Jesień 2024, nr 3

Zamów

„A Matka Boża powiedziała, że…”, czyli autorytet w kryzysie

Figura Maryi. Fot. JacLou DL / Pixabay

Zdrowe fundamenty chrześcijańskiego życia duchowego to Eucharystia i miłość, a nie prywatne objawienia.

To będzie gorzki komentarz. I trudno, by taki nie był, skoro mowa będzie o porażce. Może nie o osobistej porażce, ale o porażce polskiej teologii.

Kryzysy mają to do siebie, że są momentami prawdy i weryfikacji. Kryzys związany z epidemią koronawirusa ujawnił słabość polskiej teologii i naszego nauczania, zarówno tego katechetycznego, jak i kaznodziejskiego. Dwie toczące się w mediach społecznościowych dyskusje – spór o Komunię Świętą na rękę czy do ust oraz teologiczna interpretacja epidemii jako ewentualnej kary Bożej – pokazały nie tylko teologiczną ignorancję wielu (także niestety duchownych), ale także braki w metodologii teologicznego myślenia.

Głos z nieba?

Pamiętam, jak przed laty młody adept sztuki kaznodziejskiej został przeze mnie upomniany, że całe kazanie pasyjne oparł na wizjach mistyczek z zupełnym pominięciem Ewangelii. Riposta, którą wówczas usłyszałem, zmroziła mnie. „Jeśli usuniemy wszystkie objawienia prywatne, to co nam pozostanie?” – zapytał szczerze oburzony. „Ewangelia” – zdążyłem tylko odpowiedzieć oniemiały.

To wydarzenie bardzo dobrze ilustruje metodologiczny dryf naszego teologicznego myślenia. Mówię oczywiście o tej teologii, która się ujawnia w nauczaniu Kościoła, a nie o jej wymiarze akademickim. Ten dryf polega na istotnym przesunięciu w obszarze – jak się mówi mądrze –źródeł teologicznych: te pierwszoplanowe stają się zupełnie pobocznymi, a te, które winny być na dalszym planie, stają się podstawowym źródłem nauczania.

Posłuchałem sobie ostatnio jednego z czołowych, wziętych duszpasterzy i kaznodziejów. W długiej konferencji były odwołania do prywatnych objawień, do autorytetu mistyków, do świadectw cudów i łask oraz do osobistych doświadczeń – tego było chyba najwięcej. I żadnego odwołania do Pisma Świętego. Jak widać, można głosić Jezusa bez Jezusa.

„Jeśli usuniemy wszystkie objawienia prywatne, to co nam pozostanie?” – zapytał mnie oburzony student. „Ewangelia” – odpowiedziałem oniemiały

Modni są wizjonerzy i prorocy, popularne są prywatne objawienia – zarówno te zatwierdzone przez Kościół, jak i te wątpliwe. Trudno się dyskutuje, gdy ktoś używa argumentu: „A Matka Boża powiedziała” albo „jak przekazał jej Jezus”. Przecież to bezpośredni głos z nieba! Kościół wciąż jednak naucza, że pierwszorzędnym źródłem poznania teologicznego jest Objawienie, które dociera do nas jako Pismo Święte i Tradycja – interpretowane tak jak to czyni Urząd Nauczycielski Kościoła – a objawienie prywatne jest daleko, daleko dalej.

Ba, uznawanie prywatnych objawień nie jest nawet niezbędne dla życia wiarą. Dla niejednego i niejednej jednak większym autorytetem są – dla przykładu – ks. Dolindo czy św. Matka Teresa niż papież, sobór, Watykan. Ważniejsze się staje, co powiedzieli czy jaką mieli praktykę duchową, niż to, jaka obecnie obowiązuje dyscyplina kościelna.

Według twórcy koncepcji miejsc teologicznych (loci theologici), żyjącego w wieku XVI Melchiora Cano, „autorytet starożytnych świętych” jest dopiero szósty w kolejności po Piśmie Świętym, Tradycji, nauczaniu Kościoła powszechnego, soborów i Kościoła Rzymskiego, czyli papieża. No ale kto by słuchał papieża, o którym nawet nic nie wiadomo, by miał jakieś stany mistyczne – skoro ten czy ów wizjoner wie to, co usłyszał bezpośrednio od Boga (o egzorcystach, którzy mają wiedzę bezpośrednio od szatana, pisał już wielokrotnie ks. Grzegorz Strzelczyk).

Objawienia niekonieczne

Warto w tym miejscu przypomnieć, co o prywatnych objawieniach pisał papież Benedykt XVI w adhortacji apostolskiej „Verbum Domini”.

Otóż przywołuje on najpierw na słowa św. Jana od Krzyża („Droga na górę Karmel”, II, 2): od kiedy Bóg dał nam „swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem (…), przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. I nie ma już nic więcej do powiedzenia (…). To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie, dając nam Wszystko, to jest swego Syna. (…) Zatem jeśliby ktoś jeszcze pytał Boga albo pragnął od Niego jakichś widzeń czy objawień, postąpiłby nie tylko błędnie, lecz również obraziłby Boga, nie mając oczu utkwionych w Chrystusa, całkowicie, bez pragnienia jakichś innych nowości”.

Papież nawiązuje następnie do „Propositio” synodu poświęconego słowu Bożemu, w którym czytamy, że rolą objawień prywatnych „nie jest (…) «uzupełnianie» ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”.

Objawienia prywatne mogą być pomocne dla wiary, ale nie mamy obowiązku z nich korzystać

Benedykt XVI dołącza do tego swój komentarz, który wypada przytoczyć w całości: „Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5,19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać” (VD 14).

Nic dodać, nic ująć. Wystarczy właściwa hierarchia między jednym a drugim sposobem ujawnia się woli Boga. Z tym że pierwszeństwo zawsze należy dać Objawieniu publicznemu przed prywatnym. A kryterium prawdy jest zawsze autorytet Kościoła, któremu powierzona jest interpretacja Objawienia, a nie autorytet widzącego. Taka jest nauka katolicka.

Poznanie przez miłość

Indywidualizacja myślenia teologicznego nie jest niczym nowym. W antologii tekstów dotyczących historii duchowości wybitny prawosławny teolog i metropolita Pergamonu John Zizioulas w rozdziale „Wspólnota wczesnochrześcijańska” pisze tak: „Były więc dwie główne mentalności czy postawy: pierwsza opierała się na wspólnocie eucharystycznej, zorientowanej eschatologicznie; druga na doświadczeniach jednostek, dążących w walce z namiętnościami do moralnej perfekcji i do mistycznego zjednoczenia duszy czy umysłu z Boskim Logosem”. Jak pisze autor, „zasady te w charakterze normatywu dotrwały aż do naszych czasów”. 

To napięcie między wiarą Kościoła a osobistym przeżywaniem wiary wciąż istnieje. I jest w jakimś sensie naturalne. Każdy z nas ma jakiś osobisty profil wiary. Każdy wierzy jakoś inaczej. Problem zaczyna się rodzić wtedy, gdy osobiste doświadczenie wiary przekształca się w gnozę – poznanie, które staje się ważniejsze od wiary wspólnoty, od wiary Kościoła, a w konsekwencji: od norm kanonicznych. Wówczas dajemy sobie prawo oceny i wyboru.

Jeden z moich dyskutantów, któremu zwróciłem uwagę, że powołując się na cały dokument, pomija jedno zdanie, które wyraźnie przeczyło jego tezie, odpowiedział mi, że „prawo nierozumne nie obowiązuje w sumieniu”. W jego ocenie cały dokument był rozumny, tylko jedno zdanie – nie, ponieważ nie odpowiadało jego koncepcji. W dyskusji na temat Komunii na rękę inny mój rozmówca był gotów negować prawdziwość wszystkich źródeł z okresu do IX wieku. Są i tacy, którzy normę wiary czynią ze swoich snów. A potem biskup musi „dementować”, że epidemia nie jest karą za grzechy.

Każdy z nas ma jakiś osobisty profil wiary. Problem zaczyna się wtedy, gdy osobiste doświadczenie wiary przekształca się w gnozę – poznanie, które staje się ważniejsze od wiary Kościoła

Wesprzyj Więź

Wróćmy jeszcze do starożytności. Cytowany już Zizioulas pisze o napięciu, jakie w Kościele pierwotnym rodziła kwestia poznania Boga. Tendencje gnostyckie istniały także we wspólnocie Kościoła. Jednym z krytyków traktowania wiedzy jako klucza do zbawienia i wieczności był św. Ireneusz. Według niego – jak to relacjonuje Zizioulas – „Boga poznaje się w relacjach osobowych, w komunii, nie drogą przyjmowania takich czy innych tez ani nawet przez widzenia czy wizje prawdy. […] Droga do Boga miała wieść przez kontakt z bliźnim. Miłość nazwano jedynym zdrowym fundamentem chrześcijańskiego życia duchowego”.

Autor nawiązuje także do koncepcji extra ecclesiam nulla salus – poza Kościołem nie ma zbawienia, którą znajdujemy u Orygenesa i św. Cypriana. Wciąż panujące – legalistyczne i ograniczone do instytucjonalnych ram Kościoła – rozumienie tej formuły jest dalekie od ówczesnego, właściwego jej pojmowania. Chodziło w niej o to, że nie ma zbawienia rozumianego indywidualistycznie – bez trwania we wspólnocie Kościoła, która zbiera się na Eucharystię. Drogą zbawienia nie jest ani nadprzyrodzone poznanie, ani gnoza, ani nawet subtelna i bogata duchowość, lecz więź eucharystyczna, która rodzi Kościół. Trwanie w Kościele jest – jeśli można tak powiedzieć – o wiele ważniejsze niż osobista doskonałość budowana na własnych nawet bardzo pobożnych kryteriach.

Czyli – mówiąc słowami mojego ś.p. proboszcza – „lepsze posłuszeństwo niźli nabożeństwo”. Może właśnie teraz, gdy tak bardzo zostaliśmy pozbawieni Eucharystii, trzeba zaufać wierze Kościoła, a nie własnej pobożności.

Podziel się

2
1
Wiadomość

Panie Józefie, trudno mi się zgodzić z Panem, bo to znaczyłoby, że mylili się nie tylko Jan Paweł II i Benedykt XVI (nota bene chyba największy obrońca tradycji i konserwatysta, a także i teolog ostatnich czasów), ale także wszyscy ojcowie Kościoła i święci aż do IX-X wieku po Chrystusie. Oni to przyjmowali i udzielali Komunii na rękę.
Słuchajmy Kościoła i papieża. Nikt z nas nie ma ani wiedzy, ani władzy takiej, by decydować co w Kościele jest słuszne, a co błędne, zwłaszcza, gdy to sprzeciwia się Magisterium Kościoła i postanowieniom głów Kościoła, spisanym w oficjalnych dokumentach najwyższej rangi.

do SERCA – absolutnie TAK.

„Biblia, zgodnie z duchem swego czasu i otoczenia używa słowa „serce” (leb, lebab) na określenie nie tylko siedziby uczuć (zwłaszcza miłości) jak to czyni się dzisiaj, ale również rozumu, woli i pamięci. Serce oznacza całego człowieka wewnętrznego, wraz z jego sumieniem, uczuciami, namiętnościami, a zwłaszcza z jego religijnym usposobieniem. „Serce” to kwintesencja odwagi, dzielności i zdecydowania, wewnętrznego przekonania, planów, zamierzeń i decyzji moralnych całego, niepodzielonego człowieka.

W Piśmie Świętym słowo to w takim właśnie przenośnym znaczeniu występuje ponad tysiąc razy, z czego około 130 razy w Księdze Psalmów.”

żródło: http://www.biblia.wiara.pl

Zbawienie było również dostępne przed spisaniem Ewangelii. Kościół też istniał przed powstaniem Pisma Świętego Nowego Testamentu i co z tego wynika dla naszego pokolenia? Jeżeli Kościół uznaje jakieś objawienia prywatne i wchodzą one do praktyki życia duchowego Kościoła danego czasu to znaczny, że nie jest to bez potrzeby. Niebo nie robi niczego mówi potrzeby; ludziom często się to zdarza…

Dokladnie tak!! Oczywiscie ze nie wszystkie objawienia prywatne pochodza od Boga bo i o takich mozna bylo uslyszec ale nie mozna w taki sposob podchodzic do tematu. Pan Jezus szuka wszelkich sposob aby dotrzec do jak najwiekszej liczby osob aby przez to ich nawrocic i zbawic. I tak dal nam Ewangelie i dzieki Slowu Zycia wielu sie nawroci ale sa i tacy ktorym potrzebne bedzie dodatkowe wsparcie z Nieba ze tak powiem, wlasbie w postaci objawien. Nie mozemy tez tak surowo oceniac zreszta po owocach ich poznacie jesli dzieki objawieniom ludzie sie nawracaja i przewartosciowywuja swoje zycie to jest to dobry owoc i Chwala Panu za to !!!

Różaniec to medytacja Ewangelii. Podobnie Droga Krzyżowa. Pierwsze piątki to kult Najświętszego Serca, które zostało przebite dla nas i „wypłynęła z Tego Serca Krew i Woda”dla obmycia nas z grzechów czyli znowu Ewangelia. Pierwsze soboty to kult Niepokalanego Serca Maryi, w którym „przechowywała Ona wszystkie te sprawy..” jak mówi Ewangelista… – czyli znowu to komentarz i pogłębienie rozumienie Ewangelicznego przesłania.

Jaki problem w tym, że poprzez objawienia prywatne Bóg przypomina i przybliża nam Objawienie się Jego Syna i pozwala zobaczyć, że to Objawienie jest Życiem, które trwa a nie literą… Jak pisał św. Jan w 1 liście – „Życie się nam objawiło”. Duch Święty poprzez między innymi objawienia prywatne wspiera cały modlący się Kościół w drodze…

Kościół nigdy nie bał się prywatnych objawień (np. Faustyna, Katarzyna ze Sieny, ojciec Pio, bł K. Emmerich), więc nie wiem skąd nagle strach w tym temacie.Zresztą Pismo św zawiera wiele prywatnych objawień (w. Jan, Ezechiel, Izajasz)
Jeśli chodzi o Biblię, to owszem, czytanie Pisma Sw. jest ważne, czytam codziennie, ale czasem tak sobie myślę – hola hola, powszechna umiejętność czytania to jakieś ostatnie 80 lat. Przez większość chrześcijaństwa zdecydowana większość chrześcijan nie umiała czytać! Ba, nawet niektórzy święci czytać nie umieli, a wiarę mieli wielką (św. Joanna d’Arc). A św Franciszek nie pozwalał swoim braciom posiadać biblii.
Oczywiście, czytanie Biblii jest ważne, ale też nie przesadzajmy. W tym całym nagłym szumie z czytaniem Biblii wyczuwam jakieś protestanckie wpływy, z grup charyzmatycznych (Sola Scriptura).
A jeśli chodzi o Komunię św na rękę, to mieszkając w Kanadzie widzę jakie spustoszenie ona robi. Są Msze św różnych papieży w internecie i tam nie zobaczysz ŻADNEGO papieża dającego Komunii na rękę.
Viva Christo Re!

Hm….,,Czytanie biblii jest ważne ale nie przesadzajmy”? Przecież to Słowo czyli Jezus. Jak Oblubienica ma poznać Małżonka skoro Go nie zna? Nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa. Nie liczmy na to że każdemu objawi się w nadprzyrodzony sposób Chrystus czy jakiś anioł z nieba i mu wszystko wyjasni. Tym bardziej nie liczmy na to że ktoś miał wizję i to od razu prawda. Tylu ludzi ma zjawienia na świecie ile nigdy nie miało? Większość z nich weryfikuje niestety niezgodność albo z Pismem albo nauczaniem kościoła a na ogół z prawdą, bo nie sprawdzają się. Są tak szczegółowe że poruszają najbliższą przyszłość. Niektóre już mozna zweryfikować jako fałszywe, bo nie sprawdziły się w podanym czasie. Tu trzeba być ostroznym, bo Bóg może przemawiać w sposób nadprzyrodzony, w końcu jest wszechmogacy ale często to moga być pouczenia skierowane do konkretnych osób, konkretnej epoki czy okoliczności a nie całego ludu.

Hmm a czy zauważyliście, ze rzeczywistością jest Chrystus? I ciasna brama i jest na droga do Ojca?
A zauważyliście po przeczytaniu Hebrajczykow ze Jezus jest jedynym pośrednikiem wstawiennikiem i oredownikiem który zyje zawsze aby wstawiać sie za nami przed Ojcem? I naszym kaplanem zgodnie z porządkiem melhizedeka?
Albo ze nie dano ludzia innego imienia pod niebem w którym mogli by być zbawieni?
Albo ze nie ma juz świątyni z kamienia i urząd kaplana który jest pośrednikiem między ludem a Bogiem skończył sie na arcykaplanie Chrystsie , albo ze nie potrzebujemy księdza, pastora i żadnego czlowieka do relacji z Bogiem bo sam stoi u drzwi naszego serca i puka aby wieczerzac w raz z Ojcem w świątyni którą sam zbudował w nas
A czy zauważyliście ze po przeczytaniu Bibli w duchu świętego Boga który sam naucza nas i zestawieniem tego z bajedami rzymskimi i ta polityka którą ma przynosić brudny zysk wykorzystując imie Pana Jezusa Chrystusa nic wam nie zostanie ?
Więc Pragę zauważyć nie dajcie sie oklamywac oszukiwać i manipulować raczej budujcie sie w dom duchowy na podstawie tylko i wylacznie relacji z Jezusem i na podstawie tylko Bibli
Boo człowiek wierzący ma byc uczniem Chrystusa i patrzyc na mistrza i isc za mim i jego glosem a nie glosem żadnej Religi która służy danym ludzia i polityce w przypadku rzymskiego katolicyzmu i nie tylko tej Religi ale kazdej zderzenie ze słowem Boga powoduje ze 95% zaprzecza owej Pieknej ksiedze w zderzeniu z nia nic nie zostaje i okazuje sie kłamstwem i naukami anty biblijnymi zaprzeczajacymi Bogu przekonajcie sie sami czytajac biblie bo nie Religia ani dany kosciol zbawia ale znajomość slowa Bożego i co najważniejsze intymna relacja z Jezusem Chrystusem ale tym Biblijnym !!!! Zabiegajcie zatem aby należeć do nie widocznego kościoła w duchu który zasadzil sam Pan tego nie z kamienia aby byc jego oblubienica po którą powróci aby porwać ja na wesele ! Baranka więc kto ma uszy niech słucha! Maranata!

Tylko że w Ewangelii też jest mowa o końcu świata także nie rozumiem oburzenia. Ksiadz mówi o prywatnych objawieniach gdzie jest mowa o końcu świata i w Apokalipsie w Ewangelii też jest o tym mowa. Może najwyższy czas żeby mieć odwagę i to również łączyć. Wiadomo że w tych czasach mimo wszystko trzeba nieść nadzieję a nie strach ale z drugiej strony też trzeba uświadamiać że to może być końcem więc każdy z nas ma krótki czas by się zmienić. Chwała będzie za to gdy koniec będzie się oddalal ale nie można jednego bez drugiego nie łączyć no bo sama Ewangelia nas ostrzega co się będzie dziać i mamy uważać w tym czasie na fałszywych proroków a niestety takich jest wiele. Musimy dużo się modlić żeby się nie pogubić.

Pani Agato, ja myślę, że modlitwa nie wystarczy do tego, by się nie pogubić. Trzeba czytać: Pismo Święte i dokumenty Kościoła. Jeżeli sprawą oczywistą i codzienną stanie się dla nas słuchanie Kościoła, to dużo łatwiej nam będzie nie pobłądzić.

Panie Mariuszu,

Aby się nie pogubić trzeba modlić się o Dary Ducha Świętego i przede wszystkim nie tyle czytać Ewangelię , co żyć Ewangelią każego dnia, a to jest bardzo trudne – trzeba się zaprzeć samego siebie, zrezygnować z tego co łatwe i przyjemne, z seriali, które propagują laicki styl życia, trzeba kochać samotność , wyciszenie i wtedy na człowieka spłynie światło rozeznania. Czytanie dokumentów kościołą oczywiście może pomóc w tym, ale skąd Pan wie czy to już nie Anty-Kościół Antychrysta- który będzie łudząco podobny do Ciałą Mistycznego Chrystusa, a przeciez będzie to małpowanie Kościoła – większośc się pogubi jeśli nie będzie modlitwy – zwłaszcza Różańca.

Niech Pan doczyta. Papież Benedykt XVI: „Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty
Kościoła przemawia do nas sam Bóg”. A o łeb niech Pan dba, może się Panu jeszcze przydać.

Pan Marcin, jak rozumiem, ma kult Maryi, ale nie wie jak zapisać imię Maryja w dopelniaczu. Tyle drobnej złośliwości. Dla mnie najważniejsze jest, żeby ksiądz mial kult Chrystusa i w ogóle Trójcy Świętej, żadnego innego mieć nie musi.

Dekret papieża Pawła VI

Na mocy Dekretu Kongregacji Doktryny Wiary z 15 listopada 1966 r., podpisanego przez papieża Pawła VI, zostały zniesione kanony 1399 i 2318 w obowiązującym dotychczas prawie kanonicznym, tym samym zezwalając na drukowanie i publikację nowych pism i książek dotyczących prywatnych objawień, wizji, proroctw, cudów bez imprimatur władz kościelnych.

Papież Urban VIII o objawieniach „prywatnych”

„W podobnych przypadkach lepiej jest wierzyć niż nie wierzyć, gdyż jeżeli wierzymy i zostanie udowodnione jako prawdziwe – będziemy szczęśliwi, że uwierzyliśmy, gdyż o to prosiła Matka Najświętsza. Natomiast jeśli wierzycie i to okaże się fałszywe, otrzymacie wszystkie łaski, jakby to było prawdziwe, gdyż uwierzyliście, że to było prawdziwe”.

Prawdą jest, że Komunia święta była przyjmowana „na rękę” w pierwszych wiekach (od II do V) Kościoła. Były to jednak jak mówi św. Bazyli (Epistola 93) czasy prześladowań, a więc warunki nadzwyczajne, kiedy nie były jeszcze dość rozwinięte odpowiednie dla wiary formy i obrzędy (Memoriale Domini, 1969, s. 541). Jednakże nawet wtedy nie przyjmowano Komunii Świętej bezpośrednio na rękę, ale na specjalną chustę zwaną dominikale. Wierni nie dotykali więc Hostii świętej samą ręką.

Doskonały artykuł. Przykre, że ani grama tego nauczania nie słyszy się w parafiach diecezjalnych, a tzw. pobożności ludowej nikt nie próbuje nawet prostować tam, gdzie wyraźnie zbacza w stronę błędu.

Św. Bazyli Wielki – Doktor Kościoła (330-379), mówi wyraźnie, że otrzymanie Komunii św. do ręki jest dozwolone jedynie w czasie prześladowań. Św. Bazyli w warunkach normalnych uważa te praktykę za tak poważne nadużycie, że nie wahał się traktować jej jako ciężkie przewinienie. Gdy prześladowania ustały, zwyczaj ten, który utrzymywał się jeszcze tu i ówdzie, był jednak traktowany jako nadużycie, które należało wykorzenić, ponieważ uważano je za sprzeczne ze zwyczajem przekazywanym przez Apostołów (!)

Dlatego też już od V -VI wieku wydawano zakazy udzielania Komunii Świętej do ręki. Jedynie na niektórych terenach zwyczaj Komunii świętej na rękę, tzn. na specjalną chustę utrzymał się do IX w. W 839 r. Synod w Kordobie odrzucił jednoznacznie udzielenie osobom świeckim Komunii świętej na rękę uzasadniając to niebezpieczeństwem zbeszczeszczenia Ciała Pańskiego. Ostatecznie w 878 r. Sobór w Ruen w kanonie 2 wyraźnie zabronił udzielania Komunii świętej na rękę uważając tę formę za ubliżającą Bogu i obraźliwą i zarządzając za to karę odsunięcia od służby ołtarza. Chociaż, jak twierdzi Gamber powszechną praktykę udzielania Komunii świętej do ust należy datować na VI wiek, czyli wcześniej niż dotychczas mniemano. Zwyczaj, zgodnie z którym kapłan celebrujący Msze św. udziela Komunii św. sam sobie, własnymi rękami, a świeccy wierni otrzymują ją od niego, wywodzi się z Tradycji apostolskiej – tak nauczał św. Sobór Trydencki. Tak samo jak uważali ojcowie Kościoła (m.in. św. Bazyli Wielki) od Apostołów pochodzi praktyka Komunii św. do ust, nie na rękę (co potwierdza mistyka).

Musimy uznac ze to LOVeBog jest zycia i smierci jedynym Panem i tylko Jemu nalezy sie posluszenstwo, czesc i uwielbienie… Bogu Naszemu i Panu Naszemu ! Przejrzyjmy sie w sumieniach…
Non stop prosic o wybaczenie grzechow, ktorych BIGproduct nie ma konca!
Inaczej zycie bez Boga jest falszem i obluda… skonczy sie nim zyc zaczniemy…

Co za infantylny duchowo artykuł. Innymi słowy św. JPII popełniał błąd tyle razy odwołując się do mistyków i objawień. Nawet Fatima i siostra Faustyna dla autora chyba się nie liczą. To po co Kościół bada objawienia i wiele z nich uznaje skoro niektórzy kapłani tacy jak autor tekstu to olewa? Protestantyzm w czystej postaci. Proszę mi wskazać chociaż jedno objawienie prywatne uznane przez KK, którego treść jest niezgodna z Ewangelią… Czy dla autora naprawdę cuda eucharystyczne, inne i objawienia uznane przez KK są wynikiem tego, że Bogu się nudzi? Ja myślałem, że skoro np. Boża Rodzicielka się komuś objawia z przesłaniem, to musi to mieć dla Niej duże znaczenie. Ale jak widzę nowomodni kapłani mają swoje wlasne tłumaczenie wszystkiego.

Zgadzam się,żadne objawienie uznane przez Kościół Katolicki ani o jotę nie jest sprzeczne z ewangelią,ale pomaga ją wprowadzać we własne życie. Kościół ma problem z o.Dolindo,który jak nikt pokochał Chrystusa,ale największych cierpień i upokorzeń doświadczył przez najwyżych hierarchów KK,stąd problem z jego procesem beatyfikacyjny. Hierarchowie KK uderzcie się w piersi!

Drogi Grzegorzu – bracie w Chrystusie. Napisałeś z Ducha Bożego. Pozostali komentatorzy będą się upierać przy swoich poglądach za nic mając Słowo Odwieczne, które daje życie! Wąska jest ścieżka… i garstka Zbawionych.. Apostoł Paweł pisze: A przecież my zanurzając się W Chrystusa otrzymaliśmy nie ducha świata, lecz Bożego Ducha, abyśmy poznali, czym zostaliśmy przez Boga łaskawie obdarowani w Chrystusie.Dlatego głosimy tylko to, co od Niego słyszymy. Nie powtarzamy żadnych ludzkich wymysłów, lecz nauczamy tego, co mówi Boży Duch. Ci zaś, którzy kierują się duchowym postrzeganiem,mają wewnętrzna zdolność rozumienia spraw, które od nas słyszą. Tacy nie muszą słuchać LUDZKICH AUTORYTETÓW, by wszystko poddawać pod ich osąd. Sami są bowiem w stanie ocenić wszystko,co mówimy, gdyż rozumieją świadectwo Bożego Ducha. 1 Kor 2,10 Odwroccie się Polacy od wielowiekowego bałwochwalstwa!

Ja przyjmując drugi raz Komunię na rękę po przyjściu do domu zaczęło we mnie wszystko się trzęsc. Gdy następnego dnia przyjąłem do ust było wszystko spokojnie. I dlatego pytając sie Pana Jezusa jak mam brać …. do ust ale na rekę nie jest grzechem. Biorę do ust by ukochanego Jezusa uszanować. Waldek

Objawienie prywatne jest dobre i pożyteczne dla wierzących i prawdomównych,ale idziemy w wierze do przodu w Prawdzie tj.Chrystusie ,Bogu by to Bóg był otoczony Chwałą w Życiu,Prawdzie, Miłości i Wierności Pokoju Łaskawości Litości,Dobroci ,a nawet w Gniewie ze względu na wiarołomnych i kłam ,bo ci otrzymują Go ,bo nie chce ich zatracić,więc karci ich i ćwiczy ,bo kocha ich.Sprawiedliwi ,Prawdomówni itd nie mają co się przejmować tak bardzo ,ale Trwać w Nim : ) ( : i kroczyć w wierze .

A co z grzechami,świata!KRZYKIEM MORDOWANYCH DZIECI,SODOMIĄ,BAŁWOCHWALSTWEM,PYCHĄ,CHCIWOŚCIĄ?!Jak długo Bóg ma pozwolić siebie obrażać przez własne dzieci ?MIŁOŚĆ nie wyklucza kary (każdy rodzic kochający dzieci o tym wie).W Piśmie Świętym można się o tym przekonać. CZYTAJMY PISMO ŚWIĘTE.

Siostro nie wzywaj kary Bożej, bo gdzie się wtedy schowasz? Karą za grzech jest śmierć a nie ma na tym świecie sprawiedliwego i to ani jednego.

W wychowaniu kara jest tylko formą tresury i nie ma nic wspólnego z Miłością choć niektórym rodzicom może wydawać się skuteczna (niestety pozostawia rany w sercu i duszy). Co innego karcenie w celach wychowawczych połączone z kontaktem z dzieckiem i dobrym przykładem. CZYTAJMY PISMO ŚWIĘTE.

Przychodzi mi na myśl taki obraz: człowiek idący po linie – jeśli nie chce z niej spaść, musi utrzymać równowagę.
Objawienia prywatne nie są potrzebne do głębokiego przeżywania wiary, ale się mogą do niej przyczynić.

Niepokojące jest u autora oddzielanie życia wspólnoty Kościoła, który gromadzi się na Uczcie Eucharystycznej od osobistej pobożności i zjednoczenia duszy z Bogiem. To pierwsze jest właściwie w pełni niemożliwe bez tego drugiego. Przecież nie chodzi o zewnętrzne przybycie na ucztę ale o wspólnotę ludzi, w której każdy z osobna jest rozmiłowany w Bogu.

Druga sprawa. Proszę o podanie krótkiej definicji rozumienia Tradycji. Zawsze myślałem, że doświadczenie świętych, czyli tych, którzy najpełniej upodobnili się do Chrystusa jest esencją Tradycji Kościoła.

Odnoszę wrażenie, na podstawie stylistyki wypowiedzi, że znaczna część dyskutantów to osoby duchowne. Zachęcam Wielebne i Wielebnych aby nie ukrawali się pod pseudonimami. Odwagi!

Przede wszystkim swietny artykul. Po drugie oficjalna nauka Kisciola Katilickiego jest w Katechizmie Kosciola Katolickiego z 1992 roku , UWAGA za pontyfikatu Jana Pawla II. Depozytem wiary wg KKK jest Pismo Swiete i Tradycja Apostolska czyli przekazana Apostolom. KKK 67 mowi jasno ze objawienia prywatne nie naleza do depozytu wiary. Niestety z przepytanych okolo 10 ksiezy zaden , absolutnie zaden nie wiedzial co jest depozytem wiary Kosciola Katolickiego . A znam niestety przypadki gdzie ksiadz doprowadzil do opetania. A dla fanow objawien prywatnych polecam objawienie w Garbandal …. Wielu biskupow, ksiezy ….ida droga potepienia i itd …. To co sie dzieje w Polsce orzypomina sekty katolickie a nie Kosciol Apostolski . Pozdrawiam i dzieki za swietny artykul.

Szanowny Ksiądz Profesor Draguła oraz Zbigniew Maciejewski z Komentarza Powyżej

Mam 32 lata i moje nawrócenie w wierze jest związane z Objawieniem Matki Bożej w Lourdes we Francji oraz z Nowenną Pompejańską, którą nieprzerwanie odmawiam od 2 lat. Od czasu kiedy byłem w Lourdes, przez 2 miesiące miałem sny, które były związane z Eucharystią , nieustannie coś przynaglało mnie do modlitwy, do codziennego przeżywania Męki Pańskiej. Wcześniej do kościoła chodziłem , ponieważ rodzice mi kazali chodzić i zazwyczaj czekałem na słowa „Idźcie w pokoju Chrystusa”, a następnie żyłem po laicku. Teraz każda Msza Święta jako ofiara ma dla mnie szczególną wartość i wierzę w realną obecność Chrystusa w Hostii Konsekrowanej, więc przyjmuję Komunię Świętą do Ust lub Komunię Duchową.

Z każdym dniem modlitwy Duch Święty objawia mi coraz więcej na temat wiary. Nie trzeba do tego posiadąc żadnych tytułów naukowych ani przeczytać tysięcy tylko Drogi Księże – zostanie Ci to objawione tylko i wyłącznie jeśli człowiek pozbędzie się pychy i upokorzy się przed Samym Bogiem, a przede wszystą Matką Chrystusa, przez ktorą to Jezus Przyszedł do nas , przy której to Jezus opuścił nas przez Śmierć na Krzyżową i która to zostanie wywyższona kiedy Jezus Chrystus po raz drugi przyjdzie i jak głosi Apokalipsa – Niewiasta Obleczona w Słońce zdepcze węża.

Uważam, że nikt z nas nie jest godny nawet wypowiedzieć imienia Jezus Chrystus, dlatego tutaj za św. Dominikiem, Ludwikiem Monfrotem mogę z czystym sumieniem i odpowiedzialnością polecić odmawianie Różańca Świętego, czy to w formie luźnej czy w formie nowenny pompejańskiej.

Po czwarte jest kilka niedopowiedzialnych tutaj faktów, które chciałbym przytoczyć, aby przekonać wszystkich czytelników do Kultu Maryjnego:

1. Jan Paweł II powiedział, że Różaniec ma większą moc niż egzorcyzm, a zwłaszcza wtedy kiedy odmawia się go z całą rodziną.

2. Wiara polega na ślepym zawierzeniu i prostocie, a nie na skomplikowanej metodologii.

3. Większą wiarę mają ludzie pokorni i prości, którym łatwiej jest przyjąć Prawdę niż ludzie wykształceni, dlatego też Maryja objawiała się szczególnie ludziom biednym, prostym – przykładem jest Bernadetta Soubirous z Lourdes albo Dzieci z Fatimy

4. Po czwarte Benedykt XVI sam w 2017 roku na nowo podjął się interpretacji objawień w Fatimie.

Z drugiej strony mamy ogromny Kryzys Kościoła Katolickiego i nie bez powodu istnieją Księgi Objawień zwłaszcza skierowanych do Kapłanów ( np. Stefano Gobi ) czy też Ottaviano Michelini.

Księża zbyt mało mówią o tym, że istnieje Piekło i można tam w łatwy sposób trafić. Podkreslane jest Miłosierdzie Boże , a nic nie mówi się o sprawiedliwości Bożej.

W ogóle nie mówi się o szatanie i na tym polega jego sukces w XXI wieku – wszyscy mają go za jakaś istotę obrzydłą z ogonem świni i twarzą jakiegoś dzika, a szatan to istota duchowa, która krąży jak Lew Ryczący czychajać kogo by tu pożreć.

Czemu ksieża nie uświadamiają ludziom jak wielkie i groźne są to potęgi zła, które mają wpływ na masy ludzi? Chrześcijanin to żołnierz, który musi toczyć codziennie walkę. Musi zaprzeć się samego siebie jak mówi Ewangelia , wziąć swój krzyż i codziennie umierać dla swiata, a rodzić się dla Chrystusa – przyoblekając się później w Wieniec Chwały jak wytrwa do końca.

Każdy dzień dość ma swojej biedy? Dziękujemy Bogu za każdy dzień cierpienia i złączmy te bóle i wyrzeczenia z jego ofiarą na Krzyżu.

Wierzmy w Jezusa przede wszystkim, a do tego Jezusa doprowadzi nas Matka Boża Niepokalane Poczęcie najprostszą drogą. Wierzmy w Ewangelię, śledźmy kroki duchownych, biskupów, papieża, bo Ci również mogą nas zwieźć i pociągnać na zatracenie – prośmy Ducha Świętego o rozeznanie

i otwórzmy nasze serca na Objawienia – , gdyz ja jestem żywym dowodem na to, iż rok temu spłynął na mnie Parakletos – Duch Święty przez Maryję i dostałem światło z nieba.

Zadam pytanie. Dlaczego w czasach Ewangelii a potem Dziejów Apostolskich, tylu ludzi przyjmowało chrzest? Dlaczego tak dynamicznie rozrastał się kościół? Czy oni potrzebowali jakiś zjawień i innych rzeczy? Oni w większości mieli wyłącznie księgi Starego testamentu. NIektórzy świeżą pamięć po Chrystusie a pozostali , wyłącznie to co głosili apostołowie o tym co zaszło w całej Judei począwszy od Galilei. Głosili Dobrą Nowinę o Zbawieniu przez mękę, krzyż i zmartwychwstanie. Byli świadkami wniebowstąpienia. Tylko teraz co stało się juz po wniebowstąpieniu, tym którzy Chrystusa naocznie nie znali a w większości byli poganami. Co ich skłoniło aby uwierzyć w Ewangelię? Niektórzy widzieli w swoich gminach apostoła tylko raz w życiu a jednak to wystarczało. Czymże jest kryzys kościoła? Jest tym samym czym był kryzys faryzeuszy i uczonych w Piśmie, w czasach Jezusa. Tak zamącili, tak zakręcili, tak namnożyli ludzkich przepisów, że Jezus przyszedł by to wyprostować i nawet Jezusowi nie udało się tego z wielu głów wyplenić. Ogólnie mówiąc głoszono bardziej ustami niż sercem, a głoszący nie miał wiele wspólnego z tym co głosił. I to jest własnie kryzys Kościoła dzisiaj. Jak czytamy w Pismie, apostołowie dopiero po napełnieniu Duchem Świętym byli w stanie przezwycięzyć strach, wstąpiła w nich mądrość Boża i mogli nauczac i głosić. Lecz jak głosili? Jak mówi Pismo, głosili z mocą. Co to znaczy głosić z mocą? To znaczy głosić zgodnie z rozkazem Jezusa Chrystusa który nakazał aby odwaznie głosili i potwierdzali naukę znakami i cudami. Sam Jezus zauwazył (ewangelia św Jana) że jak cudów i znaków nei zobaczą to nie uwierzą. Porywali tłumy, bo Bóg poświadczał ich naukę swoją pieczęcią, i kazdy wiedział że sa mężami Bozymi. Chrześcijanie to byli ludzie którzy prowadzili takie życie , ze jak ktoś patrzył na nich i mówił ,,ja też tak chcę!” Mimo prześladowań, Czy dzisiaj to widzimy? To jest kryzys kościoła. Mówmy o sprawiedlwości, mówmy że jest piekło ale przede wszystkim mamy głosić Dobrą Nowinę. Proszę spróbować kogoś do Jezusa przyciągnąć mówiąc o piekle i sprawiedliwości Bożej. Delikatnie mówiąc zabieramy się wtedy do tego nie od tej strony. Ewangelii strachu nikt nie będzie chciał słuchac. To miłość Boża powoduje że chcemy z Nim się zjednoczyć i piekło nas nie absorbuje. Wiadomo ze wg Bożej sprawiedliwości nie ma ani jednego człowieka nie zasługującego na piekło, bo nawet jeden grzech sprowadza na nas wieczne potępienie. Żaden nasz uczynek, działanie nie może nas zbawić. Zbawił nas Jezus Chrystus, zupełnie za darmo, bez żadnych zasług. Mamy tą wiarę przyjąć i to nas usprawiedliwia, Bo Jezus nas usprawiedliwił. Staliśmy się dziecmi Bożymi. Nasze postrzeganie piekła i szatana to postrzeganie naszych wrogów, przeciwników w naszym codziennym życiu. To my mamy nie chowac światła pod korcem i jak najwiecej owiec sprowadzać do owczarni. Wyrzekajmy się piekłą i szatana z miłości do Ojca a nie ze strachu przed nim, bo nerwicy się nabawimy a szatan to bardzo dobrze potrafi wykorzystać. Ja byłem tak zafiksowany oglądaniem tzw objawień, z czego wszystkie katastroficzne ze szczegółami. To jest dobre dla nawróconej osoby, która juz mocno stąpa życiem w Chrystusie. Dla słabej w wierze osoby stanie się to co najwyżej czcym straszeniem i odrzuci nas taka osoba wraz z naszym ,,nauczaniem”. Polecam tutaj ewangelię i analizę ile Jezus mówi o piekle i szatanie a ile o Królestwie i usprawiedliwieniu. Najlepsza esencja jest w , I ja Cię nie potepiam. Idź a odtąd nie grzesz już więcej” Powiedział tak, choć wiedział że grzechy i tak będą, lecz Jezus nawiązał do grzechu ciężkiego. Pozdrawiam.