Czym jest Jante? Odpowiedzi na to pytanie nie znajdziecie wyłożonej czarno na białym. Co więcej, ani u Filipa Springera, ani u Aksela Sandemosego nie wyczytacie jej również pomiędzy wierszami. Musicie odkryć ją w sobie.
Filip Springer, „Dwunaste: I nie myśl, że nie uciekniesz”, Czarne, Wołowiec 2019; Aksel Sandemose, „Uciekinier przecina swój ślad. Opowieść o dzieciństwie mordercy”, Czarne, Wołowiec 2019, 464 s.
Półki w księgarniach zapełnione są poradnikami typu „Jak żyć hygge”, „Jak być minimalistycznym jak Skandynawowie”. A Jante? Słyszałam o nim tylko pobieżnie. A tymczasem obok hygge, designu, kuchni, kryminałów i cynamonowych bułeczek Jante jest jednym z najczęściej wymienianych elementów skandynawskiej kultury.
Ortega y Gasset w „Buncie mas” opisywał zjawisko, w którym masa wie wszystko. Nie potrzebuje autorytetu, zasady ustala sama. Podobną wizję społeczeństwa opisał w latach 30. Aksel Sandemose w powieści „Uciekinier przecina swój ślad. Opowieść o dzieciństwie mordercy”. Książka norweskiego pisarza o duńskich korzeniach ukazała się w 1933 roku w Danii, a w polskim przekładzie w lipcu tego roku nakładem wydawnictwa Czarne. Dlaczego akurat teraz?
O Jante, enigmatycznym pojęciu, którego interpretacja zależy nie tylko od indywidualnych wyobrażeń, lecz także od dyskursu, w jakim funkcjonuje – zdecydował się napisać Filip Springer w niezdefiniowanej gatunkowo, fikcyjno-reportażowej książce „Dwunaste: I nie myśl, że nie uciekniesz”. Napisał o nim tak, że powieści, której książka reportażysty dotyczy, nie sposób nie przeczytać. Nie tylko ze względu na prztyczek w nos, który w „Dwunastym…” otrzymuje każdy dziennikarz i recenzent szykujący się do pisania o Jante bez znajomości powieści, ale także ze względu na czystą ciekawość, którą w czytelniku Springer rozbudza.
Czym jest Jante? Odpowiedzi na to pytanie nie znajdziecie wyłożonej czarno na białym. Co więcej, ani u Springera, ani u Sandemosego nie wyczytacie jej również pomiędzy wierszami. Musicie odkryć ją w sobie.
W rozmowie z Michałem Nogasiem w magazynie „Książki” Filip Springer podkreśla, że Jante jest cieniem, który stale się nosi w głowie. Nie można się od niego uwolnić, przemieszczając się w przestrzeni. Za Myśliwskim porównuje to pojęcie do widnokręgu. Dojrzałość głównego bohatera – a zaryzykuję stwierdzenie, że także czytelnika – osiągnięta zostaje w chwili uświadomienia sobie, że z widnokręgu, z Jante, nie da się uciec.
Fragment tekstu, który ukazał się w kwartalniku „Więź”, zima 2019