Kiedy brakuje nam słów, żeby opisać, co się stało, często sięgamy po wiersz. Poezja okazuje się wyjątkowo nośna – dyskutują: Barbara Klicka, Jan Rojewski, Bohdan Zadura oraz Katarzyna Jabłońska i Damian Jankowski („Więź”)
Katarzyna Jabłońska, Damian Jankowski: Są tacy, którzy twierdzą, że czasy tyranii i panowania ideologicznych dogmatów służą poezji bardziej niż czasy demokracji. Służą bardziej w tym sensie, że trzeba przeciw tyranii protestować, trzeba obnażać ideologiczne dogmaty. Co Państwo na to?
Barbara Klicka: W takim twierdzeniu tli się myśl, że poezji służy konspiracja. Wzmożenie, które towarzyszy konspiracji, pewnie jest dla poezji pożywne. Ale pożywny jest również dobrostan, chociaż tego się w kontekście poezji i poety zazwyczaj nie mówi. Zwykło się raczej twierdzić, że poeta syty przestaje pisać wiersze… Nie byłabym taka pewna!
Bohdan Zadura: Ja też nie byłbym pewien.
Klicka: Być może poeci o pewnym temperamencie, kiedy nie mają tyranii, to ją sobie wymyślają?
Zadura: Zwłaszcza, że tyranii nie należy ograniczać jedynie do kwestii politycznej. Może być przecież tyran mąż.
Klicka: I tyran żona.
Jan Rojewski: Myślę, że w sensie politycznym tyrania jest dobra dla tyrana. Ale faktycznie można na nią spojrzeć inaczej. Przecież każde dorastanie, każde wyrastanie z siebie jest ze swojej istoty sprzeciwem. I musi być przeciw. Jest walką z narzuconym z góry porządkiem, więc może i z tyranią – niech będzie. Myśląc politycznie, to być może moment, w którym ziemia usuwa się ludziom spod nóg, jest dla społecznego odbioru poezji lepszy niż ten, gdy panują pokój i dobrobyt. W sytuacjach dramatycznych szukamy różnych remediów i lakoniczna forma na opowiedzenie, tego co się dzieje – czyli wiersz – może wydawać się wtedy wyjątkowo dobra. Gdybym miał znaleźć moment w nieodległej historii, w którym ludziom brakowało słów, żeby opisać, co się stało, wskazałbym atak na World Trade Center. Dzień po nim „New York Times” wydrukował wiersz Adama Zagajewskiego „Spróbuj opiewać okaleczony świat”.
Klicka: Taką poetycką interwencją był również wiersz Bohdana Zadury, wydrukowany przez „Gazetę Wyborczą” w trakcie wydarzeń na Majdanie.
„Hotel Ukraina” datowany na 23 lutego 2014 r. – bo o tym wierszu czy może poemacie tu mowa – zawiera listę obecności ukraińskich przyjaciół i znajomych Bohdana Zadury.
Zadura: Ten wiersz napisałem wiedziony impulsem, pewne jego fragmenty przyśniły mi się. Kiedy pisałem „Hotel Ukraina”, nie wiedziałem, co dzieje się z moimi przyjaciółmi na Ukrainie. Powodowany niepokojem zrobiłem więc tę listę obecności. Reakcja była natychmiastowa. Andrij Lubka, któremu posłałem „Hotel Ukrainę”, natychmiast przetłumaczył go na ukraiński i umieścił na swoim Facebooku. Zareagowali niemal wszyscy wymienieni. Byli wzruszeni i wdzięczni.
Gdyby chcieć opierać się jedynie na badaniach statystycznych czytelnictwa poezji i kierować nakładami książek poetyckich, trzeba by powiedzieć, że poezja niewiele dziś znaczy. A jednak reakcja Pana przyjaciół pokazuje, że znaczy.
Zadura: Rzeczywiście, dzięki „Hotelowi Ukraina” poczułem przez chwilę, że poezja jeszcze się na coś przydaje. Jako młody człowiek byłem przekonany, że słowo ma niesłychaną moc sprawczą. Mając siedemdziesiąt pięć lat, niestety nie mam już złudzeń. Uważam, że nie ma żadnej mocy sprawczej. Może to dobrze, bo za czasów mojej młodości można było pójść do paki za wiersze. Sam byłem przesłuchiwany w kwestii wiersza, którego bynajmniej nie napisałem.
Jan Rojewski – ur. 1994. Poeta i dziennikarz, stale współpracuje z „Rzeczpospolitą” i „Polityką”. Jego debiutancki tom „Ikonoklazm” został w tym roku nominowany do Nagrody Poetyckiej „Silesius” oraz do Nagrody Literackiej Gdynia. Mieszka w Warszawie.
Barbara Klicka – ur. 1981. Poetka, pisarka, animatorka kultury, współpracuje także z teatrem. Wydała trzy tomy poetyckie, jeden z nich, „nice”, został w 2016 r. uhonorowany Nagrodą Literacką „Silesius” i Nagrodą Literacką Gdynia. W styczniu br. ukazał się jej debiut prozatorski „Zdrój”. Mieszka w Warszawie.
Bohdan Zadura – ur. 1945. Poeta, prozaik, krytyk literacki i tłumacz. Wieloletni redaktor „Akcentu”, od 2004 r. redaktor naczelny „Twórczości”. Wydał kilkanaście tomów poetyckich, ostatnio: „Już otwarte” i „Po szkodzie”. Laureat wielu nagród literackich. Mieszka w Puławach.
Fragment tekstu, który ukazał się w najnowszym numerze kwartalnika „Więź”, jesień 2019
1. Wpływ “michy” na twórczość niewątpliwy. Komusza myśl (Lenin), że “byt kształtuje świadomość” jest niestety prawdziwa. Bieda zniszczyła wiele talentów poetyckich (Malczewski, Norwid…), natomiast dostatek nie stępił wrażliwości Krasińskiego, Słowackiego, Goethego, Byrona… Bieda na pewno nie rozwija, nie uwrażliwia. Może na niedostatek, dotykając cierpiącego fizycznie. Prawda jest następująca: “tylko niektórzy czują puls epoki na przegubie swej dłoni”. Nie zawsze są to nobliści!
2. Tyrania rodzi strach i bunt chyba po równo. Bilans wychodzi zapewne na zero. Tyran domowy niszczy psychicznie i na pewno nie jest natchnieniem.
3. Atak na World Trade Center to nie tyrania, lecz tragedia. Majdan również. Tzw. mocne wydarzenia sprzyjają rozwojowi literatury: często są jej pożywką. Mimo to nie powstały dzieła wybitne, poświęcone powyższym wypadkom.
4. Wiersz Zadury “Hotel Ukraina” przeżyli niewątpliwie przyjaciele i znajomi autora. To chyba za mało, żeby wyciągać wnioski na temat większego znaczenia poezji. Czasem, kiedy cała plejada poetów nie znajduje odpowiednich słów, powstaje anonimowa ballada o Janku Wiśniewskim i zamyka gębę całym pokoleniom artystów. Mam nadzieję, że nie na wieki.