W sprawie ojca Grzegorza Kramera mam teraz tylko jedno pytanie. Kto będzie towarzyszyć tym dziesiątkom tysięcy ludzi w wirtualu?
Przez lata niezastąpiony Stefan Wilkanowicz w dobrotliwym tonie wygarniał biskupom, że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy pasterzem a pastuchem elektrycznym. Są ci, którzy znają swoje owce i są z nimi. Są też tacy, którzy ustawiają się z boku, a swoim zwierzętom wyznaczają pole, którego strzeże drut pod napięciem.
W relacji z drugim człowiekiem władza zawsze ma pozór skuteczniejszego narzędzia niż towarzyszenie.
Świat żyje setkami spraw. Kościelnych hierarchów to nie dotyka. „O tym nie trzeba mówić” – to mój ulubiony cytat z pewnego zakonnika, który w trosce o pobożność ludu, chciałby kastrować katolicki dyskurs z kontrowersji. Tak powstają wyimaginowane katolickie światy, rozbudowane systemy autoreferencyjne, które jak osobne galaktyki płyną obok planety Ziemia zamieszkanej przez homo sapiens.
Znam też innego zakonnika, jest nim Grzegorz Kramer, który wybrał towarzyszenie ludziom i konfrontacje z tym, z czym rzeczywiście się zmagają. Miałem okazję wydać kilka książek Grzegorza. Ostatnią jesienią ubiegłego roku wspólnie z Karoliną Korwin-Piotrowską „#WRZENIE. Lewaczka, ksiądz i polski kocioł”. Ktoś znający się na Kościele i ktoś znający się na popkulturze, rozmawiają nie tylko odważnie, ale bardzo uczciwie o wszystkich bolączkach polskiego społeczeństwa i Kościoła.
Teraz Grzegorz Kramer usunął swoje konta w mediach społecznościowych. Na facebooku, Instagramie i Twitterze nie można sięgnąć nawet po archiwalne treści. Posty Kramera od lat gromadziły publiczność, która czytała jego komentarze duszpasterskie i publicystycznie, a następnie wdawała się z autorem w dyskusję. Po niefortunnej wypowiedzi, którą Kramer zamieścił w jednej z tweeterowych dyskusji, a następnie usunął i przeprosił – od przełożonego otrzymał nakaz zlikwidowania kont w mediach społecznościowych. W sieci Kramera już nie ma nigdzie, poza jego blogiem.
W tym samym czasie, kiedy Kramer zniknął z sieci, okazało się, że krakowscy jezuici będą gościli w swojej bazylice arcybiskupa krakowskiego. Abp Jędraszewski prowadzi cykl dialogów w kościołach Krakowa. U jezuitów wystąpi w październiku z wykładem i dyskusją pt. „Tęczowa zaraza – jak z nią walczyć? Rzecz o LGBT”. Wzorowy przykład dehumanizującego dyskursu, który zawsze legnie u podstaw wzniecanej nienawiści wobec dowolnej grupy społecznej. Nie ma więc wątpliwości, że taki język wkomponowany w przestrzeń sakralną jest anty-Ewangelią i wymaga nie tylko sprzeciwu wiernych, ale w ogóle sprzeciwu społecznego.
Zarówno Grzegorz Kramer, jak i Marek Jędraszewski docierają do swoich odbiorców i innych ludzi, których albo zainteresują Ewangelią, albo zniechęcą do Kościoła, co jest indywidualną sprawą.
Owszem, miał Kramer także zaciekłych wrogów. Wystarczy jednak odrobina dobrej woli, by dostrzec, że jego komentarz – za który bardzo szybko przeprosił – nie był życzeniem śmierci Benedyktowi XVI. Potrafił to dostrzec Tomasz Terlikowski, który wiele razy spierał się z Kramerem. I tak rzecz skomentował: „Przeczytałem post o. Grzegorza Kramera i – choć się z nim nie zgadzam, bo ja się cieszę, że B16 zabrał głos – to widzę w tym tweetcie stwierdzenie, że emerytura papieska jest słabym rozwiązaniem i że lepiej, jak papież jest tylko jeden. Forma może nieszczęśliwa, ale z tezą trudno się nie zgodzić”. Tej oczywistości najwyraźniej nie potrafili dostrzec jezuiccy przełożeni.
Jednak Kramer zgromadził w sieci wielką społeczność ludzi na obrzeżach Kościoła i spoza niego. Był dla nich codziennie i nie zostawiał ich z konfrontacjami, jakie w kontekście wiary i Kościoła przynosiła codzienność. Ta długotrwałość, unikalność i regularność w jego działalności sieciowej są unikalne. Dlatego piszę o towarzyszeniu.
Jestem bardzo ciekaw, w jaki sposób przełożony Grzegorza Kramera myśli o dalszym towarzyszeniu tej wymagającej grupie ludzi, którym poniekąd zabrał pasterza. Czy czuje się odpowiedzialny za tę część ewangelizacji, której zgodnie z jezuickim charyzmatem do bycia tam, gdzie nie ma innych, podjął się podległy mu zakonnik? To jest teraz kluczowe pytanie w sprawie Grzegorza Kramera: kto będzie towarzyszyć tym dziesiątkom tysięcy ludzi w wirtualu?
Karolina Korwin-Piotrowska napisała na swoim fanpejdżu: ludzie „na naszych spotkaniach mówią, „ja się z ojcem na Instagramie albo na blogu budzę, mnie tylko ksiądz jeszcze trzyma przy wierze, Bogu, dzieki księdzu jeszcze mi się chce wierzyć, modlić, mieć nadzieje”. No to im zabrano Kramera. We #wrzeniu potwierdził, odpowiadając na moje pytanie, ze samobójstwo jest grzechem. To, co widzę, czemu się przeciwstawiam, pachnie mi kolejnym odcinkiem serialu, który obserwuję, a którego tytuł brzmi: Samobójstwo polskiego Kościoła”.
Właśnie.
Zabrano mi Kramera!. Księdza, który był prawdziwy, który mówił, że Bóg jest dobry – codziennie. Jego słowa, komentarze, takie tolerancyjna, prawdziwie chrzescianskie były taką przewagą do tego, co potrafili powiedzieć np. biskup Jędraszewski lub mój proboszcz.
Grzegorzu!!!
Wróć!!!!
Ja myślę, że to był tylko pretekst i już dawno szukali „haka” na Kramera no i znaleźli. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że to dla Kościoła strzelanie sobie w kolano albo jeszcze gdzieś indziej. Maksymalnie SŁABO.
Ksiądz Kramer bardzo dbał o poprawność polityczną dyskusji usuwając komentarze inaczej myślących. Po dwóch czy trzech takich przypadkach gdy moja merytoryczna krytyka została usunięta z FB uznałem, że dalsza rozmowa z ks. Kramerem przynajmniej w takiej formie jest bezcelowa. Zbyt często w jego publicystyce fejsbukowej dominowała tematyka polityczna czy ideologiczna, do której oczywiście każdy obywatel ma prawo, ale nie każdy powinien z tego prawa czynić użytek, choćby ksiądz, który powinien być raczej specjalistą od Ewangelii – jak mówił kiedyś papież Benedykt XVI. Nie ma co czynić z opolskiego jezuity męczennika.
Dokładnie tak, mam to samo doświadczenie. O. Kramer był na fejsie czy TT otwarty, ale tylko w jedną stronę. Powyższy artykuł całkowicie pomija to tło decyzji przełożonych, skupiając się na „karze za jeden wpis”. No… nie. raczej czara się przelała.
Średnio zdolny student polonistyki jest w stanie zrobić rozbiór logiczny zdania, które napisał O. Grzegorz i nie byłoby żadnego problemu. Widać w otoczeniu Prowincjała, są wyłącznie miernoty intelektualne, no cóż każdy dobiera sobie sam towarzystwo w którym żyje. Jakieś 10 lat temu ktoś powiedział (niestety nie pamiętam kto), że Kościół w Polsce zacznie się reformować wtedy, kiedy… głód zajrzy mu do garnka. Z pewnością nie jest to intelektualnie wyrafinowana przyczyna reform, ale jest! E. Fromm, napisał, że nieuświadomione kłamstwo, jest dalej kłamstwem. Nie mogę napisać, że Kościół w Polsce kłamie, bo byłoby to niesprawiedliwe, natomiast spokojnie piszę, że bardzo wielu ludzi Kościoła, w tym przede wszystkim hierarchów i starszych w tym Kościele, zwyczajnie kłamie. Jednych skłania do tego zwyczajna głupota (zmarły wybitny filozof K. Michalski stwierdził kiedyś, że poziom intelektualny większości polskich biskupów jest żenujący), innych pycha, cynizm i pogarda do „ciemnego ludu”. Tak to jest samobójstwo (rozszerzone!), ale wiadomo, że jak ktoś jest zdeterminowany, by je popełnić, to żadne argumenty go nie przekonają. Smutny los, ale do nich nawet jakby ktoś przyszedł z nieba, to też nie uwierzą. Tak jak w przypowieści o bogaczu i Łazarzu. To jest tragedia ludzi żyjących dla siebie i swojej pychy. To jest tragedia dla nas wszystkich, którzy są i chcą w tym Kościele być.
Wyważona argumentacja. Lepszy standard, niż ten którego trzymał się o.Kramer. Nie odmawia przeciwnikom minimum szacunku. Rzadki, dobry przykład polemiki wewnątrzkościelnej. Dlatego zasługuje na zauważenie.
Cieszę się, że ojciec Kramer został wreszcie powstrzymany w głoszeniu poglądów według wielu ludzi kościoła uznawanych za gorszące, w tym przeze mnie. A jeszcze bardziej mnie cieszy to, że ojciec Kramer będzie miał czas na przemyślenie swojej postawy i odpowiedzenie sobie na pytanie, czy chce bez zastrzeżeń być wierny kościołowi i Słowu Bożemu? Mam nadzieję, że na to pytanie odpowie pozytywnie i zostanie w kościele, bo każdy ewangelizator jest na wagę złota.
Sam nieraz próbowałem reagować na wpisy ojca, pisząc do niego bezpośrednio, ale nigdy nie otrzymałem odpowiedzi. Chyba lubi on rozmawiać wyłącznie z myślącymi podobnie do niego. Najgorsze dla mnie były te ojca sofizmaty na temat ideologi LGBT, m.in. zwalczające hasło „strefa wolna od LGBT”, gdzie jakoby nie rozumiał różnicy między biednym człowiekiem zdezorientowanym seksualnie, który wymaga współczucia i pomocy, w tym duszpasterskiej, a potworną, antychrześcijańską ideologią, która wprost zaprzecza słowom Ewangelii i prowadzi ludzi na zatracenie.
To, co na TT wyprawiał o.Kramer było …. kuriozalne. Wpisy, kasowanie wpisów, przeprosiny, znikanie z TT, kasowanie konta, zakładanie na nowo. Niewiele „serduszek” gdy próbował „nieść wiarę”, mnóstwo, gdy był kontrowersyjny, pełno „serduszek” od tych, którzy o KK pisali rzeczy paskudne i hejterski i to utrwalanie go w tym, co robi: KK nie, o.Kramer -tak.
W sumie cechą, która mnie w działalności na TT o.Kramera uderzała, to niedojrzałość. I to odrzucanie tych, którzy mieli inne zdanie niż on i podejmowali próbę zapytania- to kolejny zadziwiający sposób komunikowania się.
Przełożeni zakonu kolejnego jezuitę chcą wypchnąć z Kościoła (jak Stanisława Obirka). Takie czasy… wiocha i tyle.
Przeraża mnie to,że przez decyzję Prowincjała, cierpieć musimy my wierni, którzy CZEKAMY nadal, by Ojciec Grzegorz Kramer do nas powrócił.Nie pomagają nawet listy, które wierni wysyłają do Prowincjała Kurii Południowej, na które zresztą nikt nie raczy nawet odpowiedzieć.Jezu Ty się tym zajmij.Ojcze Grzegorzu jesteśmy z Tobą i pamiętamy o Tobie w Modlitwie
Minęło tyle czasu, a ja nie mogę się pogodzić z milczeniem Ojca Grzegorza, do którego został zmuszony. Codziennie wyszukuję na You Tube kilka starych konferencji i słucham, aby karmić się słowem o. Kramera, którego uznaję za swojego duchowego przewodnika. Tak naprawdę myślę, że on jest prorokiem naszych czasów. Prorocy przeważnie byli prześladowani, nic się nie zmieniło, a jednak żal.
Codziennie się modlę, żeby mój Nauczyciel znów mógł zabierać głoś publicznie.
Gdzie Kramer?
Zostali już w Kościele sami skompromitowani i zakłamani hierarchowie kryjący pedofilów? I tchórze, którzy mają głęboko w poważaniu Prawdę, za to wiele razy dziennie oddający pokłony bożkowi instytucji KK?