Przypisywanie całej instytucji współudziału w popełnianiu czynów niedozwolonych jest nadużyciem – czytamy w oświadczeniu Towarzystwa Chrystusowego.
Sąd Najwyższy na początku września przyjął do rozpatrzenia wniosek kasacyjny Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. Zgromadzenie musiało zapłacić milion złotych zadośćuczynienia oraz rentę kobiecie gwałconej w dzieciństwie przez Romana B., wówczas chrystusowca.
W środę na ręce rzecznika chrystusowców ks. Marka Grygiela poznańska aktywistka Agnieszka Ziółkowska wraz z grupą osób złożyła petycję z 16 tys. podpisów w sprawie wycofania przez zgromadzenie skargi kasacyjnej.
W odpowiedzi chrystusowcy wydali dziś oświadczenie. Piszą w nim, że „z szacunkiem i uwagą” przyjęli skierowaną do nich petycję. „Towarzystwo Chrystusowe nie podważa ani nie relatywizuje krzywdy, jaka została wyrządzona przez byłego księdza Romana B. pani Katarzynie” – czytamy w dokumencie podpisanym przez ks. Grygiela.
Zdaniem zakonników, „były ksiądz, popełniając osądzone już przez wymiar sprawiedliwości czyny niedozwolone, działał wbrew regułom prawa zakonnego, łamiąc znane mu zasady nie tylko prawne, ale i moralne. Działał więc na swoją własną odpowiedzialność. Zastosowana przez sąd wykładnia przepisu mówiącego o odpowiedzialności instytucji za czyny popełnione przez jednego z jej członków rodzi poważne wątpliwości i może stanowić przestrzeń do nadużywania tego przepisu w przyszłości wobec innych instytucji, nie tylko kościelnych”.
Władze Towarzystwa Chrystusowego zapewniają, że w ich zgromadzeniu „nigdy nie było i nie będzie przyzwolenia na działania, których dopuścił się były zakonnik. Godzą one w dobre imię naszego Zgromadzenia”. „Dlatego nam również zależy na sprawiedliwym wyroku. Uważamy jednak, że przypisywanie innym osobom i całej instytucji nieudowodnionego współudziału w popełnianiu czynów niedozwolonych jest nadużyciem” – piszą.
„Los ofiary Romana B. nie jest nam obojętny. Jednocześnie podkreślamy, że żadne nasze działanie w jakimkolwiek stopniu nie jest w nią wymierzone. Potwierdzamy, że także przy korzystnym dla Towarzystwa orzeczeniu Sądu Najwyższego będziemy wspierać ofiarę byłego zakonnika” – czytamy w oświadczeniu.
„W sprawie skandalicznych nadużyć seksualnych zakonnika chrystusowcy zachowują się zupełnie nie po Chrystusowemu. Czas pomyśleć o pokucie zgromadzenia” – już dwa lata temu komentował naczelny „Więzi” Zbigniew Nosowski. W kolejnym tekście analizował kwestię kasacji w Sądzie Najwyższym.
Roman B. nie jest już osobą duchowną ani członkiem chrystusowców. W grudniu 2017 r. administracyjny proces karny skończył się wydaleniem go ze stanu duchownego. Z kolei dekret wydalający ze zgromadzenia nosi datę 25 czerwca 2018 r.
KAI, DJ
„będziemy wspierać ofiarę byłego zakonnika” – jakoś do tej pory się ze wsparciem nie kwapili, chyba, że chcą wspierać ją zaocznie modlitwą i dobrym słowem. Niby spoko, ale złamana psychicznie dziewczyna, po 4 próbach samobójczych, w długotrwałej terapii, puki co zupełnie niezdolna do pracy nie naje się modlitwą ani nie zapłaci nią za leczenie. Zakonnicy od kilku lat popisują się nie tylko brakiem empatii, solidarności i odpowiedzialności ale i zwykłą głupotą – był czas, żeby wyjść z inicjatywą, okazać wsparcie, negocjować formalną pomoc ale nikt się nie spodziewał, że sąd każe płacić więc ojczulkowie olali temat a teraz szumnie deklarują chęć pomocy. Słabo.