Prawdziwym zagrożeniem dla Polski, w której wszyscy chcemy żyć w wolności i różnorodności, jest instytucja Kościoła i jej urzędniczy establishment.
Mój tekst nie jest wyrazem troski o Kościół katolicki w Polsce, który znalazł się dziś w głębokim w kryzysie. Nie troszczę się o Kościół w tym sensie, że jestem zaniepokojony jego stanem i pragnę go w taki czy inny sposób naprawić, zreformować, uzdrowić. Taką troskę zostawiam moim przyjaciołom-katolikom. Według mnie Kościół – wielokrotnie już reformowany – jest z gruntu niereformowalny.
Dla mnie Kościół to potężna instytucja, która administruje od blisko dwóch tysięcy lat tym przesłaniem, które można wyczytać ze zbioru tekstów napisanych mniej więcej w drugiej połowie I i na początku II wieku n.e. Instytucja ta nazywa siebie Mistycznym Ciałem Chrystusa, ale hasła religijne wykorzystuje do celów politycznych (politykę rozumiem tu zgodnie z definicją Maxa Webera jako dążenie do udziału we władzy lub uzyskania wpływu na podział władzy). Chodzi mi więc o urzędników Pana Boga gospodarujących tu na ziemi oraz o ziemską, na wskroś ziemską instytucję.
Kościół śpi spokojnie, choć wokoło burza. Nie zważa na głosy krytyczne, na przykład takie, jakie pojawiają się na łamach „Więzi”
Tak rozumiana instytucja, a nie Mistyczne Ciało Chrystusa (który o ile wiem, był bezpartyjny) wspiera partię rządzącą całą mocą swego ziemskiego i niebieskiego autorytetu. Na początku 2016 r., niedługo po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki mówił zachwycony: „Nastąpił ogromny przełom. Po wojnie nie było jeszcze takiego zjednoczenia państwa i Kościoła”. Wypowiedź tę przytacza w artykule „Czy Kościół się budzi? Księża kontra «dobra zmiana»” Jarosław Makowski, publicysta i polityk związany z Platformą Obywatelską, katolik otwarty.
Po trzech latach mogę odpowiedzieć panu Makowskiemu: Kościół śpi spokojnie, choć wokoło burza. Nie zważa na głosy krytyczne, na przykład takie, jakie pojawiają się na łamach „Więzi”. Przeciwnie. Kościół wyraża głośne zadowolenie, kiedy premier Morawiecki zawierza Polskę Czarnej Madonnie podczas pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę w sierpniu ubiegłego roku. Ten akt zawierzenia jest ukoronowaniem tworzenia „katolickiego państwa narodu polskiego”, o jakim śnili członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego przed wojną. Polscy faszyści znaleźli właśnie na Jasnej Górze swój matecznik. Najwyraźniej paulinom i faszystom jest tam dobrze ze sobą i z Czarną Madonną. Wiele by o tym pisać. Może innym razem.
To nie Mistyczne Ciało Chrystusa sprawuje suwerenną kontrolę nad nauczaniem religii katolickiej w szkołach publicznych za publiczne pieniądze, prowadzi działania charytatywne, ale też stricte polityczne. To przecież ziemska instytucja ingeruje w proces stanowienia prawa (świeckiego nominalnie) państwa, strasząc posłów Rzeczypospolitej ekskomuniką, jeśli się jej nie podporządkują. To Kościół instytucjonalny, a nie Mistyczne Ciało Chrystusa, nad wyraz skutecznie zabiega o własne korporacyjne interesy, zdobywa nowe przywileje[1] i strzeże starych, dąży do dominacji czy wręcz wyłączności w przestrzeni symbolicznej, uzurpuje sobie prawo do sprawowania władzy nad duszami i ciałami ludzi – jak to się mówi – wierzących i niewierzących.
[1] Na przykład planowane zwolnienie Kościoła z wnoszenia tzw. opłaty środowiskowej, dzięki któremu będzie można na kościelnych gruntach stawiać nie tylko budynki związane ze sprawowaniem kultu, ale też czysto komercyjne, jak biurowce czy aquaparki — bez opłat, obowiązkowo wnoszonych przez inne podmioty. Jest to oczywiście w sposób rażący niezgodne z Konstytucją i zasadą równości wobec prawa. Zob. https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/538869,nadciaga-deszcz-zwolnien-przywileje-dla-kosciola-zyskaja-diecezje-kosciol-inwestycje-samorzady-oburzone.html [dostęp: 12.08.2019].
Fragment tekstu, który ukazał się w najnowszym numerze kwartalnika „Więź”, jesień 2019