Jak Kościół w Amazonii ma być Kościołem tradycji apostolskiej bez regularnego sprawowania niedzielnej Eucharystii? – pyta kard. Walter Kasper.
Kard Walter Kasper, doradca papieża Franciszka i były przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan opublikował artykuł „Munus Sanctificandi: kapłani we wspólnotach tubylczych a prawo dostępu do Eucharystii”. W kontekście zbliżającego się Synodu Biskupów dla Amazonii podjął on szereg zagadnień, najbardziej palących nie tylko dla tego regionu, m.in. kwestię celibatu i większego udziału kobiet w sakramentalnym życiu Kościoła.
Niemiecki teolog przypomniał za soborową konstytucją „Lumen gentium”, że udział w Eucharystii „jest źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego”. Tymczasem – jak zauważył – wiele wspólnot tubylczych w Amazonii, na ogół oddalonych od większych ośrodków, może korzystać z jej sprawowania nierzadko tylko raz w roku.
Zdaniem autora, „nie możemy zapominać, iż jedno z przykazań Kościoła głosi, że wierni powinni uczestniczyć we Mszy św. w każdą niedzielę i święto. A to – jak zauważa – rodzi pytanie: „jak cały Kościół lokalny, w tym wypadku z Amazonii, ma być Kościołem tradycji apostolskiej bez regularnego sprawowania niedzielnej Eucharystii?”.
Kardynał poruszył też kwestie powszechnego kapłaństwa wiernych. Jak pisze, „cały lud Boży ze względu na swój zmysł wiary cieszy się nieomylnością w wierze” i „uczestniczy w prorockiej funkcji Chrystusa”. Były przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, przypomniał, że podobnie uważał już w XIX w. kard. John H. Newman, co „nie wszystkim się podobało, a jednak za kilka tygodni zostanie on ogłoszony świętym”.
Jednocześnie autor podkreślił konieczność „czucia się częścią Kościoła, życia nim i w nim, czasami także cierpienia z Kościołem, jak również przeżywania synodalności, to znaczy towarzyszenia w drodze, a zarazem słuchania tego, co Duch Święty mówi Kościołowi”.
Kard Kasper zakończył tekst trzema wnioskami. Zaznaczył po pierwsze, że „jeśli w normalnych okolicznościach wspólnoty mają wokoło siebie rozległe przestrzenie i odległości, które pozwalają im mieć tylko raz – dwa razy w roku dostęp do Eucharystii, to brakuje im czegoś istotnego do bycia Kościołem”. A zatem mają one prawo oczekiwać, że biskup zrobi wszystko, co w jego mocy, aby zmienić tę sytuację i Synod dla Amazonii może pozostawić biskupom lokalnym możliwość podejmowania odpowiednich inicjatyw osobistych.
Drugi wniosek to uznanie, że „celibat nie jest wartością najwyższą, mającą priorytet przed wszystkim wartościami prawa Bożego, będącą strukturą sakramentalną Kościoła”. Kardynał zachęcił do otwartej refleksji nad wyświęcaniem viri probati (żonatych mężczyzn) oraz nad rozważeniem, „jakiego rodzaju posługą związaną ze święceniami można obdarzyć kobiety”.
Ostatni wniosek dotyczy „inkulturacji celebry sakramentalnej”, która – według autora – zakłada wniknięcie wewnątrz i przemianę kultury od środka. Jest to również – jak uznał kardynał – pytanie o właściwą chwilę na mówienie o wyświęcaniu kobiet. Przyznał jednak, że „wydaje się to mało realistyczne i w istocie doprowadziłoby nas do schizmy”, a nawet do – jak to określił – „samobójstwa papieskiego”. W tej sytuacji teolog opowiedział się za podjęciem innych kroków, („być może diakonat”), a przede wszystkim za szukaniem struktur synodalnych, które „zapewnią współodpowiedzialność i prawo konsultacji, ale także decydowania dla Ludu Bożego”.
Zgromadzenie Synodu Biskupów dla Amazonii odbędzie się w Rzymie w dniach 6-27 października.
KAI, DJ
Bardzo cenny głos. Istotnie Kościół ma obowiązek zapewnić duszpasterzy wspólnotom wierzących, także w Amazonii, możliwość udzielania chrztu, spowiadania, dostępu do liturgii niedzielnej i świątecznej. W Polsce X-XII w. przybywali do nas misjonarze, duchowni z innych krajów, ale święcono także miejscowych, nie wymagając od nich celibatu. Głównym zadaniem Kościoła był chrzest wszystkich, także małych dzieci, aby nie umierały pozbawione tego sakramentu. Z dostępem do kościoła grodowego oraz innych nielicznych kościołów możnowładczych, fundowanych przez panów świeckich i duchownych, było już gorzej; z pewnością mieszkańcy odległych osad bywali w obiektach sakralnych rzadko i wyjątkowo. Sytuację poprawiło organizowanie sieci parafii od początku XIII w., z kościołami już podległymi władzy biskupiej, ale zagęściła się ona na terenach starszego osadnictwa dopiero w XIV i XV w. Tak wyglądały realia polskie, a parafie służą nam do dziś.