Potrzebna jest religijność oparta na bezpośrednim doświadczeniu Boga i osobistym, autonomicznym rozpoznawaniu drogi życia – pisze Piotr Sikora w Magazynie „Kontakt”.
Tekst Piotra Sikory „Czas nowej reformacji” ukazał się w najnowszym papierowym numerze Magazynu „Kontakt”. Jak zaznacza sam autor, jego tekst dotyczy „fundamentalnego kryzysu katolicyzmu”.
Na Facebooku publicysta wyjaśnił, że „Tygodnik Powszechny” (jego macierzysta redakcja) uznał ten tekst „za zbyt radykalny i utopijny, by go opublikować”. „Cieszę się więc, że radykalny i utopijny Magazynu «Kontakt» przyjął go na swoje łamy. Więc poddaję swoją radykalną utopię pod dyskusję (jeśli kto ma czas i ochotę)” – napisał.
Teolog w swoim tekście zauważa, że „pojawia się ostatnio w Polsce wiele głosów domagających się dymisji całego episkopatu. Być może są one słuszne. Ale zmiany w Kościele muszą dokonać się na znacznie głębszym poziomie”.
Jego zdaniem, „skandal pedofilii” obnażył naturę i powagę „choroby” Kościoła, pewien sposób postrzegania człowieka i jego relacji do Boga. Ofiary duchownych zostały przecież – przypomina autor – uwikłane w związki, w których doznały krzywdy „w dużej mierze dlatego, że ksiądz był postrzegany jako przedstawiciel Boga na ziemi, a więc postać, która z definicji posiada autorytet, jest poza podejrzeniami”.
Teolog zarysowuje dwie wizje relacji Boga do świata i rozumienie człowieka. „Albo obecność Boga w świecie jest tego rodzaju, iż każdy człowiek ma możliwość bezpośredniej z Nim relacji (…). Albo też głos Boga brzmi przede wszystkim w zewnętrznych znakach i słowach tworzonych i przekazywanych przez wybrane osoby, zaś Jego obecności i działania nie można znaleźć bez pośrednictwa tych, a nie innych rytualnych celebracji” – tłumaczy. „Im bardziej katolicyzm przybiera tę drugą postać, tym bardziej przypomina sektę i w tym mniejszym stopniu wychowuje ludzi dojrzałych” – dodaje.
„Czy mamy tu do czynienia z kryzysem Kościoła, czy też z istotną cechą katolicyzmu? Czy możliwa jest w tej kwestii rzeczywista zmiana, jeśli Kościół katolicki ma pozostać Kościołem katolickim? Jak rozstrzygnąć ten problem?” – pyta Sikora.
Zwraca uwagę, że „głębokie zakorzenienie w tradycji pozwala dostrzec, że obecna postać katolicyzmu nie jest jedyną możliwą, a więc pozwala na sporą elastyczność w przeprowadzaniu potrzebnej dzisiaj reformy”.
Jak zauważa teolog, fakt, że w Nowym Testamencie miano kapłana przysługuje albo samemu Jezusowi, albo wszystkim chrześcijanom, jest rewolucyjnym religijnym przesłaniem, odrębnym od ówczesnego świata, który cenił zinstytucjonalizowane formy kultu. „W późniejszych wiekach koncepcja Kościoła, w którym centralną rolę pełni «stan duchowny», doskonale harmonizuje z feudalną wizją społeczeństwa – co przyczynia się do jej utrwalenia. Można zaryzykować tezę, że taka właśnie postać kościelnej wspólnoty jest rezultatem sekularyzacji – ulegania duchowi (ówczesnego) czasu” – czytamy.
„Istnieje niewątpliwie związek pomiędzy instytucjonalną strukturą Kościoła a teologicznym rozumieniem religijnej roli, jaką pełnią poszczególni jego członkowie. Dlatego przejście do wizji chrześcijaństwa opartej na powszechnej i bezpośredniej dostępności Boga, kwestionującej konieczność konkretnego ludzkiego pośrednictwa, musi doprowadzić do zmiany obecnej struktury katolickiej wspólnoty. Musiałaby to być zmiana na tyle głęboka, że trudno w tym momencie projektować jej konkretną formę” – pisze redaktor „Tygodnika Powszechnego”.
Sikora przyznaje, że „religijność oparta na powszechnym, bezpośrednim doświadczeniu Boga i osobistym, autonomicznym rozpoznawaniu drogi życia nie jest pozbawiona niebezpieczeństw”, dlatego „potrzeba głębokiego zakorzenienia w tradycji i jednoczesnego otwarcia na dialog”. Zakorzenienie to – zdaniem autora tekstu – powinno mieć postać „krytycznego słuchania jak największej liczby świadków, którzy – podobnie jak my – byli od wewnątrz poruszani przez obecnego w nich Boga i reagowali na to poruszenie na swoją ludzką, ograniczoną miarę”.
Potrzebna jest także „głęboka i szczera rozmowa z innymi siostrami i braćmi tworzącymi tu i teraz wspólnotę katolickiego Kościoła, nawet – a może zwłaszcza – z tymi, którzy inaczej postrzegają jego obecny stan i mają inną wizję jego reformy i wzrostu” – uważa Sikora i przypomina, że „tragiczna strona XVI-wiecznej reformacji – doprowadzenie do kolejnego podziału chrześcijaństwa – miała swoje źródło w braku umiejętności wsłuchania się w racje innych”.
DJ
Autor myli funkcję kapłańską z funkcją prorocką. Dalej nie ma sensu czytać