Zima 2024, nr 4

Zamów

Człowiek, czyli dzieło sztuki

Postulat szukania przez pacjenta terapeuty o światopoglądzie idealnie zgodnym z jego własnym wydaje się tak samo utopijny jak wiara w całkowitą neutralność psychoterapeuty.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 4/2009 jako głos w ankiecie redakcji: „Czy psychoterapeuta może być neutralny światopoglądowo?”.

W postawionych przez Redakcję pytaniach dostrzegam trzy kwestie. Po pierwsze, czy światopogląd psychoterapeuty jako człowieka może przenikać do samego procesu terapii i wpływać na światopogląd pacjenta; po drugie, czy neutralność światopoglądowa psychoterapeuty nie jest założeniem utopijnym; i po trzecie, czy psychoterapia jako zbiór idei może stawać się światopoglądem.

Odpowiadając na pierwszą kwestię, trzeba zauważyć, że psychoterapeuta jako człowiek nie jest oczywiście neutralny światopoglądowo. Psychoterapeuci reprezentują zapewne całe spektrum światopoglądów spotykane w społeczeństwie. Sztuka psychoterapii opiera się jednak na założeniu, że psychoterapeuta zawiesza wypowiadanie swoich osobistych poglądów, tak aby stworzyć pacjentowi przestrzeń do wyrażenia własnych myśli i przeżyć. W tych myślach, przeżyciach, pragnieniach i fantazjach zawiera się także światopogląd pacjenta, ale nie on jest istotą psychoterapii. Istotą terapii pozostaje relacja pacjenta z samym sobą i z innym człowiekiem. Badanie tych relacji w warunkach stałości i bezpieczeństwa oraz bezstronności terapeuty daje pacjentowi szansę przeżywania i rozumienia siebie, własnych zasobów i ograniczeń, świadomych i nieświadomych dążeń, realistycznych i nierealistycznych oczekiwań wobec siebie i innych. Psychoterapia stwarza zatem szansę dokonania zmiany, rekonstrukcji własnej historii i związków z ważnymi osobami w swoim życiu.

Epatowanie pacjenta własnym światopoglądem byłoby ominięciem podstawowych zasad psychoterapii. Mogłoby prowadzić do identyfikacji pacjenta z terapeutą, ale kosztem utraty szansy na budowanie relacji dwóch autonomicznych osób. Pacjent mógłby poczuć się usatysfakcjonowany, otrzymawszy gotowe rozwiązania, terapeuta zaś zaspokoiłby własną potrzebę wielkości. Faktycznie jednak sytuacja taka uniemożliwiłaby głębsze rozumienie siebie zarówno przez pacjenta, jak i przez terapeutę, a cała problematyka cierpienia i poszukiwania sensu, z którą zmaga się pacjent, odtworzyłaby się w „nowym, lepszym światopoglądzie” – zapewne tuż po zakończeniu terapii.

Z tego powodu istotnym elementem szkolenia w psychoterapii jest trening własny i superwizja, które w jakimś stopniu umożliwiają zidentyfikowanie nieświadomych na ogół postaw i motywacji terapeuty. Postawy i motywy te, o ile nie zostaną dostrzeżone, mogą prowadzić terapeutę do utraty neutralności, a w dalszej konsekwencji do zaspokajania własnych nieświadomych potrzeb kosztem rozwoju i autonomii pacjenta – na przykład poprzez oferowanie mu „właściwego światopoglądu”. Terapia obciążona takim bagażem łatwo zamieni się w indoktrynację lub nadużycie, a pacjenci, pomimo iż staną się „przyjaciółmi” terapeutów, utracą zdolność do osobistych wyborów i zaczną przypominać ich kopie.

Epatowanie pacjenta własnym światopoglądem byłoby ominięciem podstawowych zasad psychoterapii

Niemniej jednak także postulat „całkowitej neutralności” psychoterapeuty wydaje się niemożliwy do zrealizowania. Poglądy, emocje, myśli terapeuty – także te niezwiązane bezpośrednio z leczeniem – niewątpliwie przenikają do terapii i pacjent w jakimś stopniu ma o nich swoje wyobrażenie. Nie jest jednak istotnym zagrożeniem terapii fakt, iż terapeuta posiada swój światopogląd, czasem bardzo różny od światopoglądu pacjenta. Istotniejsze wydaje się, w jaki sposób terapeuta tego światopoglądu używa. Postulat szukania przez pacjenta terapeuty o światopoglądzie idealnie zgodnym z jego własnym wydaje się tak samo utopijny jak wiara w całkowitą neutralność psychoterapeuty.

Wesprzyj Więź

Na koniec chciałbym ustosunkować się do kwestii, czy psychoterapia, będąca zbiorem idei, może stawać się światopoglądem. Sądzę, że tak, choć rzadko analizujemy jej wewnętrzną strukturę w aspekcie światopoglądu, podstaw filozoficznych czy etyki. Nie chodzi mi tu o kodeksy etyki psychoterapeutów, które są niezbędne w funkcjonowaniu każdej indywidualnej praktyki, ale o pewien model etyki zawarty immanentnie w poglądach danej szkoły psychoterapii.

Kwestię tę analizuje w swoich pracach m.in. izraelski filozof i terapeuta psychoanalityczny Carlo Strenger, który zauważa, że postulat neutralności światopoglądowej może być w głębszym rozumieniu nie do zrealizowania. Wszakże po bardziej wnikliwym wczytaniu się w tekst okaże się, że różne kierunki psychoterapii odnoszą się bezpośrednio lub pośrednio do istotnych pytań egzystencjalnych, takich choćby jak to, czy człowiek jest w swojej istocie dobry czy zły; czy jego zadaniem jest pogodzenie się z warunkami, w których przyszło mu żyć, czy też odzyskanie i rozwój stłumionych przez niekorzystne środowisko aspektów własnego ja; czy człowiek jest ofiarą traumy, czy też trauma jest wytworem fantazji podtrzymujących jego dążenia do nierealistycznych i wielkościowych celów. W obrębie psychoanalizy i terapii psychoanalitycznej dyskusje te prowadziły i nadal prowadzą do bardzo gorących sporów, które mają miejsce na gruncie psychologii rozwojowej, techniki psychoterapii, etyki czy nawet neurobiologii (w nurcie tzw. neuropsychoanalizy). Uniknięcie indoktrynacji pacjenta nie oznacza według Strengera braku światopoglądu, lecz świadomość, że każda indywidualność jest kolejną formą życia i przypomina bardziej dzieło sztuki (Foucault) niż wynik biologicznego rozwoju, zaś własny ideał spełnionej indywidualności jest tylko jednym z wielu ideałów ukształtowanych przez jednostki i kulturę.

Podsumowując, chciałbym zaznaczyć, że różnica światopoglądów nie musi być przeszkodą w psychoterapii. Terapia powinna jednak uwzględniać podmiotowość drugiej osoby, jej osobistą wolność, zdolność do dokonywania wyborów, także – a może przede wszystkim – w sferze światopoglądu. Dobrze znanym i praktykowanym elementem psychoterapii jest ciągłe sprawdzanie, czy oferowana pomoc nie zamienia się w nieświadomą indoktrynację. Służy do tego superwizja i publiczne prezentowanie swojej pracy. Z drugiej strony wartościowe wydaje się stałe dyskutowanie własnych podstaw teoretycznych, także z przedstawicielami szkół i nurtów o bardzo odległym światopoglądzie.

Podziel się

Wiadomość