Nie mogę się pogodzić ani z radykalnie reakcyjną falą w Kościele katolickim, ani z tym, co stało się po drugiej stronie – mówi Adam Michnik.
25 lat temu nakładem Wydawnictwa Znak ukazała się rozmowa Adama Michnika, ks. Józefa Tischnera i Jacka Żakowskiego „Między Panem a Plebanem”. Teraz książkę wydaje ponownie Agora. Z tej okazji w sobotniej „Gazecie Wyborczej” ukazał się wywiad Żakowskiego z Michnikiem. Ks. Tischner zmarł w roku 2000.
„Mam wrażenie, że teraz jest mniej piekła niż za życia Józka – mówi Żakowski o polskim sporze politycznym. – Bo światy się rozeszły. Oni coś gadają i robią. My coś robimy i gadamy. Jesteśmy dla siebie prawie niewidoczni i prawie niesłyszalni. W zasadzie pogodziliśmy się z tym, że żyjemy osobno. A w latach 90. nam się wydawało, że powinniśmy być razem, i próbowaliśmy jakoś się do siebie dopasować. Przeżywaliśmy rozpacz rozpadającego się małżeństwa. Teraz jesteśmy dawno po rozwodzie, zobojętnieliśmy i najwyżej włóczymy się nawzajem po sądach”.
„Po rozwiedzionym małżeństwie pozostają dzieci. Ja jestem takim dzieckiem – przyznaje Michnik. – Nie mogę się pogodzić ani z radykalnie reakcyjną falą w Kościele katolickim, ani z tym, co stało się po drugiej stronie. Krzysztof Varga, kolega, którego bardzo cenię, pisarz i pracownik »Wyborczej«, pisze teraz o skandalach w Kościele tak: »Nie trwoży mnie to ani nie gorszy, albowiem mnie już nic, co związane z Kościołem, nie trwoży i nie gorszy, ja się po Kościele niczego nie spodziewam, od Kościoła niczego nie oczekuję, Kościołem się nie zamartwiam, najplugawsze wybryki ludzi Kościoła obserwuję bez zdziwienia niestety«.
Według Michnika, to jest język, który zamyka możliwość rozmowy. „A pisze to człowiek, który skończył katolicką szkołę i który nie cierpiał na antyklerykalne szaleństwo. Jeżeli w tym samym czasie Stefan Niesiołowski, człowiek, który zawsze głośno deklarował swój katolicyzm, dziś mówi o dużej części biskupów niesłychanie radykalnym kwiecistym językiem, który wcześniej miał zarezerwowany dla wrogów Kościoła, to widzę pęknięcie, i ono mnie przeraża” – wyznaje naczelny „Gazety Wyborczej”.
Zdaniem Michnika „Ewangelie nie zostały wyparte przez grzech pedofilii czy uwielbienia mamony i nigdy nie wyparują, bo są fundamentem chrześcijaństwa i chyba człowieczeństwa”.
Michnik komentuje podziały wewnątrzkościelne: „Fenomen tego, co się dziś dzieje z polskim katolicyzmem, polega przecież na tym, że radykalnie nacjonalistyczno-fundamentalistyczna część naszych biskupów mówi innym językiem niż papież Franciszek. Tam też są te twoje dwa światy. Kiedy porównujesz mowę abp. Jędraszewskiego czy Głódzia z tym, co mówi prymas Polak czy abp Ryś, to słyszysz inne języki. Tak jak 20 lat temu katolicyzm Tischnera był czym innym niż katolicyzm Rydzyka”.
Naczelny „Gazety” deklaruje optymizm. „Nie mogę być pesymistą, jeśli jestem lub bywam czytelnikiem Ewangelii. To jest zbyt mocny przekaz, zbyt aksjologicznie doniosły. Cały przekaz Chrystusa, »Kazanie na górze«, jego system wartości… (…) Kościół ma dwa tysiące lat, ma w swojej historii bardzo różne okresy, często bardzo mroczne, a jednak przekaz ewangeliczny okazuje się mocniejszy i trwalszy niż katolicyzm Borgiów, jest trwalszy niż siła inkwizycji. To jest wielkie źródło nadziei”.
„Cała etyka, łącznie z etyką oświeceniową, która się formowała przeciwko Kościołowi, jest dzieckiem chrześcijaństwa – tłumaczy Michnik. – Bez Ewangelii wartości oświeceniowe są niezrozumiałe. A jeśli chodzi o konserwatyzm Kościoła… Kościół ze swojej natury musi być trochę konserwatywny, ale ten konserwatyzm może mieć różne twarze”. I dalej: „Mnie zawsze fascynował konserwatyzm antytotalitarny, np. Bonhoeffer. Z kolei Tomasz Mann pisał w 1936 r., piętnując antysemityzm nazistów i akceptując wartość tradycji śródziemnomorsko-europejskiej w obrębie kultury niemieckiej: »W obronie tych właśnie wartości staje dziś Kościół katolicki, któremu opresja, w jakiej się w Niemczech znajduje, dodaje znowu majestatu w oczach wychowanka kultury protestanckiej; dopiero dzięki przyjęciu chrześcijaństwa Niemcy weszły do rodziny przodujących kulturalnie narodów«. Namawiam cię do namysłu nad tymi słowami Manna, który potrafił dostrzec życiodajne wartości katolicyzmu” – mówi Żakowskiemu.
„Duch Boży wieje, kędy chce, i teraz nam źle zawiał. Słynna metafora jest taka, że jak wieje wiatr, to drzewa i gałęzie się pochylają, a jak wiatr ustaje, to one się prostują. Jestem przekonany, że przyszłość Kościoła to dziś raczej duch Franciszka niż Rydzyka. Chociaż w Kościele jest zło (…) i nienawiść też jest. Ale nie tylko. I to nie jest pocieszanie się” – mówi w rozmowie z Żakowskim naczelny „Gazety”.
JH
Taki pogląd jaki na Kościół ma p. Krzysztof Varga, ja mam na całe państwo
drogi panie Adamie chetnie bym siem z panem zgodzil jak zwykle ale nie mogem pan tam se plywa w abstrakcyjnej byc mporze warznej teorii kosciola tu som zgwalcone dzieci przez duchownych zbrosnia … byc morze pokrywajom siem pdzialy w polskim kosciele z tymi o kturych ja myslem pan jest zbyt blisko hierarchow przestal pan widziec tu nie chodzi o konserwatym czy liberaslizm nie o fraciszka papierza i nie o wiarem tu chodzi o smierc ii rzycie dlaczego kosciu nigdy siem nie oczysil z komunistycznych kapusiow i dlaczego ma taki probolem z pederastiom ? bo durza czesc jest w to uwiklana oni nie som ani za ani przeciw oni jak Jarek som za wladzom za przywilejami a raczej za tym rzeby ich nie stracic pan panie Adamie jest bardzo szczodry to oddala pana od rzeczywistosci dla tych ludzi nie liczy siem wiara papierzh czy idee, ten koles ktury byl kapusiem a mnial byc wy niesiony na jakis koscielny stolek mimo dowodow do konca twierdzi ze to nie on penie pan czytal i to nie jest sejens fiktion dalej jest noc l tacy jestesmy a wiatr dowieje w btym jestem optymistom jak pan z szacunkiem