Jesień 2024, nr 3

Zamów

Do polskich seminariów wstąpiło w tym roku 498 kandydatów do kapłaństwa

Święcenia kapłańskie. Fot. Episkopat.pl

Liczba kandydatów do kapłaństwa w Polsce spada. Do polskich seminariów wstąpiło w tym roku 498 osób, o 122 mniej niż w roku ubiegłym.

Seminaria diecezjalne przyjęły 324 mężczyzn (o 91 mniej niż przed rokiem), a seminaria zakonne – 174 (o 31 mniej), informuje sekretarz Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Polsce ks. Piotr Kot.

W sumie – na wszystkich latach kształcenia – bieżący rok akademicki rozpoczęło 2853 alumnów. To oznacza około 60-procentowy spadek powołań do kapłaństwa w ciągu dwóch dekad.

– Jedną z przyczyn tego spadku jest niewątpliwie czynnik demograficzny – uważa ks. Wojciech Wójtowicz, przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych. Ocenia też, że zmniejszająca się liczba kandydatów do kapłaństwa jest konsekwencją osłabienia wiary wśród samej młodzieży, a także zwątpienia i dystansu wobec Kościoła.

Ks. Wójtowicz przypomina, że w 1999 roku w polskich seminariach formowało się blisko 6,8 tys. kandydatów do kapłaństwa. Większość z nich urodziła się w drugiej połowie lat 70., gdy w Polsce rodziło się rocznie około 660–690 tys. dzieci.

– Spoglądając jednak na statystykę urodzin w drugiej połowie lat 90., gdy na świat przyszła większość dzisiejszych seminarzystów, zauważamy, że w kraju rodziło się wtedy 420-380 tysięcy dzieci rocznie. Gdy idzie o potencjalnych kandydatów do formacji, wkraczamy więc właśnie w lata najgłębszego dołka demograficznego – zaznacza duchowny. – Choćby z tego tytułu może być niestety jeszcze trudniej – dodaje.

Wesprzyj Więź

Jednocześnie rektor seminarium w Koszalinie nie wyklucza także innych przyczyn spadku powołań: – Wydaje się, że jest on także prostą konsekwencją osłabienia wiary wśród samej młodzieży. Inny aspekt dotyczy kontekstów społecznych, w których ta młodzież funkcjonuje. Coraz częściej młody człowiek rozważający możliwość wstąpienia na drogę powołania spotyka się z formami negacji ze strony tych, od których miałby prawo oczekiwać wsparcia – wskazuje ks. Wójtowicz.

Zdaniem duchownego nie bez znaczenia pozostaje również obraz Kościoła, który dociera do młodych: – O ile słuszna krytyka nadużyć, grzechów czy braku wiarygodności może wspomóc procesy oczyszczenia, a nawet wzmocnić motywacyjnie kandydatów marzących o pięknym Kościele, o tyle natarczywe i celowe eksponowanie tylko złych stron zasiewa pośród rozeznających powołanie zwątpienie oraz dystans. Z trudem bowiem poświęca się życie dla idei czy wartości, które w przestrzeni publicznej stają się przedmiotem ciągłej krytyki czy niekiedy wręcz złośliwej ironii – ocenia ks. Wójtowicz. – Gdy Bóg wzywa, a wciąż bez wątpienia to czyni, niełatwo w takim kontekście rodzi się pozytywna odpowiedź – dodaje.

KAI, JH

Podziel się

Wiadomość

Demografia. Ok. Ale osłabienie wiary, przy 2 lekcjach religii w tygodniu? Krytyka środowiska – ciekawe skad się wzięła, jakie są jej przyczyny…. OBRAZ KOSCIOŁA. Bardzo się zmienił. Już trudniej zamiatać pod dywan. Ludzi zaczęła kłuć w oczy hipokryzja kleru. Co takiego zrobił kosciół choćby przez ostatnie 10 lat, żeby się oczyścić??? Konkrety. Poza tym społeczeństwo coraz bardziej tolerancyjne, coraz więcej comming outów, więc młodzi mają inne drogi do życia. No i sami wiedzą więcej jak wygląda życie księdza. Wielu społeczników woli organizacje, fundacje poza rządowe, gdzie też moga pomagać.

Mnie zastanawia kwestia samego „powołania”, bo kiedy Bóg naprawdę powołuje, to nie liczy sie poziom wiary, opinia otoczenia czy obraz Kościoła, wystarczy poczytać Biblię.
Mam wrażenie, że jednym z aspektów spadku „powołań” jest zmiana myślenia. Pragnienie pójścia za Bogiem przestało być nareszcie utożsamiane z koniecznością konsekracji, i dotyczy to zarówno mężczyzn i kobiet.

Od ilości ważniejsza jest jakość. Ilu z kandydatów ma doświadczenie w ofiarnej pracy dla innych? Jaka jest średnia ocen kandydatów z matury? Jakie są ich poglądy w sprawach społeczno-politycznych? Czy ktoś to w ogóle bada?
A może działa taki mechanizm: im liczniejsi duchowni popierają narodowo-katolickich polityków, tym więcej wśród seminarzystów młodzieży o takiej ideologii, tym więcej takich młodych księży, tym bardziej upolitycznia się Kościół, tym bardziej przyciąga zideologizowaną młodzież…. odpychając jednocześnie młodych ludzi o innym widzeniu świata.