Jesień 2024, nr 3

Zamów

Zobacz moje rany. Droga krzyżowa na czas kryzysu

„Ecce Homo”, obraz Adama Chmielowskiego

Trzeba wsłuchać się w głos ofiar wykorzystywania seksualnego – i widzieć w nich nie siły wrogie Kościołowi, a jego cierpiące dzieci.

Rozważania przygotowane na Dzień modlitwy i pokuty za grzech wykorzystania seksualnego małoletnich 28 lutego 2020 roku, wygłoszone podczas drogi krzyżowej i adoracji relikwii Krzyża św. w parafii Zwiastowania Pańskiego w Warszawie

Ten wielkopostny piątek to Dzień modlitwy i pokuty za grzechy wykorzystania seksualnego małoletnich. W czasie tej medytacji drogi krzyżowej „jako lud Boży jesteśmy wezwani, by wziąć na siebie odpowiedzialność za ból naszych braci, zranionych na ciele i na duszy”. Chcemy podjąć zaproszenie papieża Franciszka, by przy cierpiącym Chrystusie rozbudzić nasze sumienia, naszą solidarność i nasze zaangażowanie. Chcemy przyjąć prawdę, że „gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki”, jak pisał św. Paweł. Naprawdę chcemy odkryć i przyjąć to cierpienie. I chcemy je przedstawić Jezusowi – temu, który jako jedyny sprawiedliwy cierpiał niewinnie. Tylko z Nim i w Nim możemy wyjść poza ból i rozpacz, poza gniew i oburzenie. To konieczne, żebyśmy mogli stać się na nowo uważni, czujni i gotowi, by strzec dobra najmłodszych dzieci Kościoła. Chcemy w tej drodze krzyżowej oddać Jezusowi wszystko to, co się dzieje w Kościele, cały jego kryzys, głęboko ufając, że nic nie zasypie źródła tej Miłości, która ukochała człowieka aż do końca.

Stacja 1: Jezus na śmierć skazany

Nadużycie władzy. Wiele razy to zasadniczy klucz do zrozumienia, jak możliwe były i są tak gorszące wydarzenia w Kościele. Jezus pada ofiarą intrygi religijno-politycznej i staje się bliski wszystkich, którzy zostali wykorzystani z pozycji władzy. Obyśmy umieli przyjąć perspektywę Jezusa, który nauczał, że prawdziwa wielkość i władza to służba, obyśmy nie tracili z oczu tych najsłabszych, najbardziej bezbronnych. „Nie tak będzie między wami” – mówił Jezus, patrząc na sposób funkcjonowania władzy.

Czy Kościół ma stać się strefą wolną od ludzi poranionych?

Spraw, Panie, niech rzeczywiście między nami tak nie będzie. Bądź blisko nas. Bez Ciebie się nie dźwigniemy. Bez Ciebie gubimy się w rozpaczy. Bez Ciebie nic się nie zmieni. Bądź blisko, Panie.

Stacja 2: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Wszyscy widzimy jak trudno się dziś odnaleźć w Kościele. Jak nałożony został na nasze ramiona krzyż, którym jest ciężka prawda o grzechach ludzi Kościoła, o instytucjonalnych błędach i zaniedbaniach w podejściu do krzywdy ofiar. Nie pierwszy raz Kościół jest w kryzysie, ale nie da się ukryć, że obecny kryzys sięga bardzo głęboko – do samych pokładów poczucia obecności Chrystusa w Kościele. Jak widzieć Go dziś w takiej wspólnocie? To krzyż, który nasze pokolenie będzie musiało wziąć na swoje ramiona na dłużej niż nam się zdaje.

Stacja 3: Jezus upada po raz pierwszy

Różne są drogi ludzi Kościoła. Jedne pełne blasku, inne pełne ohydnej ciemności. Na pocieszenie nie wystarczy myśleć, że święci są jasnym obliczem Kościoła. Każdego dnia docierają do nas inne, mniej świetliste promienie. Chrystus upada w każdym naszym grzechu. Jest powalany na ziemię w każdej ludzkiej niesprawiedliwości, w każdej przemocy wobec człowieka i całego stworzenia, zwłaszcza w tej przemocy, która pojawia się we wnętrzu Kościoła.

Panie, odnów swój Kościół! Odnów nasze serca. Podnieś nas.

Stacja 4: Jezus spotyka swoją Matkę

Współcierpiała. Matka widzi cierpienie swego dziecka. Ten dzień jest jak promyk nadziei: Matka – Kościół widzi cierpienie swoich dzieci. Wpatruje się dziś w rany swoich skrzywdzonych dzieci. Cały czas na najgłębszym poziomie ducha – to relacja Matka i dziecko. Pocieszenie jest możliwe. Ukojenie jest możliwe. Pomoc i bliskość jest potrzebna. Od Matki, od Kościoła. Pierwotna w Kościele jest relacja matczyna, potem dopiero urząd i władza – jak pisał von Balthasar. Obyśmy o tym zawsze pamiętali. Pierwsza jest miłość. Pierwsza zawsze jest miłość, bo Bóg jest miłością, nie władzą.

Stacja 5: Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi

Kiedy urzędowi brakuje przekonującej miłości, ktoś inny musi pokazać, co jest najważniejsze. To ewidentnie czas na działanie świeckich. Na ich zaangażowanie. Na ich gorliwość w odnawianiu Kościoła.

Z obecnego kryzysu wyjdzie inny Kościół. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy ufamy Chrystusowi, że nas przeprowadzi?

Dziękujemy Ci, Panie, za tych, którzy nie patrząc na opieszałość i zaniedbania duchowieństwa, troszczą się o skrzywdzonych, zmarginalizowanych, odrzuconych czy o uchodźców. Wiele razy ratują honor Kościoła, wiele razy to dzięki nim Twoje Imię zostaje uświęcone między nami. Nie tylko w kościelnej liturgii, ale i w codziennej posłudze serca. Ktoś zgorszony grzechami może nadal zobaczyć Miłość. Daj nam odwagę, by żyć dla miłości.

Stacja 6: Weronika ocierająca twarz Jezusa

Odważna, by zobaczyć więcej niż inni. Odważna, by przez rany zobaczyć jeszcze święte Oblicze Jezusa. Nie zważała na innych, na ich pouczenia, pohukiwania, na ich szyderstwa. Dzięki niej odsłania się przed nami prawda o świętej posłudze przy ranach człowieka, która jest posługą przy ranach samego Chrystusa. Zatrzymać się przy kimś, kto nie rozumie siebie, przeżywa kryzys tożsamości, dokonał niejednoznacznych wyborów i teraz cierpi z powodu chaosu, który wywołał. Zatrzymać się przy kimś, kto traci krew, z kogo uchodzi życie, kto cierpi. Wedle tradycji tego doświadczyła Weronika od Jezusa. Teraz w swoim geście ona uczy nas, żeby wejrzeć na rany drugiego. Zobacz moje rany – krzyczy skrzywdzony brat, siostra, dziecko. Ale oczekuje zawsze czegoś więcej. Zobacz mnie – woła. W moich ranach zobacz mnie!

Stacja 7: Jezus upada po raz drugi

Przemoc seksualna wobec małoletnich to nie jedyny problem Kościoła, z jakim mamy się mierzyć. Nie jedyny upadek, który nas dotyka.

Jakże często brakuje nam słów i gestów szacunku dla tych, którzy myślą inaczej, wybierają inaczej, a nawet inaczej widzą świat relacji. Jakże często na siłę jesteśmy anty-coś. I jakże często niweczymy przez to moc Chrystusowego Krzyża i świadectwa miłości, przez które Jezus może jednać ze sobą to, co zdawałoby się nam, najbardziej sobie przeciwne. Czy można od nas usłyszeć słowo nadziei? Słowo zaproszenia do Jezusowej wspólnoty? A może to już strefa wolna od poranionych ludzi albo grzeszników? Czy umiemy też z wiarą patrzeć nie tylko na kryzys w Kościele, ale i na wszystkie ludzkie kryzysy? Czy naprawdę wierzymy i wyznajemy, że Bóg wystarczy, czy też jest w nas strach, że to się wszystko źle skończy? Nie bójmy się. Chrystus przynosi ducha odwagi.

Stacja 8: Niewiasty opłakujące Jezusa

Brak rozeznania – to Jezus wyrzuca płaczącym niewiastom. Zobaczcie, zdaje się mówić, gdzie jest problem. Nie Ja jestem problemem, ale to co się dzieje u was. Czy my czasem nie zbyt szybko szafujemy gotowymi schematami odpowiedzi? Na ile jesteśmy otwarci, żeby dać sobie coś wytłumaczyć, żeby otworzyć się na inną perspektywę, żeby się wsłuchać. Choćby w głos ofiar – i przestać widzieć w nich siły wrogie Kościołowi, a jego cierpiące dzieci.

Stacja 9: Jezus upada po raz trzeci

W czasie tej drogi na pewno rozlegały się okrzyki nienawiści. Wyzwiska, obelgi, przekleństwa. Jezus pada po raz kolejny. Przy tej stacji chcemy się zmierzyć z grzechami naszego języka – jak odnosimy się do siebie nawzajem i do tych, z którymi nam nie po drodze? Jakiego języka używamy, by mówić o skrzywdzonych? Czy to język empatii, troski, zrozumienia? Język, który stwarza atmosferę pokoju i ukojenia? Czy jesteśmy ludźmi Chrystusowego pokoju?

Stacja 10: Jezus z szat obnażony

Odarcie z szat, nagość, upokorzenie. To sięga bardzo głęboko. Dotknięcie ciała to dotknięcie osoby, moment nie tylko fizycznej, ale i psychicznej ingerencji w tożsamość drugiego.

Jezus pada ofiarą intrygi religijno-politycznej i staje się bliski wszystkich, którzy zostali wykorzystani z pozycji władzy

Panie, solidarny ze wszystkimi upokorzonymi w ciele, daj nam ogromny szacunek dla ludzkiego ciała. Chroń nas od grzechów przeciw ciału, wyzwól uwięzionych w niewoli pornografii i uzdrawiaj nasze relacje. Ulecz te głębokie rany. Ty możesz, Panie.

Stacja 11: Jezus przybity do krzyża

Jezus pozwala się przybić do krzyża. Ofiary nie wybierają sobie krzyża. A jednak w tej tajemnicy przybicia do krzyża Jezus jest z nimi. Nie obok, nie daleko, ale razem. W każdej zranionej niewinności, w każdej zabitej nadziei, w każdym wołaniu: dlaczegoś mnie opuścił, jest Jezus. Musi być. On jest po stronie ofiar. Zawsze. I oddaje całe to przerażające zło Ojcu. Tylko w Nim ten dramat może sięgnąć zenitu naszej wyobraźni – z głębin otchłani ufne wołanie do Ojca.

Stacja 12: Jezus umiera na krzyżu

Dokonało się. Godzina wywyższenia Jezusa. Ale w tej godzinie zbiera On wszystkie cierpienia świata, wszystkie cierpienia niewinnych. Nie ma tu prostych odpowiedzi. Jest śmierć Syna Bożego, który wchłania w siebie, bierze na siebie każdy grzech, każdą śmierć. To tu niebo płacze, bo stworzenie tak daleko odeszło od swojego Stwórcy, że musiał w swoim Synu zejść po nie do piekieł. Panie, miej miłosierdzie nad światem.

Stacja 13: Jezus z krzyża zdjęty i oddany Matce

Chciałoby się, żeby to już był koniec cierpienia, że już wystarczy. Ale jeszcze po męce jest jedno cierpienie, cierpienie Matki, która tuli martwe ciało Syna. To tajemnica dramatu wszystkich matek, które widziały śmierć swoich dzieci, na które te śmierci spadły jak ciężki krzyż, ale i tych, które z jakiegoś powodu odrzuciły życie swoich dzieci. A także tych matek, które widzą cierpienie swoich dzieci, ich niewiarę, pogmatwane życiorysy czy zranioną duszę.

Wesprzyj Więź

Prosimy Cię, Panie, abyśmy w naszych rodzinach wierzyli sobie nawzajem, abyśmy przyjmowali siebie z naszymi ranami, z naszymi trudnościami, z naszymi niewiernościami. Wlewaj w nas miłość, która nie osądza, ale stara się przyjąć, wysłuchać i zrozumieć. Która pozwala zaufać na nowo.

Stacja 14: Jezus pogrzebany

Nie szukamy na tej drodze łatwego pocieszenia. Że niby trzy dni i będzie po sprawie. Że chwilę to potrwa i wszystko wróci do tego, jak było. Wiemy, czujemy w sercu, że nie wróci. Wiemy, że grób pozostanie jako znak, nawet gdy objawi się Zmartwychwstały. To już część naszej historii, naszego życia. Wiemy, że z tych kryzysowych sytuacji wyjdzie inny Kościół. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy ufamy Chrystusowi, że nas przeprowadzi?

„Panie, tak często Twój Kościół przypomina tonącą łódź – łódź, która nabiera wody ze wszystkich stron. Także na Twoim polu widzimy więcej kąkolu niż zboża. Przeraża nas brud na szacie i obliczu Twego Kościoła. Ale to my sami je zbrukaliśmy! To my zdradzamy Cię za każdym razem, po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach. Zmiłuj się nad swoim Kościołem, także w nim Adam ciągle na nowo upada. Naszym upadkiem powalamy Cię na ziemię. A szatan śmieje się szyderczo z nadzieją, że nie zdołasz podnieść się więcej z tego upadku. Liczy, że powalony upadkiem Twego Kościoła, będziesz leżał na ziemi pokonany. Ty jednak podniesiesz się. Podniosłeś się, zmartwychwstałeś i możesz podźwignąć także nas. Zbawiaj i uświęcaj Twój Kościół. Zbawiaj i uświęcaj nas wszystkich” (J. Ratzinger).

Podziel się

1
Wiadomość