Nie możemy i nie wolno nam zapomnieć o wyciąganiu ręki do tych, którzy potrzebują pomocy – mówi papieski jałmużnik.
We Włoszech trwa epidemia koronawirusa. Z jego powodu zmarło dotychczas już 631 osób, a zarażonych zostało ponad 1000. W rozmowie z „Vatican Insider” kard. Konrad Krajewski podkreśla, że pomoc regularnie ofiarowywana mieszkańcom najbardziej potrzebującym mieszkańcom Rzymu, często pozbawionych dachu nad głową, nie zostaje zawieszona. – Istota tej służby jest pozostaje taka sam. Zmieniają się tylko jej warunki, zgodnie z zasadami, których musimy przestrzegać także my w Watykanie – wyjaśnia. Nawiązuje tym samym do rzymskiego zwyczaju cotygodniowego rozdawania żywności i podstawowych produktów higienicznych, która do tej pory odbywała się na zasadzie „taśmowej”: wolontariusze tworzyli w miejscu dystrybucji rodzaj „długiego stołu”, przy którym potrzebujący mogli kolejno odebrać poszczególne produkty spożywcze i higieniczne.
Dzięki współpracy różnych instytucji troszczących się o potrzebujących, każdego tygodnia punkty te są organizowane w pobliżu dwóch największych rzymskich dworców: Termini i Tiburtina. Jak wyjaśnia kardynał, obecnie gotowe pakiety z jedzeniem przygotowywane są wcześniej i nazywane „woreczkami serca”, ponieważ – jak podkreśla – przygotowywane są z miłością. – Wewnątrz znajduje się kanapka, dwa banany, jabłko, tuńczyk – wylicza kardynał. Zaznacza, że gotowe paczki zostają załadowane do busa i zawiezione do miejsc dystrybucji, gdzie przekazywane są potrzebującym do rąk własnych. Wydłużony jest też czas wydawania posiłków, aby potrzebujący nie musieli gromadzić się w kolejkach.
– Jest absolutnie konieczne, abyśmy kontynuowali tę służbę. W przeciwnym razie cóż zrobiłyby te wszystkie osoby? Do kogo zwróciłyby się, aby coś zjeść? – mówi kard. Krajewski i dodaje: – Musimy o tym mówić, bo w tych dniach pojawia się ryzyko myślenia tylko o sobie samych. A ubodzy? Dla nich wszystko jest trudniejsze. Nie możemy i nie wolno nam zapomnieć o wyciąganiu ręki do tych, którzy potrzebują pomocy.
Zwraca uwagę na jeszcze jeden wymiar niesionej ubogim pomocy. – W tych dniach nie sprawujemy Mszy św., ale umywamy nogi ubogim, co staje się rodzajem „celebracji eucharystycznej”.
Dodaje, że część wolontariuszy, którzy, co zrozumiałe, woleli wycofać się czasowo z niesionej pomocy, chętnie zastąpili kolejni: głównie siostry zakonne, księża i diakoni stali.
Jak wyjaśnia papieski jałmużnik, Biuro Dobroczynności Apostolskiej nie tylko kontynuuje wydawanie posiłków na ulicach, ale utrzymuje działalność stołówek i pryszniców, służących najbardziej potrzebującym. Obecnie z zachowaniem należytych norm wprowadzonych w związku z epidemią. – Szanując wyjątkowy stan związany z wirusem, kontynuujemy z ewangeliczną mądrością wychodzenie na ulice, by karmić. W imieniu papieża, który absolutnie o nich nie zapomina – zauważa kardynał.
Działalność na rzecz potrzebujących kontynuują, a nawet intensyfikują także inne wspólnoty, które na co dzień zajmują się opieką nad ubogimi. Między innymi Wspólnota Sant’Egidio, która w apelu na swojej stronie internetowej zwraca się do mieszkańców Włoch z prośbą o szczególną troskę i uważność na potrzeby osób starszych, samotnych i potrzebujących wsparcia.
KAI, DJ
Wszystko pięknie, pomoc dla ubogich zawsze i wszędzie, ale na pewno nie jest to naszą Mszą! Bez mszy i pomoc jałowa, proszę Księdza.
CZYTAŁEM JEGO KSIĄŻKĘ O JEGO Z LUDZMI8 ORZUCONYMI. ZAWSZE CO DZIEŃ CHODZIŁ PO ZAKARKACH RZYMU I TAM POMAGAŁ, KARMIŁ