Obostrzenia obowiązują do 11 kwietnia.
Na świecie trwa pandemia koronawirusa. W Polsce odnotowano dotychczas 774 przypadków zarażenia, dziewięć osób zmarło.
Premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Łukasz Szumowski ogłosili dziś podczas konferencji prasowej, że rząd do 11 kwietnia wprowadza ograniczenie poruszania się za wyjątkiem: drogi do pracy i z pracy, wolontariatu w walce z wirusem, niezbędnych spraw życia codziennego.
– Jesteśmy zaniepokojeni i musimy wdrożyć kolejne ograniczenia. Robimy to dla ocalenia życia wielu Polaków i ograniczenia fali epidemii – mówił premier. – Chcemy, żeby Polacy wrócili do pracy po Wielkanocy i żeby odbyły się w tym roku egzaminy maturalne. Będziemy musieli się wystrzegać wielu zachowań, które wcześniej były naturalne – dodał.
– Będzie obowiązywał zakaz wychodzenia z domu, poza najważniejszymi potrzebami. Kiedy idziemy do pracy, do apteki, do lekarza. Również sytuacje niezbędne jak wyprowadzenia psa są potrzebne, ale to nie oznacza, że mamy się gromadzić – tłumaczył minister zdrowia. – Nie oznacza to, że mamy pójść na bulwary czy na plac zabaw z dziećmi – dodawał.
W zgromadzeniach mogą brać udział maksymalnie dwie osoby, w mszach – pięć, nie licząc celebransa. Miejsca w komunikacji publicznej będą ograniczone, dozwoloną liczbą osób jest połowa liczby miejsc siedzących.
Przestrzegania zakazów będzie pilnować policja. Za złamanie przepisów grozi do 5 tys. zł kary.
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy premier stwierdził, że nie widzi powodów, aby 10 maja miały się nie odbyć wybory prezydenckie.
DJ
Z jednej strony apele o ograniczanie wszelkiej aktywności do minimum, z drugiej organizowanie wyborów, czyli zmuszenie do aktywności, na długo przed 10 maja, setek tysięcy ludzi. Nie ma wątpliwości, że to igranie ze zdrowiem i życiem wielu ludzi. Igranie niepotrzebne, bo społeczeństwo niczego ważnego nie straci na opóźnieniu wyborów o kilka miesięcy. Oczekiwanie, że Dudzie łatwiej będzie wygrać teraz, niż jesienią, okazuje się ważniejsze niż zdrowie i życie. Robią to ludzie, którzy jednocześnie deklarują się jako gorliwi katolicy – faryzeizm w czystej postaci!
Tym bardziej smutne, że kościół instytucjonalny milczy….pewnie nie chce się mieszać do polityki….