nie stać mnie na operację. I jest mi bardzo przykro, że ktoś mi mówi, że jestem niewyedukowana lub że jestem nierobem i liczę, że rodzice odrobią za mnie pracę, a sama chcę tylko pieniądze. Ludzie może mniej krytykowania, a więcej zrozumienia. Zawsze się zastanawiam, dlaczego Ci ludzie, którzy tak bardzo nie doceniają pracy nauczycieli i myślą jak im jest dobrze, sami nimi nie zostali. Jest takie powiedzenie: „wszędzie dobrze, tam gdzie nas nie ma”.

Acha, wysyłam komentarze ale zawsze je usuwacie. Już wiem prawda w oczy kole. Puszczacie tylko brednie głupich mamusi, które nagle sobie przypomniały, że mają dzieci. Nawet byście się nie blaznily z tak żałosnymi wypowiedziami. Ja mam 4dzieci i radzimy sobie super! Najwyraźniej coś z wami nie tak

Po tygodniu zdalnej nauki, stwierdziłam że powinni wstrzymać nauczanie i zrobić restart roku szkolnego. Dla wszystkich. Trudno. Albo na szczęście. Po tych wszystkich perturbacjach z wcześniejszych lat: przesunięte roczniki, poodraczane, skumulowane, zastrajkowane. Wyszło by to wszystkim na na dobre, a jednocześnie wskazało konieczność opracowania procedur na kolejny kataklizm.

Napisze tak to zdalne nauczanie to poprostu zadawanie pracy domowej z nowego zupelnie materialu, a role nauczyciela przejmuję ja wracajac zmęczona z pracy. Najgorsze jest to ze nie specjalnie potrafie przekazać wiedzę swojemu dziecku w taki sposób, jak robi to wykształcona nauczycielka nauczania wczesnoszkolnego. Robie się nerwowa, a mój syn juz tak zamulony siedzeniem w domu tygodniami szuka ucieczki w grach komputerowych nad którymi slęczy od rana jak tylko sie przebudzi. Jak nauczyciele strajkowali nie przejmowali sie tym ze dzieci sie nie uczą..wspolczuje mama co maja 3 i więcej dzieci, szczerze każde dziecko potrzebuje uwagi, komputera lub innych narzedzi do zdalnej nauki. Myslalam ze bedzie to na zasadzie webinarium dziecko siadzie o ustalonej godzinie przed komputerem i przyswoi nowy material, potem wykona prace domowa i odesle nauczycielce. A to co jest to jakis żart juz nie wspomne ze w srode nie mozna bylo wejsc w ogole na Vulcan, a to pierwszy dzien zdalengo nauczania..

Moj wnuk ma 11 lat. Zmaga sie z zalewem prac do nauczenia, wykonania i wyszukania online. Nikt nie dba czy rodzic ma internet, drukarke, tusz do drukarki, papier, skaner i czas do ich uzycia (wiekszosc czasu zajmuje wyjasnienie dziecku lekcji, zeby moglo zrobic prace domowa)lub ile czasu zajmie mu pisanie wypracowania w Wordzie. Po powrocie do klas zapowiadane sa prezentacje indywidualne, prezentacje grupowe, klasowki, testy. Wymagane jest cotygodniowe przesylanie prac i sprawozdan. Nawet muzyk nie popuscil i prosil o powtorzenie materialu do klasowki – tyle tylko ze material jest z „powietrza” czyli informacje o krzyzykach, bemolach i ich funkcji trzeba znalezc samodzielnie.. nie przecze – moglaby to byc fajna zabawa, gdyby czas dal sie rozciagnac.

I moze jeszcze ktos powinien zadbac o to czy krzeselko do.kompa pani ma.. kobieto 500 + jest dla dziecka, pare dobrych tysięcy juz dostalo i co ? Przepieprzone na pierdoly w biedronce? A dziecko internetu nie ma do nauki. I to jest wina pis? Zaraz bym wam pozabierala to 500+. Co za ludzie

Jestem matką 2 dzieci- 10 i 4 lata pracującą zdalnie na laptopie służbowym, którego po killu godz. swojej pracy i zrobieniu jedzenia dla 4 osobowej rodziny używam do wysyłania zadań, sprawdzaniu w google o co chodziło z danym materialem- bo nie jestem nauczycielem i nie wszystko pamietam! Nie czuję rzadnej pomocy ze strony szkoły tylko wieczne oczekiwania do wyrabiania się w terminie- to racja – gdybym chciała uczyć syna w domu go bym go dawno temu ze szkoły wypisała! Aleee i tak się cieszę że mam pracę zdalną do tego wszystkiego a nie pracę normalną na zmiany jak lekarze, pielęgniarki czy pracownicy spożywczaków czy marketów… my siedzimy czasem do 21 nad lekcjami a w ten weekend „jest czas” na przeczytanie lektury – to chore

Po pierwsze… W dzisiejszych czasach w sumie każde dziecko powinno mieć tablet czy komputer bo każdy już dostaję 500 + na dziecko!!!! A po drugie… ja chodzę z mężem do pracy ja kończę o 15.00 i przychodzę obiad robię , trochę ogarniam dom mąż przyjeżdża o 17.00 i siadamy z naszym synem 8.5 letnim do nauki, bo niestety sam tego nie zrobi i tak dziennie nie wiadomo jeszcze przez ile.. a ci w rządzie wymyślają dalej coś nowego, lepszego.. dla kogo??? Oni myślą że wszyscy w domu siedzą?? Jak dziecko ma 8 lat i jeden dzień przecież według nich już może siedzieć samo, a prawda jest zupełnie inna. Nauczyciele wysyłają zadania zajmuje im to 10 minut? A rodzice mają za to nie płacone i ile siedzą żeby to dziecko coś zrozumiało? Za darmo, za wolny czas..

Jestem nauczycielem, opanowałam w stopniu podstawowym nowoczesne technologie jak większość ludzi. Spędzam przed komputerem po 10 godzin dziennie by zrealizować wymagania zdalnego nauczania. Już wcześniej korzystałam w pracy z własnych pomocy dlatego posiadam drukarkę, komputer i skaner. Współczuję rodzicom którym nie zawsze potrafię przekazać materiały w taki sposób by mogli pracować ze swoimi dziećmi. Współczuję sobie bo wiem, że większość mojej pracy idzie na marne. Współczuję dzieciom bo wiem że kiedy znów się spotkamy to długo będą próbować mnie na różne sposoby czy im odpuszczę. Tu nie ma dobrych rozwiązań, każdy z nas pracuje tym co ma. Jednak wściekam się gdy czytam jak bardzo przygotowana jest szkoła i że nie powinnam dostawać pensji bo wszystko teraz wykonują za mnie rodzice. Sami Państwo piszecie ile czasu spędzacie na pracy zdalnej. Dla czego sądzicie że mi jest lżej? Wy przynajmniej widzicie efekt a mi pozostaje jedynie frustracja i nadzieja, że dzieci cokolwiek z tego wyniosą.

Witam Panie Grzegorzu!
Mam do Pana ogromną prośbę,aby Pan wykazał się PONOWNIE ODWAGĄ i tak jak zrobił to powyżej , uważając nauczycieli za niewyedukowanych i chcących iśc na łatwiznę poparł to dowodami , tj gdzie tacy się znajdują, z racji czego ma Pan z nimi taki ,,bliski” kontakt, jak Pan jest wyedukowany i w jakim kierunku? Z wielką chęcią zaproszę Pana do mojej szkoły na spotkanie z nauczycielami. Proszę się nie obawiac,że będą sprawdzac Pańską wiedzę lub nie daj Boże dyplomy lub chwali się swoimi, lecz po to aby Pan podzielił się z nami swoją wiedzą.
Polecam z całego serca, aby Pan sięgnął w wolnej chwili książkę Richarda Sennetta: „Szacunek w świecie nierówności”

Jestem mamą dwójki małych dzieci i niestety nauczycielką..siezę więc teraz w domu z dwójką maluchów ( w tym jednym z niepełnosprawnością) i calymi dniami a raczej nocami ogarniam nauczanie zdalne…pojęcie TIK nie jest mi obce ale takiego szaleństwa jeszcze nie przeżyłam w swoim życiu zawodowym a przechodzilam już przez rożne pomysły MEN..może ktoś mi powie jak mogę prowadzić sensowne lekcje online mając caly czas przy nodze 3- latka i drugie chore dziecko? A musze zrealizować wszystkie lekcje w planie tygodniowym bo tak zarządziła Dyrekcja, a mąż ma to(nie)szczęście, że jest do wieczora w pracy?może wszyscy, którzy uważają, że nauczyciele nic nie robią udzielą mi jakiejś złotej porady?

A co ja mam powiedzieć….. Czwórka dzieci- każde z orzeczeniem na inną dysfunkcje. Jedno dziecko chodzi do szkoły specjalnej, drugie do klasy integracyjnej w przedszkolu , Wszystkie dzieci mają zajęcia usprawniające społecznie i teraz wszyscy wysyłają załączniki, żeby z dziećmi w domu pracować , ale …. kiedy? Doba ma za mało godz.Pracuję w domu i…. jak pogodzić moja pracę , lekcje dzieci i zajęcia dodatkowe.????

Wiecie co szkoda gadać jak się czyta wasze komentarze. Zachowujecie się tak jakby ktoś był winny aktualnej sytuacji i robił wszystkim na złość. Nie wspominając o artykule, który również nie jest na miejscu. Sytuacja jest trudna dla wszystkich. Zwłaszcza dla osób, które aktualnie nie mają pracy….. Chyba najważniejsze obecnie jest to,, abyśmy wyszli z tej sytuacji obronna ręką, aby było jak najmniej zakażonych i zgonów…. Wstyd…

Specjaliści, profesjonaliści? Poprostu śmiech!!! Nagle pani nauczyciel widzi co jest złego i oczywiście jest na kogo wszystko złożyć to czemu nie skorzystać z okazji? Dlaczego nauczyciele pewnych przytoczonych sytuacji nie widzieli wcześniej gdy sytuacja była inna, gdy zajęcia odbywały się normalnie i pani nauczyciel zawalała dzieci zadaniami domowymi twierdząc że na lekcjach nie ma czasu żeby to przerobic. Teraz wypowiada się że ktoś powinien myśleć, przedstawia super pomysły o powtórce materiału we wrześniu a dlaczego nie wypowie się kiedy z dziećmi przerobi materiał za czas kiedy strajkowała ona sama jak i pozostali nauczyciele. Poprostu artykul porażka i szkoda czytać płaczu kolejnej jakże pokrzywdzonej przez los pani nauczyciel!!!

Jak dziś pamiętam, że w momencie ogłoszenia informacji o zamknięciu szkół, natychmiast pojawiły się komentarze, że nauczyciele ( czytaj- darmozjady ) będą mieli znowu wolne. No to chcą za wszelką cenę udowodnić, że pracują. A pracują zdecydowanie intensywniej, zmuszani przez dyrektorów do wykazania się.

I ja pozwolę sobie skomentować. Rzeczywiście pewne tematy, które zostały tu poruszone są trudne i uważam że od strony sprzętowej, internetowej zupełnie nie jesteśmy przygotowani do nauczania online. Teksty o tym, że w każdej rodzinie jest smartfon z dostępem do wymaganych aplikacji to niekoniecznie coś co ma związek z rzeczywistością. Naprawdę w Polsce jest wciąż wiele miejsc gdzie dostęp do internetu jest bardzo utrudniony. W Polsce jest wiele rodzin, nie tylko tych dysfunkcyjnych ale też rodzin żyjących nietechnologicznie. Ale jest też wiele szkół które kompletnie nie są przygotowane do prowadzenie takich lekcji. Jeszcze rok temu moje córki chodziły do szkoły, gdzie wprowadzano dziennik Vulcan, ale to był jakiś koszmar, oceny były wstawiane po dwóch, trzech tygodniach, nie było żadnej frekwencji, żadnej korespondencji z rodzicami. W tym roku obie zmieniły szkole i nowa szkoła pracuje na tym samym vulcanie. To jest przepaść. Wiele spraw między rodzicami a szkoła jest załatwianych poprzez te platformę, wiem wszystko co dzieje się z moimi dziećmi. Widzę że szkoła naprawdę korzysta z wszystkich możliwości tej platformy. Kilka tygodni temu nasze dzieci otrzymały w końcu dane do logowania do office365, narzędzia do zdalnej nauki, narzędzia o którym mówiono nam od początku roku szkolnego. Od kilku tygodni dzieci i my byliśmy wprowadzani w zasady działania tego systemu. Dwa tygodnie temu rozpoczęły się zajęcia, a w zasadzie przesyłanie przez nauczycieli prac domowych, materiałów do nauki, ewentualnych testów, czy sprawdzianów. I to działa. Ale niestety. Lekcje online kuleją. Przez te dwa tygodnie młodsza córka miała lekcje online z dwóch przedmiotów, z czego z jednego ma codziennie, a starsza córka miała lekcje online z trzech przedmiotów, ale w zasadzie po razie z każdego przedmiotu. Mało. Bardzo mało. Ale więcej niż w wielu szkołach, bo w rozmowach z moimi znajomymi słyszę że ich dzieci nie miały jeszcze żadnych zajęć. Ale dlaczego tak mało? Myślę, że dlatego że pozostali nauczyciele w ogóle nie są przygotowani do takiej formy nauczania. I ja ich nie winie. Bo i dlaczego mieliby być przygotowani? Dlatego że ministerstwo tak mówi? Ministerstwo mówi i nie ma pojęcia o prawdziwej sytuacji. Szkoła moich córek sama zadbała o to, żeby zacząć prowadzić lekcje online jeszcze przed pandemią. I mimo, że zadbała, to uważam po tych dwóch tygodniach, że nie jest gotowa. I nie problemem jest nieprzygotowanie sprzętowe, tylko nieprzygotowanie mentalne. Nauczyciel nie jest przygotowany mentalnie na mówienie do komputera a uczeń nie jest przygotowany mentalnie na słuchanie i oglądanie swojego nauczyciela w komputerze. I to jest fakt. Poza tym nauczyciel niestety ale nie potrafi sobie poradzić z tymi platformami do nauki online. One nie są wcale takie intuicyjne jak mówią. Ale też jest trzecią strona zamieszania. Nie przystosowani do takiej pracy jesteśmy my rodzice. Nie potrafimy dzieciom pomóc, bo wielu z nas nie ogarnia Teams, librusa czy innego vulcana. I taka jest prawda. Wystarczy, że coś się zawiesi i lipa. Większość z nas nie jest informatykami. A zawiesza się i to często. Bo to, co nie jest przygotowane w końcu do takiej formy nauki to infrastruktura internetowa w naszym kraju. Sieć z której mam internet tzw. domowy nie daje rady. Często muszę wspomagać się internetem mobilnym z telefonu. A na dodatek okazuje się że ta moja sieć nie obsługuje jakiegoś skryptu i testy, które mają dziewczyny rozwiązywać nie otwierają się kiedy włączony jest net od tej sieci…. To jest mój głos, rodzica, którego dzieci mają te zajęcia online, bo szkoła mimo wszystko walczy, a my mamy jakiś dostęp do możliwości korzystania z takiej formy nauczania. Ale tak jak napisałem wcześniej i jak napisane jest w powyższym artykule. Bardziej martwią mnie problemy tych, którzy naprawdę nie mają takiej możliwości. Bo brak dostępu do wiedzy, może spowodować większą krzywdę niż jakikolwiek wirus.

A co z dziećmi, które przez złośliwość losu (choroby, wypadki) od dłuższego czasu nie uczęszczały do szkoły? Nie ma nauczania indywidualnego, nie ma lekcji, nie ma rehabilitacji… jest koronawirus, panika, pseudo nauczanie polegające na wysłaniu przez e-dziennik materiału i się ucz!! Matematyki?? Języka?? Gdy internet pomino zwiększenia pada, nie wyrabia z przeciążenia?? Rodzic od rana do nocy musi jednak buc w pracy i nie jest w stanie pomoc, wytłumaczyć… dziecko psychicznie nie wytrzymuje, chce uzyskać pomoc a nie ma skąd… co z takimi dziećmi?? Zacząć od września od początku, zrobić kurs wakacyjny (dla chętnych) wskazać dzieciom drogę i dać możliwość wyboru a nie na sile cisnąć i osiągać marny wynik… ale lekarze psychologii i psychiatrii mogą ręce zacierać… będzie się interes kręcił … szkoda ze kosztem dzieci i młodzieży!

Jestem matką dwójki dzieci. 5 klasa SP córka i 1 klasa liceum syn.
Niestety, albo stety pracuję. Codziennie 8 godzin. Do domu wracam o 17-ej. Jeszcze po drodze zakupy tylko 2 x w tygodniu, żeby ograniczyć rozprzestrzenianie wirusów. Ugotować obiad na jutro. Ogarnąć na tyle, żeby się o coś nie potknąć. Nastawić pranie, poskładać pranie… Życie.
Dzieci prawie cały dzień same. Nie przysługuje mi zasiłek opiekuńczy. Syn z Zespołem Aspergera.
Mamy w domu 2 laptopy z dostępem do internetu. Rarytas. Gdyby tego nie było, to pewnie strzeliłabym sobie w głowę. Obydwoje muszą być dostępni o tych samych godzinach.
Córka codziennie musi się logować na Librusa. Fakt odebrania wiadomości od nauczycieli równa się udział w lekcji. W wiadomości link do Youtube, link do jednej strony, drugiej, plik z omówieniem tematu, plik z zadaniami. Poogladaj, zanalizuj, wyciągnij wnioski. Zrób zadania, wyślij nauczycielowi. Plastykę/technikę ogarnia. Religię też. Reszta – dramat.
Szkoła syna wprowadziła wideokonferencję. Powiecie: super. Tak jak w telewizji pokazują. No nie do końca super. Łącza nie wytrzymują. Przeciążenia systemu. Obraz i dźwięk tnie, przerywa. Jednemu uczniowi w jednym momencie, drugiemu w innym. Nauczyciel musi wytłumaczyć temat patrząc w monitor, nie mając pewności, że jest przez wszystkich odbierany tak samo. Nie zazdroszczę.
Skupienie uwagi na omawianym temacie? Bez kontaktu fizycznego z nauczycielem? U Aspargerowca?
Żadne.
Do tego dochodzą wysyłane zadania poprzez dziennik, Classroom, maila. Termin taki i taki. Wydrukować, napisać, odesłać. Pogubić się można. Ściągę sobie zrobiłam, żeby ogarnąć co, kiedy i komu trzeba wysłać.
O 18 siadamy do lekcji. Przecież to nie jest trudne, każdy obecny rodzic się kiedyś tego uczył. Ja kiedyś się tego uczyłam. Kiedyś. Przyznaję się, Matura to bzdura. Teraz, żeby móc coś wytłumaczyć dziecku, muszę się najpierw sama pouczyć. O godzinie 18-stej mój mózg nie funkcjonuje. Mózgi moich dzieci też nie. Matematyka, polski, geografia, fizyka, chemia, biologia, historia… Matko!!!
Nie pamiętam o co chodzi w logarytmach. Nie radzę sobie z interpretacją trenów Kochanowskiego o Urszulce. Pylenie kwiatów? Różnice między pogodą a klimatem? Poddaję się.
To, co nauczyciel przekazuje uczniom w naturalnych warunkach lekcji, teraz musi zrobić rodzic, który nie oszukujmy się, nie wie tego. Odpowiedzialność za zrozumienie zagadnienia przez nasze dzieci spada na nas. Nie mamy przygotowania pedagogicznego, nie potrafimy tłumaczyć. Przede wszystkim: nie mamy wiedzy tematycznej. Pomimo tego kochamy nasze dzieci i niejednokrotnie jesteśmy dobrymi rodzicami. I chcielibyśmy dla nich jak najlepiej.
W komentarzach pojawił się temat odpowiedzialności za naukę naszych dzieci. Nie rozumiem hejtu wobec rodziców, którzy mają odwagę mówić:
„Nie czuję się odpowiedzialna za edukację naszych dzieci. Jeśli chciałabym uczyć dzieci w domu, dawno wypisałabym je ze szkoły.” – Janka 28 marca 2020 – 11:26.
Krzysztof 28 marca 2020 – 14:18 – odpowiada: „Jak matka może nie czuć się odpowiedzialna za edukację swoich dzieci? Ty jesteś matką?”
Krzysztofie, ja osobiście nie mogę wziąć odpowiedzialności za jakość edukacji moich dzieci. Po prostu. Nie jestem do tego przygotowana. Nagle jeden rodzic ma być alfą i omegą. Znać program nauczania wszystkich przedmiotów? Nierealne. Jeśli Ty to potrafisz, to serdecznie gratuluję.
Dzień za dniem pojawiają się coraz większe frustracje. Moje i dzieci. W takich warunkach nierealnym jest na spokojnie wytłumaczyć dziecku zadany materiał. Obecnie mamy dużo większe zmartwienia. Czy się zarazimy? Jak to będzie? Damy radę przetrwać? Pozamykani w czterech ścianach, bez możliwości wentylowania emocji? Staram się nie panikować, ale temat siedzi gdzieś z tyłu głowy. Mimo wszystko.
Dobra, zadania domowe mniej więcej ogarnięte. Odpowiedzi w Internecie znalazłam, powiedziałam, co gdzie wpisać. Naprawdę tak to ma wyglądać? No przecież szkoda, by dziecko dostawało złe oceny, bo matka nie potrafi wytłumaczyć. Teraz zajęcia wieczorne. Kolacja, kąpiel. Jutro długi dzień. Trzeba pamiętać, że higiena snu jest bardzo ważna. Odpowiednio długi sen umożliwia dziecku (i rodzicowi) właściwy rozwój, pomaga we właściwej pracy mózgu. Tak słyszałam.
Północ. Znowu.
Bardzo się cieszę, że jest weekend. Możemy nadrobić to, czego nam się nie udało zrobić z trzech pierwszych dni edukacji zdalnej. Przyszły weekend będzie trudniejszy. Do nadrobienia będą zaległości z pięciu dni. Szit.
Mam wykształcenie wyższe. Co z rodzicami, którzy mają ukończoną szkołę podstawową/gimnazjum? Niejednokrotnie nie posiadają sprzętu umożliwiającego ich dzieciom udział w lekcjach. Pomimo 500+. Nie wszyscy za 500+ kupują laptopy. Ich dzieci nie mają zapewnionego wsparcia rodzicielskiego na codzień. Uwierzcie, są różne sytuacje w domach. Dlaczego więc dzieci, które na starcie mają rzucane kłody pod nogi, w tak wyjątkowej sytuacji mają jeszcze trudniej? Przepaść się pogłębia. W tej sytuacji nie mają równych możliwości dostępu do edukacji. Rzeczywisty kontakt z nauczycielem jest podstawą nauczania. Nikt ani nic tego nie zmieni.
Pracuję w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Wyobraźcie sobie wychowawcę, który musi wytłumaczyć temat i odrobić lekcje z dziesiątką dzieci. Różne klasy, różny poziom. Różne zaburzenia. Dostosowywanie wymagań. Jeden komputer. A do tego mnóstwo zajęć tak zwanych domowych. I dokumentacja, bo wypełnienie dokumentacji z całego dyżuru to podstawa. Wyobrażacie sobie?
Tak myślałam.
Ach, jeszcze zapewnienie dzieciom zajęć rekreacyjno-rozwojowych, bo przecież placówka zamknięta, zakaz korzystania z ofert środowiska lokalnego.
Mnóstwo osób utraciło w ostatnim czasie dochody. Nauczyciele też chcą zarabiać i mają do tego prawo. Tylko, czy cały ten system edukacji zdalnej jest właściwie przystosowany do potrzeb uczniów? Śmiem wątpić. A tak ładnie wygląda w statystykach. Niby tylko 3,5 miesiąca zaległości szkolnych. Mnóstwo materiału. Mnóstwo zaległości.
Poddaję się, brak mi sił.

Ludzie zrozumcie:
– NAUCZYCIEL SAM Z SIEBIE nie zadaje 1000cy zadań
– NAUCZYCIEL widzi że to co się dzieje to debilizm
– NAUCZYCIEL jest zmuszany przez dyrektora/kuratorium do wysyłania tyłu zadan

Nauczycielom KAŻĄ TAK ŚWIROWAĆ dyrektorzy (czyli urzędnicy), którzy chcą się wykazać przed kuratorium… URZĘDASY nam wszystkim gotują ten los żeby się rząd mógł pochwalić w TVP jak to wspaniałe działa szkoła…

Ja mam czworo dzieci w przedszkolu w klasie 2,3,6, niestety posiadam 1 laptop . W każdy dzień udostępniam laptopa synowi najstarszemu żeby on nie miał zaległości. Natomiast u pozostałej dwójki które uczęszczają do szkoły rano się odchaczam ,a po zakończeniu edukacji syna ja wchodzę na laptopa i ściągam im dopiero lekcje w tym jedna córka ma padaczkę świadomościową i ADHD to już kompletnie wysiadam a do tego jeszcze z przedszkola dostaje materiał do przerobienia. Jest to dobre rozwiązanie ale tylko wtedy gdy każde dziecko ma dostęp do komputera czy innych urządzeń . Synowi lepiej idzie mu nauka zdalna niż w szkole. Chociaż brak mu szkoły i towarzystwa . pozdrawiam

Nie jest stosowne wypominanie innym, że mogli wydać własne pieniądze inaczej, tu-na sprzęt komputerowy. Stać mnie na nowy komputer, ale na moje prywatne potrzeby wystarcza mi mój stary grat i tablet. Przez 35 lat pracy w szkole dostałam 2 długopisy, a jeszcze kilka lat temu dyplomy dla uczniów drukowalam na domowym sprzęcie.
Teraz moja szkola jest już lepiej wyposażona, w gabinecie miałam świetną tablicę multimedialną , mamy kilka drukarek, w każdej sali jest laptop. A swoje pieniądze wolę wydawać na podróże.
I nie zgodzę się nigdy na występy przed kamerą, nie potrafię, nie lubię, to nie jest mój zawód.
Rodzice dzieci mają w domach to, co jest im potrzebne w normalnym życiu. A teraz mamy stan klęski…
I spróbujmy zachować zdrowy rozsądek, nie przesadzajmy z nadgorliwoscią.

MEN sobie żarty robi zwalając na rodziców konieczność nauczania dzieci cały dzień. Mam trójkę dzieci 13-10 i 4 latka. Ilość zadań jest spora do tego terminy realizacji. Nie mam czasu dopil ować wszystkiego. Czterolatka z autyzmem też wymaga poświęcenia czasu na zajęcia… Do tego obowiązki domowe zakupy, obiady, sprzatanie… Na szczęście jedno z rodziców ma jeszcze pracę… Niech przesuną nauczanie na Lipiec np a nie stawiają w tak wyjątkowej sytuacji rodziny pod ścianą!!

Cyrkiem byłoby zostawić uczniów i nie uczyć teraz w ogóle. Skoro 92 % uczniów może korzystać z nauczania zdalnego, to brutalnie brzmi, ale naprawdę trzeba myśleć o tej większości.
Mam troje dzieci w wieku szkolnym, dokupiliśmy szybko jeden komputer. Mają lekcje online.
Sama jestem nauczycielem w szkole średniej. Uczniów podzieliłam na małe grupy (wideo), w trakcie lekcji online łączę się telefonicznie z uczniami, którzy nie mają dostępu do komputera. Jeśli ktoś myśli, że uczniów da się teraz nauczyć rozkazami w stylu: Zrobić dział, wykonać zadania 1-85, to niech uwierzy, Ci młodzi ludzie potrzebują naszej kreatywności, kontaktu, wsparcia. Nawet jeśli 5 minut mija nam na pokazywanie kota, psa, nawet jeśli ktoś nas tylko słyszy, tylko z nami pisze, czasami to jedyny kontakt z rówieśnikami. Radziłabym przestać utyskiwać, bo do niczego to nie prowadzi, a pogłębia tylko uczucie beznadziei.

Witam, jestem mamą dwójki dzieci 1klasa podstawówki i 2 klasa LO . Czasami jestem załamana ilością prac domowych, mniejsze dziecko dostaje o wiele więcej materiału do nauki w domu niż jak chodziło do szkoły. My jako rodzice musimy tłumaczyć dzieciom nowe liteki, nowe zagadnienia z matematyki a niektóre dzieci twierdzą, że nie tłumaczymy tak jak Pani w szkole.
Do zadań z kart ćwiczeń Pani zadaje jeszcze mnóstwo linków do zadań dodatkowych , które trzeba wykonywać w internecie.
Do zadań polonistycznych i matematycznych dochodzi jeszcze angielski gdzie tutaj to Pani przesadza totalnie. Dzieci nie umieją angielskiego ponieważ mają Panią która nie potrafiła im przekazać potrzebnej wiedzy z danego przedmiotu a w ramach zdalnego nauczania kazała dzieciom nauczyć się 2 piosenek z Youtube ale jak one mają się tego nauczyć jak nie wszyscy rodzice umieją angielski żeby pomóc dziecku przy nauce.
Starsze dziecko też musi się logować o konkretnej godzinie na danym linku do różnych stron albo na librusa i wówczas nauczyciel zalicza mu obecność na zajęciach ale chyba nikt nie pomyślał ,że nie w każdym domu rodziny mają po.kilka komputerów a mają wiecej niż 1 dziecko uczęszczające do szkoły. Jak w takiej sytuacji dziecko ma o danej godzinie zalogować się na swoją stronę jak jego rodzeństwo również korzysta. Zdalne nauczanie chyba nie zostało dobrze zaplanowane.

Zgadzam się w 100% Moja córka jest w ósmej klasie i jest załamana , zestresowana bo nie jest przygotowana do egzaminu . Nauczanie online nie sprawdza się absolutnie, porażka. STRES STRES STRES !!!!!

Ja trochę z innej strony prowadzę szkoły dla dorosłych zaoczne -zakaz zajęć praktycznych online i praktyk zawodowych, początek czerwca egzaminy a słuchacze to osoby 60+ które nie maja maila, nie obsługują komputera i jak im kazać uczyć się i jeszcze egzamin zdawać 🙁

To jest paranoja z tym nauczaniem w domu, nauczyciele zadają znacznie więcej niż by normalnie w szkole przerobili. Mam dwie grupy wiekowe (8 i 11 niepełnosprawne) do nauczenia, mimo że nauczycienem nie jestem, siedzimy od rana do wieczora przy lekcjach, aż dzieci mi szkoda. Już samodzielnie cześć zadań wykonuje, aby dziecko mogło odpocząć i zrobić wszystko, ponieważ na kolejny dzień powtórka z rozrywki (niekiedy jeszcze więcej). Do tego przesyłanie każdej strony mms do oceny, niektóre przedmioty na e-mail. Powinni zakończyć rok szkolny przepisujac oceny z 1semestru, a po ustąpienia tego dziadostwa odrazu powrót do szkoły na nowy rok, bez względu czy to wakacje czy nie.

Istne szaleństwo! Ja i mąż jesteśmy nauczycielami. Mamy dwoje dzieci i mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu. Syn studiuje (III rok) i pracuje (teraz zdalnie), córka również studiuje i ma e-wykłady. Do wywiąznia się z obowiązków narzuconych przez MEN potrzrebujemy czterech stanowisk komputerowych i dobrego internetu. Nikt nas nie pytał, czy mamy warunki do pracy zdalnej. Dom nie funkcjonuje normalnie! Od poniedziałku idę na zwolnienie!!! (nie wyrabiam psychicznie)

Istne szaleństwo! Ja i mąż jesteśmy nauczycielami. Mamy dwoje dzieci i mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu. Syn studiuje (III rok) i pracuje (teraz zdalnie), córka również studiuje i ma e-wykłady. Do wywiąznia się z obowiązków narzuconych przez MEN potrzrebujemy czterech stanowisk komputerowych i dobrego internetu. Nikt nas nie pytał, czy mamy warunki do pracy zdalnej. Dom nie funkcjonuje normalnie! Od poniedziałku idę na zwolnienie!!! (nie wyrabiam psychicznie)

Jestem mama dwojki dzieci córka5klasa a syn 2 klsa i orzeczenie o niepelnosprawnosci z czego ma plan lekcji trochę inny niz klsa tzn.troche z klasa trochę sam na sam z danym nauczycielem od danego przedmiotu.wychowuje je sama ojciec dzieci nie zyje od pol roku ja nie pracuje bo nikt nie zatrudni mnie na 3 4 godziny .a dlaczego a dlatego ze niestety bywa tak ze musze syna odebrac wczesniej ze szkoly bo nie ma lekcji z pania z ktora ma lekcje sam na sam.swietlica odpada w przypadku syna.utrzymuje sie tylko ze srodkow gops.w obecnej sytuacji z nauczaniem w domu jest masakra wielka masakra.córka rano zaczyna a syn o 15.00.mamy tylko do dyspozycji dwa tel z mojego korzysta syn a corka korzysta ze swojego gdzie ma na karte tel.aby miec Internet musi doladowac karte za min 30zl.caly dzien na tel siedze sprawdzam lekcje przepisuje z corka zadania bo tego jest mega duzo potem wysylanie email itd u syna tak samo.jednym slowem horror.mi osobiscie pada myslenie a u dzieci nerwowka od rana stres stres.lacza internetowe sa przeciazone wszyatko dziala powoli albo wcale.i jak tu zyc bez stresu nerw.

Ta epidemia to taka wojna 🙁 Czy w trakcie wojny dzieci, rodzice, ktokolwiek myślał aby się uczyć? Wszyscy chcieli przetrwać i tak powinno być też teraz! Powinniśmy zadbać o nasze bezpieczeństwo i zdrowie, nauczyć się zdrowych nawyków, wspierać, pomagać, a jednocześnie unikać. Jestem nauczycielem, wychowawcą, to co obserwuje, to jakaś dziwna nagonka. Naprawdę nikomu żadna krzywda się nie stanie jeśli nie zrobi przykładu z matematyki czy nie napisze wypracowania. To jest czas dla Was, dla Nas. Wykorzystajmy go na wspólne gotowanie, gry planszowe, majsterkowanie, włączmy wszystkich domowników do obowiązków, róbmy rzeczy na które nie mamy nigdy czasu. Nauczmy, że pomaganie jest fajne, że robienie wspólnych rzeczy przynosi wiele satysfakcji. Dzwońmy do naszych rodziców, dziadków, w dzisiejszej dobie Internetu można wszystko. Za chwilę może tego czasu na rozmowy i robienie wspólnych rzeczy nam zabraknąć. Przemyślcie co jest teraz najważniejsze? Zdalna nauka? Która tak bardzo wszystkim zawadza? Czy niezapomniane chwile które spędzimy razem?

to ja napisze od trzeciej strony poza nauczycielami i systemie edukacji oraz rodzicami jesteśmy na Lini frontu jeszcze MY ci którzy owe laptopy tablety kamery internetowe i drukarki sprzedają i widzą to szaleństwo z boku po skończeniu pierwszej fazy paniki czyli kupna jedzenia i papieru toaletowego nastała druga faza wywołana przez MEN 2 tygodniowy szał na sprzęt potrzebny do nauki w nielicznych czynnych elektro marketach w PL . klienci dzielą się na dwie główne grupy pierwsi to ci bardziej świadomi i których stać oraz posiadają komputer czy laptop ale muszą kupić drugiego bo sami muszą mieć komputer do pracy a firmy często wymagają dodatkowych zabezpieczeń co uniemożliw korzystanie z laptopa do celów zdalnej nauki i tu sprawa jest prosta zachowanie dochodów przez rodziców jest naturalne i mamy DRUGĄ GRUPĘ KLIENTÓW których nie stać którzy nigdy by dzieciom komputera nie kupili „bo poco” (laptop komputer to dla nich to samo) lub zwyczajnie żal im kasy ze względu na dysfunkcje (np alkocholizm) .

to co się działo przez ostanie 2 tygodnie to był pełen obraz fikcji jaką roztacza minister o e-nauczaniu pierwsze co rzuciło się nam jako sprzedawcą w oczy to nadnaturalny zbyt drukarek tuszy i tonerów gdzie większość kupujących podkreślała fakt zakupu związany ze szkołą im biedniejsi tym tańsze drukarki im tańsze drukarki tym droższy wydruk im droższy wydruk tym drukarka będzie kosztowała więcej i więcej ci klienci wrócili jako pierwsi w celu zakupienia dodatkowych tuszy które skończyły sie w okolicach wtorku środy 24-25 pewnie kilka osób udało się przekonać do bardziej ekonomicznych rozwiązań ale niektórych zwyczajnie nie stać na rozwiązania bardziej ekonomiczne zaraz nie będzie ich stać na obsługę ich własnych wyborów UDERZAJĄCE W TYM WSZYSTKIM JEST JEDNO skoro to co jest na komputerze trzeba drukować to jest zaprzeczenie e-szkoły XXI.w która staje się szkołą analogową więc moja ciekawość zwyciężyła i zacząłem rozmawiać z tymi rodzicami by dowiedzieć się poco im te drukarki . pozbierane informacje dają obraz w którym faktycznie dużą część materiałów każą zapisywać w formie papierowej (kompletnie niepotrzebnie) ale były też przypadki drukowania zadań w celu zrobienia zdjęć by móc je wysłać nauczycielom w formie elektronicznej CZYLI MAMY TUTAJ ELEMENTARNY BRAK PODSTAWOWEJ WIEDZY O OBSŁUDZE KOMPUTERA która pozwoliła by tego uniknąć po każdej stronie nauczyciele którzy mogli zrobić prosty poradnik o korzystaniu z przycisku „PrtSC” ale musieli by sami wiedzieć że takowy istnieje rodziców którzy też są słabo obeznani w obsłudze komputera i dzieci którzy są mentorami dla rodziców ale sami umieją co najwyżej skrycie podbiec dachami do przeciwnika w celu poderżnięcia mu gardła lub zdobyć ligę mistrzów legią warszawa na średnim poziomie trudności w grze fifa 20 koszty takiego działania w ciągu tygodnia takiej szkoły mogą sięgnąć +/- 100 zł tylko dlatego że nie jest szkołą E koszty generują nauczyciele którzy nie umieją rozstać się z papierem rodziców przez braki odpowiedniej wiedzy przez co nie umieją powstrzymać nauczycieli bo sami niewiedzą że można by inaczej zresztą zaraz koszty nie będą problemem ci co kupowali tanie drukarki po prostu nie będą mogli z nich korzystać bo zabraknie tuszy na rynku już brakuje jeszcze chwile utrzymamy ich sprzedaż bo przywiozą nam z zamkniętych sklepów ale przy obecnym nienaturalnym popycie starczy na chwile a wystarczyło by wysyłać wszytko mailem taniej szybciej i prościej

ci rodzice którzy mają komputery stacjonarne wydawało by się że są w prostej sytuacji wystarczy dokupić słuchawki z mikrofonem i kamerkę internetową i to można było zrealizować nawet za mniej niż 100 zł przynajmniej 16 -17 marca bo 18 marca już najtańsza kamerka to koszt 90zł + byle jakie słuchawki 20zł a 20 marca 250zł + słuchawki do godziny 17 potem problem się rozwiązał sam kamerek zabrakło została tylko taka za 1000zł ale następnego dnia nawet te się skończyły chętnych nie brakowało pytali ale kupić nie mogli zwyczajnie ostatnie kilka lat to bardzo małą sprzedaż kamerek internetowych więc sklepy nie trzymały zapasów takiego towaru dziennie zapytań o ten produkt było +/- 10 w jednym 80 tyś mieście ostaniom kamerkę jaką sam sprzedałem to pani która jechała do nas 40km (sic!!) rozwiązanie sytuacji jest znowu po stronie udostępnienia rodziną poradnika jak zrobić z telefonów komórkowych kamerki internetowe niestety mogli byśmy pomóc tym rodzicom ale w związku z zaistniałą sytuacją nikt nie będzie narażał życia i zdrowia dla takiej sprawy sam fakt że pracujemy w sklepach powoduje ryzyko dla zdrowia pomimo środków ochronnych jakie posiadamy po prostu nie dotykamy sprzętu innych klientów szczególnie telefonów więc jedyne co możemy im dać to instrukcji jak zrobić to samemu ale wiemy że poradzi sobie z tym max 20-30% wystarczyły by telefony do 200 zł ale to nic nie da w sytuacji w której rodzice mówią że nie umieją instalować nie będą i nie chcą nas słuchać więc nauczycieli też nie posłuchają

laptopy – tutaj jest już cyrk kompletny oczywiści rodzice którzy kupują to po to by sami mogli pracować to ma to uzasadnienie ale są przypadki gdzie do sklepu wchodzą kolejno matka ojciec dziadek babcia i sprawdzamy kto dostanie kredyt na laptopa za 1299 czy szanse będą równe ? nawet jak ktoś będzie uczył się na takim laptopie to będzie mu trudniej ze względu na techniczne możliwości wolnego i słabego laptopa albo rodzice którzy się nie znają nam jako sprzedawcą nie ufają i ich 12-13-14-15 letnie dziecko jest „informatykiem” które chce wyłudzić kupno komputera do grania albo modnego jabłuszka laptopów jeszcze nie brakuje jest mniejszy wybór ale tych jeszcze jest pod dostatkiem choć wybór topnieje części rodziców nie stać zadłużają się często zrzucają się rodziny i albo decydują się na tanie słabe maszyny po czym okazuje się że nie umieją wyłączyć „windowsa 10 s” owe laptopy wracają do nas by to zrobić jeśli rodzice nie dali się przekonać do tego by zrobić to na miejscu laptopy z normalnym windowsem kosztują więcej mnie osobiście skończyły się laptopy w rozsądnej półce cenowej 1899-2299 już 20 marca w poniedziałek dostaliśmy nowe 9 szt które skończyły się w środę 25 zaraz będzie decyzja pomiędzy tanim i złym albo takim za 2500 w takim tempie po 26 jest nowa fala głównie budżetówki która wykupi kolejne laptopy i potem wejdą na rynek najbiedniejsi ci co czekają do 10 na wypłatę ale oni zaraz nie będą mieli czego kupować bo nie będzie ich stać

alternatywnie można ruszyć e naukę na tabletach ale jest to mega niewygodne ta fala zaczęła się pod koniec tego tygodnia i spodziewamy się jej nasilenia ale to rozwiązanie jest już wielce niedoskonałe można odbierać pliki i uczestniczyć w konferencji ale pisanie będzie dość uciążliwe np jakiegoś wypracowania

czy my mogli byśmy pomóc ? tak ale musieli byśmy złamać zasady bezpieczeństwa i narażać się na zarażenie wirusem a obsługa indywidualna w formei tłumaczenia jak można to zrobić inaczej zwyczajnie nie jest możliwa w obliczu zwiększonego ruchu jaki mamy od 2 tygodni rodzicom którzy często nie umieją obsługiwać komputera wogle tak wygląda 21 wiek w szkołach i domach

prawda jest taka że duża część z nas żyje we współczesnym świecie korzystamy z niego ale wysyłamy dzieci do szkoły w których chodzą z dziećmi rodziców którzy wciąż żyją wiek za nami i nie zwracamy nato uwagi

Drodzy Panstwo.
Prawo polskie nie wymaga od nikogo posiadania komputera, internetu itp. Za to konstytucja wymaga zapewnienia przez panstwo równego dostępu do edukacji. Jezeli zadanie zlecone przez nauczyciela wymaga uzycia takiedo sprzętu czy oprogramowania a ja nie mam albo mi sie popsul to jest to łamanie moich konstytucyjnych praw.

tak masz równy dostęp do dostępu do elekcji i równy dostęp do materiałów a to czy ty masz komputer i internet coś co XXI w jest czymś naturalnym nikogo nie obchodzi dostęp jest równy a że rodzice nie są równi to już inna para kaloszy a socjalizm skończył się w 89 czego połowa rodziców nierozumie co stawia pd znakiem zapytanie to czy powinni być rodzicami i mieć dzieci

WITAM .MAM DWOJE DZIECI 17 I 15 LAT I JEDEN KOMPUTER JAK TO POGODZIĆ ? JA PRACUJE I OBAWIAM SIĘ ŻE MOGĘ PRZYNIEŚĆ WIRUSA DO DOMU ALE PRZECIEŻ NIE MOGĘ ZREZYGNOWAĆ Z PRACY. SYN JEST Z ORZECZENIEM O NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI GDY SZKOŁA NORMALNIE FUNKCJONOWAŁA BYŁO W MIARĘ NIE ŻLE Z NAUKĄ ALE TERAZ JA NIE OGARNIAM SYN NIE OGARNIA WSZYSTKO JEST POMIESZANE. NIE WIEM CO BĘDZIE DALEJ ALE ZALEGŁOŚCI BĘDĄ OGROMNE.

Ja niestety nie mam tego szczęścia. Jestem samotna matka z 3 dzieci w wieku 12 14 i 6 lat mamy tylko telefony niestety nie wszystkie lekcje da się zrobić na telefonie np z informatyki i sypia się jedynki no to chyba jest dyskryminacja bo niestety nie stać mnie na kupno komputera.. Nasz stary jest uszkodzony i w chwili o ecnej nie mam komu dać do zrobienia. I co w takim wypadku nikt nie pomyślał

Jestem mamą 15 latka ucznia klasy pierwszej technikum, który ma pewne trudności intelektualne. Nie jestem przewodniczką ani zwolenniczką nauczania zdalnego . Wedlug mnie dzieci powinny się uczyć ale to co wyprawiają niektórzy nauczyciele to jakaś wielka porażka. Syn ma założone już 4 konta internetowe bo nauczyciele pracują na różnych stronach. Codziennie nowe tematy nowe prace domowe nawet z wf. W tym tygodniu ma do napisania 3 referaty ,jedno wypracowanie ,pełno zadań i ćwiczeń przeczytać lekturę. I tak dalej…… I to wszystko z nowego materiału. Czy nie można by było tego ograniczyć. Żeby to wszystko ogarnąć dziecko się do cały czas przy komputerze nawet w nocy. Syn ma dość specyficzny charakter , wolniej pracuje.
Drodzy nauczyciele zwolnijcie trochę, zadawajcie mniej . Nie każda dziecko pracuje na zasadzie kopiuj wklej.

W kontekście pięknych postaw naszych służb medycznych przeraża postawa roszczeniowa wielu środowisk nauczycielskich. Stanowisko MEN to wyraz troski o zdrowie i zagospodarowanie czasu uczniów, natomiast do szkoły należy właściwe i rozsądne zorganizowanie nauczania. A nauczyciele… najlepiej podać im wszystko na tacy i ubolewać nad ich strasznym poświęceniem oraz brakami związanymi z wyposażeniem . Z jednej strony lekarze narażający siebie i swoje rodziny na śmiertelne zagrożenie, a z drugiej państwo nauczyciele siedzący bezpiecznie w zaciszu domowym, oczekujący na podanie im wszystkiego na tacy i jeszcze oczekujący dodatkowych wynagrodzeń. Szkoda, że Autorka nie sprawdza jakości nauczania – zadawanie na potęgę, prymitywne, pościągane z podręczników teksty, nuda, schematyzm itd. To nie rządu wina, że nauczyciele nie potrafią sensownie i atrakcyjnie uczyć. Może wreszcie dzięki temu doświadczeniu zaczniemy wymagać od nauczycieli odpowiedniej wiedzy, umiejętności i poczucia misji – w czasie zaborów i okupacji nie oczekiwali podręczników, zeszytów itd., bo ważny był sam fakt nauczania. Może zamiast oczekiwać pomysłów od rządu sami wysilimy szare komórki i pomożemy dzieciom z depresją i innymi dysfunkcjami. No, ale wtedy trzeba poświęcić trochę własnego czasu, poczytać coś sensownego zamiast oglądać „ambitne” seriale …. Jestem dyrektorem szkoły w małej miejscowości, sami organizujemy wypożyczanie laptopów i innych urządzeń. Nie czekamy aż rząd nam coś zapewni, bo epidemia jest teraz i już trzeba sobie radzić – to my w naszej małej lokalnej społeczności staramy się być w różnych formach dostępni dla uczniów. Ja ze swoimi uczniami czasem rozmawiam po kilka godzin dziennie przez telefon. Wiedzą, że w każdej sprawie mogą zadzwonić, że będę starała się pomóc, że jestem z nimi – zamiast narzekać wykorzystajmy nasze umiejętności twórczo i pomóżmy naszym uczniom tak, jak zobowiązuje nas do tego etos zawodu.

Jedno można stwierdzić na pewno – panuje niesamowity chaos w zdalnym nauczaniu w całej Polsce. Nie ma jasnych wytycznych, każdy robi to jak chce.
Ja pracuję zdalnie od lat, mam u nogi małego szkraba, który jest na etapie nauki mówienia, ale jest i moja 10 letnia córka, z którą muszę realizować zadany na Librusie materiał. Wychodzi raz lepiej, raz gorzej (problemy z instalacją pewnych programów itp.), córka jest zła, zmęczona psychicznie, bo nie ma w sobie aż tyle samodyscypliny.
Przy okazji pojawiła się jeszcze jedna kwestia – mogę teraz łatwo zweryfikować wiedzę i solidność nauczycieli.
Polonistka robi błędy, nie zawsze stosuje znaki przestankowe, że o kilku ortograficznych nie wspomnę… Anglistka nie tłumaczy niczego, tylko daje kolejne zadania, nawet linku nie chce jej się dołączyć. Jedynie pan od muzyki pisze piękne maile do dzieci, pełne empatii i zachęty do zgłębiania wiedzy z dziedziny muzyki i kultury w ogóle.
Piszę to jako matka i była nauczycielka.

Dziś zadzwoniła pani pedagog z treścią że syn nie dostanie promocji na następny rok twierdząc że specjalnie się rozłączała przed lekcją na teamsie.Wcześniej sprawdziłam z p. Wychowawczyni ą dlaczego tak się dzieje że laptop sam się wylogowywuje i stety prawdą się stało że wina sprzętu i internetu, a nie dziecka jak stwierdziła p. Pedagog szkoły. Jak taka osoba może być pedagogiem tym bardziej że oskarżyła mnie że kłamię ją! Za dużo by się rozpisywać na ten temat. Żenujące tym bardziej że dziecko chce się uczyć itd.,ponieważ odrabiało zadania i wysłaliśmy je dzięki koleżance z klasy dla nauczycieli. Brak mi pozytywnych słów na temat tej sytuacji gdyż pedagog nie mieszka z nami i dokładnie nie zna sytuacji jaka jest w domu. Nawet nowy internet zakładamy dla dziecka światłowodowy aby polepszyć zdalne nauczanie. Ubolewam nad zachowaniem p. Pedagog gdyż przysporzyła nam dużo nerwów i stresu w domu rodzinnym.

Witam .Totalna pomyłka z tym nauczaniem,córce została obniżona ocena na3 choć ma 5i 8+,za to że zadania z informatyki wykonywała na kartce papieru,mamy problem z komputerem.Informowalysmy nauczyciela od informatyki o tym fakcie i to on zaproponował to rozwiązanie a teraz dostała 3 nauczyciel wypiera się teraz że to miało być tylko jedno zadanie,przesylalismy każde zadane zadanie zrobione w ten sposób i nic nie mówił tylko że zaliczone a tu teraz taka sytuacja.I jak tu ma być dobrze i dziecko motywować do pracy jak kadra w naszej szkole to porażka.Taka prawda teraz widzę czego uczą w szkole i dziwić się że dzieci nic nie potrafia.

Nie mają komputera ani nawet tableta w dzisiejszych czasach?
Ciekawe na co rodzice wydają 500+???
To miały być pieniądze dla dzieci a nie na rodziców!
Na komórkach też można logować się na Teamsy czy dziennik. Można również zrobić zdjęcie odrobionych lekcji i wysłać do nauczyciela. Oprócz informatyki, to właściwie komputer był zbędny – wystarczyła komórka.
Zresztą z tego co wiem, to szkoły pożyczały sprzęt komputerowy. Paru moich znajomych z tego skorzystało. Przeważnie były to tablety.
Dzieci (nie licząc 1-3) powinny same odrabiać lekcje a nie wyręczać się styranymi po pracy rodzicami. Moje odrabiają same. Zdarzyło im się czasem zapytać o coś lub poprosiły o sprawdzenie wypracowania pod kątem błędów.
Niewyobrażalne jest dla mnie to, że rodzice odrabiają lekcję za dzieci a to jest tak częste, że aż nieprzyzwoite. Wychowują sobie małych oszustów i leni. Znam mnóstwo takich przypadków.
Zastanawiam się czy to nie jest karalne – podszywanie się po własne dziecko pisząc za nie listy do nauczycieli i odrabiając za nie lekcje…
Ale skoro idą spać 1,2 w nocy, bo siedzą pod kołdrą z komórką (z czego są dumne i chwalą się w Internecie śmiejąc się z nieświadomych rodziców) a rano są nieprzytomne, to trudno od nich oczekiwać jasności umysłu podczas zajęć.
Powinny wstawać rano i odrabiać wszystko w godzinach lekcyjnych a nie popołudniami czy wieczorami.
Ja mam 3 dzieci i jakoś dajemy radę. Kto ma informatykę ten siedzi na laptopie a kto nie, to przez komórkę uczestniczy w lekcji online.
Jestem z nich dumna, bo pracują samodzielnie i ponoszą konsekwencje np. zdarzyło się im nie wysłać pracy na czas i dostawały 1.
Mimo wszystko dotrzymają świadectwo z paskiem, na które samodzielnie zapracowały.