Podstawowy problem Kościoła jest taki, że musimy przestać szukać wrogów i wojować ze światem. Krucjaty nie przynosiły dobrych efektów. Nie ogłaszajmy kolejnych – mówi o. Ludwik Wiśniewski w rozmowie z miesięcznikiem „W drodze”.
Wywiad z dominikaninem o. Ludwikiem Wiśniewskim ukazał się w najnowszym numerze miesięcznika „W drodze”. Rozmowa Tomasza Maćkowiaka dotyczy aktualnej sytuacji Kościoła w Polsce.
Jak zauważa zakonnik, „przeżyliśmy dramat i zostaliśmy upokorzeni. Okazało się, że w naszym świętym Kościele jest brud, a nawet zdrada. Że z tą miłością, o której tyle mówimy, jest źle, a nawet bardzo źle”. „Ale nie jestem pesymistą. Wydaje mi się, że bardzo powoli zaczęło się już sprzątanie wnętrza świątyni. Sytuacja jest dziś wyraźnie lepsza niż jeszcze kilka tygodni temu. W naszym świętym Kościele i biskupi, i księża, i świeccy znacznie lepiej niż wcześniej zdają sobie teraz sprawę z tego, że trzeba się zabrać do sprzątania. A to już dużo! Świadomość tego, że jest źle i że potrzeba wysiłku, zmiany, jest niezmiernie ważna” – dodaje.
Dominikanin uważa, że powinniśmy w Kościele uporać się z dwoma skrajnymi stanowiskami. „Pierwsze mówi, że ten chylący się ku upadkowi gmach Kościoła trzeba do końca rozwalić”, zaś drugie – jak wyjaśnia – „wyrażają ludzie wyraźnie przestraszeni tym, co się dzieje. Mówią tak: Owszem, zaczęło się już sprzątanie, ale to, co robi obecny papież, to jest niszczenie Kościoła, niszczenie zacnej, starej budowli i próba pospiesznego stawiania w jej miejsce jakichś baraków”.
„Myślę, że za pięćdziesiąt lat Kościół będzie wyglądał inaczej niż dziś. Jaki on może mieć kształt? Czeka nas – odwołując się do teologii dogmatycznej – jakieś inne widzenie Pana Boga. Chodzi o Pana Boga, który jest miłością i miłosierdziem, Boga, którego nie trzeba się bać. Przecież dotychczasowe wychowanie katolickie często było wychowaniem do strachu przed Bogiem. Mówiliśmy, że owszem, On jest miłosierny i On jest miłością, ale przede wszystkim jest sprawiedliwy!” – mówi o. Wiśniewski.
W praktyce oznacza to – tłumaczy duchowny – że „konieczne jest duszpasterstwo nastawione na ubogich”. „Kościół nie może się ustawiać w jednym szeregu z tymi, którzy są zasobni, wpływowi, bogaci. W moim przekonaniu zadaniem i posłannictwem Kościoła jest iść na peryferie” – podkreśla duszpasterz.
Jego zdaniem, „stoimy przed wielką przemianą także w sferze obyczaju. Choćby w sprawach symbolicznych musimy się wyzbyć wielu zwyczajów, które pozostały w Kościele po czasach feudalizmu. Biskup naprawdę nie musi mieszkać w pałacu. Prałaci i biskupi naprawdę nie muszą nosić fioletów, purpury, czerwone guziki też są niepotrzebne”.
Jednocześnie o. Wiśniewski uważa, że „kryzys, który obecnie przeżywamy w polskim Kościele, nie jest tym najgorszym, nie jesteśmy w krytycznej fazie”. „Ludzie nadal są w Kościele. Wiele się pisało o laicyzacji, odejściu od Kościoła, ale polskie kościoły nadal nie świecą pustkami. To wielka nadzieja” – zaznacza.
„Jakich argumentów trzeba użyć, aby zatrzymać w Kościele tych, którzy chcą odejść?” – pyta Maćkowiak. Odpowiadając, o. Wiśniewski przypomina, że główną troską duszpasterstwa nie powinna być liczba wiernych, ale to, „jak przekazać Ewangelię, aby dotarła do człowieka”. „Podstawowy problem Kościoła jest taki, że musimy przestać szukać wrogów i wojować ze światem. Krucjaty nie przynosiły nigdy dobrych efektów. Nie ogłaszajmy kolejnych” – apeluje dominikanin.
Wśród konkretnych kroków reformatorskich zakonnik wymienia wpływ wiernych na wybór odpowiedniego biskupa, a także na to, aby można go było odwołać. Jego zdaniem, nie jest to wcale rewolucyjny pomysł. Jak tłumaczy, w „pierwotnym Kościele biskupi byli wybierani przez wiernych”. „Tu nie chodzi o «zmiany», a jeśli ktoś tak myśli, jest w błędzie. Tu chodzi o powrót do Ewangelii” – zastrzega.
DJ
Szanuję o. Wiśniewskiego, ale nie wiem na czym opiera swoje twierdzenia, że zaczęło się sprzątanie i że się coś poprawia. Ja obserwuję coś odwrotnego. Po pierwszych drgnieniach przyzwoitości minęło parę miesięcy od afery z filmem Siekielskiego i Kościół przystąpił do kontrataku. Właśnie durne krucjaty, właśnie szukanie wroga, właśnie wojowanie ze światem jest teraz obowiązującą strategią. Głos Jędraszewskiego, od którego nie odciął się żaden z hierarchów, teraz staje się głosem reszty episkopatu. Ale za tym idą też proboszcze (czemu mieliby nie naśladować przełożonych?), byłem w ostatnich tygodniach w paru różnych kościołach na mszy niedzielnej i wszędzie to samo: zagrożenie gender, LGBT, a w Zakopanem usłyszałem o wielkim nocnym czuwaniu w obronie krzyża. Absurd. Jeden głupawy profesorek napisał kilka słów na tweeterze, a ci będą cała noc bronić czegoś, czego nikt nie chce zabrać. Mobilizacja twardych zwolenników to stara strategia sekciarska, nie taki jednak powinien być Kościół!. Gdybym był uczciwy do końca wobec moich wartości, to więcej moja noga by w takim kościele nie postała i dzieci tez nie powinienem tam prowadzać. Żenada i wstyd, czułem się tam jakby mi ktoś kupą twarz wysmarował. Szczególnie, że jakimś zbiegiem okoliczności proboszcze i biskupi mówią to samo, co partia rządząca i to wzmożenie następuje akurat w kampanii wyborczej, gdzie mój Kościół staje się koalicjantem partii politycznej, która hmm nie słynie z uczciwości, prawdomówności i szlachetności tylko wręcz przeciwnie. Mam prawo do takiego zdania i jak mam się z tym czuć w kościele na mszy? Nie, nie zaczęło się sprzątanie, tylko kolejna durna krucjata.
W punkt!!
Nie ma żadnego sprzątania, od wieków to samo tylko że wierni trochę bardziej rozgarnięci. W całości popieram Cię Marku.
Marku mam nadzieję że się mylisz – wolałabym wierzyć że sprzątanie na prawdę się zaczęło, może wtedy, w zgodzie ze soba wrócę do kościoła. Póki co- bardzo w zgodzie z sobą- jestem poza i trzymam rodzinę z dała, mając nadzieję że panowie się jednak pamiętają.
Co pomoże Kościołowi? Moim zdaniem należy dużo się modlić o “dobry kościół”, kościół Boży, a Pan już wie jaki ten kościół ma być..jaki jest dla nas najodpowiedniejszy. Po drugie modlić się za kapłanów…więcej się za nich modlić niż o nich mówić… po trzecie do osób które uważają się za katolików powinno dotrzeć to, że są odpowiedzialni za kościół.
W środowisku lekarzy znane są różne afery: łapówki, nieetyczne zachowanie itp. ale nie słyszałam, żeby jakiś lekarz odszedł z zawodu bo jego koledzy lub przełożeni zachowują się nieetycznie..niemoralnie.. A w kościele.. wierny odchodzi z kościoła..bo tam fałsz i obłuda; ksiądz odchodzi..bo już dłużej nie może na to patrzeć..itp. Bardzo łatwo się tak zachować..ale pozostać w kościele i dawać świadectwo wiary…to już trudniej. Dla tych co odeszli z kościoła i swoje rodziny chcą trzymać z dala.. Kościołowi tym na złość nie zrobiliście…Panu Bogu też nie…
A propos walki w Kościele..uważam, że to nie chodzi o walkę z LGBT (mnie też mierzi podsycanie lęku przeciwko jakiejś ideologii mniej lub bardziej “dookreślonej” jak LGBT). Walką jest właśnie to o czym napisał Marek – pozostać w Kościele mimo wszystko, dać świadectwo wiary i lojalności wobec Jezusa…nie zlekceważyć tego, że oddaje w każdej mszy świętej za nas swoje Ciało i Krew..bo co jest wążniejsze… Miłość Jezusa czy kazanie o LGBT.. Właśnie to jest ta walka…może nie jest spektakularna ale odgrywa się w duszy każdego z nas..katolika..a tu na ziemi chodzi tylko i przede wszystkim o nasze dusze 🙂 a nie o to kto ma racje: ja, czy proboszcz czy kardynał..PiS czy PO 😉
Małgorzata “Co pomoże Kościołowi? Moim zdaniem należy dużo się modlić o „dobry kościół”, kościół Boży, a Pan już wie jaki ten kościół ma być..jaki jest dla nas najodpowiedniejszy. ”
To do tej pory nikt się o to nie modlił? A może były modlitwy o kościół zepsuty, dlatego się zepsuł? Zapominasz o tym, ze kościół tworzą ludzie, a ludzie maja wolnę wolę.
Żadnego sprzątania nie widzę, wręcz przeciwnie, erupcja szamba pod niebiosa. Ale cóż, im gorzej, tym lepiej. Pycha kroczy przed upadkiem.
Sprzątanie? Do tego jeszcze daleko. Dopóki sa wierni w kościele nic się nie zmieni. Niby coś tam episkopat kombinuje ale póki co to są wyłacznie słowa i deklaracje. Inne karaje pokazuja kiedy zacznie się zmiana. Gdy w koncu wiernym otworzą się oczy, gdy sie wkurzą. Wtedy pod naciskiem, z przymusu kościół coś tam zacznie robić. Na razie widac początek zmiany postrzegania u Polaków. Po tak wielu latach można już kościół krytykować. Ludzie zaczynaja się interesować jego PRAWDZIWĄ historia i widza że nie zawsze było różowo. Że Polska jest tylko kolonią Watykanu. A kolonie sie łupi. Trzeba czasu… ale wierzę, że kiedyś odzyskamy kościół Jezusa, a nie mamony, władzy i konszachtów z tronem.