Niestety skuteczność propagandy straszącej wyborców najpierw uchodźcami, potem ruchem LGBT+, a w wolnych chwilach także międzynarodowym żydostwem, postkomunistami i wrogami Kościoła dowodzi, że lęki te łatwo w polskim społeczeństwie wzbudzić.
Choć zdarzają się oczywiście niesprawiedliwe uogólnienia, do wielu konstatacji na temat tego, dzięki jakim mechanizmom PiS utrzymało władzę, skłonny byłbym dopisać jedynie słowo „niestety”. I doprawdy nie wydaje mi się, żeby klarowne ich nazwanie miało w sobie coś nagannego. Chyba że odmawiamy sobie i innym prawa do opisywania rzeczywistości i za jedyną alternatywę dla entuzjastycznego popierania rządu uznajemy dzielenie się w portalach społecznościowych zdjęciami śmiesznych kotów lub linkami do ulubionych piosenek z lat sześćdziesiątych.
A zatem:
Niestety prawie 44 proc. ludzi, którzy wzięli udział w wyborach, nie widzi problemu w aferze „dwóch wież”, w farmie trolli pracujących dla Ministerstwa Sprawiedliwości, w zadziwiających działaniach Polskiej Fundacji Narodowej, w aferze Komisji Nadzoru Finansowego, w obsadzie stanowiska prezesa NIK, w sposobie potraktowania uczniów i nauczycieli przez Ministerstwo Edukacji i tak dalej. Nie świadczy to dobrze o ich świadomości, jakie są skutki demolowania porządku prawnego.
Niestety ten sam procent aktywnych wyborców toleruje zmianę mediów publicznych w tubę propagandową władz, a kuriozalną politykę Ministerstwa Kultury ma w nosie, być może dlatego, że kultura nic ich w gruncie rzeczy nie obchodzi – lub, co gorsza, wierzą, że rewolucyjna „wymiana elit” może przynieść cokolwiek innego niż kult miernot.
Oczywisty udział duchownych w budowaniu pozytywnego wizerunku partii, która co chwila wynajduje kolejnych „wrogów polskości”, jest dla wrażliwej osoby wierzącej źródłem wstydu
Niestety analiza danych pochodzących z exit polls wyraźnie przy tym wskazuje przewagę – zgoda, że mniejszą, niż przed czterema laty – wyborców PiS wśród ludzi o niższym kapitale kulturowym niż wyborcy związani z opozycją (uwaga: przewagę, nie wyłączność!).
Niestety skuteczność propagandy straszącej wyborców najpierw uchodźcami, potem ruchem LGBT+, a w wolnych chwilach także międzynarodowym żydostwem, postkomunistami i wrogami Kościoła dowodzi jednoznacznie, że lęki te łatwo w polskim społeczeństwie wzbudzić – co fatalnie świadczy zarówno o poziomie chrześcijaństwa w naszym kraju, jak i o powierzchownym jedynie przyjęciu wartości, bez których demokracja staje się jedynie fasadą. Oczywisty udział duchownych w budowaniu pozytywnego wizerunku partii, która co chwila wynajduje kolejnych „wrogów polskości”, jest dla wrażliwej osoby wierzącej źródłem wstydu.
Fragment tekstu, który ukazał się w kwartalniku „Więź”, zima 2019