Wierni mają prawo wiedzieć, jakie stanowisko w konkretnych sprawach zajmuje ich biskup i domagać się wyjaśnień – mówi ojciec Ludwik Wiśniewski w rozmowie z „Kurierem Lubelskim”.
Wywiad z o. Ludwikiem Wiśniewskim ukazał się 19 stycznia w „Kurierze Lubelskim”. Rozmowa Barbary Szczepuły dotyczy między innymi nienawiści i kryzysu Kościoła.
Zakonnik wspomina, że gdy w grudniu 1970 roku pracował w Gdańsku, chodził po mieście i wydawało mu się, iż widzi w oczach ludzi nienawiść. „Powiedziałem sobie wtedy: Jeśli warto po coś żyć, o coś się starać i nad czymś pracować, to nad tym, by chronić ludzi od nienawiści” – wyznaje.
Tłumaczy, że „dopóki się nie przebaczy, nienawiść będzie w nas siedziała i nas niszczyła”. „Zbrodniarz musi oczywiście zostać sprawiedliwie osądzony i ukarany. A my ciągle musimy pracować nad sobą i walczyć z nienawiścią. Okropne było to, że zobojętnieliśmy na pogardę i nienawiść” – dodaje.
Rozmowa dotyczy także sytuacji wewnątrzkościelnej. Zakonnik przyznaje, że mówi ludziom odchodzącym z Kościoła: Nie spieszcie się, bo Kościół przynosi nam Chrystusa, także wtedy, gdy ludzie Kościoła grzeszą.
Zdaniem dominikanina w Polsce mamy klerykalizm do kwadratu, a „świeccy zaczynają dopiero uczyć się tego, że są Kościołem. Że Kościół to nie tylko biskupi i księża. Wierni mają prawo wiedzieć, jakie stanowisko w konkretnych sprawach zajmuje ich biskup i domagać się wyjaśnień. Mają prawo oceniać swoich duszpasterzy. Na Zachodzie nie do pomyślenia jest Kościół bez świeckich, a u nas są oni ciągle niedoceniani”. Znany duszpasterz podkreśla, że „księża, w tym biskupi, mają służyć, nie panować. Wierni mają prawo ich rozliczać z ich działania i ich słów. I pytać, czy to się zgadza z Ewangelią”.
Ojciec Wiśniewski nie jest jednak pesymistą. „Gdy ludzie stykają się ze złem, zaczynają się budzić do dobra. Optymizmem napawa mnie fakt, że coraz więcej ludzi w Polsce odczuwa głód prawdy i dobra. I że te zastępy rosną. To musi wydać dobre owoce” – przekonuje.
Jego zdaniem trzeba dziś krzyczeć, nie wystarczy mówić. „Jeśli będziemy krzyczeć, możemy dotrzeć do śpiących ludzi. I nie tylko do śpiących, bo gdy ktoś pędzi, a my widzimy, że za chwilę wpadnie w przepaść, też musimy krzyknąć, by go powstrzymać. Taką sytuację mamy dziś w naszym kraju i w naszym Kościele” – stwierdza dominikanin.
DJ