Jesień 2024, nr 3

Zamów

„Pogarszająca się atmosfera pracy” i niejasne interesy w Caritasie

Ks. Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska, czerwiec 2018. Fot. BP KEP

Na polecenie episkopatu w Caritas Polska trwa kontrola. Organizacja pod nowym kierownictwem mierzy się z zarzutami nieprawidłowego zarządzania.

Dziesięć dni temu rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik wydał lakoniczny komunikat: „Biskupi obecni na zebraniu Rady Biskupów Diecezjalnych 27 sierpnia br. na Jasnej Górze zobowiązali Komisję Nadzorczą Caritas Polska do wyjaśnienia zarzutów dotyczących kwestii zarządzania Caritas Polska”.

Sprawę opisuje głębiej „Dziennik Gazeta Prawna”. Wczoraj w tekście „Caritas ze skazą. Za kulisami wielkiej instytucji charytatywnej” Pauliny Nowosielskiej i Anity Sobczak oraz dziś w wywiadzie z byłym dyrektorem Caritas Polska ks. Marianem Suboczem.

Komisja Nadzorcza przygląda się Caritasowi między innymi z powodu umowy z firmą PR-ową Commee Bridge, która od grudnia 2017 roku wykonywała zadania dla CP (o sprawie kilka dni temu pisało Oko.press). Problem w tym, że szef Commee Bridge Robert Kazimierski był równocześnie kierownikiem centrum medialnego Caritasu.

Jak dowiedziały się dziennikarki „DGP”, współpraca między Caritasem a Commee Bridge trwała do końca września. Firma wystawiła kościelnej organizacji charytatywnej faktury na sumę co najmniej 170 tys. zł. Nie ma ona prawdziwego biura, zatrudnia „pracowników sezonowych”, a na swojej stronie internetowej chwali się obsługą wydarzeń z okresu, gdy jeszcze nie istniała. Wcześniej PR-em i mediami zajmowało się w Caritasie biuro prasowe, bez konieczności zamawiania usług na zewnątrz.

„DGP” pisze także o personalnych zmianach, jakie wprowadził w Caritasie ks. Marcin Iżycki, dyrektor organizacji od czerwca 2017 roku, oraz o jego sposobie zarządzania instytucją. Byli pracownicy zarzucają mu „pogarszającą się atmosferę pracy” i odsuwanie ich od obowiązków bez podania przyczyny. W ciągu kilku miesięcy odchodzi blisko 20 osób. Ks. Iżycki wymienia dotychczasowe kierownictwo i biuro prasowe, w którym wkrótce potem pojawia się Kazimierski.

Na stanowisko sekretarza organizacji nowy dyrektor Caritasu powołuje ks. Marcina Schmidta, którego po trzech miesiącach odwołuje z powodu – jak ustalił „DGP” – jego niejasnej działalności finansowej.

Przed sądem pracy trwa proces jednej ze zwolnionych osób, byłej kierownik działu pomocy krajowej. Straciła stanowisko ze względu na restrukturyzację. Na jej korzyść zeznawali już była księgowa Caritasu i były dyrektor ks. Marian Subocz, który w dzisiejszej rozmowie o byłych pracownikach mówi tak: „To byli ludzie z niesamowitą wiedzą i doświadczeniem. Mieli wyobrażenie, jak funkcjonuje Caritas w Polsce i poza granicami, pisali projekty humanitarne, które wygrywaliśmy. Byliśmy w Bośni, gdy wybuchła wojna, zainicjowaliśmy program Rodzina Rodzinie w Syrii, pojechaliśmy na Haiti tuż po trzęsieniu ziemi”.

Wesprzyj Więź

Caritas Polska jest instytucją charytatywną episkopatu. Koordynuje pracę 44 Caritas diecezjalnych i archidiecezjalnych w Polsce. Udziela pomocy doraźnej i długofalowej, materialnej i finansowej osobom bezrobotnym, bezdomnym, chorym, starszym, a także imigrantom i uchodźcom. Pomaga ofiarom wojen, kataklizmów i nieszczęść naturalnych poza granicami Polski. Corocznie dysponuje kilkudziesięcioma milionami złotych.

Rzecznik episkopatu poinformował redakcję „DGP”, że więcej informacji na temat wyników kontroli w Caritasie poznamy po zakończeniu prac Komisji Nadzorczej. Być może na następnym zebraniu plenarnym KEP 8-9 października.

DJ, JH

Podziel się

Wiadomość

Po co Redakcja relacjonuje insynuacyjne materiały prasowe? Materiały do prasy wyniosła jedna z frakcji kościelnych, która jak można się domyślać, w zwykłych procedurach obawia się przegranej. Skoro wiemy, że 8 października może się dowiedzieć więcej, lepiej było się powstrzymać z tabloidową publikacją.

Panie Piotrze, DGP opublikowała bardzo rzetelne teksty, z wypowiedziami różnych stron. To nie walki frakcji czy insynuacje. Znam tę sytuację bardzo dobrze od dawna, ale nie chciałem się wypowiadać sam ani angażować w to „Więzi”, gdyż ofiarami „polityki” dyr. Iżyckiego są osoby bardzo mi bliskie. Jestem więc w sprawę zaangażowany emocjonalnie.
Artykuły w DGP z nowymi informacjami (zwłaszcza fakt, że zdecydował się zabrać głos ks. Marian Subocz, poprzedni dyrektor CP) potwierdzają moje zdanie o dyr. Izyckim. Ten pan nie nadaje się do kierowania ludźmi, a z pewnością nie nadaje się do kierowania instytucją, która ma w nazwie miłość, a w logo – serce.

Nie znam żadnej ze stron konfliktu, a Pan tak, co czyni z Pana lepiej poinformowanym, ale świadkiem jednej ze stron. Kilkanaście lat temu byłem członkiem zarządu spółki kontrolowanej przez Kościół i mam poważne podstawy do swoich przypuszczeń. Od lat ’90 wynajmuję się jako menedżer w średnich i dużych podmiotach i za zły standard uznaję, gdy następca krytykuje poprzednika, i odwrotnie, gdy poprzednik krytykuje następcę. To jest usprawiedliwione tylko w uprawdopodobnionych i bardzo konkretnych błędach lub nadużyciach. A w powyższym przypadku z tym póki co nie mamy do czynienia. Owszem, większość tych, których spotkałem, co po objęciu kierownictwa wymieniali znaczną część pracowników z reguły kryła tym własną niekompetencję i lęki przed niepowodzeniem – wybitny generał, tylko żołnierze nie dorośli do strategii. Może to jest ten przypadek. Ale gdy czytam, że nowemu szefowi odmawia mu się prawa do doboru głównej księgowej, to tracę zaufanie do takiej krytyki. Jak w Ojcu Chrzestnym III – „możesz zostać dowódcą naszej floty, ale pod warunkiem, że wszystkie okręty będą płynąć w tą samą stronę”, [co do tej pory] (przykład ten jest adekwatny, bo dotyczył przedsięwzięciu, w której Kościół miał udziały). Gdy instytucja nie była przez wiele lat zmieniana, a taką jest Caritas, to może czasem trzeba szarpnąć, gdy zaczyna służyć bardziej sobie niż misji (czy tak było, nie wiem). Często dochodzi do tego, że to co stare przestaje działać, a nowe rozwiązania jeszcze nie działają perfekcyjnie – wtedy następuje atak niezadowolonych, którym dotychczas żyło się wygodnie. Otóż póki co, podane informacje nie pozwalają wykluczyć takiego przypadku, więc lepiej być w tej sprawie powściągliwym. Przypuszczam, że Gazeta zajęła się tym tematem, bo jest kłopotliwy dla Kościoła. Ale stan wiedzy nie pozwał na rzetelną publikację.