Dawniej księża znali wszystkie odpowiedzi. Dzisiaj mogliby czasem powiedzieć: nie wiem, sam poszukaj – mówi o. Józef Puciłowski w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym”.
Wywiad z ojcem Józefem Puciłowskim ukazał się dziś w „Tygodniku Powszechnym”. Rozmowa Artura Sporniaka dotyczy m.in. nacjonalizmu i kryzysu Kościoła.
Pytany o tegoroczny Marsz Niepodległości, dominikanin przyznaje, że nie lubi „takich imprez”. „Wcale nie odzwierciedlają patriotyzmu, tylko jakąś hucpę. Przede wszystkim marsz ten nie łączy, a dzieli. Godzi w kogoś albo w coś, próbuje ośmieszyć, drwi, poniewiera” – zauważa. Na uwagę redaktora „Tygodnika Powszechnego”, że został w tym roku zwołany pod hasłem „Miej w opiece Naród cały”, o. Puciłowski odpowiada: „Bardzo dobrze, że Maryja Panna jest Królową Polski. Tym bardziej się cieszę, że jest także Wielką Panią Węgier. Nie zawłaszczajmy jej i nie ograniczajmy tylko do naszego kraju! Hasła tego typu mogą dzielić”.
Zakonnik zaznacza, że nie lubi utożsamiania polskości z katolicyzmem. „A kult maryjny w polskim wykonaniu często jest kultem nacjonalizmu. Oprócz katolików Polakami są protestanci, prawosławni, wyznawcy innych religii. Czy oni są Polakami gorszej kategorii?” – pyta i dodaje: „Czy chodzi nam o państwo wyznaniowe? Jako ksiądz z takimi dążeniami nie chcę mieć nic wspólnego”.
„Zgadzam się, że katolicyzm, Kościół i religia są ważne w historii Polski. Tylko jeśli się do tego ograniczymy, co zrobimy np. z śp. Leszkiem Kołakowskim, który się w tym religijnym schemacie nie mieści? Co z innymi zasłużonymi dla kultury ateistami? Co z Rejem, który był kalwinem? Co z Żydami, licznie reprezentowanymi w polskiej kulturze?” – mówi.
Odnosząc się do abp. Głódzia, którego księża archidiecezji gdańskiej oskarżyli o mobbing, ale nie spotkało się to ze stanowczą redakcją innych biskupów, o. Puciłowski podkreśla, że „w Kościele polskim – mówiąc symbolicznie – trzeba otworzyć drzwi. Pytanie, kto zdoła to uczynić”. „Poniewieranych przez biskupa księży, którzy to ujawnili, uważam za bohaterów” – dodaje. Dominikanin uznaje obecny moment za „czas na oczyszczanie się Kościoła”.
Duchowny zahacza też o sprawę 13-latka z Bełchatowa, który wypluł hostię, zaś księża wezwali policję. „Wydaje mi się to dość głupie. Można było poprosić o pomoc proboszcza, porozmawiać z rodzicami, wyjaśnić dziecku… Ale wzywać policję? Czy jak kogoś zdenerwują moje słowa podczas spowiedzi i po opuszczeniu konfesjonału zrobi mi awanturę w kościele, też mam wzywać policję? Dzisiaj ksiądz musi być świadomy, że jego publiczne zachowanie może być komentowane przez media. Dlatego powinien być odpowiedzialny” – zaznacza.
Jego zdaniem „przyszłość zależy od mądrych aktywnych świeckich, mądrych księży i mądrych biskupów”. „Tego Kościoła, w którym mnie święcono, już nie ma. Jestem tego pewien” – zauważa. Wspomina, że w dawnym Kościele panował „wszechobecny klerykalizm i wychowywanie przede wszystkim do posłuszeństwa. Jak się czyta starszych ojców, to oni wszystko umieli wytłumaczyć, wszystko starali się obronić. Dla nich nie było nic do podważenia, do zmiany. Znali wszystkie odpowiedzi. A przecież nie na wszystko od razu znaleźć można odpowiedź. Czasem trzeba się przyznać: nie wiem! Czasem lepiej poradzić: sam poszukaj! Pomódl się! Poczytaj! Poobserwuj świat! Porozmawiaj z kimś mądrzejszym!”. „Kościół powinien być z ludźmi, rozmawiać z nimi, nie wymądrzać się, nie pouczać” – uważa o. Puciłowski.
DJ