Jesień 2024, nr 3

Zamów

Prof. Friszke: Polityka historyczna PiS-u zmierza do rozbicia narodu

Andrzej Friszke. Fot. Więź

Władza wynosi na piedestał antysemickie formacje, a potem się dziwi, że na Zachodzie są głosy Polsce nieprzychylne, przypisujące jej współodpowiedzialność za zbrodnie – mówi prof. Andrzej Friszke w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Pod patronatem prezydenta Andrzeja Dudy odbyły się w niedzielę w Warszawie uroczystości z okazji 75. rocznicy powstania Brygady Świętokrzyskiej, oddziału zbrojnego Narodowych Sił Zbrojnych, który nie podporządkował się rozkazowi scalenia z Armią Krajową, działającego w okresie od połowy sierpnia 1944 do połowy sierpnia 1945. Uhonorowanie kontrowersyjnej formacji komentuje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Andrzej Friszke, historyk, profesor w Instytucie Studiów Politycznych PAN, szef działu historycznego „Więzi”.

Choć – jak zwraca uwagę – zawsze sporne jest określenie, co to jest faszyzm, to jednak w roku 1944, „ze strony demokratycznych sił społecznych podziemia właściwego, związanego z rządem w Londynie”, Brygada Świętokrzyska była traktowana jako „rodzaj faszyzmu polskiego”. Jej członkowie – tłumaczy historyk – mieli „totalistyczną czy totalitarną ideologię narodu. Uważali, że w powojennej Polsce tylko oni mają prawo rządzić, bo tylko oni są narodem”.

Prof. Friszke stawia pytanie, czy Brygada była formacją kolaboracyjną. „Z całą pewnością wychodzili z Polski po porozumieniach z Niemcami i po drodze żywili się racjami Wehrmachtu, korzystali ze szpitali Wehrmachtu, odbywały się różne spotkania po drodze, uzgadnianie tras, uzgadnianie różnych kwestii” – wyjaśnia.

Historyk mówi o postawie ludzi z dzisiejszego obozu władzy, którzy bronią Brygady. Jego zdaniem Jan Józef Kasprzak, prezes Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, „nie interesuje się prawdziwą historią i zamiast historii chce uprawiać politykę historyczną”; prezydent Andrzej Duda, który objął honorowy patronat nad uroczystością, sprawia wrażenie, jakby „nie miał najmniejszego pojęcia o historii”; zaś zachowanie premiera Mateusza Morawieckiego, który rok temu składał kwiaty na grobie członków Brygady w Monachium, było „skandaliczne”.

Prof. Friszke zwraca uwagę, że składanie wieńców odbywało tuż obok obozu koncentracyjnego Dachau, zaś zapomnienie o tym fakcie przez premiera określa jako „wołające o pomstę do nieba”. Podczas gdy więźniowie obozu szykowali się na egzekucję, ludzie z Brygady Świętokrzyskiej pili szampana z oficerami Gestapo – tłumaczy.

Jego zdaniem polityka historyczna Prawa i Sprawiedliwości to „próba postawienia historii Polski tego czasu na głowie” i pisaniem historii na nowo. „To, co dzisiaj się odbywa, jest próbą narzucenia monopartyjnego, nacjonalistycznego poglądu ideologicznego na całą polską kulturę i historię i patrzenia oczami skrajnych nacjonalistów” – dodaje.

Wesprzyj Więź

Profesor zaznacza, że Polska szczęśliwie należała do koalicji antyhitlerowskiej, a rządzący nic z tego nie rozumieją i „chcą zbudować na Zachodzie obraz Polski jako dwuznaczny. W gruncie rzeczy do tego to prowadzi. Bo nie można akceptować współpracy z Niemcami i jednocześnie mówić, że się było częścią obozu alianckiego”. Poza tym obecna władza – zwraca uwagę historyk – wynosi na piedestał antysemickie formacje, a potem się dziwi, że „na Zachodzie są głosy Polsce nieprzychylne, przypisujące jej współodpowiedzialność za zbrodnie”.

Zdaniem prof. Friszkego polityka historyczna PiS-u „zmierza do rozbicia narodu”: – Ta część narodu polskiego, która utożsamia się z AK, która ma swoich przodków w strukturach AK, w powstaniu warszawskim, w akcji „Burza” na wschodzie albo w obozach koncentracyjnych, jak w moim przypadku, po prostu nie jest w stanie zaakceptować takiej wizji przeszłości.

DJ

Podziel się

Wiadomość

Trzeba mieć złą wolę, aby wiązać prezydenta A.Dudę, i szerzej, obóz władzy z antysemityzmem dlatego, że składa wieńce Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ. Owszem, to instrumentalne traktowanie historii, ale jak w przypadku gloryfikacji Bandery na Ukrainie, władzom nie o antysemityzm (czy ludobójstwo) chodzi. A w politykę historyczną to zdarzyło się „wdepnąć” i p.prof.A.Friszke. Przeczytałem jego cykl dotyczący lat 1956-1980 i natrafiłem tam na takie oto fakty (przepraszam za brak precyzji, ale jestem poza domem i nie mogę sięgnąć do konkretnych stron, ale pamięci swojej jestem w tej sprawie pewien). Mianowicie, p.profesor podaje informację o tym, że puławianin, wiceminister spraw wewnętrznych A.Alster (pochodzenia żydowskiego) nakazał na początku lat ’60 zaprzestać inwigilacji Jacka Kuronia, który m.in. zakładał żydowskie drużyny harcerskie (to już było po Walterowcach). Pan profesor napisał, iż nie wie, dlaczego wiceminister tak postąpił. Jednocześnie znany jest p.profesorowi fakt, iż ten sam wiceminister został zdymisjonowany przez Gomułkę, bowiem wydało się, iż uprzedził Henryka Hollanda (nie jest to tajemnica, że pochodzenia żydowskiego) o inwigilowaniu go przez SB. Jaką roboczą tezę powinien postawić i zbadać obiektywny, nawet jeśli sympatyzujący z jedną ze stron historyk? Taką, czy w aparacie bezpieczeństwa, i szerzej, państwa była nieformalna struktura/porozumienie osób kierujących się własnymi zasadami. Inaczej nie zrozumie się reakcji Gomułki (proszę zauważyć, że napisałem „zrozumieć”, a nie „usprawiedliwić”). Czy jest dopuszczalne badać taką nieformalną strukturę, której członkowie mieli wspólną przeszłość w Armii Ludowej (moczarowcy)? Pan profesor badał ją np. informując, iż polecenie A.Alstera potajemnie nie wykonał jego podwładny, moczarowiec właśnie, pewien major, który nadal kontynuował inwigilację J.Kuronia w tajemnicy przed przełożonym. Czyli dwie wyalienowane struktury w aparacie państwowym (tj. prowadzące w miarę sił i środków politykę nie do końca pokrywającą się z kursem Gomułki) prowadziły przeciw sobie podjazdy, ale badać wolno tylko tę antysemicką? Co, nie było tej drugiej? Dlatego p.profesorowi Friszke nie wypada czynić z prowadzenia polityki historycznej zarzutu, bo sam się o nią otarł, owszem, w nie tej skali i bardziej finezyjnie niż prez.Duda, ale … Zresztą przykład idzie z góry – Unia Europejska prowadzi nachalną politykę historyczną (patrz preambuła do niedoszłej konstytucji europejskiej, gdzie przemilczano chrześcijaństwo, a przywołano oświecenie). Na innym gruncie, wyolbrzymianie roli Żydowskiej Organizacji Bojowej w warszawskim getcie, a marginalizowanie Żydowskiego Związku Wojskowego w publikacjach niektórych mediów. Polskim elitom liberalnym to nie przeszkadza. Przeszkadza tylko niesłuszna polityka historyczna.